Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

70

Polecam siebie. Wczoraj śniło mi się, że ktoś mi powiedział, że jestem czarnoskóra. Nie wiem o co chodziło po postu ktoś mi tak powiedział i mnie wybudziło. Mentalbie jeszcze spałam i nie wiedzieć czemu byłam bardzo podekscytowana faktem, że jestem czarnoskóra xD Zaczęłam wołać moją mamę, była gdzieś 2 w nocy. I ja taka wesoła krzyczę "Jestem czarna!". Matka ma laga i do mnie "Śniło ci się coś?" a ja takie "Nie ;-;" a ona "To idź spać"
XDDDDD mam taką bekę z siebie
Miłego czytania

-------

Przez to, że większa część grupy na ostatnim mocnym kacu postanowiła nie zjawić się na treningu, w nagrodę dostali niezłą siłówkę. Biegają teraz na sali gimnastycznej okrążenia, podobnie jak Mark z oponą na plecach. To wszystko po seriach brzuszków, pompek, deski i innych wymagających ćwiczeń. Już na starcie umarli, a to był dopiero początek. Avril, Axel, Todd, Jude, i Byron za to, że przyszli mieli czas wolny na practice w sali treningowej. Do tego musieli rozkminić coś na najbliższy mecz. Jennett w teorii dalej była zawieszona, dlatego mogła się tylko przyglądać szorując wszystko.

- No ej, to nie fair. Już wolę robić te ich przełaje niż po raz czterdziesty szorować te wszystkie maszyny! - narzekała.

- Taki już los kobiet, przyzwyczaj się Jennett - Avril poklepała ją po ramieniu.

- Wiesz, że kopiemy do tej samej bramki? - dwie dziewczyny w zespole powinny być dla siebie wsparciem, chyba w ten sposób się ono u nich przejawia.

- Właśnie! Chętnie połapię wasze strzały! Evans dawaj swoje złote rady i odczytuj zeszyt zaklęć w języku hinduskim! Blaze ty też!

I od razu zaczęli działać, Jennett poszła się przebrać w strój żeby nie pobrudzić mundurka przy sprzątaniu. Wszystko miała już obcykane i nie przypominała tej samej niezdary co ostatnio. Sprzątanie przestało być najgorszą rzeczą na świecie.

- Widzę, że dobrze się bawisz! - krzyknęła za nią Nelly.

- Zajebiście... - chociaż się w niej gotowało.

- Chwila, a gdzie mój brat i Byron? - spytała Celia.

- Pan detektyw ich zgarnął, ponoć ma z nimi coś do załatwienia - wytłumaczyła jej Silvia.

Avril umiała przyjmować zwykłe puste piłki, nie miała problemu z rzucaniem się na nie czy przywaleniem głową w słupek. Całkiem imponowała chłopakom, tym że tak się stara by nie zawiść. I pomyśleć, że wcześniej chciała ich zabić. Na zmianę Axel i Todd kopali. Potem przyszedł czas na automat. Odbiła jedną piłkę pięścią, a potem robiła już tylko uniki by nie oberwać.

- Dobrze, że w grze jest tylko jedna piłka - odkopała wszystkie by na nowo napełnić maszynę.

- Pozycje masz dobrą tylko jesteś za mocno osadzona w ziemi. Powinnaś być bardziej lżejsza i szybka, tutaj miałaś kilka piłek, ale w trakcie meczu jedna może zmienić trajketorię.

- Mhm- mruknęła niezadowolona, że ktoś mówi jej jak ma żyć.

- Avril - Axel zwrócił jej uwagę na sobie i wyskoczył w górę do Ognistego Tornado, dziewczyna szybko wróciła na swoje miejsce. Chłopak kopnął piłkę w płomieniach, a czerwonowłosa zdołała tylko ją musnąć otwartą dłonią, ale mimo wszystko wleciała do bramki.

- Brawo, dotknęłaś jej - skomentował jakby to był nie wiadomo jaki sukces, na co ta tylko przewróciła oczami.

- Jennett, może ty kopniesz? Dodasz Avril trochę motywacji - czarnowłosa zerwała się z rozmyśleń o swojej rodzinie, Byronie i ogólnie melodii którą właśnie nuciła. Nigdy nie przepuści okazji do wybicia Avril zębów.

Zachęcona od razu wzięła rozbieg i kopnęła jedną z piłek. Niespodziewała się, że mimo wszystko czerwonowłosa ją złapie!

- Nieźle ruda małpo... - pochwaliła ją chociaż bardziej było to przedrzeźnianie.

- Jak chcesz jej dowalić to proponuję użyć Wiedzy Demona

- Axel?! I ty przeciwko mnie?!

- No nie wiem... - z całej tej pewności siebie znowu przeszła w fazę wahania się. Jakoś od dawna, odczuwała strach prze własną techniką. Wyciągnęła spod koszulki swój naszyjnik z kamieniem licząc, że może on coś zaradzi. Ne umknęło to oczywiście uwadze Avril. Skoro on naprawdę jest magiczny, może warto go przetestować?

- Dobra, dawaj kretynko, stać mnie na sztuczną szczękę.

Obie były gotowe, gdy właz do sali zaskrzypiał głośno, a zza niego ukazały się dwie znane nam postacie.

- Siemanko - do sali treningowej weszli Sharp i Love, idealnie na pokaz.

- A gdzie to się było? Od spóźniania się jest Axel i Jennett. - wytrąciła im Nelly.

- Mieliśmy średnio miłe spotkanie z naszym byłym wrogiem - tłumaczył Sharp przebierając buty.

Byron swoje zamiast ładnie odstawić na miejsce, zamachnął się mocno i wycelował nim prosto w Jennett. To chyba z radości na jej widok.

- Ała! - odwróciła się do niego zła masując obolałe biodro.

- Ty demonico skubana! - pojechałby po ostrzejszych słowach, ale nie wypadało tak określać swojej dziewczyny w towarzystwie innych. Tupał boso kierując się w jej stronę - Czemu mi nie odpisywałaś i nie dawałaś znaku życia? Wiesz jak się bałem o ciebie?! Tak nagle wyszłaś na to zimno, a potem zamilkłaś. Naprawdę przeczuwałem najgorsze. Nigdy więcej tak nie rób! Zwłaszcza że powinniśmy o tym porozmawiać na spokojnie, bo sprawa nie dotyczy tylko ciebie. Wiem że ci ciężko, dlatego jako twój chłopak powinienem cię wspierać. Ale nie! Muszę się zniżać do poziomu Axela i prosić go by powiedział czy żyjesz, bo chyba bardziej mu ufasz niż mnie - chociaż był to ochrzan i to w dość ostrej tonacji, to zbierało mu się na płacz. Naprawdę noc była dla niego straszna. Wolałby spędzić ją tuląc się z Jennett i powtarzając, że wszystko będzie dobrze. A ta po prostu go zlała. Szczęśliwy z pomieszaniem smutku i złości ją przytulił, bo w końcu widzi ją całą.

Wszyscy dookoła zamarli, dziwnie było teraz cokolwiek powiedzieć. McCurdy odwzajemniła uścisk, jednak szczęśliwa, że w końcu go widzi.

- Trudne sprawy - zanuciła Avril.

- Przepraszam, nie byłam w stanie po prostu...wiem, źle zrobiłam. Możemy pogadać za chwilę bo tak jakby wszyscy się na nas patrzą...

Rzeczywiście, widok całej sali był skierowany na parę zakochanych. Celia i Silvia patrzyły na ten widok jakby miały przed oczami scenę z jakiegoś filmu romantycznego, którego zapragnęły zostać bohaterkami. Reszta raczej mniej entuzjastycznie.

- Rzygać się chce jak się na was patrzy, naprawdę.

- Zazdrościsz - zaśmiała się cicho Nelly.

Dwójka gołąbków dała sobie jeszcze buzi na chwilową zgodę. W końcu był jeszcze cały trening do wykonania.

- Robicie coś konkretnego? Tamci to mają niezły wycisk... - skomentował Jude.

- Rozmawialiśmy nad strategią na przyszły mecz, więc dobrze że przyszedłeś. A tak poza tym to kopiemy sobie do bramki i testujemy Avril - streścił Mark dalej ze złamaną ręką.

- Ooo, macie coś? Z tego co powiedziały otakusy wiemy tylko, że mają nowego członka, a właściwie członkinię, chyba nie ma co tu nowego wymyślać.

- No dobra, to niech sobie oni tam pogadają, a my lecimy! - Zarządziła Avril spod bramki - Skończyliśmy na McCurdy, ale może jednak oszczędzisz te zęby - ustawiła się tak jak tłumaczył jej Evans, była gotowa na wszystko.

- Mogę bez Wiedzy demona? Za ostatnim razem wiemy co się stało, a jeszcze wcześniej spadłam - rzeczywiście tak było, i niesamowicie mocno to ją teraz blokowało. Jakby dostała lęku wysokości, a do tego traciła nad sobą kontrolę co był skrajnie niebezpieczne. Bała się, że demon znów się przebudzi. Grzebała butem w podłodze by może jej odpuścili.

Byron tylko się oglądał za nią. Też nie był pewny co do tego, na dodatek w jego głowie cały czas pobrzmiewały słowa Darka.

- Cóż zobaczymy dziś? Dawaj nie gadaj... - pospieszała ją czerwonowłosa. Obie dzisiaj na siebie wpływały dość mocno negatywnie.

- Bo ci zaraz przypierdolę tą piłką tak, że nie poznasz własnej twarzy! - wrzasnęła na nią, bo nie będzie robić jej łaski. Jak chce to ma! Złapała się za magiczny naszyjnik z nadzieją, że może on jej pomoże. Nie miała pojęcia, że to właśnie on był dla niej zgubą.

- Wiedza demona - szepnęła składają ręce jak do modlitwy. Zarzuciła włosy i od razu wyskoczyła w górę. W międzyczasie pojawiły się jej skrzydła...tylko stało się to co przeczuwała. Fioletowy kamień zabłysł pod jej koszulką. Skrzydła były o wiele ciemniejsze, czarniejsze, pourywane i żarzące się niebiesko-czarnym ogniem. Włosy uniosły w górę tworząc jakąś niestworzoną fryzurę, do tego została pięknie wykończona demonicznymi rogami również z ubytkami i z żarzącymi płomieniami. Palce u jej rąk zastąpiły długie pazury. Zawisła tak w powietrzu, trzęsąc się niemiłosiernie. Z oczu już lały jej się łzy gdyż demon sprawiał jej ogromny ból, sama czuła jakby ten ogień ją palił. Starała się go jakoś zatrzymać, ale demon przebudzony już raz nie mógł zasnąć do tego chłonął moc z tajemniczego naszyjnika. Z Jennett nie pozostawało nic, jedynie długi krzyk łamany z dźwiękiem opętanej duszy. Dusiła się nieco chcąc wygrać, jednak było do niemożliwe do zrobienia. Jennett przestała na chwilę istnieć w momencie gdy jej oczy przekręciły się całkowicie, a jej piękne oczy stały się czarno-niebieskimi demonicznymi gałkami.

Wszyscy dookoła zamarli. Widok był przerażający. Odpychali od siebie myśl, że sytuacja z meczu się powtórzy, ale teraz wyglądała ona o wiele gorzej. McCurdy przemieniła się całkowicie w demona, był on o wiele silniejszy. Raczej nie miał w planach grać w piłkę.

Czarnowłosa kręciła głową rozruszając kości, do tego poruszała swoimi czarnymi pazurami. Koniec. Zajęła całe ciało Jennett. Chrupanie kości brzmiało. Wszyscy zaczęli się wycofywać spoglądając w górę z niedowierzaniem, ale i jakim strachem. Dziewczyny piszczały i tuliły się do siebie. Jedynie Avril nie była w stanie się ruszyć spod bramki. Czy to jest naprawdę to o czym mówił jej ojciec? Z tym demonem podpisał cyrograf? Byron też ni drgnął tylko patrzył z bólem na całą tą scenę. Nie miał pojęcia co zrobić, to nie była już jego dziewczyna.

- Jennett... - wydusił wyciągając do niej rękę. Zrobił bardzo ostrożny krok, chciał wejść powoli na boisko. "W ostatecznym rozrachunku to ty będziesz tym, który ją uratuje"

- Byron nie... - wyszeptała Avril też się powoli wycofując.

- Kochanie... - on chociaż nogi mu się trzęsły dalej podchodził dalej - ...wiem, że tam jesteś...

Nikomu nie wydawało się być to najlepszym pomysłem, podejście do potwora.

Demonica słysząc jego głos od razu się odwróciła w jego stronę. Działał na nią tak samo jak na Jennett. Posyłała w jego stronę zabójczą aurę strachu i śmierci. Może wzbudzała nawet swoją sylwetką uczucie rozpalenia i pożądania. Chciało się padać na kolana. Cofnął się nieco do tyłu widząc całość demona, i wtedy sobie uświadomił, że naprawdę rozmawia z kimś innym. W takim razie trzeba wytoczyć ciężkie działa.

- Oddaj Jennett - użył pewnego i władczego głosu spoglądając w niebieskie oczy demona. Potwór słysząc tylko swoje "prawdziwe imię" wpadł w szał. Wydał z siebie prawie że ogłuszający pisk, napiął pazury. Ruszyła na Byrona chcąc go posiatkować na kawałki. Tego się chyba nikt nie spodziewał. To byłby definitywny koniec Love'a. Potknął się i upadł, zasłaniał się rękami mając nadzieję, że jakoś może z tego wyjdzie. Był pewien swojej śmierci. Gdy jak grom z jasnego nieba wbiegła przed niego Avril. Co robiła? Sama nie miała pojęcia tak ją tchnęło. Stanęła w pozycji bramkarskiej gdy demonica już wyciągała w jej stronę swoje pazury, już miała w ich objęciach głowę czerwonowłosej. Niespodziewanie jednak oczy Avril zabłysły swym złotym kolorem wgapiając się w trzewia demona, włosy uniosły się delikatnie, nic więcej nie musiała robić. Demon w wyciągniętej pozycji do dorwania swojej ofiary, jak za pomocą jakiegoś przycisku po prostu zniknął. Została sama Jennett, lecąca na Avril w tej samej pozycji. Skrzydła zniknęły, rogi, oczy też miała normalne. Pozbawiona mocy, oszołomiona tym co zaszło, wpadła prosto na Avril przewracając ją, a ta jeszcze wpadła na Byrona.

Co się do kurwy nędzy właśnie wydarzyło?!

***

- Halo? Z kim mam przyjemność - chłopak odebrał telefon od niezapisanego numeru.

- Nie znamy się, ale jesteśmy do siebie bardzo podobni...

- Hę?

- Jestem Steven Dark. Swego czasu wykorzystywałem twoją koleżankę. Wiem jak masz jej i kilku innym ludziom z Raimon za złe. Też uważasz, że świat nie zasługuje na kogoś takiego jak ty...

- O czym pan gada?! Czego chcesz ode mnie?! - denerwował się, bo to wszystko brzmiało dość mocno dziwnie i równie mocno go denerwowało.

- Z twoją mamą już lepiej prawda? Nie ma problemu byś wrócił do Japonii prawda?

- Czego pan chce... - warczał, że on nie wie o nim prawie nic, tylko tyle, że robił z jej kochanej Jennett marionetkę, a on wiedział chyba o nim wszystko.

- Chcę być najsilniejszą istotą na świecie. Do tego zmieść Raimon z powierzchni Ziemi. Zakładam, że też chcesz zemsty, a bynajmniej nudzi ci się w życiu.

- Do czego zmierzasz... - mimo iż brzmiał irracjonalnie to go tym nieco zaciekawił.

- Joshua Dunie, dam ci moc o jakiej nie śniłeś, w zamian za to dołącz do mnie jako mój pomocnik.

- Hmm... - nie zamierzał ulec tak łatwo człowiekowi, którego poznał parę sekund temu, ale zapowiadało się całkiem nieźle - zobaczymy co da się zrobić.

------
Czy szykuje się powrót Josha? Kto wie kto wie...

Wygląd Jennett jako demona można sobie skojarzyć z Evelynn z lola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro