Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15 Wyspa Tenrou - 天狼島 [Tenrou Jima]

( Ten rozdział jest poświęcony faktom o Tenrou Jima + parę moich drobnych zmian w jej zagospodarowaniu ;-D. Spokojnie, fabuła też się pojawi. )

Wyspa Tenrou stoi samotnie na środku morza, bez innych wysp widocznych w okolicy. Jest to niewielka, skalista i stroma wyspa pokryta bujną roślinnością, zarówno jasnożółtą jak i zieloną. 

Jedna ze stron wyspy jest szczególnie skalista, posiada duże formacje wystające na zewnątrz z ziemi. Przy jednym z brzegów, wystaje ponad morze, a druga jest w pobliżu centrum wyspy, z której rozciąga się widok na całą wyspę. Owe utwory posiadają parę wodospadów spadających do małych jeziorek poniżej.

Pośrodku formacji skalnych stoi drugi najbardziej charakterystyczny element wyspy: Wielkie Drzewo Tenrou, gigantycznego drzewo z sękatymi, łagodnie zakrzywionym tułowiem, kończącym się w kilku dużych gałęziach, które utrzymują coś co zostało nazwane, "wyspą na szczycie wyspy". Jest to duża, płaska częścią złożoną z ziemi i porośnięta mnóstwem drzew o normalnych rozmiarach. Taka gigantyczna roślina posiada wiele podobnie dużych, zakrzywionych i skręconych korzeni, które tuż pod pniem podtrzymują ogromne bryły ziemi; coś, co tworzy jakiś zakryty obszar tuż pod samym drzewem

Naga, skalista zatoka jest obecna wzdłuż brzegów wyspy, gdzie nie ma żadnych drzew, ale posiada wiele dużych korzeni. Prowadzi ona na polanę z której rozchodzi się osiem korytarzy prowadzących przez system jaskiniowy a następnie, system korzeni, aż na sam szczyt, na wyspę na wyspie. Jest to prawdziwy labirynt chroniący mieszkańców przed ewentualnym najeźdźcą.

( A teraz moje ''drobne'' zmiany na Tenrou Jima ;-D. Później upiększę ten bazgroł w Paint poniżej)

Ścieżka 1. Red Lizard - ruiny miasta założonego kiedyś przez tubylców wyspy. Z nich pochodzi Mavis.

Ścieżka 2, 3 , 6 , 7. Grota - jaskinia łącząca obie ścieżki po ziemią, prowadząca do nich ścieżka i same groty są wypełnione stalaktytami i innymi filarami kamiennymi ciągnących się od sufitu do podłogi. Cała trasa jest pokryta roślinnością w postaci traw, krzewów, korali, kaktusów i lian. Otwory w suficie wypełniają częściowo korytarze światłem.

Ścieżka 4. Biblioteka - ruiny biblioteki należącej do Red Lizard, jest to ścieżka prowadząca do jaskini morskiej a następnie wychodząca na piaszczysta ziemię.

Ścieżka 5. Prowadzi przez całą swoją długość do sztucznego, starożytnego tunelu wykonanego z kamienia, pokrytego mchem i mającego korzenie z drzew, pojawiających się tu i tam. Na ścianach i w suficie, co jakiś czas są duże dziury podobne do chropowatych okien, oraz pewna liczba zdobiących je stalagmitów i stalaktytów. Występują również tutaj grzyby w kropki.

Ścieżka 8. Wyjście na korzenie – właściwa ścieżka prowadząca na wyspę na wyspie i obecną wioskę i bazę Fairy Tail. Ścieżka kończy się na małej polance otoczonej gęstą roślinnością. Jest to duża struktura złożona z jasnego kamienia, z serią trzech prostokątnych stopni, otoczona czterema małymi filarami o kwadratowych sekcjach, z których jeden siedzi przy każdej krawędzi, zwieńczony parą pionowych, płasko rzeźbionych kamieni, z małymi częściami geometrycznymi . Roślinność rośnie w całej strukturze przeważają małe rośliny i mech pokrywający teren tu i tam. To właśnie tutaj, znajdują się schody i ścieżka na górną część, na wyspę na wyspie.

Przejście na drugą stronę wyspy –  7 ścieżek prowadzi na drugą stronę wyspy, gdzie rozciąga się wewnętrzna jej część pokryta polaną i otoczona drzewami. Tutaj znajdują się też małe jeziorka i wodospady.

Na wyspie na wyspie jest również niezwykle gęsty las, zatłoczony dużymi, sękatymi i poskręcanymi drzewami o dużych korzeniach, które pokryte są mchem, a których gałęzie prawie tworzą naturalny dach zapobiegający promieniowaniu słonecznemu oświetlające miejsce, które w rezultacie jest ciemniejsze niż w innych częściach wyspy.

...

Natsu opowiadał Lucy, dopóki nie zasnęła. Kiedy upewnił się że śpi, po cichu wyszedł, zamykając drzwi. Sam poszedł się też położyć, ale gdy tylko wszedł do siebie, drzwi zza jego plecami zamknęły się z hukiem.

- Co jest? - zdziwił się, oglądają się za siebie

Za nim, opierając się o drzwi stała Wendy z torbą w rękach. Wypchaną maściami i bandażami, dziewczynka trzymała ją ze wzrokiem dość upiornym.

- Teraz mi nigdzie nie uciekniesz. - skomentowała

- Wendy! Kiedy ty ... ech, dobra, gdzie mam usiąść? - Natsu poddał się błyskawicznie

- Hyy? Nie będziesz się opierał? Nie wyrzucisz mnie? Dobrze się czujesz? - Wendy doznała takiego zaskoczenia po słusznością Natsu że nie wiedziała co robić.

- Nie. Zrób to, wolę mieć już z głowy. Poza tym, nie chcę jej obudzić. - dodał siadając na łóżku i zdejmując górną część stroju.

- Jej? Lucy? - Wendy pokazała ząbki

- Hej! To nic nie ... - krzyknął Natsu

- Cii! - uciszyła go Wendy.

Natsu złapał się sam. Wendy podeszła do niego i zaczęła czyścić mu rany. A było ich wiele. Jaki ból Natsu musiał czuć? Ile wycierpiał? Rany po bacie na plecach były wszędzie. Wendy zerkała co jakiś czas na Natsu, ale jego twarz była wciąż niewzruszona. Lepiej będzie, jeśli zachowa to dla siebie. Natsu był naprawdę w złym stanie. Przez te kilka dni, musieli go okrutnie torturować. Znając go, pewnie nic z niego nie wyciągnęli, więc tylko pogorszyli bicie. Jeśli jego brat się o tym dowie, to wpadnie w prawdziwy szał. Mimo, że sprzeczają się, mimo to, że tak rzadko się widzą, Zeref zrobił by dla swojego młodszego braciszka wszystko. Nawet wytłukł by całe Fiore. Na samą myśl o tym, Wendy przełknęła ślinę.

- Co jest? - głos Natsu obudził ją z zamyślenia

- Yyy, nic, nic. -

- Denerwujesz się. -

- Wcale nie. -

- Wiem że tak. Zawsze tak przełykasz ślinę, kiedy się boisz albo denerwujesz się czymś. -

- Nie, ja tylko ... - Wendy zająkiwała się

- Hihi, możesz mi powiedzieć. Przecież wiesz. - Natsu cichutko się zaśmiał pod nosem, utwierdzając się w przekonaniu, że miał rację co do Wendy.

- Wiem. Ale to nic. - Wendy zaczęła czyścić kolejne przecięcie.

- Okej. - skomentował krótko

...

O świcie, kiedy wszyscy jeszcze spali, Lucy obudziła się i wstała. Pochodziła trochę po kajucie. Rana nie bolała już prawie wcale.

- Wendy, jesteś niesamowita. - powiedziała i przeciągnęła się ostrożnie.

Tak jak przypuszczała, przy gwałtownych ruchach, czuła ból, ale chodząc normalnie, wszystko było w porządku. Nacisnęła klamkę od kajuty i wyszła na korytarz. Potem uchyliła drzwi do kajuty Natsu i zajrzała do środka. Natsu wciąż spał, tyłem do niej, przykryty niedbale jakimś kocem. Lucy wycofała się powolutku i zamknęła ponownie drzwi.

- Niech śpi. - pomyślała.

Zeszła schodami niżej i przeszła do części jadalnej. Po drodze, nie spotkała nikogo, wszyscy wciąż spali. Weszła do jadalni i zobaczyła krzątającą się za blatem białowłosą kobietę.

- Długie włosy, to pewnie Mira. - rzekła wchodząc do środka

Mira czyściła jakiś kubek gdy zobaczyła Lucy. Kubek natychmiast wypadł jej z ręki i spadł na podłogę, rozlewając wodę po drewnianych belkach.

- Lucy! Co ty tu robisz? Powinnaś jeszcze leżeć, twoja rana ... -

- Nic mi nie jest, widzisz? - Lucy przeciągła się lekko

- Tak, ale ... -

- Na prawdę nic mi nie jest.W sumie, to mogę ci jakoś pomóc? - zaczęła schylając się aby podnieść kubek który przeturlał się pod jej stopy

- Nie, nie trzeba – odpowiedziała Mira

- Mirajane, proszę. Nie chcę siedzieć bezczynnie. -

- Mira. Nikt nie używa mojego pełnego imienia, to takie sztywne. -

- Ups, sorka. - Lucy podała kubek Mirze

- W porządku. Głodna? Zjesz coś? -

- Trochę. -

- To usiądź, zaraz coś ci przyniosę. - mówiąc to wskazała jej miejsce przy blacie a sama zniknęła za framugą spiżarni

- Dobrze, ale potem chcę ci pomóc. - zawołała Lucy

Mira wkrótce wróciła z tacą z jedzeniem. Lucy zaczęła jeść. Mira nalała jej jeszcze ciepłej herbaty do kubka i podsunęła bliżej.

- Wcześnie wstałaś. - zaczęła Lucy

- Ktoś musi. Inaczej nie zdążyła bym zrobić śniadania. - zaśmiała się

- Trochę osób masz do wykarmienia. -

- Lisanna, moja młodsza siostra, pewnie ją pamiętasz, pomaga mi kiedy są posiłki. Idzie wtedy sprawnie i w ogóle nie czuć tłumów. -

- Tak, pamiętam. - Lucy napiła się herbaty

- Kończy nam się prowiant, dlatego nie mamy nic lepszego dla ciebie. - Mira posmutniała

- Nie, nie, nie. To wystarczy. Naprawdę. Poza tym Natsu mi mówił, że niedługo będziemy na Tenrou. Uzupełnicie tam zapasy, prawda? -

- Tak. -

- A powiedz, widziałaś kiedyś Mavis? Jaka ona jest? - zapytała nagle Lucy

- Mavis? Tak, za każdym razem kiedy wracamy, gadamy ze sobą. A czemu pytasz? - Mira spojrzała w oczy Lucy

- Zastanawiam się, czemu tak nagle kazała wracać nam, to znaczy piratom na wyspę. Miałam się zapytać o to Natsu wczoraj kiedy mi mówił o Tenrou, ale zasnęłam i nici z tego. - Lucy zrobiła minę małego dziecka które ziewało tak uroczo że aż chciało by się je przytulić.

- ... -

- Mira? - Lucy zdziwiła się milczeniem kobiety

- Widzisz ... - zaczęła niepewnie

Lucy zdała sobie sprawę, że to coś poważnego. Cały czas myślała, że wracają na Tenrou aby ją przedstawić Mavis, albo dlatego, że Natsu wpadł w kłopoty i się wszyscy martwią o niego lub co gorsze, może dlatego, że jej ''ojciec'' znów coś zrobił, wyzwał ich na walkę, zniszczył coś cennego dla nich. Widząc jednak minę Miry, zrozumiała, że sprawa jest poważna.

- Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić ... Zapytałam, ale chyba nie powinnam pchać nosa w nie swoje sprawy. Przecież wciąż jestem Świeżakiem. - Lucy próbowała wybielić się i zmienić temat.

- Lucy, wiem, że nie powinnam cię o to pytać, że jest to dla ciebie bolesne, ale czy wiesz ... czy w Fiore jest dużo ksiąg z okresu wojen kupieckich? Chodzi mi tutaj o książki pisane przez gildię Red Lizard. -

- Red Lizard? Hmm, słyszałam coś kiedyś o tej gildii. Czy ona przypadkiem nie przestała istnieć? -

- Tak, jedynym jej członkiem, żywym jest nasza Mistrzyni Mavis. Wywodzi się z tego klanu. -

- Przykro mi Miro, ale w Magnolii nie spotkałam żadnych książek o tym. Nie wiem jak w całym Fiore, ale jeśli ich potrzebujecie, to najlepiej poszukać powinno się w bibliotekach stolicy Fiore, mieście Crocus. - Lucy mówiąc to zerknęła na Mirę z nadzieją, że ciężka atmosfera zniknie.

- Rozumiem. - odpowiedź kobiety jednak ją zdziwiła.

Atmosfera wciąż była napięta. Lucy miała ciary.

- Mira, co się dzieje? Dlaczego się interesujecie tymi książkami? Czy Mavis nie może wam pomóc? - zapytała kończąc jeść

- Tu nie chodzi o Mavis. Chodzi o ... o gwardię Fiore – Mira przełknęła ślinę.

Poruszając ten temat, prędzej czy później musiała zejść na temat pochodzenia Lucy. Kiedy Natsu dowie się o tym, może się nieźle wścieknąć, że miesza w to całe bagno ją.

- Gwardię! Mira co się dzieje! - Lucy złapała Mirę za ramię.

- Widzisz, podczas naszego pobytu, teraz na jednej z wysp, doszły nas słuchy, o tym, że mapa prowadząca na naszą świętą ziemię, Tenrou, wpadła w ręce Fiore. -

Mira opowiedziała Lucy całą obecną sytuację. O tym co ta mapa wskazuje, o tym że jest zapisana w języku gildii Red Lizard, który tylko Mavis może odczytać, dlatego jeszcze ich nie zaatakowali. O tym, że kiedy przetłumaczą ją, na wyspie będzie prawdziwa rzeź, jeśli czegoś nie zrobią. Lucy słuchała z zapartym tchem wszystkiego.

- Cholera! - walnęła ręką w stół. ( nie XD , całkiem przypadkiem ta sama reakcja jak u Natsu XD)

- Lucy? - Mira nie wiedziała jak zareagować

- Cholera, to, to, to jest niemożliwe! - Lucy ponownie walnęła pięścią w blad.

- Lucy, zrobisz sobie coś. - Mira złapała ja za rękę

- Ale, musimy coś zrobić! Nie możemy dopuścić ich na wyspę! - Lucy czuła, że zaraz z nerwów i wściekłości rozwali blad.

- Mamy wracać na Tenrou. Takie jest polecenie. Nic nie możemy zrobić więcej. Poza tym, nasi przyjaciele, Sprigganie pod dowództwem Czarnego Maga, Zerefa przypłyną. Z nimi nie mamy się czego obawiać. -

- Czarnego Maga? Mówisz o bracie Natsu? - Lucy uspokoiła się trochę

- Natsu powiedział tobie o bracie? A to nowość, myślałam, że tego ci tak szybko nie powie. - Mira się zdziwiła

- Nie, to trochę nie tak. Wendy mi to powiedziała, a tak w sumie to Carla. - Lucy się zmieszała

- Rozumiem, Natsu nic nie wie o tym? Prawda? - mina Miry zrobiła się podejrzana

- He he he... Chyba nie. - Lucy znów się zmieszała.

- To pięknie. - Mira pokręciła głową. - Tak jak już mówiłam, brat Natsu, Czarny Mag Zeref płynie tutaj. Jego piraci z Alvarez są tak samo silni jak my, więc nie poddamy się bez walki. -

- Mira, czemu Zeref ma przydomek Czarnego Maga? -

- Czemu ? Dlatego, że jest mroczny i posługuje się wyłącznie czarną magią. - Mira nastraszyła Lucy trzymając przy twarzy świeczkę która oświetliła mocno jej twarz

- Co! Mira! - Lucy zerwała się z krzesła

- Wybacz, jakoś nie mogłam się powstrzymać. Zeref faktycznie posługuje się czarną magią, ale tylko z wyglądu. Nie zabija* jak inni magowie, którzy tracą podczas uprawiania rytuałów kontrolę nad sobą, nie przeprowadza ich też . Jest naprawdę miły, chodź czasami straszny. Skoro wiesz, że Zeref jest bratem Natsu, to pewnie też wiesz o Mavis, że jest jego żoną? -

- Tak, coś mi dziewczyny wspomniały. - Lucy siadła z powrotem na krześle

- Więc Mavis, też posługuje się magią, tyle, że białą. Dlatego powinni mówić na nią Biały Mag. Tylko, że Mavis jest geniuszem, jak Zeref i wykazując się niezwykłymi taktykami, przyległ do niej przydomek Wróżkowy Strateg. -

- Rozumiem. -

- Zeref, Czarny mag dowodzi Groteskowymi wróżkami w Alvarez [kontynent Alakitasia], a nasza Mavis Wróżkami w Fiore [ kontynent Ishgar ]. Nasza wróżka na flagach przyjmuje więc odcień Biały, Czerwony lub Różowy, natomiast Sprigganie noszą wróżki Czarne, Szare lub Żółte, czasami też Białe, ale to bardzo rzadko. - Mira mówiąc rysowała na stole, palcem kształt wróżki.

- Mmm... Białe, Czarne, Różowe wróżki. Nie zdawałam sobie sprawy z potęgi jaka jest w Fairy Tail. Myślałam, że nie obraź się, kilku piratów, z banderą wróżki rabuje i grabi na morzu. Do głowy by mi nie przyszło, jak dużo jest członków i jak bardzo rozbudowane jest Fairy Tail. -

- Widzisz. Dlatego, zamiast słuchać plotek, samemu trzeba się przekonać, jaką rodziną jesteśmy, a wtedy .... -

- Aaa! Niemożliwe!! - wrzask Lucy zagłuszając Mirę i nieźle ją strasząc.

- Lucy, co się stało! - Mira chcąc dowiedzieć się czemu Lucy tak nagle krzyknęła ruszyła w jej stronę, ale złotowłosa dziewczyna już wybiegała przez drzwi jadalni, potykając się o stołki i nie słuchając wołania Miry.

Lucy wbiegła po schodach, wpadając na Lisannę i Elfmana, potem wywróciła Canę

- Przepraszam! - rzuciła w pędzie

- Spoko. A tej gdzie się tak spieszy? - wtrąciła Cana do rodzeństwa Stratuss które stało w nie mniejszym szoku niż ona sama.

Lisanna wzruszyła rękami. Elfman natomiast pokiwał głową. Tym czasem Lucy wpadła do swojej kajuty, prawie przywalając głową w drzwi, które otworzyły się za wolno, niż Lucy chciała przez nie przejść. Pęd sprawił, że nie zatrzymała się w miejscu tylko, ślizgiem wpadła prawie pod łóżko.

- Buty, gdzie one są! - gorączkowo szukała butów które miała na sobie od ucieczki w Magnolii i które wczoraj rzuciła niedbale przed snem w kąt. - Są! -

Buty leżały w kącie, tam gdzie je rzuciła. Lucy skoczyła do nich i wyjęła spomiędzy warstwą zewnętrzną a wewnętrzną, z ocieplenia pogięta kartkę. Szybko rozłożyła ją.

- M . a ..v ..i ...z ...nie to jest ...s ... Mavis! Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć! - dłonie Lucy drżały

Napis pod różową wróżką, którego nie mogła się doczytać, napis brzmiał Mavis!

- Myślałam, że to jest słowo w obcym języku, ale to jest imię! A tutaj, pod czarną wróżką ... Nie ma mowy o pomyłce, Zeref. - ręce wciąż drżały jej z emocji – Więc mapa, którą stracili, trafiła wtedy w ręce Alessando Harpuia, który trzymał ją u siebie w Crocus, do którego przybyła wtedy z kuzynkami, Yukino i Sorano, któremu zwinęła mapę sprzed nosa ... Ta mapa była tym co wywołało tą panikę w Fairy Tail !? Tym co miało sprowadzić rzeź na ich świętej wyspie, tym co miało przynieść im koniec !? Ta mapa którą trzymam teraz w ręce ... jest naszym cudem! - Lucy opadła bezwiednie na podłogę.

Nagle poczuła ciepłe uczucie. Dotknęła się w ranę. Tak jak poczuła, rana się jej otworzyła i teraz cały bandaż nasiąkał powoli czerwoną cieczą. Nie powinna tak wariować, tak ostro się ruszać, ale zrobiła to.

- Tss, to może poczekać, gdzie jest Natsu! - prysnęła, otrząsnęła palce z krwi i wziąwszy kartkę papieru, zwinęła ją szybko w rulon i wypadła z pokoju.

- Lu-chan? - Levy stała obok niej, widząc jej minę, otworzyła usta

- Levy ... -

- Lu-chan! Ty krwawisz! - Levy zobaczyła czerwony bandaż pod koszulą którą Lucy miała zarzuconą na ramionach.

- Gdzie jest Natsu! - głos Lucy przeszył Levy na tyle ostro, że przyjaciółka stanęła z przerażeniem i palcem wskazała na sufit

- N...na górrzze . - wyjąkała ledwo łapiąc oddech

- Sankyuu [z jap. zwrot oznaczający np podziękowanie ale też  urlop macierzyński lub po prostu 3 i 9. Tutaj tłumaczony jako podziękowanie.]  – rzuciła Lucy i skierowała się na schody na górę

- Lu-chan, czekaj, nie możesz tam teraz wejść, trwa narada! - Levy skoczyła i złapała Lucy za rękę w połowie schodów

- Puść, muszę! -

- Nie możesz! Posłuchaj, nie wiem co chcesz od Natsu, co jest takie pilne, ale przed chwilą spotkaliśmy statek dowodzący przez Gildartsa. A potem jeszcze przypłynął statek Gromowładnych na czele z Kapitanem Laxusem. Natsu wyszedł do nich z Erzą i Jellalem i wraz z Grayem weszli do górnej kajuty. Nie wiem o czym rozmawiają, ale to jest poważna sprawa. - Levy szarpnęła Lucy na dół

- Mam to gdzieś, kto tam jest! Może być to nawet sama Mavis! Sam Zeref! Ja muszę tam iść! - Lucy pociągnęła Levy w górę

- Lucy przestań szarpać, twoja rana się otworzy jeszcze bardziej! -

- To puść mnie! -

- Jeśli to zrobię, wejdziesz tam! Nie możesz! - Levy nie dawała za wygraną

- Dobrze. - Lucy przestała ciągnąć.

Levy uśmiechnęła się i rozluźniła rękę. Na to czekała Lucy, gwałtownym szarpnięciem uwolniła się z trzymania i skoczyła w górę.

- Gomen [ przepraszam], Levy -

- Lucy, nie! - Levy skoczyła za nią.

Obie wypadły na pokład, na zewnątrz. Lucy skierowała się prosto w stronę drzwi kajuty. Jednak przed nimi stał Gajeel

- Gajeel! Zatrzymaj ją! - krzyk Levy zwrócił uwagę Kurokane Gajeela.

- Tss, Sankyuu Levy! - prysnęła Lucy

- A ty do kąt? Nigdzie nie przejdziesz! - Gajeel obrócił się w jej kierunku i wystawił ręce oby ją złapać

- Ach tak? - Lucy skoczyła do wślizgu i przeleciała między jego nogami wprawiając Levy i Gajeela w osłupienie.

W tym czasie Gray, który stał przy drzwiach w środku, słysząc całe zamieszanie na zewnątrz, uchylił drzwi by uciszyć hałasujące osoby. Ledwo je uchylił a w tym samym momencie Lucy prześlizgując się pod nogami Gajeela nie zdążyła się podnieść i wślizgnęła się pod nogami Graya do środka pokoju.

- Wow, co jest! - Gray stracił równowagę i spadł na skrzydło drzwi.

Levy stojąc jako ostatnia zobaczyła na wylot całe zajście. Przed nią stał jak słup soli Gajeel, który nie mógł dojść do siebie jakim cudem Lucy prześlizgnęła się pod nim. Za nim leżąc na skrzydle drzwi i próbując się z nich pozbierać był Gray. Potem była Lucy podpierając się łokciami, siedziała przed dywanem na którym środku stał stół. Za stołem na środku stał potężny i wielki Gildarts a po jego prawej Laxus. Za jego plecami stali Gromowładni. Po lewej stronie Gildartsa stał Natsu z Jellalem. Erza szła właśnie do nich ze stertą papierów, ale całe zamieszanie zatrzymało ją w połowie drogi.

- Lu-chan ... - Levy zakryła usta dłonią

Gildarst stał wciąż z palcem na kawałku kartki, najwidoczniej coś pokazując z Laxusem wpatrzeni raz w Lucy raz w Graya i potem w Gajeela a następnie w siebie nawzajem. Ich miny mówiły jedno wielkie ''Yyy'' . Jellal z Erzą przymknęli oczy. Natsu natomiast w pierwszej chwili również zamarł. Przeleciał wzrokiem Lucy, Graya, Gajeela i Levy, potem znów wrócił na Lucy.

- Lu ... cy? - wycedził mocno zaskoczony

-  Natsu... ać ...– Lucy spróbowała się podnieść, ale jej rana zakuła ją

- Lucy !! - Natsu przeskoczył susem stół i podbiegł do niej – Lucy, ty krwawisz! Czemu do cholery tak wpadłaś tutaj! Oszalałaś! - Natsu złapał ją za ramię, a potem drugą ręką za plecy i ostrożnie pomógł jej wstać.

- To nic, słuchaj ...! - Lucy zignorowała jego przerażone oczy

- Nie to ty słuchaj! Twoja rana, Gray, weź ją do Wendy, szyb... - warknął Natsu do Graya który stanął na nogi

- Nigdzie nie pójdę! - warknęła Lucy, odpychając rękę Natsu od siebie

- Lucy, co ty robisz  ... ? -

- Powinnam ci to dać od razu, nie wiedziałam, że to jest takie ważne dla ciebie, was! - mówiąc to wcisnęła Natsu rulon do piersi.

Natsu zupełnie nie wiedząc co zrobić spojrzał na nią ponownie, ale jej oczy mówiące ''otwórz to!'' przekonały go. Chwycił rulon. Lucy w tym momencie osunęła się na ziemie, ale Gray złapał ją od tyłu.

- Lucy ... - Natsu ponownie skupił swoją uwagę na złotowłosej dziewczynie

- Otwórz to w końcu do cholery! - warknęła Lucy przyciskając sobie krwawiącą ranę

Natsu rozwinął kartkę i zamarł.

- Hej, co to jest? - odezwał się Laxus obchodząc stół dookoła.

- ... - Natsu wciąż milczał

- Yo, Nats! - tym razem Gildarst zabrał głos

Teraz dopiero Natsu spojrzał zza kartki na Lucy

- Skąd to masz? - zapytał drżącym głosem

- Zauważyłam to, kiedy byłam w Crocus. Na początku wydawało mi się to na jakiś kawałek nie wiadomo czego, ale potem zobaczyłam te wróżki i skojarzyłam z tobą ... to znaczy z twoją, z waszą banderą. Więc wzięłam sobie to po cichu. Sama nie wiem, ale poczułam ... - mówiła Lucy

- Eh! - Natsu zostawił kartkę w powietrzu i Laxus ledwo ją złapał, sam skoczył na ziemię do Lucy i objął ją za szyję, przerywając jej wypowiedź

- ... poczułam, że to coś ważnego dla was. - dokończyła rumieniąc się

Lucy nie broniła się. Natsu przytulił ją, obejmując ręką jej szyję a drugą ją w pasie. Siedzieli teraz oboje na podłodze mając gdzieś to, że są w centrum uwagi wszystkich obecnych.

- Co jest? Przecież to jest ... - Laxus przerwał ciszę kładąc kartkę na stole.

- Nasza mapa! - Głos Gildartsa rozniósł się po kajucie. 

----------------------------------------

*(co nie oznacza, że Zeref nigdy nie zabił nikogo. Fakt, zdarzyło się to już, ale zawsze był świadomy swoich czynów. Winą tego jest klątwa nad którą próbuje zapanować, lecz czasem wymyka się mu spod kontroli lub używa jej w samoobronie.) 

Hejka, żyje tam ktoś? Czyta tam ktoś opowiadanie? Dajcie znać, będę wdzięczna za każdy komentarz nawet jeśli będzie zawierał tylko kropkę [.] hehe bo o tak będę wiedzieć, że ktoś tam jest po drugiej stronie ;-D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro