Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

H O P E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

W skrzydle szpitalnym byłaś raz w życiu. Kiedy zaczynałaś pracę w "Affection" strasznie się bałaś występów. To było coś zupełnie innego. Wtedy miałaś pełno kompleksów, przez co przestałaś nawet jeść. Wtedy na scenie zemdlałaś, a potem jak wróciłaś do pełnej świadomości, obudziłaś się w dokładnie tym samym miejscu.
Obecnie leżałaś na kozetce, przymykając oczy, czując zbliżający się ból głowy.

–Osłabienie, atak paniki...- zaczęła wymieniać lekarka, kiedy w końcu do ciebie podeszła.- Wszystko na raz się skumulowało.

–Dlaczego? Przecież biorę wszystkie leki, jem regularnie.

–Może przez pogodę? Wyspałaś się? Nie czułaś się ostatnio...inaczej?

–Faktycznie ostatnio źle sypiam.- powiedziałaś prawdę.- Czasami śpię tylko dwie godziny lub trzy.

–To bardzo niedobrze. To źle dla twojego organizmu.

–Zdążyłam zauważyć...- powiedziałaś sarkastycznie.

–Napij się. To są witaminy, które pomogą ci się trochę zregenerować.- rudowłosa kobieta podała ci szklankę.- Wypij, do dna.

Tak zrobiłaś. Napój miał przyjemny smak. Trochę kwaskowaty, ale wypiłaś go bez problemu. Odłożyłaś szklankę na stolik i znowu się położyłaś. Patrzyłaś w sufit, czując, jak witaminy powoli zaczynają działać. Może ci się przewiduje, ale tak dziwnie się czułaś.

–Miły był ten mężczyzna, który cię tu przyprowadził. Taki w białych włosach i w cholernie pięknym garniturze.

–Poszedł już?

–Nie, nadal czeka przed wejściem. Powiedział, że nie pójdzie stąd dopóki się nie dowie, czy wszystko z tobą w porządku.

–Powiedz mu, żeby sobie poszedł.- mruknęłaś.

–Gdyby nie jego szybka interwencja mogłabyś teraz czuć się jeszcze gorzej. Powiem mu, żeby tutaj przyszedł. Podziękujesz mu jeszcze.

–Chyba cię coś...!.- nie dokończyłaś, ponieważ Mia wyszła już z pokoju i zawołała białowłosego do środka. Wparował niemal od razu.

–To ja was może zostawię samych.- uśmiechnęła się złośliwie i wyszła z gabinetu.

–Jak się czujesz?.- zapytał, siadając obok ciebie.

–Lepiej.- odpowiedziałaś, trochę podnosząc się do siadu.- Ja...dziękuję. Dziękuje, że mnie tu zabrałeś. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie twoja szybka interwencja i...

–Nie ma za co, mi princesa.

–Nadal nie rozumiem jednego.- powiedziałaś nagle.- Dlaczego nadal się starasz? Dobrze wiesz, że nic z tego nie będzie.

–[T.I]...

–Mówiłam ci, że nie chcę cię znać. I nigdy ci nie wybaczę tego, co zrobiłeś mi.

–Wiem, że to, co zrobiłem było strasznie chujowe, ale chce to wszystko naprawić.

–Kiedyś czytałam, że dawanie komuś drugiej szansy jest jak dawanie mu drugiego naboju, gdy nie trafił cię za pierwszym razem.

–Prędzej sam sobie strzelę w łeb niż spróbuję cię ponownie zranić.- powiedział śmiertelnie poważnie, po czym wstał.- Przyjdę tu jeszcze wieczorem.

–Co, chwila. Nie prosiłam...

–Do zobaczenia, Mi Princesa.

I wyszedł.
Nawet nie zdążyłaś mu powiedzieć, że nie chcesz jego obecności.
A może jednak skrycie chciałaś?

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczorku kochani!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro