Rozdział 3 Izolacja - 絶縁 [ zestuen]
Jak powiedział Natsu, Lucy została obudzona zaraz o świcie. Musiała posprzątać całą karczmę. Piraci spali po całej okolicy, niektórzy na armatach, inni z butelką rumu, na stołach, w kontach, z beczkami piwa. Lucy stojąc w progu nie wiedziała co miała zrobić.
- Ten cały bałagan, za co mnie to spotkało. -
- Poradzę ci ...– powiedział Jellal stojąc za nią. - ... poczekać, zaraz będzie śniadanie i wszyscy wyjdą. -
Nagle po karczmie rozniósł się dzwonek.
- 仲間[nakama (towarzysze) ] ! 朝ごはん[asagohan (śniadanie)] ! -
Wszyscy zaczęli się leniwie zbierać i w krótkim czasie karczma zrobiła się pusta. Białowłosa dziewczyna podeszła również do Lucy. Uśmiechnęła się
- あなたも[anata mo (ty też)] – mówiąc to wróciła skąd przyszła.
Zaskoczona tym miłym obrotem spraw, posłuchała i poszła z innymi. Czuła się dziwnie, ponieważ mimo że była jej wrogiem i więźniem, traktowała ją jak jedna z nich. Pod karczmą, w piwnicy ludzie chodzili na śniadanie, zbierając siły po zabawie. Lucy siedziała w kącie z dala od innych. Nikt na nią nie patrzył. Po chwili Jellal przyniósł jej śniadanie.
- Jeśli nie chcesz zasłabnąć podczas sprzątania, musisz coś zjeść.-
- ありがとう[arigatou (dziękuję)] -
Jellal siadł obok niej. Cały czas jej pilnował.
- Lepiej zjedz szybko, zanim kapitan cię zobaczy – mruknął po chwili
- Nie boję się twojego kapitana. Poza tym, wkrótce przyjdą po mnie. - westchnęła
- Myślę że powinnaś zrezygnować. To nie jest łatwe, ale pomoże ci.-
- Taa, oczywiście. -
- Powinieneś przestać z NIĄ rozmawiać – powiedziała rudowłosa dziewczyna o brązowych oczach – w końcu jest naszym więźniem.
Lucy wstała oburzona i stanęła przed nią.
- Wiem jaka jest moja pozycja, nie musisz mi przypominać, a ja nie chcę niczyjego współczucia. -
Jellal wkurzony odsunął jej śniadanie, a szkarłatna Erza chwyciła ją za ramię.
- Nie daliśmy ci powodu, aby tak nas traktować, przynajmniej bądź wdzięczna że cię nakarmimy.-
- Nigdy nie będę wdzięczna za nic piratom. -
- Co tu się dzieje ? -
Nastu wszedł do pomieszczenia, powodując przerwanie spożywania śniadania. Nie było słychać nawet oddychania. Podszedł powoli do Lucy, podczas gdy ona patrzyła cały czas na niego.
- Chcesz śniadanie to wykonaj najpierw swoją pracę , Luigi.- powiedział
- Mam na imię Lucy! -
- Cóż, masz wiele odwagi, żeby tak ze mną rozmawiać. Chodź no tutaj. - mówiąc to pociągnął ją za łańcuch zwisający przy jej rękach.
Zabrał ją na pokład. Kiedy drzwi się zamknęły zostali sami. Znów. W kajucie był stolik i krzesło. Na stoliku leżało śniadanie.
- Cóż, 姫 [hime (księżniczko)], tam masz wszystkie przybory do czyszczenia pokładu. Od tego zaczniesz. Ja natomiast przypilnuję cię. -
- A jeśli odmówię -
- To bardzo proste. Nie obchodzi mnie twoje zdanie. -
Lucy milczała i była blada. Nie miała wyboru, musiała zrezygnowana iść i zacząć sprzątać. Robota ciągnęła się wiecznie. Nagle spod skrzynek wyleciała kaczka.
- Jeśli dobrze posprzątasz, to będzie twój obiad – powiedział Natsu
- クソ [kuso paireetsu]! - szepnęła blondynka
Podczas gdy Lucy sprzątała, Natsu patrzył na nią, gdy jadł śniadanie. Po paru minutach dziewczyna która wołała innych na posiłek, przyszła do Natsu z porcją dla Lucy.
- To racja dla Lucy – powiedziała
Natsu spojrzał na Lucy która krzątała się od godziny. Ona natomiast starała się nie patrzeć w jego kierunku a przede wszystkim na śniadanie, którego zapach doszedł do niej.
- Lucy nie chce naszego jedzenia, daj tą porcję komuś innemu. -
Dziewczyna cofnęła się z powrotem na ląd do karczmy. Było już prawie południe, większość załogi poszła połazić po wyspie. Lucy natomiast wciąż próbowała złapać swój ''obiad''. Natsu widząc kaczkę na pokładzie, wpadł na pomysł. Wyciągnął pistolet i strzeli w pobliże kaczki aby odstraszyć ją od Lucy.
- Co miałeś zamiar zrobić? Czy chcesz mnie teraz zabić?! -
- Gdybym chciał cię zabić, zrobiłbym to już dawno. -
- ... -
- Nudzę się. -
- Nie podoba mi się TAKA gra!- wrzasnęła Lucy.
- Ten kaczor będzie TWOIM obiadem lub MOIM. Zobaczmy więc kto jest szybszy, jeśli go złapiesz będzie TWÓJ. -
Znów strzelił, ale tym razem Lucy przestraszyła kaczkę i kula chybiła. Trwało to kilka godzin.
- Dobra robota, teraz skoro masz ''obiad'' daj kaczkę Mirajane. - powiedział chowając broń.
- Tak kapitanie – odpowiedziała Mirajane pojawiając się od razu obok Lucy.
- Jasne – rzekła Lucy i oddała kaczkę dziewczynie z białymi włosami która natychmiast ją wypuściła.
Lucy miała jednak już to gdzieś, bo w końcu mogła zjeść cokolwiek.
- Mam nadzieję, że teraz cenisz jedzenie. - powiedział wchodząc do karczmy gdzie dziewczyna jadła obiad. - Od teraz nie będziesz już więźniem, ale moim osobistym niewolnikiem. -
- Od więźnia do niewolnika? To żadna różnica! -
- Twoje pytania zaczynają mnie męczyć. Dowiesz się ile kosztuje zarobienie na posiłek, 姫 [hime]. A i jest RÓŻNICA. Ale powiem ci o tym później. -powiedział puszczając jej oko.
- クソ [kuso paireetsu]! クソ [kuso paireetsu]!-
- Często to słyszę. - mówiąc puścił jej oczko w powietrzu.
Ten gest tylko bardziej zniesmaczył i zirytował ją. Natsu natomiast się tylko roześmiał. Później załoga wróciła, zebrała już cały ładunek i mogli wypływać już o świcie. Nadeszła pora kolacji. Kapitan zawołał do Lucy
- Luigi! Przynieś mi moje jedzenie -
- Jestem Lucy, クソ [kuso paireetsu]! -
- Ech ... przynieś jedzenie, jeśli chcesz jeść. -
Nie miała wyboru, musiała być posłuszna. Kapitan kazał aby Lucy usiadła obok niego. Zanim dotknął swojego steku wołowego wpadł na pomysł.
- pfffff - wzdychnął
- Co znowu? - odezwała się.
- Jestem ''zbyt leniwy'', mam ochotę żebyś mnie nakarmiła.- powiedział ukrywając swój śmiech
- 何[nani (co) ] ! - krzyknęła na cały statek Lucy
- Chodź Luigi, pamiętaj, jesteś teraz moim osobistym niewolnikiem, więc musisz robić co ci karzę. Chyba że mam cię wyrzucić zza burtę? -
- Po prawdzie, wolała bym to. -
- Tak mało cenisz swoje życie? - wrzasnął Natsu
- ... -
- Teraz muszę cię więc nauczyć jak je doceniać?! - mówiąc to pociągnął ją za łańcuch łapiąc Lucy za podbródek, tak żeby na niego spojrzała. - Teraz mnie nakarm. -
- Nie. -
- Mówię ci, jeśli tego nie zrobisz, nikt nie da ci jedzenia. To jest mój rozkaz. Więc przemyśl to. -
Lucy w końcu zrezygnowała i zgodziła się milcząco. Natsu widząc to puścił jej łańcuch. Zaczęła kroić stek . Kiedy skończyła, zaczęła podawać mu go do buzi.
Lucy była zirytowana. Nie mogła przestać myśleć o nefrytowych oczach wpatrzonych w nią. . Kapitan był zadowolony, więc pozwolił jej zjeść kolację. Lucy natychmiast zaczęła jeść swoją porcję. Natsu wciąż patrzył na nią.
- Na co się patrzysz? - powiedziała zdenerwowana
- Powiedz mi Heartfilia, masz rodzeństwo? -
- Po co ci to wiedzieć? -
- Hej, jesteś moim niewolnikiem, więc odpowiedz. -
- Nie, jestem jedynaczką -
- Ech ... będziesz taka nieznośna cały czas? Jak twoja matka może cię znieść? - mówiąc to odwrócił od niej wzrok, opierając głowę na stole.
Zapadła cisza. Lucy przestała jeść. Salamander zorientował się i zerknął na nią.
- Co jest? Nie będziesz już jadła? -
- Moja matka ... ona ... - zaczęła
W jednej chwili Natsu zrozumiał co próbowała powiedzieć. Miarjane która kończyła sprzątać po kolacji zakryła usta dłońmi. Natsu natomiast zamarł w bezruchu.
- Chcesz wiedzieć dlaczego WAS nienawidzę? Proszę bardzo. Moja matka ... została zab..zabita ... przez jednego z was! -
- ... - Natsu wciąż milczał
- Więc jeśli chcesz mnie zabić, zrób to! Wyświadczysz mi przysługę. Ale wcześniej rozprawie się z wami wszystkimi – mówiąc to zaczęła ronić łzy.
Lucy wstała i już chciała wyjść gdy Natsu zerwał się i chwycił ją za łańcuch i zarzucił jak worek ziemniaków podczas gdy ona zaczęła krzyczeć, szarpać się i bić go po głowie. Nie przyniosło to jednak żadnego skutku. Natsu zabrał ją do swojej prywatnej kajuty. Zamknął drzwi i położył ją na łóżku. Lucy nie chciała czekać i zaczęła na nowo go atakować, tym razem waląc w jego pierś. Tak jak przedtem, nie miało to żadnego znaczenia. Salamander popchnął ją i wyciągnął szablę, kierując ją w jej stronę. Szybko rozciął jej ubranie. Chwycił strzępy i zdarł z niej. Lucy została w samej bieliźnie.
- 目を閉じて[mewo tojite (zamknij oczy) ]. - powiedział nie patrząc na nią
- A ... -
- Zamknij te cholerne oczy - tym razem Natsu podniósł głos
Posłuchała go, ale jednocześnie zaczęła drżeć. Wiedziała co się zaraz wydarzy. Natsu podniósł podbródek czubkiem szabli i kiedy upewnił się że ma zamknięte oczy podszedł do komody.
- Załóż to – mówiąc rzucił jej białą, czystą koszulę nocną. - Możesz już 目を開けて[me wo akete (otworzyć oczy)] -
- To jest? -
- Twoje nowe ubranie. - Natsu podał jej koszulę i spojrzał głęboko w oczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro