Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Ponownie wrócił do nudnej codzienności, wypełnionej monotonnymi wydarzeniami. Codziennie rano wstawał, by przygotować śniadanie dla siebie i swojego partnera, po którym wychodzili do pracy. Czasem, gdy wyjątkowo postanowili wstać nieco wcześniej, brali wspólnie prysznic, ciesząc się przyjemnie ciepłą wodą oraz swoją bliskością. Później obaj pracowali do późna, a gdy wreszcie mogli sobie na coś pozwolić, nie mieli na to całkowicie siły.

Jimin czasem zastanawiał się, dlaczego zadurzył się w Yoongim. Znali się od trzech lat i nie przypominał sobie, by kiedykolwiek zmieniał swoje zachowanie, nawyki, schematy. Mężczyzna pozostał taki sam, będąc dla Parka niezwykle przejrzystym, jakby zrobiony został ze szkła. I choć kiedyś doceniał to, że wie o nim wszystko, to prawdopodobnie właśnie ta dziwna klarowność starszego nudziła Jimina.

Starszy nie był dla niego żadnym wyzwaniem, zagadką. Nie mógł odkrywać jego kolejnych cech, które w mniejszym bądź większym stopniu wpłynęłyby na ich relacje. Nie mógł dowiadywać się wciąż nowych rzeczy, a jedynie stwierdzać fakty, znane mu od kilku lat.

Za to Jungkook był zupełnym przeciwieństwem. Tak naprawdę wiedział tylko, że wspaniale całuje, masując swoimi wargami te niższego. Że potrafi z łatwością znaleźć najczulsze miejsce na jego ciele, poświęcając mu tyle uwagi, że zapewne od mokrych pocałunków i lekkich podgryzań osiągnąłby spełnienie. Na sobie dowiedział się również, że jego zmienność podczas stosunku była nieziemska, jakby stworzony był do seksu.

Znów poczuł te dłonie, które błądziły po jego ciele, pozostawiając po sobie parzące ślady. Słyszał ciche posapywania, pomruki, które zmieniały się w coraz głośniejsze jęki mężczyzn, tonących w ekstazie. Ta noc na długo zostanie mu w pamięci i wiedział o tym doskonale, czując zapach jego perfum na swojej koszulce.

Cicho zmierzał do swojej sypialni, wracając do swojego domu dopiero późnym wieczorem. Postanowili zostać ze sobą do końca dnia, nie mogąc wyobrazić sobie mijających dób bez swojego dotyku, pocałunków, kuszących zaczepek. Zadziałali na siebie jak najsilniejszy narkotyk, który ukajał wszystkie zszargane nerwy i rozwiązywał napotkane problemy jedynie po jednym użyciu.

Zmrużył oczy z bólu, gdy mocniej ruszył biodrem. Choć nie odczuwał tego, wykonując codzienne czynności, to przy pewniejszych i mocniejszych ruchach odczuwał ten przyjemny dyskomfort, jakby Jeon wciąż jakąś cząstką w nim był.

Zagryzł wargę, gdy przed jego oczami pojawił się obraz spoconego Jungkooka, którego twarz była zaraz nad jego. Patrzyli sobie w przymglone przyjemnością oczy, co jakiś czas zamykając je z nadmiaru pozytywnych uczuć. Jednak wciąż starali się wracać do swoich tęczówek, w których jakby zasiano cudowny pył, łączący ich ze sobą. Nie pozwalający na dłuższą rozłąkę, która nastąpiła kilkanaście godzin później.

Zatęsknił za płynnymi ruchami, które doprowadzały go do szaleństwa i zmuszały do wypowiadania słów, które nigdy miały nie opuścić jego gardła. Kochał moment, kiedy początkowo wolne ruchy zmieniały się w mocniejsze i bardziej energiczne, doprowadzając jego ciało na granice, której Jeon długo nie chciał przekroczyć. Dźwięk ich ciał obijających się o siebie był zbyt piękny, by mógł pozwolić na jego szybkie zniknięcie.

Chciał, by ten odgłos wsiąkł w ściany. By ludzie słyszeli, jak dwa grzeszne serca oddają swoją miłość diabłu. Chciał wszystkich uświadomić, że to był właśnie moment, gdy spragnionego dotyku i nowych doznać ciała przylgnęły do siebie, stapiając się w namiętnym tańcu w ogniu pożądania.

A Jimin poddawał się, błagalnie łkając, gdy tempo nagle zmieniało się na wolne. Szybkie i mocne ruchy stały się niepewne i momentami Jeon nawet całkowicie się zatrzymywał, jedynie całując jego wargi. Widocznie podniecał go widok zdesperowanego Parka, który starał się ruszyć jakkolwiek biodrami, by tylko móc osiągnąć orgazm. Niestety, uścisk młodszego mu to uniemożliwiał.

Wszedł do sypialni, widząc zarys sylwetki swojego chłopaka. Uśmiechnął się lekko, siadając na brzegu łóżka i przeczesując ciemne włosy starszego. Uwielbiał się nimi bawić, oplatać je sobie wokół palców. Były niczym puch, który rozpraszał się na jasnej poduszce.

W tamtym momencie sam się pogubił we własnych uczuciach. Z jednej strony myśl o gorącym i tajemniczym Jeonie, który jedynie spojrzeniem potrafił wzbudzić w nim potrzebę dotyku lub żądzę nie do okiełznania. Z drugiej zaś Yoongi, który swoją troską rozczulał jego serce, a ciepłe słowa, które słyszał co noc, poprawiały mu niejednokrotnie humor.

Decyzja była o wiele trudniejsza, choć jeszcze kilka godzin wcześniej był pewien, że miłość do Mina dawno zgasła, nie mogąc już zatlić się ponownie.

Usłyszał ciche pomruki i dostrzegł zaraz światło, które odbijały błyszczące się oczy Mina. Jimin miał wrażenie, jakby to właśnie te tęczówki tworzyły w pokoju przyjemny półmrok, odpowiednio ograniczający pole widzenia.

— Wróciłeś... — mruknął Yoongi, uśmiechając się ciepło.

Tęsknił za swoim chłopakiem, nawet bardzo. Przez brak tego mężczyzny u jego boku, cały dzień był opryskliwy i niespotykanie wredny dla swoich współpracowników. Musiał wyładować te wszystkie złe emocje, które kumulowały się od niepamiętnych czasów, na kimkolwiek, byleby nie powiedzieć złego słowa do swojego ukochanego.

— Mhm, przed chwilą — odpowiedział Park, gładząc gładki policzek Yoongiego.

Na początku nieco się zdziwił. Przygotowany był na poczucie lekko kujących włosków, które pomimo tego czasem irytującego uczucia, były miłe w dotyku. Jednak zapomniał, że to był Yoongi, nie Jungkook, którego nie mógł wymazać z pamięci.

Poczuł, jak Min szarpie go za rękę, każąc się położyć, co uczynił. Nie chciał się kłócić z nikim po tych godzinach spędzonych na delektowaniu się uczuciem uniesienia i lekkości.

— Tęskniłem za tobą — wyszeptał starszy, jakby nie chciał, by ktokolwiek ich usłyszał, choć tylko oni byli w swoim domu. — Bardzo.

— Ja za tobą też, hyung — odpowiedział równie cicho, składając delikatny pocałunek na policzku drugiego.

Czuł się dziwnie, mówiąc te wszystkie słowa. Niby wypływały prosto z jego serca, lecz z każdym kolejnym zdaniem miał wrażenie, jakby był to po prostu schemat, którego wyuczył się na pamięć przez te lata.

Starszy nie odpowiedział nic, łącząc ich usta w upragnionym pocałunku. Jednak Jimin nie pożądał tych wąskich warg, między którymi krył się niezwykle sprawny język, lecz tych nieco większych. Tych, które pieściły całe jego ciało, pragnące wtedy choćby najmniejszej uwagi.

Mimo to ochoczo oddawał pocałunki, kładąc dłoń na policzku Mina. Myślał, że było to kolejne połączenie ich warg, które przerodzić miało się w namiętne przygryzanie ust, angażując w to wilgotne mięśnie. Ku jego zdziwieniu, starszy odsunął się, kładąc swoją dłoń na brzuchu chłopaka. 

— Tak bardzo chciałbym mieć z tobą dziecko — powiedział bez jakiegokolwiek przedłużania. Jakby chciał to powiedzieć od kilku godzin, które nie chciały minąć. — Móc mówić do twojego słodkiego brzuszka, poczuć lekkie uderzenia. Spekulować na temat jego płci, podobnych cech wyglądu. Przygotowywanie pokoju mogłoby być śmieszne, prawda? — spomiędzy ust starszego wciąż wypływały słodkie zdania, które wręcz roztapiały serce Jimina.

Nic nie mógł powiedzieć, kompletnie zatracając się w lekko zachrypniętym głosie, planującym ich wymarzoną przyszłość, która nie miała szans na znalezienie swojego miejsca w świecie rzeczywistym.

— Mhm... — mruknął w końcu, czując, jak ciepła dłoń starszego wsunęła się pod jego koszulkę, gładząc jego skórę na podbrzuszu.

To nie był ten sam dotyk, co Jungkooka. Ten był bardziej czuły, lecz o wiele mniej zapadający w pamięć. Taki, który znikał zaraz po oddaleniu dłoni. Nie był to dotyk, za którym tęsknił, a raczej taki, o którym zaraz zapomni.

— Chciałbym, żeby był to chłopiec... Miałby twój nosek, moje usta, twoje śliczne oczy.... Cudownie by było, gdyby uśmiechał się jak ty. Gdybyście śmiali się razem, nie wiedziałbym, na którego patrzeć. Byłby moim oczkiem w głowie... — kontynuował starszy, co jakiś czas mrucząc do ucha swojego ukochanego. — Gdy uda nam się zaadoptować dziecko, będę kochał je jak swoje. Wiem, że chciałeś podarować komuś dom i miłość, więc jestem gotowy ci w tym pomóc, słońce.

Te wszystkie słowa uderzyły w Parka niczym kamienie. Jak mógł tak po prostu wymazać z pamięci Yoongiego, całą uwagę poświęcając Jeonowi? Przecież ten mężczyzna pomimo ciągłego schematu, braku różnorodności w stosunkach seksualnych, był jednym z najczulszych mężczyzn w jego życiu. Prawdopodobnie jedynym, który chciał spełnić wszystkie jego marzenia, nie bacząc na jakiekolwiek potyczki. Brnął dalej, trzymając dłoń młodszego, by nie upadł, poddając się przy tym.

— Brzmi cudownie, hyung... — wyszeptał Jimin, pociągając cicho nosem. — Poczekasz na mnie chwilkę? Chciałbym się wykąpać.

— Oczywiście.

Wstał z łóżka, ostatni raz łącząc ich usta na krótką chwilę. Od razu ruszył do łazienki, czując ścisk w sercu. Zupełnie, jakby właśnie rozrywane było pomiędzy dwie osoby, których pojedyncze cechy tworzyłyby jednego, idealnego mężczyznę. Jednak co miał zrobić, posiadając dwóch, wspaniałych osobników obok siebie, którzy w pełni poświęcają mu uwagę? Czy powinien wciąż brnąć w tą zakazaną miłość, która kusiła przez świadomość konsekwencji? Nie, to nie miało sensu.

Musiał zapomnieć o Jungkooku, choć tak naprawdę marzył, by następnego dnia minęli się na ulicy, przypadkowo ocierając o siebie swoje dłonie. Chciał znów go poczuć.

Najlepiej w ustach.

***

W tym samym czasie Jungkook siedział na kanapie wraz ze swoich chłopakiem - Taehyungiem. Oglądali razem kolejny raz jakiś niezbyt interesujący film, bazujący na jakiejś marnej książce. Niestety, Kim uwielbiał tę ekranizację, przez co Jeon skazany był na tulenie starszego do siebie i głaskanie go czasem po głowie.

Nie chciał dać po sobie poznać, że widząc erotyczne sceny na ekranie, przed oczami miał zdesperowanego Jimina, który błagał o najmniej wyczuwalny dotyk. Odczuwał satysfakcję, która była wręcz nie do opisania, że doprowadził go do takiego stanu.

Zagryzł wargę, przypominając sobie ich dość długą grę wstępną, którą on postanowił przerwać. Te bezwstydnie wypowiadane słowa, które jedynie podwyższały temperaturę w jego ciele. Ubrania, które znajdowały swoje miejsce na podłodze. A po środku tego wszystkiego Park, ruszający seksownie biodrami, momentami będąc tak blisko jego twarzy, że mógł poczuć jego oddech oraz usłyszeć serce, które jakby biło tylko dla niego.

Jego wspominanie pełnej namiętności nocy zostało przerwane przez delikatny dotyk Taehyunga na jego udzie. Kreślił on tylko sobie znane wzory, szepcząc pod nosem, jak bardzo kocha Jeona i jak mocno za nim tęsknił. I pomimo, ze było to niewyobrażalnie urocze, Jungkook nie czuł nic, słysząc te wyznania.

Chłopak powtarzał mu to niejednokrotnie, czasem kilka razy w ciągu pięciu minut. Był niezwykle delikatny i przewidywalny, co zaczynało irytować Jeona. Chciałby, aby ten czasem mocniej zacisnął zęby na jego ciele podczas chwili uniesienia, by mógł z dumą pokazywać ludziom, że posiada swoją miłość. Racja, nie każdy pracodawca tolerował takie ślady, ale sam fakt posiadania ich, nawet pod maskującym podkładem, był niezwykle satysfakcjonujący.

Raz za razem przeczesywał jasne włosy swojego partnera, widząc, że jego powieki powoli opadały. Ponownie wszystko wpadało w nudną rutynę, z której Jeon nie mógł się wyswobodzić, choć tak bardzo tego pragnął.

Chcąc jakkolwiek polepszyć swój humor, ponownie zaczął wspominać emocjonującą grę wstępną, która sprawiła, że pragnął Jimina jeszcze bardziej, jeżeli było to w ogóle możliwe. Ta nadzieja, że ich skóra w końcu zetknie się w ten grzeszny sposób, która zaraz zostawała rozwiana przez oddalającego się mężczyznę. Robił tak niezliczoną ilość razy w akompaniamencie dwuznacznych słów lub wyobrażeń, jak ich wspólna noc będzie przebiegać. Jungkook nie mógł zaprzeczyć, było jeszcze lepiej, niż się spodziewał. Inaczej, namiętniej, ostrzej, bardziej bezwstydnie.

— Jeonggukie... — szepnął Kim, ledwo utrzymując uniesione powieki.

Kolana Jeona były dla niego najwygodniejszą poduszką, a jego tułów idealną wręcz przytulanką. Uwielbiał być blisko swojego partnera. Czuć jego zapach, który teraz był nieco inny, niż zawsze. Czuć jego dłoń, która przeczesywała jego włosy. Każdy, nawet najmniejszy gest, miał dla Kima ogromne znaczenie, co jawnie pokazywał.

— O co chodzi, kochanie?

— Kocham cię bardzo mocno, wiesz? — mruknął starszy, pozwalając opaść jego zmęczonym powiekom.

— Ja ciebie też — to zdanie niewyobrażalnie trudno wypłynęło spomiędzy jego ust, choć tyle razy je powtarzał. Coś się z nim działo. Coś, czego początkowo nie chciał, lecz im częściej o tym myślał, zagłębiając się w tej relacji, tym bardziej tego pragnął.

Ponownie się zadurzył, niczym nastolatek.

— Kochasz mnie?

— Bardzo — powtórzył Jeon, obdarowując swojego chłopaka delikatnym uśmiechem, którego nie mógł dostrzec.

W odpowiedzi usłyszał jedynie cichy śmiech, po czym zapewne Kim oddał się w objęcia swojej wyobraźni.

W tym czasie Jeon postanowił ponownie wrócić do wspomnień, które nie chciały opuścić jego głowy. Te wszystkie momenty, w których jęki Jimina zmieniały się w piski i głośne skomlenia, wyryły w jego wspomnieniach ślady, nie pozwalające na choć godzinę zapomnienia. Nie miał spokoju, jednak, jak się okazało, nie przeszkadzało mu to ani trochę. Wręcz cieszył się, że mógł wszystko przeżywać od nowa w swoim wyimaginowanym świecie.

Zaczynając odczuwać niepohamowaną tęsknotę, chwycił telefon i zaczął przyglądać się kontaktowi Jimina. Nie wiedział, czy zadzwonienie byłoby dobrym pomysłem. W końcu był w swoim domu obok partnera, który nie wie nic o tej cudownej przygodzie. A szkoda. Jungkook chciałby się dowiedzieć, jakby zareagował chłopak Parka, dowiadując się, że pod nim postradał zmysły, wariując przez jego penisa.

Ostatecznie Jungkook postanowił wysłać wiadomość, co było o wiele bezpieczniejszą opcją. Zagryzł dolną wargę, pisząc kolejne słowa i nie myśląc długo, kliknął przycisk "wyślij".

"Tęsknisz za mną?"

Na odpowiedź nie musiał długo czekać, ponieważ dosłownie kilkadziesiąt sekund później dotarły do niego słowa, które wprowadziły go w lekkie zakłopotanie, lecz i spowodowały dziwnie silną ciekawość.

"Trochę"

Zastanawiał się, dlaczego jedynie trochę starszy za nim tęsknił. Czy ich zbliżenie pod prysznicem nie było zobrazowaniem tego, że ich ciała nie mogły bez siebie żyć, a myśl o dniach bez jakichkolwiek pieszczot była wręcz katorgą? Jednak kolejna wiadomość rozwiała jego wątpliwością i uspokoiła umysł.

"Bo wciąż czuję cię w sobie"

Zagryzł dolną wargę, czując dziwną satysfakcję. Po tym wyjaśnieniu w jego głowie pojawiło się tylko jedno pytanie, które ponownie miało zasiać w powietrzu namiętność, a czas do ich kolejnego spotkania pozwalał jej wykiełkować, by podczas splatania się ich ciał, w końcu ukazały się zakazane owoce.

"Chciałbyś mnie znów poczuć?"

Jeon odchylił głowę do tyłu, czekając zniecierpliwiony na odpowiedź. To były zaledwie sekundy, lecz ciekawość brała górę, przez co wydawało mu się, że mijały niebywale dłużące się minuty. W końcu jednak doczekał się słów, które utwierdziły go w przekonaniu, że ich kolejne spotkanie musiało odbyć się jak najszybciej.

"Tak. Chciałbym, żeby twój penis znalazł swoje miejsce w moim gardle

A później, żeby mój odnalazł się w twoim ciepłym wnętrzu"

###

I jak?

Pewnie co jakiś czas będę o to pytać, za co przepraszam, ale w razie czego chciałabym wiedzieć, jeżeli robię coś źle :")

Ogólnie chciałam to opublikować później, ale dzisiaj dzień dziecka, to postanowiłam, że dam wam wcześniej ♥ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro