Rozdział 2Porwanie - 攫われた [ sarawareta]
Załoga córki gubernatora została pokonana. Część załogi została doprowadzona przed oblicze pirackiej załogi Fairy Tail. Wśród nich była też Lucy. Była wciąż związana, a kiedy została rzucona na podłogę statku pirackiego próbowała nieskutecznie się podnieść.
- Spokojnie, ludzie spokojnie. Zdejmijcie jej knebel. Porozmawiamy sobie. - rozkazał Natsu
- クソ [kuso paireetsu(cholerny pirat)]! Chcę rozmawiać z waszym kapitanem! - zaczęła atakować Natsu słowami kiedy tylko wyjęto jej knebel.
Załoga spojrzała po sobie, starając się ukryć swój śmiech. Zwłaszcza Natsu walczył ze sobą dość mocno, aby nie buchnąć śmiechem.
- I co niby jest takiego zabawnego ? - zawarczała
- 姫 [hime (księżniczko)] – powiedział pochylając się nad nią zaglądając jej do oczu – Jestem kapitanem tej łodzi-
- [fuzakenna (nie łżyj) ]! Kapitanem piratów jest stary Makarov!! Gdzie on jest! -
Twarze wszystkich piratów pociemniały.
- Makarav jest martwy! - powiedział Natsu ze wściekłością – Twój drogi ojciec, zabił go i innych towarzyszy, kiedy tylko skończyły się negocjacje pokojowe. Jak myślisz, czy teraz będziemy negocjować coś z twoim ojcem?
- ... - Lucy milczała
- A teraz może się zabawimy? - mówiąc to obrócił jej głowę do tyłu. Na pokładzie, za nią dostrzegła swojego narzeczonego Borę, związanego wraz z reszta uprowadzonej załogi.
- Bora! - zawołała
- Widzę że się nie pomyliłem, jednak jest TWOIM narzeczonym, zobaczmy więc co się stanie, jeśli sprawimy, że pójdzie na dno. - zażartował Natsu śmiejąc się przy tym
- NIE PROSZĘ! - powiedział Bora widząc wzrok piratów spoczywający na nim.
- Och tak! - Natsu mówiąc to uniósł rękę z szablą i przejechał mu po policzku zostawiając na nim cienką, czerwoną kreskę. -
Dla Lucy nie miały to żadnego znaczenia, przecież i tak go nie kochała, ale i tak odwróciła głowę i przymknęła oczy. Wszyscy krzyczeli, żeby go pociąć bardziej, ale Salamander zauważył reakcję Lucy i rozciął mu więzy. Kiedy tylko Bora poczuł że nic go nie krępuje, natychmiast skoczył za burtę do wody.
- Ten tchórz zostawił wszystko, włącznie z TOBĄ. - parsknął Natsu do Lucy.
Patrząc tak na nią, uśmiechnął się z ironią w ciszy. Cały statek milczał.
- Zabierz ją do lochu, pozwolimy jej płakać, resztę wyrzucić za burtę ... a i oczywiście w tą noc bawmy się! -
Dwóch zaufanych mężczyzn wzięło Lucy i zabrało ją do lochów, które znajdowały się z tyłu statku. Kiedy tam dotarli, zmienili więzy, układając jej ręce na plecach. Natsu nie przestawał patrzeć na nią ze zwycięskim uśmiechem i pełną arogancją.
- Pożałujesz tego . – powiedziała patrząc wściekle na Natsu.
Mężczyźni oddalili się zostawiając ich samych. Natsu podszedł do niej, pochylił się i delikatnie ujął jej podbródek.
- Ciesz się swoim pobytem tutaj, 姫 [hime (księżniczko)], może kiedyś wrócisz do swojego ojca i narzeczonego ... albo nie. - zaczął drwić z niej
- Przestań tak mnie nazywać! -
- Hmmm! -
- Damn it! Puść mnie! -
- Zamknij za mną drzwi i pilnuj aby nie uciekła! - rozkazał Natsu do mężczyzny stojącego przy zejściu pod pokład.
Lucy została sama, krzycząc żeby ją puszczono. Ale jej krzyki, z każdą chwilą stawały się coraz cichsze, aż w końcu zapadła cisza.
O zmroku załoga Fairy Tail zorganizowała zabawę na pokładzie. Było wszystko: alkohol, jedzenie, krzyki i bijatyki. Rum i inny alkohol rozlewał się po stołach i podłodze. Wkrótce dotarli na pobliską wyspę i cała zabawa przeniosła się na nią. W tawernie zaczęły się śpiewy i tańce.
- Natsu ! -
- Och ! Hey Lisanna. -
- Chcesz ze mną zatańczyć? - zaproponowała kiwając się na nogach.
Jeszcze parę lat temu, Natsu pewnie rzucił by się na nią, porwał do tańca i nie puścił aż do rana. Potem pewnie by zasnęli jedno na drugim, gdzieś w kącie karczmy. Ale od pewnego czasu Natsu nie mógł patrzyć na nią. Czy mu się znudziła, czy po prostu to NIE BYŁA TA którą kochał, w sumie nigdy jej nie kochał, była po prostu kobietą która zabawiała go kiedy wracał do domu.
- Nie, nie mam ochoty. Wolę posiedzieć przy moim piwie. - odparł chłodno
- Och ... no cóż ... do zobaczenia później – powiedziała zrezygnowana, po czym udała się szukać kogoś do tańca.
Natsu westchnął znudzony, aż nagle wpadł na ciekawy pomysł. Zostawił kufel piwa na stole i poszedł na statek. Jellal był jednym z niewielu których omijała cała zabawa. Ktoś musiał stać na warcie i akurat tego dnia padło na niego. Natsu przeszedł obok niego i zszedł pod pokład. Lucy wciąż próbowała się uwolnić, ale coraz bardziej jej ruchy były pełne zrezygnowania.
- No co tam słychać? - zaczął drwić
- Jeszcze się pytasz? -
- Jestem znudzony, przyszedłem się zabawić – powiedział siadając pod filarem i nie spuszczając z niej wzroku.
- To idź na górę, skąd wróciłeś! Zgubiłeś się że tu przylazłeś!?- mówiąc to przełknęła ślinę.
-Tak, zabawa wciąż trwa na górze, ale nikt nie che walczyć, wszyscy tańczą, to jest nudne. -
- [fuzakenna (żartujesz sobie ku*wa)]! Czego ode mnie chcesz! Powiedz prawdę! -
- Już ci mówiłem, jestem znudzony i nie zamierzam ci zrobić nic o czym teraz myślisz. Nie jestem takim człowiekiem. -
Lucy nie przestawała patrzeć na niego z nieufnością.
- Jesteś pijany ! -
- Ech? -
- Jedyne wyjaśnienie, które uważam za to, że tu jesteś, jest takie, że jesteś pijany! - Lucy wpatrywała się w niego dopóki nie wybuchł śmiechem.
- Pfffff ha ha ha ha ha ha ha ha -
- Z czego się śmiejesz!? -
- ha ha ha wiesz.... - powiedział wycierając łzy ze śmiechu – zaczynam cię lubić -
- Ha! Jasne! Więc dlaczego mnie tu związałeś, jeśli mnie lubisz? - mówiąc to próbowała ukryć rumieńce które nie wiadomo dlaczego zaczęły się pojawiać.
- Because, YOU ARE MINE. Ponieważ jeśli cię rozwiąże, uciekniesz. Teraz moje pytanie brzmi: Kochasz swojego narzeczonego? -
- A co cię to obchodzi! Jeśli tak czy nie. To nie twoja sprawa. -
- Wiesz, to mnie zupełnie nie dziwi.- odparł przeciągając się pod filarem przy którym siedział.
- Ech?-
- Jellal! Daj jej nowe ubranie, jutro czeka ją robota. Ktoś musi posprzątać po zabawie karczmę. - mówiąc to skinął na mężczyznę pod drzwiami.
- Co!? Myślisz że kim jestem! - krzyknęła
- Teraz jesteś moja. - mówiąc to wstał i wyszedł.
Jellal dał jej nowe ubranie, ale zaraz potem zakuł jej na nadgarstkach łańcuch.
- Masz robić co ci karze kapitan, Luigi. - zadrwił Natsu
- Mam na imię LUCY! - warknęła
- Idę spać, Jellal, dopilnuj żeby była cicho. - powiedział Natsu i zamknął za sobą drzwi.
- クソ [kuso paireetsu (cholerny pirat)]! -
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro