Rozdział 1Spotkanie - 出会い
Strzały muszkietów można było słyszeć w oddali.
- [paireetsu] ! - krzyknął jeden z żołnierzy.
Groźnie oczy mężczyzny z nefrytowymi oczami sprawiło,że wszyscy obecni na statku zamarli.
- 止まんないで [tomanaide (nie zatrzymywać się)] ! 仲間 [nakama (przyjaciele!)] ! - powiedział chwyciwszy linę, przeleciał nad wodą wprost na pokład statku. - Do ataku! -
Piraci krzyczeli podekscytowani, szybko wypełniając rozkaz abordażu. Strzały z muszkietów nie powstrzymały ich nawet na chwilę. Wkrótce piraci wkroczyli na pokład.
Tymczasem na Karaweli pewna kobieta uważnie obserwowała ruchy wroga.Spojrzała przez lunetę i zauważyła, że wszyscy z załogi byli przerażeni, lecz mimo tego byli jednocześnie gotowi do walki.
- Nie mogę dać MOIM ludziom zły przykład. Jako kapitan tego statku, muszę stanąć do walki.- stanowczo powiedziawszy, sięgnęła po pistolet i szablę.
- Patrzcie, Panna Heartfilia dołącza do nas! - powiedział jeden z marine.
- Walczcie, nie pokonają nas żadni piraci! - powiedział kolejny.
Tymczasem Panna Lucy spotkała na swojej drodze swojego przyszłego narzeczonego; Bora Prominence.
- Nie boisz się ich Lucy? - zaczął Bora
- Nie... To tylko zwykli piraci. - odparła.
Tymczasem, oba statki zdążyły się już zrównać. W kierunku statku Panny Heartfilii poleciała kolejna seria wystrzałów. Piraci zajęli już miejsca na statku. Za niedługo miało dojść do pierwszej potyczki oko w oko. Walka rozpoczęła się na dobre. Różowo włosy mężczyzna spoglądał w dół z masztu, obserwując swoich kompanów-piratów w zażartym boju z marin. Trwało to tylko chwilę, gdyż zaraz był już na rufie, gdzie zaczął bawić się z ludźmi czuwającymi za sterami. Nagle Lucy pojawiła się znikąd i ku jego wielkiemu zaskoczeniu przystawiła mu pistolet do podbródka, powstrzymując go przed dalszą walką. Nefrytowe oczy mężczyzny zatrzymał się w bezruchu wpatrując się w blond włosom kapitan.
- Natsu Dragneel, jestem tutaj dowódcą. Nazywam się Lucy Heartfilia, a ty jesteś pojmany. Każ opuścić broń swoim kompanom! -
Natsu wyglądał na zaskoczonego, ale szybko spojrzał na nią, uśmiechnął się wyzywająco i błyskawicznym ruchem sprawił, że broń wyleciała w powietrze lądując parę metrów od nich na podłodze. Następnie przyparł swoimi silnymi ramionami Lucy do masztu.
- Gdzie celujesz tym pistoletem? -
- Zdejmij ręce ze mnie! -
No cóż, dowódca jest KOBIETĄ, nic więc dziwnego, że tak łatwo ja obezwładnić. - powiedział chwytając za rączkę swoje szabli.
Lucy nie miała zamiaru się tak poddać. Sięgnęła ręką po rączkę swojej szabli. Już miała ją skierować w stronę pirata ale Natsu odruchowo odskoczył od niej.
Trudna kobieta ... ale właśnie takie kobiety uwielbiam – powiedział uśmiechają się i przecierając wargę.
- 黙れ[damare(ucisz się)] ! Jesteś nikczemny! - zawołała wściekła
- Widzę ... - wyciągając do końca swoją szablę - ... więc jesteś córką starego Judy Heartfilia, cały parszywy człowiek.
Lucy nie wytrzymała, zaatakowała pierwsza, ale Natsu obronił się zbyt dobrze. Rozpoczął się pomiędzy nimi pojedynek na szable i chociaż różowo włosy pirat wydawał się nie przykładać do tego, Lucy potraktowała to na tyle poważnie, że udało jej się zniszczyć kilkoma ciosami szabli ubranie pirata oraz jego skórę, co zmusiło Natsu do oddalenia się trochę.
- Uh ... Wow, jesteś dobra ... -
- To cię zaskakuje ? -
- Niewiele kobiet, które znam, radzi sobie dobrze ze szablą, jestem zaskoczony tym, że Jude pozwolił ci się uczyć walczyć. -
- To nie twoja sprawa ! - powiedziała skacząc do kolejnego ataku.
Natsu w ostatniej chwili uniknął tego i westchnął.
- No cóż ... Znudziło mi się to już. - po czym szybkim ruchem szabli uderzył mocno w dłoń, sprawiając, że Lucy upuściła swoją broń.
Nie tracąc czasu skoczył do niej, powalając na ziemię.
- Koniec zabawy -
- 手放します[tebanashimasu (puszczaj!)] ! - krzyknęła próbując uderzyć go w pierś i uciec.
Natsu chwycił ją za nadgarstek jedną ręką i przyciskając do belek podłogi przytrzymał jej ręce nad głową.
- Happy! -
- Tak jest! - szybko niebieski kot związał nadgarstki Lucy, pozostawiając ją na łasce Natsu.
- Damn it! - powiedziała Lucy.
W odpowiedzi Natsu puścił jej nadgarstki i złapał za jej podbródek
- Zwą mnie Salamander. A nawiasem mówiąc, Happy! , zaknebluj jej usta. Nie chcę słyszeć jej krzyków. -
Happy natychmiast wykonał polecenie. Salamander wszedł na barierkę przed sterem i krzyknął do ludzi, trzymając miecz wysoko nad głową. Z szabli zaczęły wydobywać się płomienie, które przyciągnęły uwagę wszystkich w tym także Lucy.
- Ognisty miecz! To jakieś żarty!? - pomyślała Lucy
- Fairy Tail! Zbierać co możecie udźwignąć, zniszczyć maszty i wracać na statek! -
W odpowiedzi wszyscy piraci krzyknęli głośno
-了解[ryoukai (tak jest)] !! -
- A co do ciebie , sprawie że TWÓJ pobyt z nami będzie jak najbardziej przyjemny – mówiąc to, schował swój ognisty miecz i udał się z związana Lucy wraz z towarzyszami na swój statek.
------------------------------------------------------------------------------------------------
To pierwszy rozdział. Wiem, że jest dość nudny i krótki, ale dość dużo wzorowałam się na obrazkach. W kolejnych rozdziałach będzie dużo ciekawiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro