Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•°•~☆-2-☆~•°•

" lonely it ain't nothin' new nothin' new to me nothin' new to you"

Pov.Thomas

Gdy skończyła się lekcja szybko z Liamem pokierowalismy się na stołówkę gdzie miała na nad czekać jego dupa. No i na szczęście Zane który również nie trawi dziewczyny Ale on jej to powie nie bawiąc się w kulturę.

Usiedlismy razem na naszym miejscu gdzie był już Zane.

-Witaj Amigo.-Liam usiadł obok chłopaka A ja naprzeciwko.

-Hola muchachos.- uśmiechnął się w stronę Liama.

Liam od pewnego czasu ma zajawke na hiszpański przez co udzieliło się i Zenkowi.

-Jakie plany na dziś?-spytałem chłopaków.

-Mozemy przyjść do mnie? Rodziców nie ma bo ustalają ten durny sojusz.-Liam skrzyżował ręce na piersi i usiadł jak piecio letnie dziecko.

-Jaki sojusz?- Zane spojrzał na nas zaciekawiony.

-Trzeba było przychodzić do szkoły to byś wiedział.-spojrzalem na niego. Miałem troszkę żal do niego że nie było to w szkole i musiałem sobie sam radzić z Dylanem. Liam miał własne problemy więc nie byłem na niego zabardzo zły.

Zane nie przychodził do szkoły przez dwa tygodnie z niewiadomych przyczyn.

- Wybacz. Ale jaki sojusz?

-Powiedziałem rodziców O mnie i Hayden I tego nie zaakceptowali. Stwierdzili że jako syn alfy stada muszę połączyć się z inną alfa aby policzyć watahy.- powiedział przedrzezniając swojego ojca.

- To chyba dobrze.-Zane wzruszył ramionami.

-Nie dla mnie. Nie zostawię Hayden dla jakiegoś Amigo.

-Dla kogo miałbyś mnie zostawić misiaczku.-W tym momencie przyszła Hayden.

Nie chciałem się rozglądać ale wiedziałem że skoro ona tutaj jest to i Dylan i jego laska. Pewnie jeszcze jego przyjaciele są.

- Ma duży wybór jeśli miał by wybrać kogoś lepszego.- Powiedział Zane grzebiąc w swoim jedzeniu.

-Zane!-Liam szturchnal go łokciem.

- No co prawda mówię.-wzruszyl ramionami.

Nagle poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu która szarpie mnie do tylu tak że spadlem z ławki.

-Nie wiesz że ktoś taki jak Ty powinien jeść na ziemi.-spojrzałemw górę i ujrzałem Dylana.

-Ktoś taki jak on? Sprecyzuj to bo jeśli idziemy twoim tokiem myślenia to Ty po tej podłodze nie powinieneś chodzić.- Zane w końcu przestał grzebać w jedzeniu i spojrzał na Dylana który ewidentnie byk wściekły.

Liam wstał i podszedł do mnie aby pomógł mi wstać Ale Brett zagrodzil mu drogę.

-Odsuń swój szpetny ryj.- Liam zadarł lekko głowe w górę ponieważ byl owiele niższy od Bretta.

-Może grzeczniej co? Nikt cię nie nauczył że dla Alfy trzeba być posłusznym?- spojrzał na niego z hytrym uśmiechem.

-Posuń się bo nie ręczę za siebie.-Liamowi zaświeciły się oczy na intensywny niebieski. Wstrzymałem oddech bojąc się co pocznie teraz Brett. Żadna omega nie powinna tak robić w stronę alfy. Nie tylko jest to brak szacunku Ale i pokazanie wyższości. Innym słowem Liam właśnie upokorzył Bretta.

Hayden jak to na amebe przystało już dawno się zmyła. Nie rozumiem co Liam jeszcze z nia robi.

-Przegiołeś gowniarzu.-Brett użył głosy alfy i złapał Liama za ramie. Chłopak momentalnie się skulił i lekko zadrzal.

Głos alfy jest dla omegi jak najgorsza kara. Mimo że dla Liama jest to wróg to jednak alfa który użył głosu alfy w jego stronę. Moja omega się skulila więc nie wyobrażam sobie co musi czuć Liam. Zane wstał z miejsc i podszedł do Bretta odpychajac od Liama. Potem uderzył mocno chłopaka A jego oczy aż kipialy złością. Szybko wstałem i podszedłem do Liama aby to przytulić. Glaskalem go po włosach aby się uspokoił. Czułem jak jego ciało drży A z oczu płyną łzy.

-Pojebało Cię. Na nie dość że młodsza i mniejsza od Ciebie omegę używasz głosu alfy.-Zane stanął przed nami zasłaniając nas ciałem.

-Mógł mi nie pyskowac i pokazać gdzie jego miejsce.-spojrzal z pogardą na omegę.

- To jest młoda omega do cholery!

- No co uderz mnie. Znów stracisz kontrolę i co zabijesz mnje? Morderco?- Dylan stanął obok Bretta.-Omegi są tylko do pieprzenia i nic więcej. Powinny znać swoje miejsce.

-Chodźcie stąd.- Zane odwrócił się do nas i zabrał nasze rzeczy i szybko wyszliśmy z budynku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro