Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Nieskrępowane nawet najmniejszymi chmurami promienie słońca beztrosko osiadały na odsłoniętych częściach ciała każdego z czterech mężczyzn, którzy wspólnie udali się na plaże. Rozłożony, jasny koc chronił niewielkie torby z jedzeniem przed piaskiem oraz stanowił idealne miejsce do odpoczęcia. Cały klimat czystej, spokojnej plaży aż prosił odwiedzających o odpoczynek, zrelaksowanie się, oddanie się tym szumom przyjemnie chłodnej wody, która tego dnia nie była zbyt wzburzona.

Lekki wiatr delikatnie rozwiał włosy trójki mężczyzn, którzy, siedząc obok siebie na skraju kocu, wpatrywali się w horyzont. Tylko Jeon postanowił skorzystać z przerwy i cieszyć się czystą wodą, do której oczywiście zapraszał każdego po kolei, lecz ilekroć podchodził do jego towarzyszy, dostawał w odpowiedzi zmarnowane spojrzenia i niechętne pomruki, jakby grzanie się na słońcu było o wiele przyjemniejsze.

Jednak pomimo tych przyjaznych zaczepek ze strony Jungkooka oraz cudownych widoków, między trójką mężczyzn panowała dziwna, nieokreślona atmosfera. Zdecydowanie przytłaczająca, krępująca, nieświadcząca o tym, że dwójka z nich jest świeżym narzeczeństwem. Coś było nie tak, niewypowiedziane słowa wisiały nad ich głowami i czekały na odpowiedni moment, aby zaboleć najmocniej. I każdy z nich to czuł, nie będąc w stanie momentami wziąć głębszego wdechu, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia ścisku w płucach.

Wszystko to działało na siedzącego po środku Jimina jeszcze bardziej niż powinno. Dociskało go momentami do ziemi, dając wrażenie wciągania przez nagle osuwający się pod nim piasek. I nie miał wątpliwości, że pogrążał się coraz bardziej. Pochłaniało go coś nieznanego, tajemniczego, co chciało osądzić go za te wszystkie kłamstwa, których tak usilnie się wypierał, wewnętrznie karcąc się za każde z nich.

Jednak wszystko miało się teraz zmienić. Przecież przyjął oświadczyny, musiał to zakończyć, położyć kres tej relacji. odciąć się od chwilowej fascynacji i ekscytacji, skupić się na uczuciu, które zaakceptował, uznał za właściwe. Musiał porzucić przyjemność, wprowadzone do jego życia urozmaicenia, aby w całości poświęcić się swojemu ukochanemu. W końcu to było właściwe, prawda?

Im bliżej był znalezienia odpowiednich słów, tym bardziej wątpił w swoja decyzję. Obawiał się, że podejmie zły wybór. Że chwyci sie pozornie pewniejszej ścieżki, ostatecznie zostając samemu na pozbawionym drogowskazów skrzyżowaniu cierpienia, żalu i winy. I im bardziej o tym myślał, tym bardziej dostrzegał, w jak żałosnym kole się zamknął, jak bardzo ranił nie tylko siebie, ale zapewne również Yoongiego i Jungkooka.

Gdy po długich próbach w końcu udało mu się głośniej westchnąć i poruszyć drżącą dłonią, przypomniał sobie wczorajszy stosunek z Minem. Dokładnie ten, którego za bardzo nie pamiętał. Ten, podczas którego pierwszy raz oddał się rozmyślaniom, ignorując doznawaną przyjemność, którą obdarowywał go starszy. Jednak miał nieodparte wrażenie, że nie był w tym stanie jedyny. A może tylko tak próbował się usprawiedliwić? Może w tym wszystkich starał się szukać win u innych, samemu je momentami tworząc, by nie czuć się tak potwornie?

Zamknął zmęczone od słońca oczy i ostatni raz chciał wszystko przemyśleć, zobaczyć ponownie, by mieć pewność. Przecież jeszcze nie było za późno, jeszcze mógł zmienić zdanie. Wierzył, że jeszcze była droga powrotna.

Jednak nie był świadomy, że takowa dawno zniknęła.

Wizje seksu z Jeonem niespodziewanie zaczęły mieszać się ze wspomnieniami z Yoongim, jakby jego umysł nieświadomie porównywał mężczyzn ze sobą. Jakby podpowiadał Jiminowi w tym trudnym czasie, jednak im dłużej to wszystko przesuwało się po czerwonym od słońca tle, tym większy mętlik pojawiał się w głowie Parka.

Niespodziewany ból dopadł blondyna, który momentalnie złapał się za gorąca głowę, nieznacznie kuląc się na kocu. Pisk, który nagle rozległ się w jego uszach, stłumił na chwilę wszystkie dźwięki dobiegające z otoczenia. Zupełnie jakby jego umysł stanowczo zaprotestował dalszemu analizowaniu, odmówił irytującej współpracy z niezdecydowanym mężczyzną. Park czuł jedynie chłodną dłoń na odsłoniętych plecach oraz materiałową czapkę, która spoczęła na jego głowie kilka chwil później. I choć ten stan minął po dosłownie kilkunastu sekundach, wrażenie pękającej czaszki zdawało się powoli nasilać.

— Jimin, co sie dzieje? — zapytał najstarszy, przyglądając się ze zmartwioną miną skrzywionej w grymasie bólu twarzy swojego ukochanego.

— Pewnie to od słońca — odpowiedział blondyn, siląc się na najbardziej uspokajający uśmiech, na jaki tylko było go stać w tym stanie. — Za chwilkę mi przejdzie — dodał, choć miał coraz większy problem, aby samemu uwierzyć w swoje słowa.

Pozwolił pogłaskać się delikatnie po głowie, pocałować w ramię. Odwzajemnił czułe spojrzenie, które podarował mu Yoongi. Pozwolił sobie na to pomimo wcześniejszych wątpliwości, jakby sam chciał przekonać samego siebie, że Min jest najwłaściwszym wyborem. Że to on jest zawsze przy nim, że ich problemy łóżkowe niedługo się rozwiążą i wszystko wróci do tej aż nazbyt idealnej normy.

Odwrócił powoli wzrok w kierunku morza i wtedy dostrzegł idącego do nich Jeona, który przeczesywał mokre włosy, zaczesując je do tyłu. Wydawał się rozluźniony jak zawsze, korzystający z młodości, lecz gdy tylko jego spojrzenie spotkało to Jimina, Park od razu dostrzegł w nim nutę irytacji. Wręcz niewidoczną, lecz jak najbardziej wyczuwalną, prawie paraliżująca, nieco oskarżającą. Jakby dokładnie przyglądał się scenie, która miała miejsce z minutę wcześniej. Jakby poczuł się oszukany, choć to on był tym, z którym Jimin oszukiwał Yoongiego. Wspólnie grzeszyli, więc dlaczego Jimin miał wrażenie, że to spojrzenie oskarżało tylko jego?

— Zgłodniałeś? — zapytał Tahyung, sięgając po błękitno czarna torbę z prowiantem.

— Trochę — odpowiedział beznamiętnie Jeon, łapiąc za swój ręcznik.

Jego spojrzenie co jakiś czas spoczywało dyskretnie na skulonym Jiminie, który ułożył dłonie na odsłoniętych, nieco zarumienionych ramionach, chcąc ukryć tym samym ich drżenie z nieznanego nikomu powodu. Jego głowa była spuszczona, a stopy nerwowo bawiły się w piasku, zupełnie jakby właściciel usilnie starał się czymkolwiek zająć, by tylko nie spojrzeć na najmłodszego, nie odezwać się, wręcz nawet nie pomyśleć o jego osobie.

— Może zjedz coś i odpocznij trochę — zaproponował Kim, wstając, by zrobić miejsce dla ociekającego wodą Jeona. — Na co masz ochotę?

— Zjem później. — Słowa Jungkooka nieco zdziwiły Taehyunga, który lekko zbity z tropu powoli wyciągnął jedynie butelkę z wodą mineralną.

— Chociaż się napij.

— Dziękuję.

Dłoń najmłodszego chętnie sięgnęła po napój, a uśmiech na jego twarzy podziękował za troskę swojemu partnerowi. I gdy Jimin miał już nadzieję, że będzie mógł za moment bezproblemowo wstać i cicho poinformować, że idzie się położyć na jakiś czas, wilgotne ramię ciemnowłosego otarło się o jego skórę, zostawiając na niej palące uczucie.

Dreszcze przebiegły po ciele Parka, niespodziewanie na chwilę je paraliżując. Zmuszając do pozostania w bezruchu, do znoszenia tego delikatnego dotyku lekko opalonej skóry, która przylgnęła do niego tak chętnie, jakby jej właściciel zdecydowanie stęsknił się z jakimkolwiek kontaktem.

Przypominając mu o tym, jak ich ciała dobrze się rozumiały podczas tych chwil zakazanego uniesienia.

— Jimin, jesteś pewny, że wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej — zauważył Taehyung, klękając przed swoim przyjacielem i delikatnym ruchem dotykając jego czoła. — Może się przeziębiłeś?

— Tak, to może być to... — odpowiedział słabo Jimin, przepraszająco spoglądając w oczy swojego rówieśnika.

Nie wiedział tylko, czy przepraszał za aktualne zmartwienie go, czy za notoryczne kłamstwa.

— Może odprowadzę cię do domku? — zaproponował Yoongi, obejmując swojego partnera.

Rozdzielając skórę Jeona od tej Jimina.

— Dam radę, hyung — mruknął łagodnie blondyn, gładząc kolano najstarszego. — Pójdę się położę na chwilkę, na pewno zaraz będę się lepiej czuł.

Na te słowa Yoongi jedynie skinął głową i wraz z resztą odprowadził Jimina wzrokiem, by mięć pewność, że za chwilę jego zgrabne, lekko umięśnione ciało nie opadnie na gorący piasek.

Jednak po chwili spojrzenie Yoongiego dyskretnie spoczęło na Jungkooku, który ze zmrużonymi oczami obserwował dalej oddalającą się sylwetkę blondyna. Miał wrażenie, że przygląda mu się aż zbyt dokładnie, trochę wyczekującą, może z lekkim niezadowoleniem. To nie był pierwszy raz, kiedy dostrzegał ich dziwne reakcje na siebie nawzajem, jednak nie mógł jeszcze nikogo głośno oskarżyć. Musiał być pewny, ze to nie jest tylko jego wyobraźnia.

— Wracam do wody — poinformował nagle Jungkook, odkładając na środek koca wilgotny ręcznik. — Woda jest cudowna. Jesteście pewni, że nie chcecie dołączyć? — zapytał dla pewności, jednak ponownie spotkał się z odmową, dlatego z obojętnym wzruszeniem ramion ruszył z powrotem w stronę morza.

Zostali sami, w końcu znaleźli czas na tak długo oczekiwaną rozmowę, która w tym momencie była jeszcze bardziej konieczna. Obaj byli na nią gotowi, obaj wyobrażali sobie jej przebieg i obaj czuli, jakie wątki będą poruszone, jednak żaden nie potrafił wydusić z siebie pierwszego słowa, rzucić pierwszą hipotezą, pytaniem. Lecz ta cisza nie była niezręczna, wręcz przeciwnie, wydawała się teraz najbardziej potrzebna.

Zwłaszcza dlatego, że Jeon co jakiś czas zerkał w ich kierunku, nie starając się być przy tym dyskretnym.

— Nie podoba mi się to — odezwał się po kilku minutach ciszy Yoongi, poprawiając nieco swoja pozycję nóg. — Jestem pewien, że wiesz, o czym mówię i że tez to teraz widziałeś.

— Nie dało się nie zauważyć — odpowiedział Kim, wzdychając głośno. — Reakcja Jimina była naprawdę martwiąca. Na początku to faktycznie wyglądało, jakby zadziałało na niego słońce, ale co się stało później?

— Mam wrażenie, że Jimin w jakiś sposób się boi Jungkooka — rzucił bez namysłu Min, nie siląc się nawet na spojrzenie na swojego rozmówcę. — Wydaje się czuć przy nim nieswojo.

— Też przez chwilę o tym myślałem, ale... — Młodszy przerwał w trakcie, wahając się, czy powinien zdradzić ciemnowłosemu swoje największe obawy, niepoparte za wieloma dowodami.

— Ale? — dopytał Min, w końcu skupiając zaciekawione spojrzenie na przyjacielu swojego narzeczonego.

— Myślałem o czymś innym — wyznał po chwili namysłu jasnowłosy. — Nie mam na to jakiś wielkich dowodów, to tylko moje domysły, ale... Jungkook już wcześniej się tak zachowywał, kiedy jeszcze nie znał się z Jiminem.

— Jak się zachowywał?

— Wychodził z domu wieczorami, mówiąc, że ma problemy w pracy. Ale jego znajomi nie wiedzieli o żadnych problemach. Wyjaśnił mi to, ale... nie jestem przekonany. No i nie poświęcał mi za wiele uwagi. Teraz jest dokładnie tak samo.

— Mówisz, że Jimin nie jest pierwszą osobą, która padła ofiarą twojego chłopaka?

— Nie rzucajmy takich słów od razu — powiedział ostrzegającym tonem Taehyung, mimo wszystko czując się źle z faktem, że ktoś w jego obecności próbuje w zły sposób wyrażać się o jego miłości.

— Przepraszam, ale nie umiem tego inaczej nazwać. Mam wrażenie, że Jungkook coś ukrywa, a fakt, że Jimin tak reaguje na jego obecność, wcale mi nie pomaga. Po prostu się martwię.

— Rozumiem to — odpowiedział cicho jasnowłosy, spuszczając głowę. — Wiesz, sam podejrzewam go o zdradę. Ale jakoś nie umiem znieść, kiedy ktoś inny mówi o nim złe rzeczy. — Wytłumaczył Taehyung, przejeżdżając dłonią po lekko wilgotnym od potu karku.

— Też o tym myślałem — powiedział szczerze starszy, opierając się za sobą rękami, by swobodniej spojrzeć w niebo. — Dlatego chciałem się upewnić i oświadczyłem się wczoraj Jiminowi.

— Naprawdę? — zapytał nagle podekscytowany młodszy, od razu się prostując. — I co? Zgodził się? — Na zadane pytanie uzyskał tylko błogi uśmiech, który był wystarczającą odpowiedzią. — Gratulację, Yoongi.

— Dziękuję — mruknął w odpowiedzi Min, mrużąc oczy z nasuwających mu się myśli.

Zapytał Jimina o rękę, by mięć pewność, że powodem jego dziwnego zachowania nie jest osłabienie uczucia albo całkowite jego zaniknięcie. Ale czy aby na pewno mógł być pewny, że powodem nie była zdrada? Czy obaj mogli definitywnie wykluczyć taką możliwość, automatycznie przypisując najmłodszemu z ich czwórki karalne uczynki?

— Współpracujmy, Taehyung — ponownie odezwał się Yoongi, znów wbijając ciemne oczy w przystojnego mężczyznę.

— W jaki sposób? — zapytał Kim, w odpowiedzi ponownie otrzymując jedynie tajemniczy uśmiech.

— Wszystko ci zaraz dokładnie opiszę. 


###

Witam po roku w dokładnie połowie opowiadania ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro