Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Kiedy już mieli wchodzić po schodach coś przykuło jej uwagę. Motor. Niebieski motor. Niby nic dziwnego, ale w tym budynku tylko Gajeel miał taki jednoślad, a jego był przecież czarny...

- Zapraszałeś kogoś? - spytała i wskazała na środek transportu.

- Nie. - zaprzeczył kręceniem głowy. - Ale czekaj... Wiem czyje to jest...

- Ja też. - przerwała mu i jak najszybciej wbiegła po schodach i weszła do mieszkania. Rozejrzała się po korytarzu. Nic. Weszła do kuchni. Nic. W salonie również nikogo nie było.

- I co? - chłopak Levy wszedł za nią.

- Nic. - mruknęła, ale w tym momencie obydwoje usłyszeli dźwięk otwieranych się drzwi łazienki. Spojrzeli w tamtą stronę i zobaczyli wysokiego chłopaka z granatowymi włosami i czarnymi oczami. Był ubrany... No właśnie. Miał na sobie tylko ręcznik przewiązany przez biodra. - Gray! - zwróciła na siebie jego uwagę. - Do jasnej cholery, ubierz się! - nadal nie mogła się przyzwyczaić, że jej przyjaciel był ekshibicjonistą.

- O, już wróciliście? - chłopak nic sobie nie zrobił z faktu, że stoi prawie nagi przed fiotetowowłosą.

- Zakładaj ciuchy, mrożonko. Jeszcze mała traumy dostanie. - Gajeel stanął pomiędzy nimi.

- Po pierwsze, nie jestem mała. - warknęła, chociaż to co powiedziała nie było prawdą. - A po drugie, serio Gray, weź coś załóż.

- No dobra... - po chwili już miał na sobie jeansy i niezapiętą błękitną koszulę. Cała trójka postanowiła usiąść w kuchni.

- To co tu robisz? - spytała Rox, która w tym momencie była zajęta przegotowywaniem naleśników.

- A tak wpadłem. - wzruszył ramionami.

- Znowu wlazłeś oknem! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś tego nie robił! - czerwonooki podniósł chłopaka za kołnierz tak, że jego stopy nie dotykały podłogi.

- Gajeel uspokój się i go postaw, a ty Gray odpowiedz na moje pytanie. - kiedy już otwierał usta ta mu przerwała. - Ale chcę znać prawdę.

- No dobra no. - jego humor od razu się pogorszył. - Juvia wygoniła mnie z domu.

- A co znowu zrobiłeś, co? - zaśmiał się Redfox.

- Powiedziałem, że ta nowa sukienka ją pogrubia. - szepnął, a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.

- Jesteś głupi czy głupi? - westchnęłam. - Nie odpowiadaj. Nie nauczyłeś się jeszcze, że Juvia podczas okresu ma różne humorki, tak jakby była w ciąży?

- No zapomniałem. - ze zrezygnowaniem opadł na krzesło.

- Zapomniałeś? Przecież jesteście razem już ponad rok! O takich rzeczach nie można zapominać! - zdzieliła go ścierką po głowie i spojrzała na Gajeela, który w tym momencie tarzał się ze śmiechu po podłodze. - A ty się tak nie śmiej. Chyba ci nie muszę przypominać o tym jak zapomniałeś o jej urodzinach, co? - od razu się uspokoił.

- Nie wypominaj mi tego! A po za tym to nie zapomniałem! Przypomniałem sobie dzień przed! - zaczął się tłumaczyć.

- Nich ci będzie. - znowu westchnęła. - A teraz jedzcie. - postawiła przed nimi dwa talerze pełne naleśników z syropem klonowym. - A ja pójdę przygotować jakieś posłanie, bo zgaduję, że nie masz gdzie dzisiaj nocować, co? - spojrzała na Graya.

- Bdede wcieczany. - odpowiedział, co chyba miało znaczyć, że będzie wdzięczny, ale mówił z pełnymi ustami, więc nie był pewna. Dziewczyna tylko wywróciła oczami i wyszła z pomieszczenia.



Wybaczcie, że tak długo nic nie było, ale teraz skupiłam się bardziej na opowiadaniu o 5sos...

Jeśli ktoś chętny to zapraszam na mój profil ;)

A rozdział może być?? Podoba się??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro