Rozdział 36 Moja przeszłość i moja przyszłość.
Tak jak Natsu wspomniał, tej nocy, kiedy Lucy uwolniła go z celi, kajdany anty magiczne osłabiły go. Przez to, że dość długo, bo ponad 24 godziny, miał je na sobie, jego moc magiczna, powracała do niego, przyprawiając go o zawroty głowy. Zbyt szybko wracała do dość pustego ciała, czym osłabiała chłopaka. Po przejażdżce na koniach i powrocie na statek, Natsu zupełnie opadł z sił. Od kilku dni po wypłynięciu w morze, Wendy z pomocą Lucy i Lisanny toczyły z nim walkę, o to, aby Dragneel odpoczął w kajucie chodź trochę, a nie szwendał się po całym pokładzie pilnując wszystkiego. W końcu zaciągnęły Natsu do jego kajuty i siłą zmusiły go do położenia się do łóżka i pospania trochę.
- W tym stanie i tak nie będzie z ciebie pożytku. Poza tym, jeśli odpoczniesz sobie jeden dzień, nic się nie stanie. Jesteśmy na pełnym morzu, więc nie masz się czym przejmować. - zaczęła Wendy
- Ale ... - Natsu próbował się bronić
- Ledwo chodzisz, nie mówiąc już o tym, że jesteś zmęczony. Odkąd wyciągnęłam cię z celi, nie zmrużyłeś porządnie oka. Tylko krótkie drzemki. - wtrąciła Lucy
- No ale ... - szepnął Natsu
- Czy chociaż raz, mógłbyś posłuchać Wendy i dać sobie pomóc? Rany, dopóki twoja magia nie wróci, dotąd będziesz się męczył i tylko przedłużał ten proces. - skomentowała Lisanna
- Ale mi nic ... - powiedział Natsu
- Żadnego ale! - wybuchły trzy dziewczyny na chłopaka, który pod wpływem ich złości, usiadł posłusznie na łóżku i westchnął głęboko.
- Rany, uparty osioł. - tym razem komentarz padł od osoby stojącej w progu drzwi.
Wendy, Lucy i Lisanna utkwiły w stojącym w progu Grayu swoje mordercze spojrzenia mówiące, że im nie pomaga, a tylko pogarsza sytuację prowokując Natsu. Gray widząc ich miny, szybciutko się ulotnił. Natsu natomiast poczuł zimny pot na plecach i bez gadania, położył się.
Wendy została jeszcze z kapitanem, mieszając i zaparzając mu jakąś herbatkę ziołową. Lisanna z Lucy wyszły, chcąc nie robić zamieszania. Kiedy tylko Lucy zamknęła za nimi drzwi zobaczyła jak Lisanna udaje się do swojej kajuty. Wiedziała, że Mira była na dole i przygotowywała posiłki, więc miała pewność z tego, że Lisanna będzie sama. Ostatnimi dniami, po wypłynięciu z Bosco ich kontakty polepszyły się. Próbując zająć się Natsu, Lucy i Lisanna ciągle współpracowały ze sobą, gadając i planując jak zmusić chłopaka do odpoczynku. W sumie, Lucy i Lisanna spędzały ze sobą i Wendy prawie całe dni. Teraz, kiedy w końcu, uparty osioł poszedł spać, na dłuższy okres niż kilka minut, Lucy postanowiła złożyć Lisannie wizytę i porozmawiać z nią, na pewien delikatny temat. Próbowała dowiadywać się wcześniej tego od Miry, ale ta tylko kręciła głową i zmieniała temat do rozmowy, dlatego, Lucy uznała, że najlepiej będzie zapytać u źródła. Mogła porozmawiać o tym z Natsu, mogło być to najlepszym rozwiązaniem, ale ... ale co jeśli zrujnuje tym ich przyjaźń?
* puk, puk*
- Tak? - Lisanna stanęła w progu swojej kajuty i otworzyła drzwi
- Cześć Lis, możemy pogadać? - zapytała Lucy
- Tak, pewnie, chodź. - Lisanna odsunęła się i wpuściła Lucy.
Obie siadły na hamakach w kajucie i spoglądając po sobie siedziały w ciszy. Lucy nie wiedziała jak zacząć. Miała pytać się lekko i robić podchody, czy walnąć prosto z mostu. Przed drzwiami była pewna siebie, lecz teraz, siedząc na wprost Lisanny, zaczęła się wahać.
- Chcesz się czegoś napić? - Lisanna odezwała się jako pierwsza
- Nie, dzięki. - Lucy odrzuciła propozycję i biorąc się w garść, postanowiła walnąć prosto z mostu o co jej chodzi.
Lisanna w tym czasie chciała wstać z hamaka i nalać im coś do picia, lecz słysząc odmowę Lucy, usiadła z powrotem.
- Więc, o czym chciałaś pogadać? -
- Co dokładnie, łączy cię z Natsu? - walnęła Lucy
- Słucham? - zapytała Lisanna
- Przed moim pojawieniem się, słyszałam, że Natsu zabawiał się z Tobą. Chcę wiedzieć, co Cię łączy z Natsu. Jakie są wasze relacje. Nie chodzi mi o relacje Kapitan - Załoga, tylko ... tylko o uczucia jakim darzycie się nawzajem. -
W kajucie zapadła zupełna cisza. Słychać było tylko szum fal na zewnątrz statku. Obie dziewczyny siedziały wpatrzone w siebie nawzajem. Sprawa była bardzo delikatna, jednak, Lucy uznała, że musi wiedzieć o tym, zanim, wyzna Natsu swoje uczucia. Jakby to wyglądało, gdyby zwierzyła mu się, że go kocha, jeśli on traktuje ją jako przyjaciółkę, członka rodziny, a miłością wciąż darzy Lisannę.
- Tak. Zabawialiśmy się razem. - głos Lisanny wypełnił kajutę
- ... - Lucy milczała, dając znać, aby Lisanna mówiła dalej.
- Nie ma o czym mówić. -
- A teraz? -
- Hmm ... - Lisanna odwróciła głowę. - Rozmawiamy, czasem się śmiejemy, spędzamy czas. -
Lucy poczuła cios prosto w serce. Miała rację, Natsu wciąż czuje coś do Lisanny, do swojej pierwszej miłości.
- Jednak,nie wiem czy powinnam ci powiedzieć o szczegółach. W końcu, jesteś bardzo blisko Natsu. - dodała Lisanna po chwili ciszy.
- Nie, nie trzeba. Dzięki za szczerość. - Lucy wstała i już chciała wyjść gdy Lisanna złapała ją za nadgarstek
- Lucy, nocowałam u niego w kajucie tylko trzy może cztery razu. Byłam nim zauroczona, ale myślę, że on mną nie. Fakt, spędzaliśmy mnóstwo czasu, byliśmy jakby razem, ale do niczego między nami nie doszło. - powiedziała Lisanna i puszczając rękę Lucy, stanęła obok niej, patrząc jednak z innym kierunku.
- Jak to? Czekaj, Natsu ... on ... on cię nigdy nie ... - Lucy jąkała się jak dziecko
- Pocałował? Nie. Nigdy. Jedyne co, to mnie czasami przytulał. Mówiłam sobie, że potrzebuje czasu. Pewnie to zauważyłaś, ale Natsu mimo, że jest piekielnie silny, jest bardzo delikatny pod względem uczuć. Łatwo go zranić i to mocno. Nie jest typem mężczyzny, który bawi się w romanse. - zaczęła Lisanna
- Rozumiem. - Lucy poczuła jakby cały świat jej się zawalił.
Skoro Natsu nie bawi się w romanse, nigdy nie będzie jej kochał. Głupia Lucy zauroczyła się w nim jak Lisanna i może wkrótce też tak skończyć.
Rozmowa dobiegła końca. Lucy wyszła z kajuty Lisanny w złym nastroju. Fakt, wiedziała, że mogła usłyszeć o miłości pomiędzy Lisanną a Natsu, ale zupełnie nie spodziewała się, że Natsu nie bawi się w romanse. Nie szuka związku, boi się odrzucenia. Te myśli krążyły po głowie Lucy raniąc ją od środka. Więc, ten pocałunek w czoło, kilka dni temu, kompletnie nic nie znaczył? Jednak może ... może coś znaczył, w końcu Lisanna wspomniała, że ją, Natsu nigdy nie pocałował.
- To wszytko, robi się coraz bardziej beznadziejne. No nic, pozostaje mi tylko, pogadać z nim jutro. Nie będę nachodzić go już dzisiaj, zwłasza, że tyle czasu zajęło nam zapędzenie go na odpoczynek. - Lucy szła przez korytarz, ze spuszczoną głowę.
Powolnym krokiem, weszła do swojej kajuty i rzuciła się niedbale na łóżko.
...
Kolejnego dnia, Lucy obudziła się prawie w południe. Słońce było już wysoko nad horyzontem i oświetlało całą jej kajutę. Wolnym krokiem doprowadziła się do porządku, po czym wzięła ze sobą notatki które robiła w Stelli odnośnie UranoMetria i wspomnień Maga Gwiazd i zeszła na dół, na śniadanie. Przechodząc przez próg sali, ogarnęła ją wzrokiem. Część osób kończyła jeść śniadanie, inni zaczynali, kolejni gadali, śmiali się czy sprzeczali. Przy jednym ze stołów, Lucy zobaczyła Natsu. Chłopak już wstał. To było wręcz pewne, że nie wytrzyma długo w łóżku. Natsu siedział z Lisanną i rozmawiając, co jakiś czas się uśmiechali.
Rozmowa trwała w najlepsze i Natsu czy Lisanna nawet nie zwrócili uwagi na to, że Lucy właśnie weszła do pomieszczenia. Dziewczyna siadając kilka stołów dalej, ostatni raz zerknęła na chłopaka. Mogła by przysiąść, że Natsu, w tym samym momencie, dostał rumieńców na policzkach.
- Świetnie. Czyli albo Natsu znów bawi się z Lisanną, albo ona mnie okłamała i jednak są razem. - Lucy odwróciła od nich wzrok wbijając w kartki.
Cała ochota na jedzenie poszła w siną dal. Zaczytana, nawet nie zwróciła uwagi na wchodzącego Graya czy Mirę, która przechodząc obok Lucy, zawołała na powitanie.
- Cześć Luce, co tam czytasz? - zawołał Natsu zjawiając się nagle za plecami złotowłosej dziewczyny jednocześnie pochylając się i zerkając jej zza ramienia.
Dziewczyna jednak nie odpowiedziała.Nawet nie zwróciła na niego uwagi. Wciąż oczami śledząc zapiski, myślami błądziła po rozmowie z Lisanną i jej związku z Natsu.
- Halooo, ziemia do Luce? - Natsu ponowił próbę ale również bez skutku.
Lucy wciąż czytała, nie zwracając na rzeczywistość najmniejszej uwagi.
- Hej, poranny ptaszku? Czemu mnie ignorujesz? - Natsu po raz trzeci zawołał, oddalając się lekko od Lucy, by w razie czego, móc uciec.
Lucy nie reagowała wciąż, nawet na nazwanie jej Ptaszkiem, czego bardzo nienawidziła. Natsu w końcu nie wytrzymał. Wyciągnął rękę i chwytając jej książkę, wyrwał jej z rąk przeglądając kartki.
- Więc wciąż czytasz zapiski z biblioteki Altair? - zawołał podnosząc ręce z książką do góry.
Lucy obudziła się dopiero w momencie utraty książki. Rozglądając się w około siebie, zobaczyła za swoimi plecami Natsu który czytał właśnie jej notatki. Szczerze, to miała to gdzieś, w końcu robili je razem ... Natsu znał każde zapisane tam słowo ... oprócz ... tej jednej strony na której Lucy, pisała w kółko ''muszę być silna, by chronić jego plecy'' . Spanikowana, że chłopak zaraz to przeczyta, rzuciła się na niego by wyrwać mu zeszyt.
- Natsu! Oddaj! Oddaj mi to! - Lucy próbowała doskoczyć do zeszytu i zabrać go chłopakowi, lecz ten widząc to, podnosił ręce z nim coraz wyżej i wyżej. Natsu po chwili zamknął zeszyt, odrzucił go na stół i łapiąc Lucy za oba ramiona, przybliżył swoją twarz do jej. Dziewczyna poczuła jak cała drżała z emocji. Nie wiedząc czemu, jej oczy stały się mokre. Tak bardzo pragnęła być przy nim, kochać go i być kochaną, lecz to wydawało się niemożliwe.
- Luce ... muszę z Ci coś powiedzieć. - szepnął Natsu.
- Co takiego? - szepnęła Lucy, starając się nie dać po sobie znać, tych natłoku emocji.
- Hmm ... chociaż w sumie, to chciałbym Ci coś dać. - Natsu nagle zmienił zdanie.
- Dać? Natsu o czym ty mówisz? -
- Hmm ... widzisz, ja ... - zaczął niepewnie - Ja ... -
Natsu przybliżył się jeszcze bardziej, tak, że dzieliły ich tylko centymetry, ściskając ramiona dziewczyny, jakby bał się jej ucieczki. Lucy nie wiedząc co zrobić z rękami, oprała je na jego klatce. Chłopak patrząc wciąż w bursztynowe oczy, zamilkł zupełnie, ale w środku, wciąż gryzł się z własnymi myślami. Jednak po kilku sekundach, jego lewa dłoń, zmieniła położenia z ramienia dziewczyny, na jej tył głowy.
- Luce, chciałbym Ci, dać to. - mówiąc to, przymknął oczy i złożył na jej delikatnych, różowych ustach, pocałunek.
Lucy poczuła jak usta Natsu dotykają jej ust, delikatnie je całując. Nagle cały świat, cała rzeczywistość przestała istnieć. Byli tylko oni. Złotowłosa dziewczyna, czuła z każdym małym ruchem warg Natsu, jego emocje, jego miłość, jego troskę. Drżenie ciała znikło. Wszystkie wątpliwości znikły. Po chwili poczuła jak chłopak, nie odrywając ust, uchyla je i nabiera powietrza, które przyjemnie owiało jej rozgrzane wargi. Nie chcąc przerywać tej chwili, Lucy zaczęła oddawać mu pocałunek. Jej wargi złapały ostrożnie jego górną wargę i leciutko pociągnęły. Teraz oboje, odważniej i pewniej, lecz wciąż delikatnie masowali swoimi wargami, usta drugiej osoby. Stali tak, złączeni w pocałunku parę minut.
Nigdy nie doświadczając czegoś tak przyjemnego, nie chcieli przerwać. Czując to samo, wielkie pragnienie bycia ze sobą, chcieli zapamiętać jak najwięcej z tej pięknej ale i ulotnej chwili. Natsu jako pierwszy przerwał pocałunek i przytulając się do jej głowy, szepnął czule.
- Kocham Cię Lucy. - szepnął jej do ucha
Dziewczyna czuła jak jej całe ciało wręcz krzyczało w środku. Jej nogi miękkie jak z waty, serce biło jak szalone a usta wciąż lekko uchylone mówiły same za siebie.
- Ja Ciebie też Kocham Natsu. - szepnęła chłopakowi prosto do ucha
Lucy otworzyła oczy i ''budząc się w rzeczywistości'' , doznała szoku. Pomieszczenie jeszcze chwilę temu, pełne osób, było zupełnie puste. Nikogo w nim nie było. Byli sami. Nawet Mira, która zawsze jest obecna przy barze, znikła bez śladu.
- Gdzie są wszyscy? - szepnęła do siebie
- Kazałem im wyjść. Nie wiedziałem, jaka będzie twoja reakcja i nie chciałem cię do niczego zmuszać ... gdybyś nie czuła tego samego do mnie ... nie chciałem cię stawiać w sytuacji, gdzie ... pocałowałem cię przy wszystkich gapiących się na nas. - rzekł Natsu i puszczając dziewczynę, odsunął się od niej, dając jej przestrzeń i możliwość ochłonięcia.
Lucy poczuła jak wszytko to, co się stało przed kilkoma sekundami, dopiero teraz do niej dociera. Palcami, dotknęły swoich ust, zatrzymując się na nich. Oddech znów przyśpieszył. Stała tak chwilę, patrząc w nefrytowe oczy chłopaka.
Natsu poczuł napływ strachu widząc jej reakcję. Czy się z tym pośpieszył? Nie. Postanowił wyznać jej swoje uczucia i koniec. Tylko, że ona, wciąż stała, dotykając swoich ust, gdzie złożył dopiero co jej pocałunek.
- To był mój pierwszy pocałunek. - szepnęła nie odrywając palców od ust.
Natsu przełknął ślinę. Do czego ona zmierzała? Uderzy go za to? Przecież, powiedziała, że również go kocha.
- Natsu ... - chłopak słysząc swoje imię, po raz pierwszy się wzdrygnął
- Tak? - odparł stanowczo.
- Dziękuję ci. - powiedziała w końcu odrywając palce od ust i łącząc obie ręce na wysokości serca, dodała. - Tak bardzo cię kocham. -
Natsu uśmiechnął się czule i wkrótce, oboje usiedli wspólnie przy stole. Chłopak przytulił się do blondynki, kładąc swoją głowę na jej ramieniu.
- Luce, czemu byłaś taka nie obecna? Coś cię martwi? - zapytał po chwili.
- Słyszałam, że nie bawisz się w romanse. - wyrzuciła z siebie
Natsu zabrał szybko swoją głowę, wpatrując się prosto w bursztynowe oczy. Lucy zaskoczona takim nagłym zrywem, również utkwiła w nim swoje oczy.
- Lisanna Ci to powiedziała? - zapytał
Lucy kiwnęła lekko głową.
- Tak, to prawda. Nie bawią mnie romanse. Szukam prawdziwego, stałego związku, nie przelotnej chwili. Szukam ... szukałem swojej soulmate, ale zdaje mi się, że to ona mnie znalazła. Hihi - zaśmiał się, uśmiechając się jednocześnie tym swoim ciepłym uśmiechem.
Lucy mogła by przysiąść, że uśmiech Natsu, mógłby stopić każdy lód.
- Stały związek? Soulmate? Zaraz, masz na myśli bratnią duszę? - zapytała wciąż lekko zaszokowana obrotem spraw.
- Yup. Co za ironia, że moja bratnia dusza, wpadła na mnie i jeszcze groziła mi, przystawiając pistolet do brody. - Natsu pokazał gestem ręki, jak Lucy w dniu ich pierwszego spotkania, przystawiła mu pistolet do brody.
- Rany! Długo zamierzasz mi to wypominać? - Lucy udała, że się obraża, chichrając się pod nosem.
- Jak mógłbym o tym zapomnieć? Przecież to było nasze pierwsze spotkanie. - Natsu skarcił ją wzrokiem
- Tak. - Lucy pokiwała głową rumieniąc się
- No na reszcie, już się obawiałem, że się dzisiaj do mnie nie uśmiechniesz. - dodał przymykając swoje oczy i wciąż radośnie się uśmiechając
- Aaa... Natsu? - szepnęła
- Co tam? -
- Czy ty i Lisanna ... co do niej czujesz? - Lucy postanowiła wyrzucić z siebie całkowicie swoje wątpliwości. -
- Ja i Lis? - powtórzył - Hmm ... ciężko to określić. Nie traktuje jej jak siostry, ale mam do niej zaufanie. Jakbym miał się określić, to powiedział bym, że jest dla mnie, jak przyjaciółka z dzieciństwa. Jest moją przeszłością. Ty natomiast Lucy, jesteś moją przyszłością. Moją ukochaną. - Natsu pochylił się do dziewczyny i złożył jej szybki pocałunek w usta.
- Lis jest twoją przeszłością a ja twoją przyszłością? - Lucy wciąż siedząc wpatrywała się w nefrytowe oczy chłopaka
- Tak, więc jeśli coś trapi mojego skowronka, to chciałbym to wiedzieć. Nie na widzę widzieć cię smutną i strapioną. To mnie boli Luce. -
- Natsu ... - Lucy poczuła jak zaraz popłacze się ze szczęścia.
To wszytko był jak sen. Marzenie ... niemożliwe do spełnienia życzenie ... które stało się rzeczywistością.
- Hihi. - znów ten ciepły uśmiech chłopaka zagościł na jego ustach
- Bałam się. Bałam się, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Bałam się, że mnie odrzucisz. Obiecałam sobie, że ci powiem o wszystkim, ale widząc cie z Lisanną ... myślałam, że znów ją kochasz. -
- Pfh hahah ... Luce, Luce, ktoś tutaj jest zazdrosny? - Natsu zaczął się śmiać, udając Happiego
- C...co? Nie! Wcale! - Lucy obróciła obrażona głowę w drugą stronę
- Ech .. Spędzałem z nią całe dzieciństwo. Była jedną z niewielu osób w moim wieku, która zawsze stawała po mojej stronie. Tak mijały lata, więc nie dziw się, że mam z nią jakieś kontakty. - mówiąc to Natsu, pociągnął Lucy za brzuch i zanim dziewczyna zareagowała, wylądowała u niego na kolanach.
- Co robisz? - szepnęła
- Jesteś moja. Nikomu cię nie oddam. Chcę być blisko ciebie. - szepną i począł się bawić włosami dziewczyny
- Hmm . - mruknęła wciąż udając złą
- Co? -
- Widziałam jak się do niej rumieniłeś. -
- Yyy ... - Natsu obrócił głowę i podrapał się ręką po swojej głowie. - Yyy ... no bo ... rozmawialiśmy o tobie i troszkę nie mogłem przestać myśleć o twoich oczach. - dodał znów rumieniąc się
- O mnie? - Lucy spojrzała w jego oczy
- Tak. Ostatnio spędzałyście trochę czasu i pomyślałem, że może, Lisanna będzie coś wiedzieć o ... o ... twoich uczuciach. Wiem, wiem, głupio zrobiłem, mogłem się zapytać Levy, ale ona pewnie by mi nic nie powiedziała. -
- Natsu? - Lucy siedział na kolanach chłopaka z otwartą buzią. - Nie mów mi, że też się bałeś? Bałeś się mojej reakcji? -
- Yhy. - przyznał niechętnie chłopka. - Nie wiem co bym zrobił, gdybym cię stracił. Nie chciałem też psuć naszej przyjaźni, więc chciałem się dowiedzieć jakoś o twoich uczuciach. -
- Między nami chyba już nie ma przyjaźni. - dodała Lucy
- Tak, no bo, przyjaciele się nie całują. Nie czują do siebie miłości i pożądania. - dodał Natsu
- Więc, kim teraz jesteśmy? - zapytała Lucy przytulając swój policzek do obojczyka Natsu
- Nie wiem. Chyba parą. Chyba zakochanymi. - szepnął
- Od więźnia do twojej ukochanej. Hihi niezły skok. - teraz oboje poczęli się śmiać.
- Lis, mówiła mi, że rozmawiała z tobą wczoraj. Chcesz coś jeszcze wiedzieć? Pytaj śmiało, skarbie. -
- Dziś to ja chcę spędzić z tobą w noc. - odpowiedziała Lucy
- Nie mam nic przeciwko. Tylko pamiętaj, mam tylko jedno łóżko, więc bez chrapania mi tutaj. - dodał Natsu uśmiechając się.
- Ja nie chrapię! - Lucy zdzieliła go leciutko ręką w ramię
- Przekonamy się wieczorem. Kiedy pierwszy raz zmusiłem cię do spania razem, słyszałem jak chrapałaś. - zaśmiał się pozwalając blondynce zejść mu z kolan.
- Wcale, że nie! -
- Luce, mówię serio, nie chcę znów spać na hamaku. Wiesz jak jest tam niewygodnie? - powiedział wstając i przeciągając się
- Hamaku? A czemu miałbyś spać na hamaku? Przecież masz wolne łóżko całe dla siebie. -
- Lis ci mówiła. Nocowała u mnie kilka razy. W sumie to się wpraszała. Kładła się obok mnie w łóżku i tak szliśmy spać. Przynajmniej ona tak to widzi. Ja tylko czekałem aż zamknie oczy i wymykałem się na hamak. Nie potrafił bym usnąć z nią w łóżku. Mówiłem ci to, jest moją przyjaciółką nikim więcej. Ona jednak chyba się we mnie zauroczyła. Oj był z tym problem. To wtedy uznałem, że nigdy w świecie, nie będę się bawił w romanse. Chcę mieć tylko jedną kobietę przy sobie, chcę mieć swoją bratnią duszę z którą spędzę całe swoje życie. Dlatego mówię, że jeśli moja soulmate będzie chrapać, to wygonię ją a hamak, a sam zostanę w łóżku. - Natsu po raz ostatni złożył na ustach Lucy krótki pocałunek, po czym pomachał jej i kierując się do wyjścia, uchylił lekko drzwi.
Odczekał chwilę słysząc za nimi dźwięk upadającego przedmiotu i dopiero otwierając je na oścież wyszedł przez nie, rzucając na odchodnym
- Luce, jakbyś skarbie czegoś pragnęła, to będę na górze. Musimy zmienić trochę kurs. - zawołał.
Lucy stała na środku sali z dłońmi przy sercu. Uśmiechając się jak najszerzej zawołała
- Nats, zjem coś i przyjdę ci pomóc. Okej? -
W odpowiedzi zobaczyła kiwnięcie głowy i chłopak zniknął na schodach. Teraz do sali weszła Levy ze stertą książek i map. Rozglądając się po pomieszczeniu, zobaczyła tylko Lucy, która zaczęła już zbierać swoje notatki.
- Rany, jak tutaj pusto. Coś mnie ominęło czy co? - zagadała kładąc swoje rzeczy na stole Lucy.
Lucy tylko się zaśmiała pod nosem i rzekła
- Oj, sporo, sporo. Nie martw się, przyszłaś na śniadanie? -
- Tak. - skinęła głową Levy zupełnie nie rozumiejąc zachowania dziewczyny.
- To chodź, zjemy razem i coś ci powiem. - Lucy skierował się do baru gdzie zastała wzrokiem Mirę, która właśnie wychodziła z zaplecza z tacą herbaty.
----------------------------------------------------------------
Tak więc NaLu ❤ oficjalnie uważam za rozpoczęte 😂.
Starałam się pisać rozdział najlepiej jak potrafię, ale i tak wiem, że nie mam zbytnio talentu do miłosnych scen więc jeśli komuś nie spodoba się to, to gomene 🙏🏼 będę dawać z siebie wszystko następnym razem 😉. Małymi kroczkami do sukcesu.
Rodział 37 Zachodnia bryza
Już we wtorek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro