Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2Porwanie - 攫われた [ sarawareta]

Załoga córki gubernatora została pokonana. Część załogi została doprowadzona przed oblicze pirackiej załogi Fairy Tail. Wśród nich była też Lucy. Była wciąż związana, a kiedy została rzucona na podłogę statku pirackiego próbowała nieskutecznie się podnieść.

- Spokojnie, ludzie spokojnie. Zdejmijcie jej knebel. Porozmawiamy sobie. - rozkazał Natsu

- クソ [kuso paireetsu(cholerny pirat)]! Chcę rozmawiać z waszym kapitanem! - zaczęła atakować Natsu słowami kiedy tylko wyjęto jej knebel.

Załoga spojrzała po sobie, starając się ukryć swój śmiech. Zwłaszcza Natsu walczył ze sobą dość mocno, aby nie buchnąć śmiechem.

- I co niby jest takiego zabawnego ? - zawarczała

- 姫 [hime (księżniczko)] – powiedział pochylając się nad nią zaglądając jej do oczu – Jestem kapitanem tej łodzi-

- [fuzakenna (nie łżyj) ]! Kapitanem piratów jest stary Makarov!! Gdzie on jest! -

Twarze wszystkich piratów pociemniały.

- Makarav jest martwy! - powiedział Natsu ze wściekłością – Twój drogi ojciec, zabił go i innych towarzyszy, kiedy tylko skończyły się negocjacje pokojowe. Jak myślisz, czy teraz będziemy negocjować coś z twoim ojcem?

- ... - Lucy milczała

- A teraz może się zabawimy? - mówiąc to obrócił jej głowę do tyłu. Na pokładzie, za nią dostrzegła swojego narzeczonego Borę, związanego wraz z reszta uprowadzonej załogi.

- Bora! - zawołała

- Widzę że się nie pomyliłem, jednak jest TWOIM narzeczonym, zobaczmy więc co się stanie, jeśli sprawimy, że pójdzie na dno. - zażartował Natsu śmiejąc się przy tym

- NIE PROSZĘ! - powiedział Bora widząc wzrok piratów spoczywający na nim.

- Och tak! - Natsu mówiąc to uniósł rękę z szablą i przejechał mu po policzku zostawiając na nim cienką, czerwoną kreskę. -

Dla Lucy nie miały to żadnego znaczenia, przecież i tak go nie kochała, ale i tak odwróciła głowę i przymknęła oczy. Wszyscy krzyczeli, żeby go pociąć bardziej, ale Salamander zauważył reakcję Lucy i rozciął mu więzy. Kiedy tylko Bora poczuł że nic go nie krępuje, natychmiast skoczył za burtę do wody.

- Ten tchórz zostawił wszystko, włącznie z TOBĄ. - parsknął Natsu do Lucy.

Patrząc tak na nią, uśmiechnął się z ironią w ciszy. Cały statek milczał.

- Zabierz ją do lochu, pozwolimy jej płakać, resztę wyrzucić za burtę ... a i oczywiście w tą noc bawmy się! -

Dwóch zaufanych mężczyzn wzięło Lucy i zabrało ją do lochów, które znajdowały się z tyłu statku. Kiedy tam dotarli, zmienili więzy, układając jej ręce na plecach. Natsu nie przestawał patrzeć na nią ze zwycięskim uśmiechem i pełną arogancją.

- Pożałujesz tego . – powiedziała patrząc wściekle na Natsu.

Mężczyźni oddalili się zostawiając ich samych. Natsu podszedł do niej, pochylił się i delikatnie ujął jej podbródek.

- Ciesz się swoim pobytem tutaj, 姫 [hime (księżniczko)], może kiedyś wrócisz do swojego ojca i narzeczonego ... albo nie. - zaczął drwić z niej

- Przestań tak mnie nazywać! -

- Hmmm! -

- Damn it! Puść mnie! -

- Zamknij za mną drzwi i pilnuj aby nie uciekła! - rozkazał Natsu do mężczyzny stojącego przy zejściu pod pokład.

Lucy została sama, krzycząc żeby ją puszczono. Ale jej krzyki, z każdą chwilą stawały się coraz cichsze, aż w końcu zapadła cisza.

O zmroku załoga Fairy Tail zorganizowała zabawę na pokładzie. Było wszystko: alkohol, jedzenie, krzyki i bijatyki. Rum i inny alkohol rozlewał się po stołach i podłodze. Wkrótce dotarli na pobliską wyspę i cała zabawa przeniosła się na nią. W tawernie zaczęły się śpiewy i tańce.

- Natsu ! -

- Och ! Hey Lisanna. -

- Chcesz ze mną zatańczyć? - zaproponowała kiwając się na nogach.

Jeszcze parę lat temu, Natsu pewnie rzucił by się na nią, porwał do tańca i nie puścił aż do rana. Potem pewnie by zasnęli jedno na drugim, gdzieś w kącie karczmy. Ale od pewnego czasu Natsu nie mógł patrzyć na nią. Czy mu się znudziła, czy po prostu to NIE BYŁA TA którą kochał, w sumie nigdy jej nie kochał, była po prostu kobietą która zabawiała go kiedy wracał do domu.

- Nie, nie mam ochoty. Wolę posiedzieć przy moim piwie. - odparł chłodno

- Och ... no cóż ... do zobaczenia później – powiedziała zrezygnowana, po czym udała się szukać kogoś do tańca.

Natsu westchnął znudzony, aż nagle wpadł na ciekawy pomysł. Zostawił kufel piwa na stole i poszedł na statek. Jellal był jednym z niewielu których omijała cała zabawa. Ktoś musiał stać na warcie i akurat tego dnia padło na niego. Natsu przeszedł obok niego i zszedł pod pokład. Lucy wciąż próbowała się uwolnić, ale coraz bardziej jej ruchy były pełne zrezygnowania.

- No co tam słychać? - zaczął drwić

- Jeszcze się pytasz? -

- Jestem znudzony, przyszedłem się zabawić – powiedział siadając pod filarem i nie spuszczając z niej wzroku.

- To idź na górę, skąd wróciłeś! Zgubiłeś się że tu przylazłeś!?- mówiąc to przełknęła ślinę.

-Tak, zabawa wciąż trwa na górze, ale nikt nie che walczyć, wszyscy tańczą, to jest nudne. -

- [fuzakenna (żartujesz sobie ku*wa)]! Czego ode mnie chcesz! Powiedz prawdę! -

- Już ci mówiłem, jestem znudzony i nie zamierzam ci zrobić nic o czym teraz myślisz. Nie jestem takim człowiekiem. -

Lucy nie przestawała patrzeć na niego z nieufnością.

- Jesteś pijany ! -

- Ech? -

- Jedyne wyjaśnienie, które uważam za to, że tu jesteś, jest takie, że jesteś pijany! - Lucy wpatrywała się w niego dopóki nie wybuchł śmiechem.

- Pfffff ha ha ha ha ha ha ha ha -

- Z czego się śmiejesz!? -

- ha ha ha wiesz.... - powiedział wycierając łzy ze śmiechu – zaczynam cię lubić -

- Ha! Jasne! Więc dlaczego mnie tu związałeś, jeśli mnie lubisz? - mówiąc to próbowała ukryć rumieńce które nie wiadomo dlaczego zaczęły się pojawiać.

- Because, YOU ARE MINE. Ponieważ jeśli cię rozwiąże, uciekniesz. Teraz moje pytanie brzmi: Kochasz swojego narzeczonego? -

- A co cię to obchodzi! Jeśli tak czy nie. To nie twoja sprawa. -

- Wiesz, to mnie zupełnie nie dziwi.- odparł przeciągając się pod filarem przy którym siedział.

- Ech?-

- Jellal! Daj jej nowe ubranie, jutro czeka ją robota. Ktoś musi posprzątać po zabawie karczmę. - mówiąc to skinął na mężczyznę pod drzwiami.

- Co!? Myślisz że kim jestem! - krzyknęła

- Teraz jesteś moja. - mówiąc to wstał i wyszedł.

Jellal dał jej nowe ubranie, ale zaraz potem zakuł jej na nadgarstkach łańcuch.

- Masz robić co ci karze kapitan, Luigi. - zadrwił Natsu

- Mam na imię LUCY! - warknęła

- Idę spać, Jellal, dopilnuj żeby była cicho. - powiedział Natsu i zamknął za sobą drzwi.

- クソ [kuso paireetsu (cholerny pirat)]! - 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro