Rozdział 6 Problem- 問題[ mondai]
Na pokładzie rozległ się potężny huk. Odgłos żelaza starł się z krzykiem. Lucy upuściła zbiór kartek i wpatrzyła się w sufit.
- Co to było? Co się tam dzieje !- zawołała
- Ech ... ! - Westchnęła Levy nawet nie przerywając pracy. - Gajeel znów walczy z Natsu. -
- 何[nani (co)] ! - papiery które Lucy upuściła i zdążyła zacząć je podnosić znów wyleciały jej z rąk.
- Ha ha ha , to się często zdarza. - zaczęła się chichrać Levi
- Nie powinnyśmy ich zatrzymać? -
- Zaraz będzie po wszystkim. -
- Co masz na myśli? -
*CRACK!*
- Widzisz. - rzekła Levy
- A teraz co to było? E ... ? Jaka cisza? -
- ... To Erza. -
Podczas gdy Levy tłumaczyła Lucy gdzie miała odkładać rzeczy a jak segregować mapy, na pokładzie Erza stała z ręką trzymającą na czole Natsu zatrzymując jego pęd i zmieniając kierunek na podłogę, w wyniku której Natsu znalazł się natychmiast na podłodze. Natomiast druga ręka zatrzymała się, złożona w pięść w brzuchu Gajeela. Po chwili on również wylądował na podłodze.
- A wy na co się gapicie? Wracać do roboty. - krzyknęła na gapiów zebranych wokoło nich.
W ułamku sekundy po nikim nie było już śladu. Erza nie tracąc czasu zerknęła na Gajeela. Ten zrozumiał jej wzrok bez słów i również szybko, obolały ulotnił się. Za sterami został Natsu z Erzą. Teraz jej brązowe oczy wierciły dziurę w nefrytowych oczach kapitana.
- Dobra, już dobra, co się stało? - zapytał podnosząc się z podłogi i oczepując szybko kamizelkę.
- Do kiedy masz zamiar JĄ tutaj trzymać? -
- Powiedziałem to już dzisiaj rano. Powiem więc to ponownie, bo nic się nie zmieniło. Lucy zostaje z nami. Chcę jej pokazać jak wygląda naprawdę nasze Fairy Tail. - mówiąc to utkwił wzrok z brązowych oczach swojej asystentki.
- Rozumiem to. Ale jesteś świadomy, że cena za nasze głowy wzrośnie? Mimo, wszystko to wciąż porwanie córki gubernatora Magnolii. To miasto zaraz po stolicy jest jednym z ważniejszych miast. Jeśli wyślą za nią ... -
- Nie obchodzi mnie kogo za nią wyślą, kto przyjdzie aby ją zabrać ... zmieciemy wszystko, wszystkich na popiół. Nikt jej nie tknie. Nikt nie tknie jej ponieważ ONA JEST MOJA. - kiedy Natsu zrozumiał co powiedział a zwłaszcza ''ONA JEST MOJA'' jego twarz zrobiła się czerwona od rumieńców.
Szybko aby nikt z załogi tego nie zauważył odwrócił głowę w kierunku morza.
- Jest MOIM OSOBISTYM NIEWOLNIKIEM. JEST MOJA. - sprostował błyskawicznie dając znać aby nikt nawet nie pomyślał czegoś innego.
- Jest TWOIM NIEWOLNIKIEM. - przytaknęła Erza – ''KTÓREGO POLUBIŁEŚ jak swojego kamrata.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro