Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Noc niczym nie różniąca się od innych, równie cicha jak poprzednia. Tak niepozorna, niewinna, lecz za tym spokojem krył się prawdziwy koszmar, który dopadł młodego mężczyznę owładniętego różnorakimi myślami. O związku, przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości, której nie znał. I gdyby miał być szczery to nie wiedział, czy chciałby ją poznawać.

Wszystko potoczyło się tak szybko, a przy każdym pewniejszym wrzuceniu kolejnego biegu odwrót był coraz dalej. Miał wrażenie, jakby pędził ponad sto na godzinę, nie mając czasu, by rozejrzeć się dookoła i dostrzec, jak wiele mija pięknych uczuć, które z jego winy zmieniły się w nic nie znaczące atrakcje zaraz przy drodze. Całkowicie zapomniał o tym, jak brutalna rzeczywistość go otacza i w jak irytującym zamknął się kole, z którego nie mógł się wydostać, tonąc w swoim kłamstwie coraz szybciej. Niczym trup, który z przywiązanym do kostki kamieniem spada na dno, nie mogąc wyciągnąć nawet dłoni czy wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

Niejednokrotnie miał wrażenie, jakby jego serce przestało pracować, choć tak wiele razy biło jak oszalałe. Tak szybko, jakby dopiero przebiegł kilkudniowy maraton, choć to dla niego fizycznie niewykonalne. A wszystko przez to dławiące uczucie, które zaciskało lodowate palce na jego szyi, uniemożliwiając wzięcie porządniejszego wdechu czy wyszeptaniu jakichkolwiek słów. Tak bezwzględne, nie znające litości. Brutalnie ograniczały mu powietrze, każąc w ciszy dławić się własną winą.

Jimin nigdy nie chciał doprowadzić do czegoś takiego. Dosłownie kilka lat temu sam prosił Yoongiego, by dbał o jego serce i nie zdradził go z nikim, ponieważ tego obawiał się najbardziej. Tego cholernego uczucia, którego nie dało się opisać. Sama świadomość, że nie był już atrakcyjny dla swojego mężczyzny czy zbyt irytujący, by spędzał noce w domu, sprawiały, że do jego oczu cisnęły się łzy. Tymczasem sam dopuścił się tego ohydnego czynu, wiedząc, że nigdy nie zostanie mu to wybaczone. Zawsze jedne oczy będą za nim podążać i obwiniać o wszystko, bo przecież mógł odmówić. Mógł zaprzeć się rękami i nogami, ze słyszalną pewnością siebie rzucać kolejne argumenty i później dumnie patrzeć w te kocie oczy, które niejednokrotnie wpatrywały się w niego niczym w dzieło sztuki.

Jego oczy.

W pogrążonym w półmroku pokoju wspominał czasy, gdy pierwszy raz poznał Yoongiego. Tego zbuntowanego dorosłego, który powoli zmieniał się w coraz większego romantyka, czarując każdego pięknie dobranymi słowami, niepewnością, lecz elegancją wypowiadanych zdań i tego ciekawskiego spojrzenia, które jakby wnikało w twoje ciało z każdą sekundą coraz bardziej. Był pociągający, nie dało się ukryć.

Pełen tajemnic fascynował niejedną osobę, z którą kiedykolwiek zamienił słowo, a dziąsłowy uśmiech roztapiał wszelkie bariery, dzięki czemu wystrzelona przez niego strzała trafiała prosto w bezbronne serce jego celu. Niestety, w wielu przypadkach kończyło się na jednorazowej przygodzie. Mniej lub bardziej udanej, lecz zawsze jedynie jednej.

Jednak ich przygoda wyglądała inaczej, można by powiedzieć dziwniej, choć wyjątkowo.

Popijali razem drinki w jednym z pobliskich klubów, rozmawiając na przeróżne tematy. Nie zdradzali swoich skrytych pragnień, nie łaknęli wpić się w usta rozmówcy, nie planowali dyskretnie przenieść dłoni na odsłonięte bądź nie części ciała. Po prostu słuchali swoich głosów, które z zapałem opowiadały porywające historię, by jakkolwiek umilić sobie wieczór. Patrzyli prosto na siebie, sącząc kolorowe drinki, które wcale nie były takie słabe.

Jednak to nie było problemem. Zarówno Jimin jak i Yoongi byli odporni na procenty, które powoli wnikały w ich krew. Do tego obaj znali umiar, którego brakowało niewątpliwie wielu ludziom, którzy postanowili zrelaksować się i trochę zabawić przed ponownym powrotem do pracy, gdzie czekała na nich ciężka robota. To normalne, że każdy chciałby zapomnieć choć na chwilę o stercie papierów, które tylko czekały na wypełnienie, lub o godzinach jazdy, by dotrzeć z towarem do odpowiedniej firmy, ale czy na pewno wiązało się z tym upicie, przez które większość nawet nie wiedziała, gdzie jest?

Dopiero gdy w barze zaczęło się robić niespokojnie, a coraz więcej osób zaczynało skakać sobie do gardłem, młodzi mężczyźni opuścili budynek, drżąc przez powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Różnica temperatur była ogromna i gdyby mieli wybierać, woleliby zostać w środku, lecz na pewno nie w takiej atmosferze. Dlatego szybko zdecydowali, że odwiedzą niewielkie mieszkanie Yoongiego, które znajdowało się zaledwie cztery ulice dalej.

I nawet nie zauważyli momentu, w którym ich rozmowa przestała mieć znaczenie, a myśli o ocierających się o siebie wargach zawładnęły ich głowami. Obaj dziwnie chętni, choć chwilę wcześniej zarzekający się, że ta noc nie skończy się jak każda.

I obaj mieli rację, nie skończyła się.

Gdy tylko Jimin znalazł się na dość szerokim łóżku starszego od siebie nowo poznanego mężczyzny, oczy Mina momentalnie nie wiedziały, w którą spojrzeć stronę. Czy na kuszące usta, które za każdym razem tak grzesznie wypowiadały jego imię. Czy może na niesamowicie seksowne uda, między którymi się znajdował. A może na szybko unoszącą się klatkę piersiową, która wydawała się wybijać jakiś nieznany mu rytm.

Był piękny, cholernie piękny. Idealny, jak z bajki o cudownym księciu i nawet nieułożone włosy, które ozdabiały jasną poduszkę, nie sprawiły, że jakkolwiek stał się mniej atrakcyjny. A wręcz przeciwnie.

Wyglądał jak młody kryminalista.

Niewinny, lecz w rzeczywistości cholernie niebezpieczny.

Jimin doskonale pamiętał słowa, które wtedy padły z ust Mina. Nie mógł zaprzeczyć przed samym sobą, że poczuł się wtedy zawstydzony, lecz w żadnym wypadku nie próbował odwracać wzroku czy się zakrywać. Nie przeszkadzała mu nagość, choć wzrok błądzący po jego ciele wraz z jakby niepewnymi dłońmi przyprawiały go o dreszcze i szybsze bicie serca.

Gdyby się dało, doszedłby od samego spojrzenia, był tego pewien.

Jesteś przepiękny.

— Dlaczego nie śpisz? — głęboki, zachrypnięty głos przeciął głuchą ciszę, sprawiając, że młodszy delikatnie drgnął ze strachu.

Momentalnie sprzed jego oczu zniknęły wszystkie miłe wspomnienia, które pomimo uśmiechu, wywoływały również nieludzki ból serca. Poczucie winy coraz pewniej oplatało Parka swoimi ramionami, szepcząc do ucha wszystkie zbrodnie, które popełnił, godząc się oddać swoje ciało innemu mężczyźnie.

— Zamyśliłem się — odpowiedział po chwili młodszy, czując znów na sobie wzrok swojego partnera.

Powoli odwrócił się w jego stronę, patrząc wprost w jeszcze nieco pogrążone we śnie tęczówki, które dopiero przyzwyczajały się do rzeczywistego świata. Lekko rozchylone wargi, roztrzepane włosy i niemrawe spojrzenie idealnie pasowały do Yoongiego, które znaczną większość dnia poświęca się pracy, choć zawsze znajdzie czas, by jakkolwiek zająć się swoim ukochanym.

Starał się jak mógł, by Jimin był szczęśliwy.

Położył żylastą, spracowaną dłoń na pulchnym policzku, delikatnie gładząc go kciukiem i uśmiechnął się słabo, przebijając się przez ciemność.

Błyszczące z nieznanych mu powodów tęczówki Jimina zdawały się nikle oświetlać pomieszczenie, będąc jednocześnie jedynym źródłem światła, ponieważ księżyc dawno skrywał się za ciemnymi, grubymi zasłonami. Przed chwilą oblizane usta wyglądały, jakby pokryte były kuszącym brokatem, a wpatrujące się w niego oczy były wręcz hipnotyzujące.

Nigdy nie potrafił pojąć, jak to możliwe, by tak idealna osoba chodziła tak bezkarnie po tym obrzydliwym świecie. Racja, miał swoje niedoskonałości, przecież również był człowiekiem, jednak w oczach Yoongiego nawet one były perfekcyjne, jakby stworzone, by być na jego ciele i dopełniać cały wygląd. Kochał go i nie wyobrażał sobie, by ktokolwiek inny mógł posmakować tych pięknych ust, które niejednokrotnie szeptały jego imię.

Jak się okazało, nie tylko jego.

— Mhm, zauważyłem — szepnął starszy, nieco przysuwając do siebie swojego partnera. — Nad czym tak myślałeś, słońce? — wymruczał, opierając swoje czoło o to należące do Jimina.

Chciał czuć jego ciepło, poczuć jego bliskość. Nie w intymny sposób, lecz w zwyczajny. Chciał, by Jimin wtulił się w niego niczym w swoją ulubioną poduszkę i spokojnie zasnął, nie przejmując się niepotrzebnymi myślami, które najpewniej właśnie teraz atakowały jego umysł.

— O nas. Naszym pierwszym spotkaniu.

Yoongi słysząc tę odpowiedź nie potrafił nie zaśmiać się z rozczulenia.

— Jak je wspominasz?

— Za każdym razem tak samo wspaniale. Wciąż pamiętam, jak marzłem, bo nie pozwalałeś mi się przykryć — zażartował Jimin, czując, jak dotyk starszego z każdą chwilą pali jego skórę coraz bardziej. Zupełnie, jakby dłonie Mina były z rozżarzonych igieł, które bezlitośnie kaleczyły nie pokrytą żadnymi bliznami skórę.

— Byłem po prostu pod wrażeniem, bo nigdy nie widziałem tak pięknej osoby.

— Jak zawsze czarujesz — ponownie śmiech Jimina wypełnił nieduże pomieszczenie.

— Mhm, poczekaj na sztuczkę z kartami. — Tym razem obaj zaśmiali się na te słowa, poprawiając nieco swoje pozycje na wygodnym materacu.

Jednak uśmiech zniknął z ust młodszego, gdy blada dłoń zaczęła gładzić jego bok, a popękane usta zetknęły się z ciepłą skórą na jego szyi, składając na niej pojedyncze, delikatne pocałunki.

Czuł się okropnie, pozwalając, aby Yoongi go dotykał w taki sposób. Brzydził się siebie coraz bardziej, tego, co zrobił i w jak wielkim kłamstwie przyszło mu żyć przez jedną zbyt pochopną decyzję, w stronę której popchnęła go dobra zabawa i nowe doświadczenia.

Na samą myśl, jak bardzo cierpiałby Min, gdyby o wszystkim się dowiedział, coś skręcało się w jego żołądku, powodując niedosłowny ból, którego Jimin powoli nie był w stanie wytrzymać. Dlaczego dopiero teraz tak o tym myśli, skoro jeszcze niedawno chętnie dołączał do zabaw swojego ukochanego w jego gabinecie, wyginając się na ciemnym biurku?

Jakim cudem wszystko tak nagle się zmieniło, sprawiając, że ledwo potrafił spojrzeć sobie w oczy, gdy stawał przed lustrem?

— Muszę do łazienki — szepnął i dyskretnie biorąc swój telefon udał się do wcześniej wspomnianego przez siebie pomieszczenia, zamykając je od środka.

Nie chciał, by Yoongi wszedł w momencie, kiedy bić się będzie ze swoimi myślami, prawdopodobnie bezdźwięcznie przy tym płacząc.

I będąc w łazience nie miał zielonego pojęcia, że w z pozoru ogarniętej ciszą sypialni słychać było pojedyncze pociągania nosem, które Min próbował stłumić przyciśniętą do twarzy poduszką.

Zupełnie jak Taehyung, który kolejny raz tej nocy wgryzł się w pościel, zaciskając jednocześnie na niej dłonie, gdy jego partner wykonywał kolejne pchnięcia, starając się doprowadzić go do orgazmu bez dotykania jego penisa.

Czasem Jeon stawiał to sobie za zadanie, czując satysfakcję, gdy ten osiągał spełnienie jeszcze przed nim, co poniekąd było również zasługą wcześniejszych pieszczot. Jednak tym razem coś poszło ewidentnie nie tak, ponieważ przeżył swój orgazm już dobre dwie minuty temu, w przeciwieństwie do Taehyunga, w którym cały czas się poruszał.

Sam Kim był tym wszystkim powoli zmęczony. Odczuwał przyjemność, której opisanie sprawiłoby mu taką samą trudność, jak wzięcie porządnego oddechu w tamtym momencie, jednak chciał już po prostu dojść, położyć się i wtulić w swojego mężczyznę, który przeżywał teraz, według niego, trudny czas.

Jego zachowanie widocznie się zmieniło, tak samo, jak kilka miesięcy wcześniej. Rzadziej ze sobą rozmawiali, a jeżeli już którykolwiek się odezwał, to zaraz wszystko schodziło na tematy powiązane z seksem, co po dłuższym czasie było coraz nudniejsze i uciążliwe. Podczas tego okresu ich związek polegał jedynie na namiętnie spędzonych nocach i ewentualnie delikatnych buziakach przed snem, który szybko zgarniał ich w swoje objęcia.

Jednak to wszystko mijało po czasie i Jeon ponownie był taki, jak zawsze, dbając o swojego partnera w ten nieseksualny sposób, po prostu przytulając.

Słyszalnie przyspieszony oddech dał znać Jungkookowi, że orgazm Taehyunga jest coraz bliżej, dlatego zdeterminowany mocniej zacisnął palce na jego biodrach, przyspieszając i jednocześnie wzmacniając swoje ruchy, by po kilkunastu kolejnych sekundach poczuć zaciskające się na jego penisie ścianki.

— W końcu — wysapał Jeon, opadając na pościel obok Kima, który w dalszym ciągu wtulał twarz w poduszkę, trzymając dłoń z chusteczką, którą chwycił chwilę wcześniej z szafki obok, na czubku swojego penisa, by przypadkiem nie pobrudzić pościeli, bo doskonale wiedział, że żadnemu z nich nie chciałoby się jej wymieniać po tak wyczerpującym współżyciu i ciężkim dniu przepełnionym pracą.

— Pójdziemy jutro do kina? — zapytał Taehyung po chwilowej ciszy, która zdawała się trwać dobre kilka minut, rzucając brudną chusteczkę na podłogę, zupełnie jak Jungkook zużytą prezerwatywę, i spojrzał na młodszego, który objął go ramieniem.

— Jutro nie mogę. Zresztą musimy zacząć się pakować, niedługo wyjeżdżamy z Yoongim i Jiminem, pamiętasz? — odpowiedział Kook, starając się znaleźć w swojej głowie jakąkolwiek wymówkę, by tylko nie musieć zgadzać się na spędzenie następnego wieczoru przy jakiejś nudnej komedii romantycznej, podczas której musiałby słuchać, jak słodkie są niektóre sceny.

— Ach, racja — mruknął sennie Kim. — Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić... — Uśmiechnął się na samo wyobrażenie ich wspólnie spędzanego czasu, podczas którego siedzieliby na plaży przy ręcznie zrobionych posiłkach, karmiąc się wzajemnie i obserwując zachód słońca.

Taehyung kolejny raz zdążył przenieść się do tego nierealnie idealnego świata, w którym nie istniało zło czy ciemne barwy. Był zaślepiony wyidealizowaną miłością i Jungkookiem, którego traktował jak anioła, zmieniającego się w boga podczas seksu. Choć co kilka miesięcy wątpił w swojego ukochanego to ostatecznie odsuwał od siebie te myśli, nie chcąc dopuścić do siebie tego, że młodszy mógłby zrobić cokolwiek, co mogłoby go tak mocno zranić. 

Przecież się kochali, prawda? Na pewno istniało jakieś inne wytłumaczenie.

— Na pewno będzie przyjemnie — mruknął Jeon, wyobrażając sobie, co będzie wyprawiać z tym cudownym ciałkiem na plaży.

I wcale przed oczami nie miał swojego partnera. 

###

Czas się powoli rozkręcić.

A co do vkooka, chcecie go nieco więcej? Bo jakoś wydaje mi się, że yoonmin tu przeważa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro