Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

64

Ja chcę już do domu na kwarantannę ;_; weźcie coś zróbcie.

Na blogu zapowiedziałam Q&A które ma się pojawić na mikołajki. Takie jak kiedyś było i chciałabym również wstawić to tutaj. Na razie nie ma za wiele pytań, więc możecie śmiało pisać. Pytańska do mnie, postaci IE, postaci z tej książki. O fabułę, shipy, to czy to, ulubione coś tam, wszystko. Dawać, jak nie, to będe odpowiadać w komentarzach.

<3
-------

- A Burn? Jak to wytłumaczysz? - Axel to jednak ma łeb jak sklep, potrafił myśleć logicznie.

- Nie mam pojęcia - ale nie można wiedzieć wszystkiego.

- Zadzwońmy do niego - blondyn pomachał dziewczynie telefonem przed twarzą, zaś ta zamachnęła się ręką by wypadł mu z dłoni.

- Co robisz?!

- Nie będziemy do niego dzwonić! - wzdrygnęła się na samą myśl o głosie chłopaka.

- Już, spokojnie, nie denerwuj się - przyciągnął dziewczynę do siebie i potulał.

- To...co teraz? - wymamrotał białowłosy. Jedynym sposobem na uniknięcie niezręcznej ciszy była ucieczka.

- Chyba pójdę zapalić - rzekł Byron wstając z trójkąta wzajemnej adoracji, sięgając do torby po fajki - możecie się pocałować czy coś. Jak nie widzę to się nie liczy.

Zszedł na dół bo tylko od salonu był balkon. Czy to dobrze, że ich tam zostawił? Powinien od razu po szkole zapalić, ale tak mu się spieszyło, a potem jeszcze trening, że teraz już był na granicy wytrzymania. Nikt mu dzisiaj nie pozwalał zrobić tego w spokoju, bo niespodziewanie rozległ się dzwonek do drzwi.

- Otworzysz? To chyba nie ojciec.

Co za problem otworzyć drzwi, więc bez żadnych przeszkód je otworzył. Spodziewał się policji, kuriera, żebraków, kogolwiek, ale nie Avril z wesołą ekipą.

- Cześć aniołku, mam nadzieję, że nie przeszkadzamy - w ekipce był napalony Mark z dalej złamaną ręką, Nathan i Erick z Bobbym.

- Przecież Axel wyraźnie zaznaczył, że nie ma żadnej imprezy, my tu tylko śpimy! - zaliczył facepalmę.

- Dobra, dobra. Zawsze z tego można zrobić imprezę. Uczcimy uczynienie mnie nową członkinią zespołu - weszła jak do własnego domu, a za nią chłopaki. Wręczyła jeszcze blondynowi siatę z butelkami, która pociągnęła go na ziemię - Przyniosłam alkohol, więc nie narzekaj.

- Kto przyszedł? - znowu wydarł się Axel.

- Twoja dziewczyna! - mimo iż Avril wiedziała, że blondyn nie powiedział na serio, to miło się jej zrobiło na to określenie. Axel z Jennett zbiegli ze schodów.

- Chłopaki? Co wy... - zdziwiła się czarnowłosa.

- Podoba mi się to podejście, jutro zaczynamy później lekcje, więc można zrobić balangę - zaśmiał się Bobby.

Gospodarz karcił wzrokiem czerwonowłosą, która jarała się, że popsuła trójkątowi adoracji zabawę.

- Myślałem, że wy już coś tu urządziliście albo chociaż muzykę puszczacie - Mark to samo. Wiedział gdzie jest lodówka, miski i sam mógł wszystko zorganizować. Inni także poczuli się swobodnie i zaszyli się każdy w swoim kącie, jedynie Nathan z odrobiną kultury nie wiedział co zrobić.

- Nie patrz tak na mnie. Kazałeś mi otworzyć. Twój dom, ty ich wyganiaj - wziął jeszcze szalik zarzucił i wyszedł na balkon kończąc to co planował.

Byron zbyt martwił się wszystkim co się działo w ostatnim czasie. Uciekał, uciekał jak się tylko dało. Od przyjaciół w szkole, starej drużyny, ojca, prawdy. Jedyne czego teraz potrzebował to papierosy, Jennett i piłka nożna. Niszczycielskie kombo. Zaciągnął się i westchnął głęboko. Ładny całkiem stąd widok, aż chciałoby się skoczyć.

W środku robiło się coraz głośniej, a on mógł tak sobie stać i wpatrywać się w szare niebo jeszcze kilka dobrych minut. Chyba popadł w nałóg. Stał sobie tak jeszcze dłuższą chwilę, gdy poczuł, że towarzystwo go potrzebuje. Gdy otworzył drzwi balkonowe buchnęło w niego gorące powietrze i głośna muzyka dała po uszach. I ludzi było tak co najmniej z dwadzieścia...

- Nie było mnie piętnaście minut! - wrzasnął, ale i tak nikt go nie usłyszał - skąd tu tyle ludzi?! - właśnie weszli kolejni, najlepsze było to, że większości tych osób nie znał.

Liczył, że Axel i Jennett się bezpiecznie schowali na piętrze bo sytuacje nie prezentowała się za dobrze. Na stole na środku stał wielki głośnik i zapuszczał jakieś basy, w okół były butelki z przeróżnistymi trunkami. Ile Avril tego zniosła?! W kuchni stały jeszcze cipsy i masa, ale to masa alkoholi.

Ktoś go złapał nagle za nogawkę u spodni.

- Możesz coś zrobić, proszę... - był to Blaze skulony w kącie. Sam był za cichy i za miły by krzyknąć na kogokolwiek. Jakoś Byronowi zmiękło serce na widok bezradnego Blaze'a.

- Straciłeś pierwsze dziewictwo, zrobiłeś imprezę brawo. Ojciec lekarza,a taki niegrzeczny. Jeszcze pozostał ci alkohol, papierosy i seks. Chętnie pójdę z tobą na drugiego - wyciągnął w jego stronę paczkę, a ten tylko popatrzył na niego z powagą by nie robił sobie jaj.

- No dobra... a gdzie Jenntt?

- Dorwała się do czipsów - wskazał na kuchnię gdzie siedziała tuląc wielką miskę.

- Żeby tylko nikt jej niczym nie poczęstował. Ona jest anty papierosy i narkotyki, ale do alkoholu to pierwsza w kolejce - przepchnął się przez tłum by stanąć i przemówić niczym dyktator przed swoim ludem. Wszedł na stół, na ten widok Axela aż oczy zabolały, zachwiał się trochę i wyłączył głośnik zagłuszający wszystko. Wszyscy goście na raz się odwrócili.

- Wynocha stąd gnidy jedne! Nikt was tu nie zapraszał, impreza się skończyła, możecie zabrać ten cały ekwipunek i iść się bawić za blokiem na górrrr... - chociaż gadkę miał dobrą to nie skończył, bo ktoś kopnął w stolik, że ten się zachwiał, a Byron idealnie wyjebał się na plecy - ała..

Pochylił się nad nim Axel.

- I co teraz?

- Możemy to zgłosić na policję, ale ja już chyba mam wyjebane, idę się napić. Jutro pomożemy ci sprzątać - poklepał go po ramieniu - miej proszę oko na Jennett.

Nie zajęło to wcale dużo czasu aby większość się upiła i tarzała po podłodze. Do siedzenia w kącie z Axelem dołączył Jude.

- O co chodzi z tą imprezą w ogóle? Przecież jutro normalnie szkoła

- Weź nie pytaj.

- Chłopaki, chłopaki...och jak dobrze, że was znalazłem chłopaki - Jude łapał Erica, który mało co się na nich nie wywalił. W ręku miał telefon i włączoną latarkę.

- Co się stało - zapytał Sharp.

- Chłopaki, chłopaki...widzieliście gdzieś mój telefon? Taki samsung czarny - sam sobie tą latarką raził po oczach, ewidentnie już odpadł. Żeby było śmieszniej chłopcy zaprzeczyli.

Love wbił do klubu pijaków za kanapą, wziął czyjąś szklankę, która napatoczyła mu się pod nogą.

- Fuj, co to drink? Żartujecie sobie? - skrzywił się.

- Yyy...Wolisz piwo? - Bobby podał mu puszkę.

- Nie? Podajcie jakieś kieliszki. Wujek Byron nauczy was jak pić czystą...

- Ciocia Jennett przyszła pokazać wujaszkowi jak naprawdę się to robi.

- Uuuu - komu kibicujecie? Czarnowłosa chwyciła za butelkę.

- Daj mi się napić no! - rwali się o jedną flaszkę mimo iż kilka było już otwartych. Blondyn usilnie otwierał korek, a dziewczyna wyrywała mu z rąk.

- Nie! Obiecałem sobie, że cię ochronię przed upiciem! - McCurdy poczuła się bardzo uroczo na myśl, że chłopak się o nią troszczy. Puściła butelkę, przez co ręce Byrona poszły w górę, a wraz nimi wylała się zawartość butelki. Na jego nieszczęście na Nelly przechodzącą obok. Miał przechlapane.

- LOVE!!! - takie wkurzu w niej chyba jeszcze nikt nie widział. Dosłownie parowała - Zabić cię to mało! - po blondynie został tylko kurz unoszący się w powietrzu, bo już zwiał obawiając się pozbawienia swojej pięknej fryzury.

- Łazienka jest na górze - wymamrotała Jennett.

Gdy Nelly szła na górę mijała kilka osób na schodach. Największą odrazę wywołała u niej całująca się parka, ale wszyscy upici ludzie byli ohydni. Pod drzwiami łazienki usłyszała szum, jakby lejącej się wody.

- Eeem? Ktoś tam jest? - nacisnęła klamkę i jej oczom ukazał się Kevin...błagający prysznic by przestał płakać...

- No nie płacz, bo ja też zaraz zacznę no! - Co najlepsze, to siedział pod prysznicem w ciuchach - Proszę cię, przestań płakać - prosił i jęczał, ale z prysznica dalej leciała woda.

- Nelly no powiedz mu coś, ja naprawdę nie wiem co mu... - dziewczyna po prostu zakręciła wodę nie komentując tego nawet- ...zrobiłem.

Na dole w tym czasie trwały jeszcze lepsze odpały. Erick, jeśli to was interesuje, dalej nie znalazł telefonu.

Minęły z jakieś dwie godziny na pewno, a impreza rozkręciła się na całego. Większość się całkiem nieźle bawiła, część wybyła, ale większość siedziała i po prostu gadała na zmianę z popijaniem czegoś. Jennett miała mocne umieranko, robiła z Byronem zawody kto więcej wypije. Było to bardzo ciekawe zjawisko, bo wszyscy usiedli w kółko by się temu przyjrzeć. Problem w tym, że nie ważne ile alkoholu w siebie wleje Byron, tego prawie w ogólke po nim nie widać. Zaś Jennett mentalnie była na Saturnie jak nie na Neptunie i nie kontaktowała totalnie. Nie zauważyła nawet, że troskliwy Axel, za każdym razem gdy prosiła go o polanie kolejki ten dolewał jej wody. Teraz leżała na podłodze z otwartą buzią i Avril próbowała w nią wcelować popcornem. Czarnowłosa czuła się, jakby miała się pożygać.

- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie. Może być śmiesznie skoro już większość odleciała - zaproponowała Mayka, którą sama nie wiedziała skąd się tu w ogóle wzięła.

- Ooo, to może być niezłe - czerwonowłosej znudziło się wpychanie popcornu w McCurdy.

- A może być prawda czy prawda? Jakoś średnio chce mi się cokolwiek robić - wyjęczał Mark.

- Może być, ale...

- JA PIERDOLE, KTO TO PUŚCIŁ - panna Raimon zdecydowanie była dzisiaj nie w sosie, unosiły się nad nią czarne chmury gdy usłyszała pierwsze dźwięki melodii "BAby", która poleciała z radia.

- JU NOŁ JU LOW Mi, AJ NOŁ JU KER - zaczął drzeć japę Todd.

- DŻAST SZOT ŁENEWER END I ŁYL DER - dołączył Willy.

Cała jedenastka Raimona dostała flashbacków z poprzedniego sylwestra, gdy także pijani śpiewali na dachu. Od razu reszta zespołu się dołączyła. Avril miała dzisiaj mood na uprzykrzanie ludziom życia, więc wyciągnęła telefon by to nagrać.

- O BEJBE, BEJBE, BEJBE OOOU

- To już chyba nie zagramy...

Biber w końcu ucichł, a wraz z nim Raimonowe One Direction, było można usłyszeć szczęśliwe westchnięcia. Dopóki nie stwierdzili, że chcą potańczyć w okół stołu. Głośność dali na maksa, aż Jennett się obudziła i nagle zachciała do nich dołączyć.

- Lesbijka! - krzyknęła podnosząc się jakby ważyła tyle co trzech Jacków Wallside'ów.

- Chyba Belgijka - zaśmiał się Byron na widok swojej pijanej dziewczyny. Nie udało mu się dotrzymać obietnicy postawionej samemu sobie, ale przynajmniej nastolatka dobrze się bawił.

- Niemka, Włoszka, jedno i to samo. Chodź, zatańczysz ze mną! - pociągnęła go za rękę - ciągnęła go chociaż nie miała wcale siły.

- To może też być ciekawe - czerwonowłosa wyciągnęła dopiero co schowany telefon. Oczywiście McCurdy musiała zaliczyć glebę po drodze jak to ona, ale dostawiła się z Byronem do kółeczka. Każdemu się plątały nogi i to tak, że na siebie powpadano, ale było w tym tyle śmiechu i zabawy, że nikt nie przejmował się podeptanymi stopami czy tym, że ktoś na kogoś wpadł. Aphrodi tylko pijanym wzrokiem pilnował czy Jennett nie wywraca się na tyle by zrobić sobie krzywdę. Muzyka zakończyła się w takim momencie, że każdy skończył tańczyć z tym kim zaczął.

- Ja chcę jeszcze raz! - darła się czarnowłosa.

- Nie ma jeszcze raz -uspokajał ją blondyn słysząc, że znowu zapuszczają jakieś trapy.

- Ale ja chcę jeszcze raz! Idź ich poproś o lesbijkę!

- Belgijkę kurwa...Księżniczko, chyba przyszła pora się pożegnać i powiedzieć "dobranoc" - ona spała już na stojąco.

- Ale ja nie chcę spać, chcę lesbijkę! - tupnęła nogą.

- Jak księżniczka sobie życzy, mogę zostać księżniczki lesbijką.

- A Axel może zostać naszą lesbijką?

- Axel jest lesbijką Avril.

- Chcesz polesbijkować? - wyszczerzyła się czarnowłosa.

- Chyba cię pojebasrałoooo - pociągnęła go na górę do łazienki, a ten się z nią rwał jakby ich ręce to była lina.

- Ale ja nie chcę.

- Zrobię ci dobrze

- Ale ja nie chcę.

- Zacznę płakać.

- To się nazywa gwałt szantażowany, znaczy to się tak nie nazywa, ale ja to tak nazwałeeeem - wciągnęła go na górę niczym bezwładnego mopa.

- To wielki krok dla Jennett, ale niewielki dla ludzkości! - krzyknęła gdy wdrapała się na sam szczyt, chyba tym czynem przekonała swojego poturbowanego i rozczochranego chłopaka.

- No dobra, ale potem księżniczka idzie spać - pogroził jej palcem. Jeszcze nie wchodząc do łazienki od razu się na niego rzuciła i i zaczęła całować. Znaczy bardziej się do niego przyssała jak pijawka, co nie zmienia faktu, że było to bardzo urocze, że aż szkoda było to przerywać.

- Idź już tam, zaraz wracam - Byron podbiegł do pokoju Axela gdzie zostawił plecak wraz z tajną skrytką na prezerwatywy i papierosy, do której musiał się dorwać

- Ja pierdole - wszedł do pokoju, który stał się komnatą miłości i rozpusty. Jakieś randomy, których nie znał ustawiły z psychologicznych książek Axela coś na kształt pentagramu i tańczyli w okół tego bez koszulek. Zaś na łóżku jakaś parka nie zwracając kompletnie uwagi na szamanów migdaliła się w najlepsze. Zgarnął szybko swoją torbę i Jennett przy okazji i opuścił dzicz jak najszybciej.

W łazience było trochę mokro po tym jak Kevin wyszedł spod prysznica. Jennett wskoczyła na blat gdzie była umywalka, a Aphrodi szybko zamknął za sobą drzwi. Zapomniał już o wszystkich oporach i cieszył się na myśl o tym co zaraz zrobią. Od razu się do siebie zbliżyli liżąc, bo niczym więcej to nie było jak zwykłym pijackim lizaniem.

- Nie przeszkadza ci lizanie się z siostrą lesbijko? - wymamrotała.

- Cicho... - jedną rękę usadowił dziewczynie na talii,a drugą wsunął w jej włosy trzymając ją jak najmocniej. Ich języki się splatały, mogli by tak trwać w nieskończoność, raz w prawo, raz w lewo i w kółeczko. Z pasją, z miłością. Jednak Jennett chciała pokazać jak demony dominują nad aniołami po sama zjechała Byronowi na szyję. Chyba nie obędzie się bez malinek. Skubała jego bladą skórę niczym wampir, który zaraz miał się w niego wbić.

- Nie tak prędko Potter - odczepił ją od siebie niczym kleszcza i sam wykorzystał jej zdezorientowanie. Czarnowłosa zarzuciła mu tylko ręce na ramiona by ten robił co chciał. Była już taka śpiąca, chciała więcej, ale po prostu już dłużej nie mogła. Jeszcze mieszanka cipsów i popcornu dała o sobie znać. Coś się zbliżało. Swieżbiące ręce Aphrodiego już wjechały dziewczynie pod koszulkę by zgrabne palce rozpięły jej stanik. Nie chciało mu się ściągać koszulki ani stanika, od razu złapał czarnowłosą za jej niewielką pierś i wrócił do całowania jej ust. Jennett poczuła się nieco dziwnie z dwóch powodów. Dawno nikt nie dotykał jej piersi i chyba dostawała odruchu wymiotnego. Zdążyła tylko odsunąć blondyna od siebie by on na tym nie ucierpiał i z ust jej poleciało prosto na koszulkę, jeszcze zdążyła wyrzygać co nieco to kibla, który był na wprost. Aphrodi otrząsną się w porę i podbiegł do niej ratując chociaż jej włosy przed obrzyganiem.

- Ile ty misek tych cipsów wtrąciłaś?

- Bleee - odpowiedzią było kolejne splunięcie wymiocinami po czym system Jennett McCurdy po prostu się wyłączył pokazując na koniec errora 404. Padła zarzygana z nagą piersią.

- Jeśli myślisz, że cię teraz wezmę na ręce i zaniosę do łóżka to się mylisz - powiedział kopiąc ją w boczek. Ta tylko odpowiedziała chrapnięciem. Love przewrócił swoimi czerwonymi oczami. Wstał by otworzyć drzwi aby łazienka nie prześmierdła wymiocinami, jakie było jego zdziwienie gdy pod drzwiami siedział Axel.

- Jak chciałeś się dołączyć wystarczyło zapytać.

- Nie jesteś za dobry skoro tak szybko skończyłeś.

- Chodź, przeniesiesz ze mną zwłoki - Blaze uchylił się za framugi i aż zdębiał na widok zgonu czarnowłosej.

- Musimy ją rozebrać, ale tylko ja mogę patrzeć na cycki. Białowłosemu było wszystko jedno, starał się mieć zamknięte oczy gdy Byron rozbierał zwłoki, a potem starał się ubrać w swoją ulubioną czarną bluzę z anti social social club. Najgorsza była głowa, bo za nic nie chciała się przepchać.

- Urocza jest jak śpi - uśmiechnął się blondyn trzymając swoją śpiącą dziewczynę na rękach w swojej bluzie.

- Mhm - jeż wcaleee nie był zazdrosny. Już chciał otworzyć drzwi do swojego pokoju gdy na jego szczęście powstrzymał go Aphrodi.

-Uwierz, nie chcesz tam wchodzić - jedyne wyjście jakie zostało to pokój Julii, gdyż u ojca też ktoś siedział i nie działy się tam family friendly rzeczy.

Blondyn położył swoją księżniczkę na iście królewskim łożu, oczywiście całym różowym, i przykrył ją kołderką.

- I co? Nie udało nam się jej przypilnować. Ja też trochę przegiąłem.

- Nie chcę nic mówić, ale wyglądało to trochę jakbyś pił by zapomnieć... - Jak to jest, że biały jeż za każdym razem potrafi go przejrzeć na wylot. Posmutniał, bo trafił w dziesiątkę.

Axel nagle wstał i wybył, niestety ku zniesmaczeniu Byrona wrócił i to chyba ze swoją piżamą.

- Masz - rzucił w niego bluzą, wiem, że nie przeżyjesz jak nie będziesz spał w bluzie - Byron patrzył się jakby pierwszy raz widział coś takiego jak bluza.

- Zazwyczaj to dziewczyny noszą bluzy ich chłopaków. To trochę gejowe... - zachichotał po chwili i od razu ją założył.

- Słuchaj, zabrzmi to tandetnie, ale będzie dobrze. Musisz w to wierzyć. Przestań uciekać i pogadaj z ojcem, wiem, że będzie ciężko ale postępując tak jak teraz robisz sobie jeszcze większą krzywdę. Tak samo jej - wskazał brodą na śpiącą czarną kulkę.

Love poczuł taki jakiś ciepły promyk w sobie. Axel miał rację. Co ma być to będzie, pewnie wyczytał to wszystko z tych książek służących za pentagram. Zazdrościł mu tego. Tego wewnętrznego spokoju, opanowania, talentu, trochę wyglądu, ale nie spostrzegł się kiedy ta cała nienawiść za to, że jest niedoścignionym ideałem zniknęła.

- Nigdy nie słyszałem z twoich ust tylu słów na raz - odwrócił wzrok i mruknął pod nosem - dziękuję...

- Możesz powtórzyć? - przeddżeźnił go.

- Chyba w snach! - rzucił w niego zarzyganą koszulką.

I tak zasnęli w dziecięcym pokoiku wśród misiów i lalek, ściśnięci niczym sardynki. Axel i Byron w Blaze'owej bluzie, a między nimi Jennett, którą tulał blondyn walczący z jej zapachem. I z zostawiam was z wyobrażaniem sobie tego widoku.

------
Czemu jest teraz hype na Among us?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro