Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Pierwsza lekcja, w klasie Byrona miała się odbyć za 10 minut i była to Chemia. Hera, jako w miarę porządny uczeń przyszedł wcześniej. Jak zwykle, wejdzie przywita się z kolegami, puści oczko do jakieś dziewczyny i zajmie miejsce dla siebie i swojego kolegi Aphrodzia.

Aphrodi zawsze i wszędzie się spóźnia tłumacząc się " Korki na mieście ". Hera wszedł do klasy i pierwszą rzeczą która przykuła jego uwagę był Byron! Siedział rozłożony na dwóch krzesłach i trzymał w rękach telefon. Brązowowłosy myślał, że jego kolega postanowił pokazać wreszcie że jest dobrym kumplem i zajął mu miejsce - nic bardziej mylnego.

Podszedł do Byrona i zagadał:

- Cześć stary, co robisz?

Odpowiedział jednym słowem- Facebook.

- Aha... - powiedział trochę zdziwiony jego jednowyrazową wypowiedzią. Nie czekając usiadł na krześle i po sekundzie poczuł na biodrze odbicie buta i po chwili leżał na ziemi- Byron go zepchnął.

- To nie dla ciebie!- krzyknął.

Rozmowę usłyszała pewna blondyneczka [natrętna fanka] przypominająca laleczkę Barbie. Popędziła w stronę wolnego krzesła i krzyknęła "słodziutko" :

- Bo to przecież dla mnie!- i zaśmiała się.

Blondyn nie odwracając oczu od telefonu też ją kopnął i zrzucił prosto na Herę, który wciąż leżał na podłodze. Widać było, że chłopak był w złym humorze. Wszyscy wiedzieli,że księciunio zawsze się spóźnia przez to że musi się wyspać. To dla tego był nie w sosie.

- To miejsce jest przecież dla tej nowej, Jennett. Widzieliście wczoraj jak się ślinił na jej widok- odezwała się Odrei, która siedziała w ławce za nimi. Byron nie był głuchy i wyglądał jakby miał się na nią rzucić. Odrei jednak jak każdy w tej szkole miała swoje przezwisko - jej to Artemida ,bogini łowów, księżyca i śmierci. Na jego wzrok rzuciła swoje "zabójcze" spojrzenie, więc chłopak wrócił w ekran telefonu i już nie umiał spojrzeć i krzyknąć na menadżerkę.

- Ależ Byron to przecież bardzo dobrze, że się w końcu zakochałeś. Tylko szkoda,że akurat w niej bo ponoć przeniosła się do Raimon.

Na ostatnie słowo blondyn się wzdrygnął. Był przewrażliwiony na to słowo. To co mówiła Artemida było przykre, ale chyba prawdziwe. On naprawdę się zakochał, zają dla niej miejsce, a ona se od tak przeszła do Raimon. Pewnie spodoba jej się ten palant Axel Blaze, który i tak ją oleje. Wiedział, że Odrei dopiero się rozkręca z rozmową, więc wyciągnął rękę w górę, powiedział szeptem "Rajski Czas" i pstryknął palcami. Cały świat nagle stanął, on zabrał wszystkie swoje rzeczy i przesiadł się do innego stanowiska. Po czym pstryknął ponownie i czas znowu ruszył, a jego przyjaciół po przewracało małe tornado. Wtedy zadzwonił dzwonek i przyszła nauczycielka, tak zaczęła się lekcja.

***

Pierwsza lekcja w klasie Jennett to była matematyka.

Kiedy szła korytarzami z Axelem do klasy, nagle zabrzmiał dzwonek. Axel słysząc ten dźwięk zapomniał o koleżance i szybko pognał w stronę klasy, przecież jest wzorowym uczniem i nie może się spóźnić! Ta nie czekając pobiegła za nim, ale po chwili gonitwy go zgubiła. Szukała przez 2 minuty sali nr 14 aż zła, ze zniszczoną fryzurą i przepoconym od biegania ciałem znalazła.

Szkoła wariatów- powiedziała pod nosem i otworzyła drzwi. Z zezłoszczoną miną usiadła na pierwszym lepszym krześle i zaczęła po raz kolejny układać włosy. Nie zwróciła uwagi obok kogo usiadła. Odwróciła głowę w stronę kolesia i zobaczyła okularnika z serduszkami w oczach i śliną w ustach.

- Gościu masz jakiś problem?- zapytała patrząc dziwnie na bruneta.

- Jestem...Jestem Willy Glass.

- No i ? - Jennett wiedziała, że spodobała się chłopakowi i raczej się nie odczepi. Zaczęła rozglądać się po klasie. Zobaczyła kilka dziewczyn, które mogły zostać jej przyjaciółkami na czas jej misji, Silvie z jakąś brunetką i granatowowłosą. Ujrzała także Evansa,który wpadł na nią. Axela, który od niej uciekł, rozpoznała także Kevina robiącego sobie selfie i resztę chłopaków z drużyny. W klasie byli również inni chłopcy. W pewnym momencie wszedł nauczyciel i trzasnął drzwiami, wszyscy jakby stanęli na baczność tylko, że na siedząco.

- Witam klaso w nowym roku szkolnym, dzisiaj przypomnimy sobie kilka rzeczy z poprzedniego roku. Nagle usłyszał znudzone jęknięcia klasy.

- No, ale żeby zrobiło wam się miło to przedstawię wam nową koleżankę.

Na dwa ostatnie słowa Jennett przewróciła oczami, nie cierpiała słowa nowa, ale nowa koleżanka to przesada.

- Proszę, zapraszam na środek.

Jennett nie pewnym krokiem wstała, nie miała ochoty się przedstawiać bo pewnie palnie coś od rzeczy. A po za tym gdyby się dowiedzieli kim ona jest i lubi robić to by bardzo się zdziwili.

- Opowiedz coś o sobie.

- Nazywam się Jennett McCurdy - po tym zdaniu chciała usiąść na swoim miejscu, ale nauczyciel złapał ją za ramię i zatrzymał.

- To może powiedz nam co lubisz robić?- tego pytania się obawiała, więc żeby mieć to za sobą powie pierwszą lepszą rzecz jaka przyjdzie jej do głowy:

- W wolnych chwilach obserwuję chmury i turlam się po trawie - do tego bardzo po cichu powiedziała "gram w piłkę nożną". Byle to na tyle głośno, że Axel siedzący w pierwszej ławce mógł to usłyszeć.

- Teraz mogę usiąść?

- Okey... - powiedział mężczyzna zaskoczony opowieścią czarnowłosej. Jennett uśmiechnęła się, trzepnęła włosami i usiadła na swoim krześle. Juda również zainteresowała Jennett, ale w inny sposób niż Williemu.

- Axel, czy ona ci kogoś nie przypomina?- zapytał.

- No trochę, ale nie potrafię sobie przypomnieć kogo...

Rozmowę podsłuchiwał Jim, który odważył się zagadać do chłopaków wywołując przy tym ciarki na ich plecach.

- Mi tam ona przypomina tego blondyna z Zeusa.

Axel i Jude popatrzyli po sobie, właśnie o niego im chodziło.

- Ona wygląda jak jego siostra!- zauważył Steve.

- A on ma siostrę?! - zdziwił się Jude.

- Nie. Znaczy nie wiem, ale podobieństwo jest- wtedy Steve poczuł ból, ktoś go ciągnął za ucho. To była Nelly.

- Uciszcie się pacany!

- Ała, no dobra.

Nauczyciel pisał jakiś wzór na tablicy i oczywiście wszyscy z "przejęciem" przepisywali.

- No dobra dzieciaki, kto mi to rozwiąże?

Wszyscy wykazywali naprawdę "wielkie" chęci, więc nauczyciel skierował wzrok na Williego, ale obok zobaczył inną postać.

- Panno McCurdy może ty to rozwiążesz?- zapytał z nadzieją- O ile ci się uda...

- Pan we mnie nie wierzy?

- Ależ skąd ja tylko...

- Dobrze spróbuję - wzięła zeszyt z ławki i podeszła do tablicy przepisując notatki.

- To pomnożyć przez 76, potem odjąć x - i skończyła. Odeszła dumnym krokiem w stronę ławki rzucając zeszytem o ławkę. Wszyscy byli pod wrażeniem, że to rozwiązała. Czarnowłosa była pewna, że wykonała przykład bezbłędnie gdyż zeszyt, który wzięła nie był jej tylko Williego! Zabrała go, a on się nie zorientował. Opisałabym wam resztę lekcji, ale nie chcę i wam by się odechciało to czytać. Najważniejsze jest to, że na każdej lekcji Jennettka robiła wrażenie i wszystkim imponowała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro