Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29 Przepraszam


Lucy powili skierowała się do swojej kajuty. Tam zdjęła przemoczone ubrania, przepłukała zmoczone słoną wodą włosy i przebrała się w coś nowego i SUCHEGO. Dopiero wtedy wyszła. Kiedy tylko postawiła nogę za progiem pomieszczenia, pełniącego rolę jadalni pod pokładem, o mały włos by oberwała lecącą w jej stronę pustą beczką.

- Kyaa! - krzyknęła robiąc szybki unik.

- Tutaj Lucy! - głos Miry za baru zwrócił jej uwagę.

Szybko i gibko, jak ninja, prześlizgnęła się obok walczących chłopaków i podeszła do baru opierając się o niego łokciami.

- Co tym razem jest przyczyną? - mówiąc to wskazała głową na latające wszędzie różne przedmioty i krzyki chłopaków.

- Wiesz ... - Mira podała jej coś do picia – Według krzyków, jakie padły przed tym wszystkim teraz, wynika że ... - nie zdążyła dokończyć, bo oberwała kawałkiem krzesła w głowę.

- Mira! Żyjesz! - Lucy odskoczyła z opóźnieniem na widok przelatującego obok jej głowy kawałka drewna i jednym susem wskoczyła za blad gdzie leżała Mira

- T...Tak, Lucy. Nie martw się ... - Mira ledwo podniosła głowę, ale zaraz później kolejny przedmiot  roztrzaskujący się na ścianie dał do zrozumienia dziewczyną.

- Jeśli podnieśmy się zza baru ... już nie żyjemy. - szepnęły obie wybuchając śmiechem.

Mira położyła głowę z powrotem na ziemi a Lucy kucnęła obok niej, lecz ciekawość dała za wygraną i lekko wyjrzała za blat baru. Natsu właśnie upadł na podłogę a nad nim stał uśmiechnięty Gary.

- I co Natsu? Nadal zaprzeczasz to, że ... - nie zdążył skończyć bo otrzymał silny cios w brzuch

- Zamknij się! - krzyknął i skoczył na Graya.

Walka znów się rozgorzała. Kilka razy obydwaj wlatywali w innych, co tylko ciągnęło domino dalej. Natsu wleciał w Juvie która próbując go walnąć za to, trafiła Gajeela. On natomiast wściekły rzucił się na nią. Juvia robiąc unik wpadła na Graya który celował w Natsu. Tym sposobem oboje z Juvią wlecieli na Jellala, a Natsu chcąc odebrać cios Graya zadając przez to jemu swój, trafił w Canę rozlewając jej piwo. Cana wściekła rzuciła we wszystkich kilkoma pustymi kuflami. Jeden z nich trafił w Lisannę. Będąc oblaną resztką piwa, wkurzona podniosła jedną z mioteł i rzuciła w Canę, ale na jej torze wbili się Gray z Natsu obrywając nią. Każdy myślał, że to drugi rzucił, i tak krzesła, beczki, stoły i wszystko co dało się podnieść, poczęło latać po sali. Ktoś odbił lecący w jego stronę roztrzaskany w połowie stołek, który trafił prosto na biało włosom głowę omijając o kilka centymetrów złote włosy Lucy.

- Po co ja się przejmuje Bosco i Minstrel skoro prędzej oni nas zatopią, niż trafimy na statek tamtych. - Lucy wróciła z głową za bar i opierając się o niego plecami, wzdychnęła głośno.

- Hehe ... takie uroki Fairy Tail – zaśmiała się Mira masując guz na głowie

Tymczasem, do sali weszła Erza. Widząc całą salę i jej stan od razu krzyknęła na wejściu przyprawiając prawie o zawał co niektórych w tym Lucy

- Dość tego!!! Jeżeli jeszcze raz, będę musiała was uspokajać, to pożałujecie!!! Nie będę litościwa!!! - krzycząc złapała rękami za różowe włosy i czarne włosy chłopaków i odrzuciła od siebie.

Natsu wylądował akurat przy barze z którego wyczołgała się Lucy.

- To ... o  co tym razem poszło? - spytała uśmiechając się lekko

- O nic. - odpowiedział krótko i wstał.

- Natsu mogę prosić cię na słówko? - Erza podeszła i odciągnęła go za rękę.

Lucy obserwowała jak coś szeptali po czym Natsu wyszedł. W progu wpadł na Levy i znów coś chwilę szeptali, a po chwili Natsu próbując być cicho zawołał do Levy

- Nie tutaj ... - szepnął, spoglądając za siebie na salę i blondynkę – porozmawiajmy na górze. - dodał i zniknął na schodach.

Lucy opadły ręce. Po tej akcji sprzed kilku godzin rano myślała,  że Natsu w końcu porozmawia z nią ... trochę dłużej.

- Mira, mogę ci pomóc jakoś? Masz może jakąś druga szczotkę, bo ta chyba się już nie nada. - mówiąc wskazała na kilka kawałków drewna i jakieś włoski leżące na podłodze, które były tym co z niej zostało po bójce.

- Tak, jest tam. - Mira wskazała ręką w kąt

- Oki. - Lucy chwyciła szczotkę i zaczęła zamiatać.

Dzień upływał wolno. Nic ciekawego się nie działo. No może poza tym, że Natsu ciągle gdzieś znikał a jak się już pojawiał to gadał tylko z Levy. Lucy zrozumiała.  On po prostu zabawił się z nią i tym razem za dziewczynę dla siebie obrał Levy. Jej przyjaciółkę z dzieciństwa. Z tego wszystkiego nie mogła znaleźć dla siebie miejsca. Włóczyła się po statku bez celu. O zmierzchu postanowiła iść spać. Nudziło jej się bardzo a nikt nie chciał jej dać nic do roboty. Nie było nic. Rutynowe zajęcia były wykonywane szybko, a popołudniami załoga albo spała albo spędzała gdzieś w kącie czas tylko we dwoje. Tak było w przypadku Erzy i Jellala. Lucy otworzyła drzwi do swojej kajuty i weszła do środka. Cisza uderzyła ją. Było zupełnie cicho, ale jednocześnie jakoś spokojnie. Wzruszyła ramionami i ściągnęła z siebie ubranie. Po porannej ''kąpieli'' w morzu, całe ciało zaczynało ją swędzieć od soli. Wrzuciła ubranie do kosza na rzeczy do uprania i owinęła się ręcznikiem. Wolała być czujna, kto wie, czy jakiś ''pirat'' nie wpadnie do niej z wizytą. Owinięta ręcznikiem, zdjęła buty i weszła do łazianki. Zamknęła za sobą drzwi i oddała się kąpieli. Potem ubrała się w lekką koszulę nocną i wyszła z części łazienkowej. W kajucie unosiła się ciepła para. Lucy uznała, że przewietrzy ją przed pójściem spać ale gdy tylko przeszła przez drzwi, jej oczom ukazało się zajęte JEJ łóżko. 

- O, Hej Luce. Co tam? - uśmiechnął się.

- Co robisz w moim łóżku !? - wrzasnęła

- Em, czekam na ciebie, nie widać? - uśmiechnął się jeszcze szerzej.

To pytanie było głupie.

- Ech ...  - rzuciła  nie mając siły się z nim kłócić siadając na brzegu łóżka tyłem do leżącego w najlepsze chłopaka.

Nagle poczuła jak chłopak zaczął odgarniać jej włosy do przodu. Przez jej ciało przeszedł dziwny, przyjemny dreszcz. 

- Lucy? -

- Hmm? - odparła

- Ja ... - zaczął Natsu jednocześnie bawiąc się kosmykami włosów dziewczyny

- Tak ... ? - serce Lucy zaczęło przyśpieszać.

Czuła jakby chłopak miał zaraz jej coś powiedzieć, coś ważnego co miało zmienić jej całe życie ... lub po prostu może wytłumaczyć się czemu cały czas ją unika. Na tą ostatnią myśl, dziewczyna poczuła najpierw złość ale zaraz potem, dopadło ją przybicie. Był Kapitanem statku, robił co chciał. Dostawał co chciał, więc  ... może naprawdę ... on ... tylko traktował ją jak zabawkę i teraz gdy mu się znudziła, chciał odstawić ją w kąt. Chłopak bawiąc się jej włosami i zbierając się w sobie aby w końcu to powiedzieć, zobaczył jej depresje.

- Co się stało? Luce? - palnął bez namysłu od razu

- C...co? Nic. Nic, a czemu pytasz? - dziewczyna nie wiedząc czemu wzdrygnęła się.

- Przecież widzę. Cała drżysz. A  jest tutaj gorąco ... - ciągnął dalej próbując ratować swoją głupotę.

Cała drży? Coś ty powiedział. Stary, teraz to palnąłeś. Głos w środku Natsu bił mu pokłony i brawa. 

- ... Natsu ... czy znudziłeś się mną? - głos blondynki natychmiast go wybudził z odrętwienia.

Natsu siedział, wpatrzony w czubek złotej głowy. Jego palce przestały się ruszać. Cały zesztywniał. Spodziewał się wszystkiego. Obelg, krzyków, bójki, oberwania czymś w głowę. Wszystkiego ... poza takim pytaniem. Zupełnie zbiło go z tropu, wprawiając w dezorientacje.

- z n u d z i ł e m ... s i ę ... t o b ą ? - przeliterował w ciągłym szoku

- ... mog... - zaczęła dalej Lucy

- o czym ty mówisz? - przerwał jej podnosząc głos

- O czym? Unikasz mnie, nie gadasz ze mną, a tego dnia kiedy ... kiedy wypływaliśmy ... nawet na mnie nie spojrzałeś ... i ... - Lucy coraz ciszej wyliczała czując, że zaraz wybuchnie płaczem.

- ... - milczenie chłopaka tylko ja w tym utwierdzało

- więc ... - głos Lucy urwał się.

- Luce ... Lucy ... przepraszam. Nie wiedziałem, że tak to odbierzesz. - wyszeptał

- Odbiorę? - dziewczyna otworzyła oczy

- To miała być dla ciebie niespodzianka. Taki prezent. Tylko że, niezbyt umiem trzymać przy tobie język za zębami, a patrząc w twoje urocze oczy, wszystko bym natychmiast wypaplał. - mówiąc to uśmiechnął się lekko i zarumienił.

- Niespodzianka? Prezent? - wydukała zaskoczona

- Tak. W sumie chciałem ci o tym powiedzieć wczoraj, ale szybko zasnęłaś i jakoś tak ... uznałem, że tym razem, muszę zdążyć zanim zaśniesz ... i tak jakoś ... wyszło, że wpadłem na pomysł z łóżkiem ... wiesz, raczej obstawiałem, że prędzej czy później musisz wrócić do łóżka więc,  ... he he ... - chłopak ewidentnie nie mógł sklecić wszystkiego w ładne zdanie i wyrzucił z siebie ciąg posklejanych zdań, odwracając głowę i rumieniąc się poważnie

- Pff ... hahaha – wybuchł śmiech dziewczyny

- Hę? Z czego się śmiejesz? To prawda. Naprawdę ... -

- Jesteś taki uroczy. - Lucy nie mogła opanować się od śmiechu

- Uroczy? Że niby ja? -

- Yhy. - przytaknęła

Natsu zrozumiał. Teraz albo nigdy więcej się taka okazja nie nadarzy. Jak za sprawą czaru, dziewczyna pomyślała o tym samym. Czy powinni wyznać swoje uczucia do drugiej osoby?  Jednak ani On, ani Ona nie odezwali się już więcej. Cisza zapanowała w kajucie. Przerwały ją dopiero krzyki na pokładzie. Natsu natychmiast się zerwał. Lucy dopiero po chwili, naciągnęła na siebie długie spodnie a na ramiona zarzuciła koc. Teraz powoli wyszła na górę, w stronę której już jakiś czas temu, pobiegł Natsu. Wchodząc na pokład usłyszała krzyki. Happy leciał wprost na przód statku gdzie stała Erza.

- Nie uwierzycie co się stało! - krzyczał robiąc uniki przed rękami różowo włosego chłopaka

- Co się stało? - Wendy która stała z Carlą obok Erzy pierwsza obróciła do niebieskiego kota głowę

- Natsu właśnie ... Aaa - wrzasnął Happy zobaczywszy Natsu na pokładzie

- Właśnie co? - zaciekawiła się Erza

- Hihi Wyznał uczucia ... - zaczął Happy chowając się za plecami Erzy

- Happy ! Ani mi się waż! - ryknął Natsu rozumiejąc, że kot musiał ich podsłuchać i teraz chciał ogłosić ich rozmowę oraz to, do kąt zmierzała cała sytuacja.

Lucy tymczasem słysząc wszystko stała przy zejściu na dół, robiąc się z minuty na minutę coraz bardziej czerwona. Jej żyłka zaczęła pulsować.

- Nasz Kapitan się zakochał, nasz Kapitan się zakochał - drwił Happy nucąc melodię weselną

- Jestem już martwy ... - szepnął Natsu widząc, że nie zdążył dopaść kota zanim się wszystko wydało

- Aye! - zawołał roześmiany kot

- Nie. To Happy jest martwy. - niespodziewanie głos zabrała Lucy podchodząc powolnym krokiem do zgromadzonych na środku ludzi, powodując swoim cichym i jednolitym tonem ciarki u wszystkich.

- Dlaczego?! - wystraszony kot wzdrygnął się

- Ty się jeszcze pytasz?! - tym razem Lucy wydarła się na całego

- Przecież każdy o tym wie i każdy na to czekał! - krzyknął Happy

- Racja ... - przytaknęła z ironią powodując ulgę u wszystkich oprócz Natsu, który czując nadciągającą z jej strony furię, zaczął się po cichu wycofywać. - Oboje jesteście martwi!! - wrzasnęła

- C ... co? - zadrżał Natsu z kotem

- Ty mnie zagadałeś , a ty Happy wygadałeś! Oboje to sobie zaplanowaliście! - Lucy skierowała się prosto na cofającego się Natsu.

- Happy, wracaj tutaj!! Ona mnie zabije!! - Natsu rzucił się do ucieczki wołając bezradnie kota

- Aye! - zawołał kot i łapiąc chłopaka za ramiona uniósł go w górę poza zasięg rąk dziewczyny.

- Tss. - warknęła Lucy i skręciła pod pokład.

- Oni się nigdy nie zmienią haha – Wendy zaśmiała się wskazując na unoszącego się w powietrzu kota z Natsu.

- Racja, ale może to i dobrze? - szepnęła biała kociczka

- Tyle mnie ominęło ... - czerwona twarz Erzy pokazywała jej chęć ujrzenia tej miłosnej sceny

- Rywalka w miłości! - warknęła Juvia

- Ehh ... to skoro po wszystkim, idę spać. - mówiąc to Gray, potarł włosy i ziewnął.

Nie miał jednak pojęcia, że wywołał tym wilka z lasu. A raczej wilczyce w postaci Lucy, która po minucie swojego zniknięcia pod pokładem wróciła na górę z załadowanymi w dwóch rękach pistoletami. Celując w Natsu i Happiego uśmiechnęła się zabójczo.

- Oj! Oj!! OJ!!! - Natsu widząc to wpadł w panikę

- Ona nie żartuje! Natsu, zrób coś! - również kot wpadł w niezłą panikę

- Czemu niby ja! -

- Bo to ty się z nią Luuubisz! -

- Że co! To wszystko przez ciebie! - 

W powietrzu wybuchła kłótnie którą przerwał pierwszy wystrzał. Chłopaki struchleli a ludzie na pokładzie z przerażoną mina patrzyli raz na Lucy a raz na Natsu z Happy. Pocisk był ostrzegawczy. Został wysłany w powietrze w przeciwną stronę. Widząc jednak miną Lucy, Happy z Natsu przełknęli ślinę i wylądowali przy niej próbując ją przeprosić. Pierwszy dostał rączką pistoletu Natsu w głowę, lądując na kolanach i łapiąc się za nią. Kolejny zamach spowodował początek guz na głowie kota, który upadł kilka kroków dalej. Zadowolona z tego dziewczyna, dmuchnęła w pistolet z którego oddała strzał i obracając się na pięcie, ruszyła do swojej kajuty. 

- Mam nadzieję, że teraz odechce ci się takich żartów! Grr, a już myślałam, że ty tak na serio coś ... coś ... - warknęła - do mnie czujesz - dodała w myślach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro