Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4 W nocy - 夜に[ yoruni]

 - Patrząc w twoje oczy, jest w nich coś takiego, że podjąłem decyzję ... To mój cel odkąd zobaczyłam cię na statku, kiedy celowałaś do mnie z pistoletu. Chcę ci pokazać nasz świat. Inny od twojego. Naszą rodzinę Fairy Tail. -

Lucy była pod wrażeniem, nie mogła uwierzyć że Natsu powiedział to. Jej oczy wciąż patrzyły w podłogę na której pojawiały się co jakiś czas mokre plamy od łez. Natsu z jakiegoś dziwnego powodu zaczął jej współczuć. Kłamstwa ojca, zaszczepiana w niej nienawiść od dziecka do piratów. Nie chciał aby Lucy była ich wrogiem. Nie potrafił zostawić ją samą. Wcześniej myślał, że po prostu jest śliczna, mógłby się z nią zabawić jak z Lisanną. Tylko za każdym razem kiedy ta myśl przychodziła karcił się. To nie to. To nie było to, więc dlaczego nie mógł spuścić z niej wzroku. Teraz stał nad nią, kiedy wylewała łzy.

- ''Rusz się w końcu '' - powiedziało coś w środku niego

Zrobił kilka kroków i podał jej chusteczkę.

- Dzisiaj, będziesz spać ze mną. - powiedział lekko się uśmiechając

- 何[nani (co)]! – odparła zaskoczona wycierając wciąż łzy

- Cicho, pozwolę ci spać w moim łóżku. Na swojej stronie. -

- ... -

Nie widziała czy ufać mu czy nie. Salamander podszedł do drzwi i upewnił się że są zamknięte. Lucy w tym samym momencie zorientowała się, że znajduje się w pułapce. Bez wyjścia. Stała w koszuli nocnej, przy jego łóżku. Koszula sięgała jej tylko do kolan. To było upokarzające. Nie myśląc ze zmęczenia weszła pod kołdrę, ale kładąc się prawie na brzegu łóżka. Natsu podszedł do komody i zdjął buty ... pasek ... kamizelkę ...

- Co ... Co robisz! - wrzasnęła przerażona

- Rozbieram się, chyba nie myślałaś , że będę spać w butach. Poza tym to MOJA kajuta . -

- Tak, ale ... -

- A może myślałaś, że zrobię coś innego? - zapytał szczerząc się

Lucy natychmiast zarumieniła się ze wstydu. Szybko się odwróciła do ściany, zakrywając się kocem. 

- おやすみなさい[oyasuminasai (dobranoc)] – zaśmiał się Natsu - おやすみなさい[oyasuminasai (dobranoc)] Lucyyy – powtórzył, tym razem rozmarzonym głosem.

- バカ[baka (idiota)] Salamander – szepnęła pod nosem. - Jak myślisz, kim ja jestem, to jest bezwstydne ... Moment ... czy on powiedział do mnie po imieniu? - szeptała wciąż pod nosem.

Lucy nie wiedziała czy mogła mu zaufać. To wszystko co jej ojciec mówił było kłamstwem? Po paru minutach Lucy zorientowała się, że Natsu już śpi. Upewniła się jednak, odwracając głowę w jego kierunku.

- No proszę, kiedy śpi wygląda tak słodko. - zachichotała cichutko.

- Chrrr ... - Natsu zaczął znów chrapać

- バカ[baka (głupia)] Lucy! Coś ty przed chwilą powiedziała! Wygląda słodko! - powiedziała prawie krzycząc.

Szybko odwróciła się do ściany. Oby TEGO nie słyszał, oby nie słyszał, błagała w duchu samą siebie. Jutro miał być inny dzień. Z słów Natsu wynikało, że miała dołączyć do załogi. Łatwo było tak powiedzieć, ale czy oni ją zaakceptują? Choć na początku, nie chała tutaj być, zrobiła by wszystko żeby odejść ... teraz ... coś ciągnęło ją do zostania na tym statku jeszcze trochę.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział krótki, ale kolejny jest dłuższy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro