-4-
Spoglądał na białe drzwi, którymi nie dawno wyszła złotowłosa. To co się dziś wydarzyło, zasługuje na miano pojebanego dnia. Nie wiedział co ma zrobić, myśli nie dawały mu spokoju nawet na chwileczkę...
***:
Ciemnowosły, przystojny mężczyzna, chodził po mieszkaniu szykując sie na przyjęcie jakiejkolwiek dziewczyny, zastanawiał się w co ten Dragoneel się wpakował. Dziś będzię najlepszy wieczór tego tygodnia. Nie dość, że ponabija się z tego debila, to jeszcze nawali się w sztok i znajdzie se łatwą dziewczynę do towarzystwa.
-Dobra pora, się zwijać-powiedział sam do siebie, podszedł do półeczki z kluczami.Wzioł jeden pęk kluczy, i zamknął swoje mieszkanie.
Czekał na przystanku chyba z dwadzieścia minut, nim autobus raczył się zjawić. Drzwi się przed nim otworzyły, zobaczył to co zwykle, tłum ludzi ściskający się na maxa i niezadowolony kierowca. Ruszył w stronę piekła, - Normalny- powiedział do kierowcy po czym dał mu trzy korony.
Niebo przykryły już gwiazdy, na dworze coraz chłodniej, a chłopakowi to nie przeszkadzało, ba nawet to lubił. Ludzie patrzyli sie na niego, jak na chorego psychicznie człowieka. Miał na sobie zwykłe joggery, czarny t-shert oraz skórzaną kurtkę...
Rozglądał sie z ciekawości, aż zobaczył niebieskowłosą dziewczynę, która nie wyglądała na zadowoloną, jej mina wskazywała złość, a w oczach zbierały się łzy.Szybko zorientował się, że dziewczyna jest macana przez jakiegoś zboka, natychmiast ruszył między ludzi.
Po pięciu minutach ciężkiej walki z ludzmi, odepchął dłoń zboczeńca od dziewczyny, a sam stanął do niego przodem.
Zlustrował zboczeńca od głowy po nogi, po czym psychopatycznie się uśmiechnął, i kazał mu spierdalać... zadziałało.
-Dziękuje, za pomoc- usłyszł, był trochę zdenerwowany.Obrócił się na pięcie i zaczął obczajać dziewczynę, jasna gładka cera, chojnie obdarzona, oraz ogolnie piękna...lekko się zarumienił...
-Nie ma za co, nic ci nie jest?- spytał z małą troską.
-Nie, jestem trochę zszokowana i przerażona,ale jest już ok.
- No to spoko, jestem Gray Fullbaster- odpowiedział szybko,
- Miło mi Gray, nazywam się Juvia Loxatar, i jeszcze raz dziękuje za ratunek- Odpowiedziała z uśmiechem, a serce chłopaka zaczęło bić szybciej....
W końcu wysiadł na swoim przystnku i ruszył ku mieszkaniu Natsu, myśląc o Juvi.
***
Dzwadzieścia minut pózniej:
Był przed swoim ukochanym barem, do jego nosa doleciał zapach potu, alkocholu i dymu papierosowego ale także i tego innego tz,, zielonego".Wszedł do środka i zajął miejsce przy barze.Barman zimne piwo proszę, mężczyzna kiwnął głową po czym nalał piwa do kufla.
Przeczesł swoje wiśniowe kłaki, jednym ruchem ręki, zerknął na zegarek, jego kumpel spóźnia się...
-Bu!!! - ktoś go przesrtaszył prawie na śmierć, i tak jak się nie mylił tylko on był takim dupkiem.
-Cześć Gray- odparł Natsu ciesząc się na jego widok...
- Dobra co tam masz za newsy?
- Chodźmy do stolika...- odparł Natsu i oboje się tam przenieśli.
Nie mógł uwierzyć, w to co słyszał jak w jakiejś komedii romantcznej. Widział, dla jego przyjaciela jest już zapóźno. Gdy Natsu opisywał tą swoją niedoszłą uczennice Gray się śmiał w niebogłosy.
- co mi radzisz?- spytał załamany różowowłosy
-Szczerze znaleść inną robotę- dusił się przez śmiech...
- też o tym myślałem, nie wchodzi to w grę...
- achh Natsu już widzę jak jesteś popularny, na pierwszych stronach gazet z tytółem
"Nauczyciel miał romans z jedną uczennic,, - po czym znowu umierał ze śmiechu
Gray widział, że wyprowadził Natsu z równowagi, koniec miłej zrozmowy po pięciu minutach zaczęli się wyzywać i demolować bar....
Ochrona natychmiast ich wyrzuciła za drzwi lokalu...
———————
Witajcie po bardzo długiej przerwie, dużo się działo ale najgorszy był brak weny. Od razu przeraszam za błędy ortograficzne i interpunkcyjne... jutro pojawi się część 2 rozdziału 4 :) kocham was ❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro