Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

76

Wróciłam ze spotkania z dziewczyną, na którym losowałyśmy liczbę i odcinek inazumy o tym numerze oglądałyśmy. To były nasze walentynki i chyba lepszych mieć nie można uwu

------

*W czasie spotkania Odrei z fakeowym Byronem tego z rozdziału 75,5*

- Heej, jak życie? - Byron podbiegł do Axela widząc, że idzie w stronę boiska.

-Chyba dobrze... - odparł jeż, nie rozwinął swojej odpowiedzi jak zwykle. Byli umówieni na krótkie kopanie piłki, aczkolwiek było na to zdecydowanie za zimno. Dlatego po prostu sobie usiedli na ławce przy boisku. - A twoje?

- Też git - odparł i spojrzał w zachmurzone niebo. Ciągle za nim chodziła sprzeczka z Odrei, może Axel chodząc z Jennett do szkoły zauważył coś, więcej? - Czy...czy według ciebie McCurdy w ostatnim czasie zachowuje się jakoś inaczej?

- Inaczej? - spojrzał na niego upewniając się czy dobrze zrozumiał - Jest trochę cichsza niż zazwyczaj, a jak już coś do niej powiesz to zaraz od pyskuje albo się zaśmieje. Trochę to dziwne, ale np. bardziej niepokoi mnie Avril.

Blondyn przeanalizował to w swojej głowie. Przy nim usta jej się nie zamykały, ale to przy nim, a szkoła to szkoła. Przekomarzają się też cały czas, więc chyba nie ma się czym martwić.

- Nie masz wrażenia jakby była kimś zupełnie innym? - dopytywał jeszcze.

- A i owszem mam. Jakby się czegoś bała, unika mnie, reszty drużyny, patrzy tylko przez okno, nawet nikogo nie wyzywa.

- Co? Przed chwilą mówiłeś, że pyskuje.

- Co?

- Co?

- Mówiłem o Avril! W sumie to obie mają na siebie jakiś dziwny wpływ. Avril pilnuje Jennett i każdego jej kroku jakby była jej matką, często rozmawiają o czymś na boku. Myślę, że to może dotyczyć jej ojca. Mieszka z nim, ponieważ nie ma gdzie się podziać.

- O kurczę, też bym nie chciał mieszkać z takim ojcem jak on, ja ze swoim nie umiem wytrzymać. Powiedz jej, że jak coś to ją przenocuję, pewnie ty też ją chętnie weźmiesz - szturchnął go w ramię sugerując co nieco.

- Tiaaa... mój ojciec jak zobaczy Avril w swoim domu to się jej przestraszy - Blaze spuścił głowę. Przyprowadzenie do domu punka, od razu by zostało odebrane przez lekarza jako zdeprawowanie jego syna, a co dopiero potencjalny związek z Avril, na który uwaga, chłopak po cichu liczył. Ale nigdy tego by po sobie nie pokazał. Chociaż ruda kitka rzucała się na niego i się uwzięła to dalej zgrywał niedostępnego. Ale to mu się w niej podobało, ta jej inność, wyjątkowość, że jest jego przeciwieństwem, które tak świetnie się uzupełniają.

- Chyba nie widział jeszcze mnie.

- Nieprawda, nazywa cię ciągle "tym homoniewiadomo od Richarda" - długowłosy wybuchł śmiechem, co jak co, tak go jeszcze nie nazywano.

Axel westchnął. Z panienką Dark naprawdę nie było dobrze, a jak na złość się jeszcze przed nim zamknęła. Ile by dał by znowu zrobiła u niego imprezę.

- Avril jest spoko, może cię trochę nauczy wyluzować, dlatego wam kibicuję.

- Niby w czym? - Love schował twarz w rękach załamując się w tym momencie.

- Nieważne, jeszcze wolno łapiesz - dla niego na pewno Byron za szybko gadał i się poruszał. Zdjął plecak i zaczął coś w nim grzebać i to tak namiętnie jakby miał tam schowany cały dobytek życia - Albo nie, pobawię się w swatkę!

- Jesteś taki hop do przodu bo niby byłeś w 15 związkach? - spojrzał na niego by łaskawie nie robił sobie z niego jaj.

Tym razem Love spojrzał na niego jak na idiotę. Z plecaka wyciągnął paczkę fajek i wziął jednego papierosa do ust.

- Kto ci takich głupstw naopowiadał? - zapalił sobie, na co Axel się odsunął by nie śmierdzieć.

- Yyyy...ty? Na nocowaniu nietreningowym?

- Musicie przestać brać wszystko co mówię na poważnie - Byron zawsze czuł się jakoś chociaż mentalnie starszy od rówieśników. Drużynę Raimon traktował jak te małolaty przed którymi lubił się popisywać, a sam uważał się za nie wiadomo jakiego pana świata - Poza Jennett miałem jedną dziewczynę i raz przeruchałem się z jednym kolesiem, ale nie wspominam tego za dobrze - widząc jak Axel krzywo na niego patrzy podsunął mu paczkę papierosów pod nos by sobie wziął jednego. Jeż nie skorzystał z okazji dlatego zapalił tylko swojego.

- Zdążyłem zauważyć, że jesteś atencjuszem - odparł bezdusznie nie patrząc nawet na fajki. - I ekscentrykiem.

- Ale lubisz to we mnie co nie? Przyznaj, że tak jak u Avril podoba ci się to - blondyn naciskał na niego, podobała mu się ta szczera rozmowa. Axel przewrócił oczami i odsuwał się niby od dymu, ale Byron był za blisko przekroczenia jego strefy komfortu przez co zarumienił się lekko.

- Powiedzmy, że to podziwiam.

- Miło - uśmiechnął się na to blondyn i odpuścił nacisk - Ale chciałem się spotkać w innym celu niż słuchanie o problemach - Axel podniósł pytająco brew.

- Co prawda w ostatnim czasie nic nie czytałem o tych kamieniach i meteorycie, ale koniecznie muszę sprawdzić czy mi też grozi zmienienie się w jakieś demonopodobnecoś - wyciągnął z plecaka 5 kamieni szczelnie zapakowanych w worek.

- Chyba oszalałeś! - Blaze przestraszył się trochę, że stanie się to samo co w przypadku Jennett - Poza tym demon pojawił się przy wypiciu boskiej wody, ty ją pewnie tam piłeś w hektolitrach i nic się nie stało.

- Wiesz, myślę, że te kamienie są zdecydowanie silniejsze. Dlatego w trakcie meczu Jennett udało się wrócić do swojej formy. Nawet jeśli jakiś demon we mnie mieszka to z nim współpracuję Dlatego spróbujemy najpierw z jednym kamieniem, potem dwoma...

- No...no nie wiem... - wchodził grę jeszcze aspekt, że blondynowi odwali - Nie ma tutaj Avril, która wykasuje ci moc.

- Spokojnie, będzie dobrze - wziął naszyjniki i piłkę z pod ławki i wszedł na boisko. Zdjął kurtkę pozostając w samej bluzie i założył pierwszy naszyjnik, Blaze odsunął się na wszelki wypadek i sięgnął po niedopałek, który Byron od tak wypluł z ust bez zamiaru wyrzucenia go do kosza.

Włosy chłopaka uniosły się delikatnie do góry, mięśnie zadrżały, a oczy zapaliły czerwonym żarzystym płomieniem.

- O kurwa - przeklął cicho blondyn zwijając się delikatnie i łapiąc za serce. Znowu to poczuł, deja vu?...Zaczął się cały trząść, chociaż ten ból był całkiem satysfakcjonujący.

- W porządku? - spytał Blaze widząc, że nie jest w porządku.

Byron nawet na niego nie zważając krzyknął "boska Wiedza". Widok ten nie różnił się niczym od Boskiej Wiedzy z meczów z Zeusem. Chłopak rozprostował skrzydła i uderzył w piłkę z ogromną siłą. Oczywiście jego przebiegły uśmiech zagościł mu na twarzy, zadowolony z jego mocy. Piłka była bardzo mocno kopnięta, mieniła się złotym światłem wleciała do bramki jeszcze chwilę na nią napierając. Love zleciał na ziemię i zachwiał się lekko.

- No i co? Gówno - zezłościł się, że wyszło za słabo. Zaś Axel stojący z boku nie mógł wyjść z podziwu, chociaż wystraszył się nieco kolegi w tym stanie.

Blondyn o dziwo był spokojny, nie odwalało mu jak przy boskiej wodzie.. Mięśnie mu tylko drgały i oczywiście serce zapierdalało jak szalone. Podbiegł do swojego plecaka po pozostałe kamienie, wpadając na genialny pomysł założenia wszystkich pięciu na raz. Białowłosy złapał go za nadgarstek, chyba nie jest na tyle głupi by to zrobić.

- Byron to zbyt niebezpieczne - oświadczył całkowicie poważnie - Co jak rzeczywiście ci się uda? Co jak stracisz kontrolę nad sobą? Nie powstrzymam cię jak Avril.

- Nie ufasz mi? - spojrzał mu prosto w oczy. Love'a nie dało się już zatrzymać.

- To weź na razie 3 i zawieś na ręce, jak coś to łatwo spadną albo ci je zerwę - Byron uśmiechnął się. Wziął kolejne dwa kamienie na rzemykach i wszedł na boisko, zawiesił je na ręce i tylko oplótł wokół palca.

- Boska Wiedza - z początku było tak samo, ale energia zupełnie inna. Chłopak ledwo uniósł się w górę, a zaczął tryskać wiązkami oślepiającego białego światła. Skrzydła z jego pleców stały się o wiele większe, o wiele bardziej pierzaste. Byron tylko poczuł jak moc go pochłania i jak całkowicie traci siebie. Przez jego ciało przeszedł impuls, który wywołał falę zmian. Włosy mu się zakręciły w tysiące bujnych loków, twarz i skóra wybledła dosłownie do bieli. Pojawiła się masa złotych zdobień,a w okół unosiły się białe piórka. Stał się istotą tak czystą i tak jasną, że oczy Axela patrzącego na to nie były w stanie do końca się otworzyć.

Chłopak, o ile możemy tak o nim mówić, nie kopnął piłki. Zawisł w powietrzu w bezruchu.

- Byron! - zadygotał Blaze i aż zacisnął zęby. Mimo to postanowił zbliżyć się do istoty.

Słysząc to anioł przekręcił głowę wbijając swoje czerwone ślepia w jego stronę. Wzrok ten go niemal sparaliżował, jakby tego było mało anioł wydobył z siebie dźwięk, był on równocześnie ogłuszający jak i przypominał szept, przepełniony chaosem. Złapał się po tym swoimi łapskami za głowę i padł na ziemię, Blaze już nie odważył się podejść bliżej. Gdy stwór znowu rozsunął swoją paszczę, przemówił tym razem ludzkim głosem.

- Nie walcz ze mną głupi człowieku, tylko posłuchaj - znowu ten nieznośny dla uszu ton przeplatający się z ciszą. Anioł łapał się za ramiona i kulił, widać było, że w przeciwieństwie do Jennett anioł nie zajął całego umysłu Aphrodiego. Ale raczej nie nazwałby tego współpracą jak blondyn.

- Uwolniliście Xerces, demona zapieczętowanego w człowieku - anioł zgiął się jeszcze bardziej w pół i chwycił za gardło dusząc i wypluwając strużkę krwi na ziemię - Nędzna ta ludzka powłoka... - wymamrotał jeszcze. Spoglądał swoimi ślepiami na Blaze'a, który zakradł się od jego tyłu by wyrwać kamienie, myśląc, że go nie zauważy. Ku jego zdziwieniu anioł sam odpuścił i za sprawą magicznego jednego błysku skrzydła Byrona się rozpłynęły w powietrzu, a on sam leżał nędznie na ziemi.

Szybko się z niej podniósł do siadu, bo musiał kaszlnąć. Oddychał ciężko i trzymał się za serce, które go tak bardzo bolało i nawalało jakby miało wyskoczyć z jego klatki. Łzy ciekły mu strugami po oczach, nie był w stanie złapać porządnego oddechu. Patrzył na Axela, który przykucnął przy nim.

- Już dobrze - zsunął mu naszyjniki z ręki - jestem. - złapał go za rękę.

- Ya...ja...rel...Yarel - białowłosy spojrzał na blondyna niepoważnie co próbuje z siebie wydusić poprzez pojedyncze sylaby - Yarel to imię...tego...tego czegoś - Aphrodi łapał się za głowę czuł jakby mózg miał mu eksplodować. Chodziły mu po głowie różne szepty, jęki, piski.

- Po co ci to było? - mimo podziwu wobec tego dziwnego zjawiska, Axel bardziej widział w tym jak mocno to wycieńczyło blondyna, pytanie czy mogło go to zabić? Anioł wspomniał o "słabej ludzkiej powłoce", czy chodziło mu o problemy kardiologiczne blondyna? I to jak ma chory i wyniszczony organizm?

Love znowu zaczął płakać. Axel pomógł mu wstać i założyć kurtkę, by chociaż się nie przeziębił. Był cały rozpalony, roztrzęsiony i w jakimś stanie apatii, może jeszcze zemdleć jak Jennett. Ale on ma więcej siły i zaparcia niż jego dziewczyna. Wyciągnął ze swojego plecaka, jeden z zeszytów i długopis by wszystko zapisać cały ten mętlik w głowie. Biedny tylko nie był w stanie utrzymać długopisu.

*po tym jak Avril była świadkiem scenki Josha z Odrei*

Po dłuższej chwili Aphrodi napił się wody i nieco uspokoił. Axel wziął go pod ramię i postanowił odstawić pod dom. Jechali pociągiem, gdy zorientował się, że zostawił pod ławką piłkę, no cóż będzie musiał się wrócić jak tylko odstawi chodzące zwłoki do domu. Oboje postanowili zostawić to co się zadziało w niepamięć, pozostanie tylko w ich rozmyśleniach. Byron zdecydowanie musiał odpocząć.

Tak właśnie wracał Axel po swoją piłkę, miał jeszcze z 3 w domu, ale szanuje swoje rzeczy i pieniądze. Myślał już tylko o tym by zdążyć na swój pociąg albo autobus, gdy otrzymał smsa od Avril, co go nieco zdziwiło.

"Kochałam cię"

Serce Blaze'a zabiło szybciej, pytanie czy pod wpływem wiadomości, że również darzyła go miłością, czy ze strachu, że coś się stało.

"Coś się stało?" kółeczko niezamalowane czyli już nawet nie jest aktywna. Po prostu do niej zadzwonił, niech to będzie jej głupi żart albo żeby coś źle interpretował.

Cisza. Nie odbiera.

Co zrobić? Co zrobić? Zaczął się rozglądać w około, może gdzieś była? Albo pojedzie do niej do domu? Jego wzrok spoczął na moście, na którym ktoś stał i to nie na chodniku, a na barierce! Nietrudno było rozpoznać tę postać, ponieważ na wietrze unosił się długi kucyk w kolorze czerwonym, a wraz z nim czarny płaszcz charakterystyczny dla panienki Dark

- AVRIL?! - Axel czym prędzej pobiegł w stronę mostu by uratować dziewczynę przed tragedią. Chce się zabić?! Chyba jeszcze nigdy nie biegł tak szybko, nie liczyło się nic innego by ją złapać i ściągnąć na ziemię. Jeśli to tylko głupi żart to sam ją zaraz zabije gołymi rękoma.

- Avril! - wybiegł zza uliczki wbiegając na most. Dziewczyna obróciła głowę w jego stronę zalana łzami, widać było, że jedyne wyjście ze swojej sytuacji widziała w skoku.

Co za pokręcony dzień?! Wszystkich musi ratować!

- Spokojnie, nie ruszaj się! - podbiegł w jej stronę.

- Axel ja już dłużej tak nie mogę! - wyjęczała zrozpaczona, ledwo też już trzymała równowagę na tej barierce.

- Avril, jeszcze się wszystko ułoży, pomogę ci - uważał mocno na słowa i kroki, które ostrożnie stawiał by się przybliżyć. Wyciągnął w jej stronę rękę by za nią złapała.

- Nie! - nakrzyczała na niego - Jestem kulą u nogi wszystkich! Wszyscy mnie nienawidzą, mam dość bycia tą złą! Do tego nikt mnie nie kocha...- zaciskała oczy i mimowolnie wyciągała rękę w stronę Axela, ale gdy tylko otworzyła je z powrotem i spojrzała w dół, straciła równowagę. To były sekundy jak Avril z piskiem zlatywała z barierki widząc swoją śmierć. Na szczęście Blaze był wystarczająco blisko by złapać ją za rękę i pociągnąć w swoją stronę.

- Ja cię kocham - wydusił wykorzystując wszystkie siły by wciągnąć z powrotem dziewczynę. Chociaż nie do końca był pewny czy w ogóle uda mu się ją złapać i również miał przed oczami widok topiącej się dziewczyny.

Wylądowali na chodniku. Nastolatka chowała twarz w ramieniu chłopaka, w głębi duszy właśnie na to liczyła, że przyjdzie i ją uratuje, chociaż myśli samobójcze chodziły za nią od dawna. Białowłosy głaskał dziewczynę po włosach, starając się ją uspokoić.

- Już dobrze, jestem tu - dziewczyna wypłakiwała mu się w kurtkę

- Ja...ja nie jestem zła, naprawdę. Bardzo was wszystkich lubię, nawet Jennett... przeze mnie mój ojciec ją wykorzystuje, zostawiłam ją samą na Fuji, a Byron teraz posuwa Josha. Nigdy sobie tego nie wybaczę! - coś tam gadała pociągając nosem, Axel trochę średnio rozumiał, nie wiedział też co zrobić, co powiedzieć i jak ją uspokoić.

- Jennett ci wybaczyła przecież, wszyscy uważają cię za członka drużyny, jesteś świadoma, błędów, a to naprawdę ważne...

- Ale jestem sama, moja rodzina to kryminaliści. Nawet nie wyobrażasz sobie jakie brzmienie nosi ze sobą posiadanie nazwiska Dark. Nie zasługuję na tak dobrego człowieka jak ty, nie chcę cię splugawić...a ja cię kocham - odkleiła się i spojrzała mu w jego ciemne oczy, w końcu wyznając to co naprawdę czuje. Axel wiedział swoje, przecież Avril nie musi w żaden sposób na niego zasługiwać, nie zmieni go, poza tym on kocha ją taką jaka jest.

Chłopak już to powiedział, a nie lubi się powtarzać, więc po prostu przyciągnął ją trochę bliżej i pocałował w usta. Było to bardzo niezdarne, ale i urocze, przytulili się do siebie.

- Nie jesteś sama kurwa, zawsze będę przy tobie, przy was wszystkich, przed chwilą odwiozłem mdlejącego Byrona do domu. Naprawdę cię kocham i kochałem, ale dopiero niedawno dorosłem do tego by zaakceptować to uczucie i ci je wyznać - wszystkie te akcje Avril, odpychanie Jennett, mające na celu zbliżenie się do jeża działały, tylko sam zainteresowany był zbyt wstydliwy.

- Czy ty właśnie przekląłeś? - wycierała łzy rękawem i nareszcie zaczęła się śmiać.

- Tego nie było - zaśmiał się szczęśliwy wraz z nią.

- Wspomniałeś coś o mdlejącym Byronie.

- Ty też coś wspomniałaś o Byronie i Joshu, i Jennett - Avril znowu zrzedła mina. - Przecież wszyscy są na swoim miejscu.

- No właśnie nie...mój ojciec mnie zaszantażował. Jak się rozdzieliliśmy i poszłam z Jennett, zaatakowali nas ci kosmici wraz z Joshem. Debil dostał moją posadę u boku ojca. Dzięki kamieniowi ma moc zmieniania się w kogokolwiek zachce i podmienił Jennett, a ona tam została. Nie mogę spać, bo tak bardzo się o nią martwię, a jak myślę, że Byron nie wie, że Josh to Jennett to zbiera mi się na wymioty - schowała twarz w dłoniach - to wszystko moja wina.

- Nie obwiniaj się, bałaś się po prostu. Dziękuję, że powiedziałaś prawdę, teraz nagle mi wszystko rozjaśniłaś... - przeanalizował to co działo się w szkole - może jutro umówimy się z Byronem, zdemaskujemy Josha i wypytamy o szczegóły?

- Chętnie spiorę go po twarzy!

Wstali w końcu z zimnego chodnika i skierowali się do domu na zasłużony odpoczynek.

-------

Jak moi shiperzy Axel x Avril się mają? :D Jaram się, że to canon od dzisiaj tak jak aniołkiem i demonkiem.

Po lewej Yarel, po prawej Xerces.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro