•°•~☆-5-☆~•°•
"I never wanted this to end, can you forgive me friend"
Pov.Zane
Był wieczór znów wbiegem do lasu aby pobiegać pod postacią wilka. Martwilem się kim jest alfa Liama. Miałem nadzieję że to kochająca i silna alfa aby móc obronić chłopaka. Traktowałem go jak brata. Tak samo jak i Thomasa.
Wbieglem na pewno polankę. Poczułem przepiękny zapach jakiejś omegi. Myślałem że oszaleje. Pobiegłem w stronę pięknego zapachu. Ujrzałem śpiącą omegę. Powolutku podszedłem do malutkiej omegi. Jego futro było koloru ciemnej czekolady. Zapach był równie słodki. Położyłem się przed omega aby pokazać mu pokojowe zamiary. Wpatrywalem się w niego jak w obraz.
Gdy powolutku otworzył swoje oczy równie były piękne. Odcień pięknej czekolady. Wilk zerwał się szybko na równe nogi i wycofał wpadając na drzewo. Zaskomlal cicho.
Byłem przerażony jego reakcja. Położyłem się powoli na plecy, patrząc na jego reakcje. Ten przychylił delikatnie głowę na bok. Nadal siedział w tej samej pozycji. Podszedł do mnie powoli i lekko obwachal mnie. Gdy chciałem się podnieść to tamten znów się wycofał więc postanowiłem leżeć w tej samej pozycji. Położył się przekraczając lekko ryjek.
Położyłem się na brzuch. Tym razem omega się nie poruszyła i leżała w tej samej pozycji. Spojrzałem na drzewa za na które wcześniej wpadł. Zauwalyzel duża szara bluzę i inne części garderoby które pachnialy inaczej niż omega. Spojrzałem na niego i przechylilem głowę. Podszedł do swoich ubrań i ryjkiem przegrzebal rzeczy i pokazał pewną bransoletkę. Od razu rozpoznał że to bransoletka która zmienia zapach omegi. W duchu się cieszyłem że to tu nie ma innego wilka. Poszedłem za drzewo aby przemienić się w człowieka. Ubralem swoje ubrania i poszedłem w stronę omegi. Usiadłem po turecku czekając aż omega sama podejdzie. Po chwili zaczął podchodzić do mnie. Położył się przede mną przyglądają moje ruchy. Powoli wystawilem w jego stronę rękę na co szybko się odsunął.
-Nie bój się mnie. Nie zrobię Ci krzywdy.-usmiechnąłem się.
Ten się wahał jednak po chwili podszedł i wsadził łeb pod moja rękę.
Delikatnie zaczął się miziac do niej.
-Jestes słodki.- uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ten położył się się obok mnie i powoli usypiał.
Również zacząłem powoli usypiac. Delikatnie przytulilem się do omegi i oparłem głowę O jego grzbiet.
•°•~☆-☪️-☆~•°•
Obudził mnie cichy pisk. Nie był on powodem strachu A radości. Spojrzałem na malutką omegę która merdala swoim ogonkiem. Podniosłem się z jego grzbietu tak delikatnie jak potrafiłem.
-Dzień dobry maluchu.- posmyralem co za uszkiem. -Trzeba iść do szkoły. Podwiesc Cię gdzieś?- ten machnął lebkiem na nie.- poradzisz sobie.
Chcesz żebym Cię już zostawił.
Widać było że wilk się wacha ale czulem jego strach. Nie byl to strach do mojej osoby. Martwilem sie ale rozumiem ze chce juz isc do domu.
-To dozobaczenia mala omego.
Pokierowalem się w stronę mojego auta aby potem podjechać do szkoły.
Muszę znaleźć Liama i spytać co czy wszystko w porządku.
Dojechałem do szkoły i szybko do niej pobiegłem gdy poczułem zapach Liama szybko do niego podszedłem.
-hola.- powiedzialem uśmiechnięty. Jednak gdy Liam się odwrócił w moja stronę mój uśmiech szybko zszedł z twarzy. Chłopak miał opuchnięte oczy pełne strachu. Miał ma sobie bluzę napewno nie swoją która była O niego O trzy rozmiary za duża. Chłopak otwierał powoli buzię Ale wydał z siebie tylko cichy szloch. Szybko przytlilem mocno chlopaka i pocalowalem delikatnie w czolko.
-J-ja nie chce. On znowu to zrobił.- wyszeptał A ja poukladalem wszystkie fakty w głowie.
-Czy Brett coś jeszcze ci zrobił?- spytałem opierając brodę o jego głowę. Ten zaczął głośniej płakać. Spojrzałem na Thomasa który był również zmartwiony.
-Kwiatuszku powiedz co ci zrobił.- bujalem go delikatnie.
-D-dał mi karę.
-Jaka kare.-poczulem gniew Ale nie mogłem tego okazać.
-Dostał dziesięć razy pasem.- Thomas powiedział i delikatnie potarl ramie Liama.
Odjelo mi w tamtym momencie mowe. Jak można być takim sukinsynem i użyć na taka drobna omegę głosu alfy i podnieść rękę.
Znów ucaliwalem jego włosy i delikatnie poglaskalem jego włosy.
-Liam. Masz się odsunąć od tego mordercy.- Ujrzałem Bretta który zabijał mnie wzrokiem.
Liam chciał puścić moje ciało Ale mu na to nie pozwoliłem.
-Prosze Puść mnie b-bo dostanę karę. - spojrzał mi w oczy.-to moja a-alfa.
To zdanie powiedział jeszcze ciszej.
- Nie Liam nie dam Cię skrzywdzić.- puściłem go I odsunałem w stronę Thomasa A sam podszedłem do Bretta. Złapałem go za bluzę i przycisnalem do szafek.-Jak ci nie wstyd traktować tak swoją omegę.
-Właśnie moja omege mogę z nim robić co tylko mi się spodoba.- znów uśmiechnął się bezczelnie.
-Czy ty do kurwy nędzy nie rozumiesz że zrobisz mu jebana krzywdę jak będziesz używał na niego głosu alfy!
-Brett znów to zrobiłeś. - Theo spojrzał na niego z mordem w oczach.
Odsunął się od niego podszedł do Liama i zaczął z nim rozmawiać.
-Spróbuj jeszcze raz użyć na nim głosu alfy to obiecuje że...
-Że co? Zabijesz mnie jak tamta omegę? Proszę bardzo.
-Nikogo nie zabijem Ale ty możesz być pierwszy-puściłem go podszedłem do Liama.
-Liam do mnie.-Brett skrzyżował ręce na piersi.-Chcesz żebyś dostał karę?
Liam posłał nam smutny uśmiech i podszedł do swojego alfy. Ten opatulil to ramieniem i zaczął odchodzic.
-Pomogę mu jeśli będzie trzeba.-Theo poklepał mnie po ramieniu i szybko pobiegł z stronę Liama.
Patrzyłem na skurczoną omegę w objęciach alfy. Nie mogłem nic zrobić. Byłem wściekły na siebie. Mogłem wczoraj iść z nim A nie biegać po lesie.
Nagle poczułem znajomy zapach. Tak jakbym już go czuł. Spojrzałem na właściciela zapachu.
Scott Mccall.
Nie wiem skąd Ale kojarzylem ten zapach był lekko mocny typowej bety. Bardzo określony zapach aż nienaturalny.
Miałem wrażenie że czułem ten zapach szybciej niż mi się wydawalo.
•°•~☆-☪️-☆~•°•
Pov.Theo
Kierowałem się w stronę pokoju nauczycielskiego. Profesor Mike miał właśnie okienko jako jedyny czyli cały pokój dla nas. Czułem że moja gorączka będzie wcześniej. Alfy zaczęły niebezpiecznie się do mnie zbliżać. Więc postanowiłem wykorzystać fakt że Pan profesor jest sam.
Zapukałem do drzwi A potem delikatnie je uchylilem.
-dzień dobry proszę Pana.
-Dzień dobry Theo potrzebujesz czegoś? Lekcja już jest.
-Chciałem spytać czy ma Pan jakieś zajęcia dodatkowe.
-Tak w poniedziałki O szesnastej.
-Mógłbym p-przyjść.-Nagle uderzyła we mnie fala ciepła.
-Theo. O boze czemu ty w szkole siedzisz skoro masz gorączkę?!- podszedł do mnie A ja oparłem się plecami O ścianę. Czułem jak moje spodnie zaczynają mnie uwierac.
Zacząłem cicho skomlec i jeczec. Nie myślałem racjio nalnie. Po za tym nauczyciel chyba też bo szybko pożałował swojego pomysłu i się odsunął.
-Macie kto zabrać do domu?- spytam podciagajac rękawy od swetra.
-N-nie.-znow jeknalem. Zjechałem dlonia do swojego krocza Ale zaprzestałem tej czynności widziąc że patrzy na mnie nauczyciel.
Nauczyciel zamknął szybko okna aby inne alfy nie poczuły zapachu gorączki.
-P-pomoz mi.-jeknalem przeciagle czując ból w dolnych partiach.
- Theo wiesz ze nie mogę. Zawiozę Cię do domu.-podszedl do mnie i złapał w pasie aby mi pomóc dojść do samochodu. Szybko odpalił auto i odjechał z piskiem.-Nie krępuj się jeśli chcesz sobie ulżyć.
-Jest pan dorosły powinien Pan wiedzieć że n-nie mogę się sam zaspokoić.-to akurat była prawda. Omega nie mogła sama sobie ulżyć. Jedynie alfa może to zrobić.
-Masz rację. Przepraszam.- nauczyciel zatrzymał się na światłach.- twój zapach jest taki piękny.
- Błagam Cię pomóż mi.-sapnalem odchylając głowę do tyłu.
-Boze w co ja się pakuje.-Nauczyciel zabrał rękę z kierownicy i odpiął moje spodnie. Wkradł się dlonia w moje bokserki i złapał penisa delikatnie nim poruszając. Szybko doszedłem w jego dłoń Ale po chwili znów byłem podniecony. -Zaraz będziemy.- Ruszył znów I jak najszybciej się dało dojechal do hotelu. Szybko wziął kluczyk z recepcji i zaniosl mnie do pokoju.
Gdy dotarliśmy rzucił mnie na łóżko ściągając że mnie garderobę. Wpił się w moje usta A ręką bładzil bo moim penisie. Przeniósł rękę na pośladki i mocno je ścisnał. Głośny jęk opuścił moje usta.
Wsadził we mnie od razu dwa palce. Doszedłem szybko ale on nie zamierzał że mnie ich wyciągać. Pocalunkami przeszedł na szyję A ja starałem się powstrzymywać jeki.
Ten gdy to zobaczył dodał trzeciego palca na co krzyknałem głośno.
-Księżniczko nie powstrzymoj się.- szepnał mi do ucha na co moje ciało delikatnie zadrzalo. Gdy wyjął że mnie palce jeknalem nie zadowolony. Oparłem się na łokciach i przygladalem jak mężczyzna się rozbiera.
Profesor popchnal mnie z powrotem na łóżko poczułem jak mocno się we mnie wbija na co krzyknałem tak głośno że napewno mnie słyszał cały hotel. Zakrylem sobie ręka usta aby żadne jęki już się nie wydobyły. Mężczyźnie się to jednak nie podobało i złapał moje nadarstki paskiem i przywiązał do ramy łóżka.
-Masz się nie powstrzymywać. Chce Cię słyszeć księżniczko.- wypowiadając ostatnie słowo wbił się we mnie aż po same jądra.
Cała noc jeczalem, krzyczalem imię mężczyzny, prosiłem o więcej i wiłem się pod nim. Mojej gorączki nie było widać końca.
Ujeżdzalem mężczyzne nadal mając nadgarstki przywiązane do ramy łóżka. Mike całował moja klatkę piersiową po czym gdy znów doszedłem obrócił nas tak że znów byłem na dole. Mężczyźna nie wychodził że mnie ale też się i nie poruszał co mnie bardzo denerwowalo.
-Mike proszę. Pieprz mnie.- starałem się poruszać biodrami aby Mike wykonał jakiś ruch. Ten jednak że mnie wyszedł A ja miałem ochotę się rozplakac.-Mike mam gorączkę proszę. Potrzebuje Cię teraz.
- Chce żebyś błagał mnie o to żebym w Ciebie wszedł. A potem chce żebyś błagał mnie o dojście.-Zaczal zasysać skórę na mojej szyi.
-Panie profesorze błagam. Błagam wejdź we mnie. Pieprz mnie do nieprzytomności.- mój głos już był lekko zdarty A ja nadal nie byłem zaspokojony.
Bo paru minutach błagania Mike wszedł we mnie A gdy mnie zmusił aby krzyczał i błagał O to żebym mógł dojść zlitiwal się nade mną i zafundował mi najlepszy orgazm jaki miałem.
Położył się obok mnie. Mimo że dalej byłem podniecony nie miałem już siły. Wtuliłem się w Mike i szybko usnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro