Fairy Tale for Adults
Niall's POV
Wszedłem do pokoju naszej córki Harmony, ale przystanąłem widząc w nim mojego męża, Zayna.
Stanąłem w progu opierając się ramieniem o framugę, obserwując mojego faceta leżącego obok sześcioletniej ciemnowłosej dziewczynki. Wpatrywała się wielkimi czekoladowymi oczami w tatę, który opowiadał jej bajkę o Czerwonym Kapturku. Z zapartym tchem słuchała jak to wilk przebrał się za babcię, by pożreć Czerwonego Kapturka.
Miałem tylko nadzieje, że opowiadał tą wersję, gdzie sytuacje ratuje leśniczy, a nie tą prawdziwą, gdzie bajka kończy się na tym, że wilk zjada i babcie i Kapturka.
- Ach, babciu, dlaczego masz takie wielkie uszy? - spytał łapiąc za ucho Harmony, a ta nakryła się kołdrą pod sam nos - Abym cię lepiej mogła słyszeć! - odpowiedział wilk przebrany z babcię.
- A dlaczego masz takie wielkie oczy? - spytałem, a Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Abym cię lepiej mogła widzieć! - odpowiedział otwierając szerzej oczy do Harmony.
- A dlaczego ręce masz takie wielkie? - zmarszczyłem brwi, jakbym naprawdę był Czerwonym Kapturkiem.
- Abym cię lepiej mogła objąć! - odparł obejmując naszą córeczkę, która pisnęła cicho.
- A dlaczego, babciu, masz taki brzydki, wielki pysk? - przekrzywiłem głowę, a Zayn zmrużył do mnie oczy. Postrzymałem się od szerokiego uśmiechu.
- Aby cię łatwiej zjeść! - zawołał przytulając mocno Harmony i udając, że próbuje ją ugryźć. Sześciolatka schowała się cała pod kołdrę krzycząc cicho.
- Przestraszyłeś ją - wyszeptałem podchodząc do łóżka.
- Ale wtedy - powiedział Zayn odchylając kołdrę. Zobaczyliśmy Harmony zwiniętą prawie że w kłębek. Uniosła wzrok na tatę, który kontynuował opowieść - Gdy biedny Czerwony Kapturek tkwił w brzuchu okropnego wilka, w domku pojawił się leśniczy i uratował ją oraz jej babcie.
- N-naprawdę? - spytała wracając głową na poduszki.
- Oczywiście - Zayn pokiwał głową - Przegonili wilka i żyli długo i szczęśliwie - powiedział nakrywając Harmony - Kapturek wróciła do domu, a Babcia została w swojej chatce w lesie.
Mony odetchnęła z ulgą i przytuliła mocno do siebie misia.
- Śpij już - powiedziałem nachylając się nad nią i całując ją w czoło.
- Dobranoc - ziewnęła - Buzi - wymamrotała, a Zayn uśmiechnął się i przycisnął wargi do jej policzka.
Zszedł z łóżka Harmony i zgasił lampkę, gdy szliśmy do drzwi. Złapałem go za rękę.
Wyszliśmy z pokoju naszej córki i przymknęliśmy drzwi.
- Może opowiesz mi bajkę na dobranoc? - spytałem zerkając na mojego męża przez ramię, a on przyciągnął mnie do siebie i przycisnął swoim ciałem do ściany. Zachichotałem i spojrzałem mu w oczy - To jak tatusiu? - stanąłem na palcach i przycisnąłem wargi to tych jego.
- Załóż piżamkę i biegnij do łóżka - powiedział odrywając się ode mnie, a ja oblizałem wargi - Tatuś opowie ci trochę inną wersję Czerwonego Kaptura - mruknął odsuwając się i pozwalając mi przejść. Gdy mijałem go, klepnął mnie w tyłek.
Fuknąłem cicho i pobiegłem do naszej sypialni.
Wskoczyłem do łóżka, zaraz po mnie do pokoju wszedł Zayn. Nakryłem się kołdrą, a mój mężczyzna zawisł nade mną, patrząc mi w oczy z małym uśmieszkiem na wargach.
- Był sobie mały chłopiec - zaczął, a ja uniosłem brwi - Miał na imię Niall, miał blond włosy i niebieskie oczy - powiedział cmokając kąciki moich ust - Dostał kiedyś od swojej babci czerwony płaszczyk z kapturem, nosił go cały czas, więc wszyscy nazywali go Czerwonym Kapturkiem. Pewnego dnia mama poprosiła Kapturka, by poszedł do właśnie tej wcześniej wspomnianej babci i zaniósł jej upieczony przez rodzicielkę placek i wino..
- Kapturku - odezwała się moja mama, a ja uniosłem wzrok. Podszedłem do mamy i stanąłem gniotąc w dłoniach materiał białej sukieneczki, na którą narzucony miałem czerwony kapturek - Zanieś ten koszyczek babci, mieszka po drugiej stronie lasu, to chwila drogi. Ale nie możesz zbaczać ze ścieżki - pogłaskała mnie po policzku, gdy trzymałem w dłoniach koszyczek.
Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się do mamy, zapewniając ją, że będę szedł wyłącznie po ścieżce i wrócę przed zmrokiem do domu.
Wyszedłem na podwórze i zobaczyłem przed sobą las. Zagryzłem mocno dolną wargę.
Bądź dzielny Niall, to tylko las. Nie stanie ci się krzywda, jeśli będziesz się trzymał ścieżki - podpowiedziała mi moja podświadomość, a ja kiwnąłem sam do siebie.
Nuciłem pioseneczkę, która śpiewała mama podczas pieczenia, kiedy szedłem przez las. Rozglądałem się dookoła. Przyroda była piękna i widząc te śliczne kwiaty na polanach trochę dalej, chciałem je zerwać i ułożyć w bukiecik dla babci, jednak musiał bym zejść ze ścieżki. A nie mogłem tego zrobić.
Z westchnieniem obróciłem głowę by patrzeć przed siebie i szedłem powoli.
- Czerwony Kapturku - przystanąłem słysząc swoje przezwisko i rozjerzałem się, jednak nikogo nie było. Z zza drzewa nagle wyszedł wysoki mężczyzna, nie był nim jednak do końca.
Pomiędzy czarnymi kosmykami włosów mogłem dostrzec wysokie i szpiczaste wilcze uszy, na których widok zagryzłem dolną wargę. Sapnąłem cicho zauważając za mężczyzną ciemny puszysty ogon. Był piękny. Nie ogon, choć on też, ale ten mężczyzna w połowie będący wilkiem.
Przeszywał mnie spojrzeniem czekoladowych oczu i rozbrajał pięknym uśmiechem.
- Dzień dobry - powiedziałem grzecznie. Wilk przekrzywił głowę przypatrując mu się z uśmiechem.
- Co masz w koszyczku Kapturku? - spytał robiąc krok w moją stronę, a ja odchyliłem chustkę, którą przykryta była zawartość koszyczka.
- Uhm, wino i placek. Moja babcia mieszka za lasem i mama poprosiła, bym jej to zaniósł - odparłem przykrywając z powrotem koszyczek.
- To naprawdę miłe - wymruczał pochodząc do mnie. Gdy stał tuż przy mnie, ja ssałem nerwowo swoją dolną wargę - A nie uważasz, że fajnym pomysłem byłoby wypić to wino teraz? Moglibyśmy się poznać Kapturku - przysunął się jeszcze bliżej, tak, że dzielił nas wyłącznie trzymany przeze mnie koszyczek.
- To raczej nie w porządku pić wino - pokręciłem głową - Mam na myśli, że jest ono przeznaczone dla dorosłych.
- Jestem dorosły - powiedział łapiąc za rączkę mojego koszyczka i odkładając go na ziemię.
Wpatrywałem się z zapartym tchem w wilka.
- Ale ja nie - przekrzywiłem delikatnie głowę.
- Jesteś taki nie winny - wymruczał idąc do przodu, co zmusiło mnie do cofnięcia się. Wpadłem plecami na drzewo, a on przyparł mnie do niego z uśmiechem.
- C-co robisz wilku? - spytałem opierając dłonie na jego torsie.
- Zamierzam ci, mój śliczny Czerwony Kapturku, tą niewinność odebrać - wyszeptał wprost do mojego ucha, co sprawiło, że zadrżałem. Uniósł mój podbródek palcem wskazującym i przycisnął wargi do tych moich.
Rozchyliłem usta, gdy Wilk położył dłonie na moich biodrach. Wsunął język do mojej buzi, jednocześnie podciągając moją sukienkę i zaczepiając palcami o moją bieliznę.
Zacisnąłem dłonie na czarnej koszulce, którą miał na sobie, starając się oddać pocałunki. Było to jednak trochę nieporadne, ze względu na moi brak doświadczenia.
- O-oh - sapnąłem wprost w wargi Wilka, gdy wsunął dłoń pod moją bieliznę. Poruszał dłonią po moim penisie, przez co robiłem się twardy.
- Podoba ci się? - spytał muskając moje wargi i pocierając moją męskość. W odpowiedzi jęknąłem cicho - Chyba tak Kapturku. Chcesz więcej?
Kiwnąłem głową, ale on wtedy wyjął dłoń z mojej bielizny.
- Musisz używać słów - wytłumaczył.
- T-tak. Chce. Proszę - zacisnąłem wargi, a on uśmiechnął się zadowolony.
- Nie do końca taki niewinny - wymruczał łapiąc mnie za rękę i ciągnąć na polanę, gdzie popchnął mnie na miękką trawę. Spojrzałem mu w oczy i sapnąłem cicho, gdy usiadł na moich biodrach. Jego ogon połaskotał mnie w odkryte nogi, a ja zachichotałem cicho. Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami - Coś cię bawi? - spytał, a ja szybko potrząsnąłem głową.
Jego dłonie powędrowały w górę moich ud, podciągając spódniczkę do pasa, gdy ja leżałem na ziemi przypatrując się Wilkowi.
- Śliczny - wymruczał ściągając moją bieliznę i odrzucając ją na bok. Przycisnął dwa palce do moich warg, a ja rozchyliłem je. Wepchnął je do mojej buzi, a ja zassałem je i zacząłem wirować wokół nich językiem. Oczy Wilka zalśniły z pożądania.
Wyjął palce z mojej buzi i zszedł z moich ud. Zgiąłem nogi w kolanach, gdy mi je rozsunął. Pocałował wnętrze mojego uda, a ja poruszyłem biodrami, gdy przygryzł je lekko. W tej samej chwili zaczął wsuwać we mnie palec.
Przymknąłem powieki i rozchyliłem wargi, gdy chwile wsuwał go we mnie i wysuwał. Oddychałem ciężej, gdy dołożył drugi palec.
- Zniszczę twój mały dziewczy tyłeczek Kapturku - wyszeptał zsuwając swoje spodnie. Zarumieniłem się mocno z podniecenia i przez to jak sprośne były te słowa.
Wyjął ze mnie palce, rozchyliłem powieki i zobaczyłem go wpatrującego się we mnie.
Wszedł we mnie powoli, a ja jęknąłem z bólu. Położył dłoń na moim policzku głaszcząc go powoli, jednocześnie wsuwając się we mnie głęboko.
Wydałem z siebie zduszony dźwięk zaciskając dłonie na trawie po moich bokach. Oddychałem z trudem, gdy wysuwał się ze mnie prawie do końca, by znowu mnie wypełnić.
Po trzech kolejnych pchnięciach, jęknąłem cicho z przyjemności. Usłyszałem zadowolone mruknięcie Wilka.
Wyrwałem kilka kępek trawy, gdy uderzył w czuły punkt we mnie. Zacząłem drżeć pod nim i po chwili doszedłem na swój brzuch jęcząc głośno. Wilk skończył we mnie moment później.
- W efekcie, Kapturek wiedział, że nie zdąży przed zmrokiem do domku Babci - powiedział Zayn całując mnie po szyi. Sapnąłem cicho. Było mi gorąco przez bajkę, którą mi opowiedział - Więc wypił z Wilkiem to wino i wrócił do domu. Koniec.
- Ta bajka była chora - wymamrotałem - No i jestem przez nią napalony - spojrzałem mu w oczy i musnąłem delikatnie wargi wiszącego nade mną Zayna.
- Tak? - spytał z uśmiechem w moje usta.
- Tak - mruknąłem wplatając palce w jego włosy - Dlaczego masz takie wielkie oczy? A uszy? Dlaczego masz takiego wielkiego kutasa? - spytałem wysokim głosem, a mój mąż potrząsnął z rozbawieniem głową.
- Jesteś niepoprawny Kapturku.
- Wiem Wilku. A teraz pieprz mnie.
Od autorki: Jak tylko zobaczyłam tego fanarta, który jest na okładce, to musiałam napisać takiego shota. Mam nadzieje, że Wam się spodobał haha
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro