21
Na jednej z przerw miał się odbyć wyścig. W May było widać ogromną determinację, ale nadal się uśmiechała uroczo. Oboje weszli na bieżnię przebrani w stroje sportowe. Akurat był tam klub lekkoatletyczny. Wszyscy się zdziwili widząc Nathana idącego w ich stronę i to jeszcze z jakąś dziewczyną.
- Cześć chłopaki! - powitał ich radośnie. Nagle z grupki lekkoatletów wybiegła Miles i rzuciła mu się w ramiona, nie zwracając uwagi na Mayę.
- Nathan, co ty tu robisz? Chcesz wrócić do biegania?
- Miles, przestań mnie ściskać - dziewczyna go puściła - Ja nie chcę, ale Maya prawdopodobnie tak. Przyszliśmy się ścignąć.
- Aha... - a miała taką wielką nadzieję. Spojrzała z pogardą na Mayę, ale ona nie wyraziła żadnej reakcji. Białowłosa jednak należy do miłych ludzi i podała rękę pannie Rayan.
- Maya Williams.
- Miles Rayan.
- To co, udostępnicie nam na chwilę bieżnię? Przebiegniemy się tylko jakieś jedno kółko.
- No dobra.
Nie minęła chwila, a już byli ustawieni na pozycjach.
- Nie masz szans Swift!
- To raczej ty nie masz szans, nasz Nathan i tak cię pokona! - krzyknęła Miles.
- A ja nie mówiłam do ciebie.
Jeden z chłopaków stał obok przygotowanych zawodników.
- Gotowi...do startu...start!
Oboje wystartowali równo i biegli łeb w łeb. Nathan tęsknił za bieganiem, znowu poczuł tą wspaniałą energię. Spojrzał na dziewczynę, nie możliwe, biegła przed nim. Ale jak?!
To była już końcówka i przyśpieszył, jednak do Mayi trochę mu brakowało. Dobiegł do mety, ale jednak jako drugi. Popatrzył na zadowoloną z siebie Williams, która w ogóle się nie spociła. Widzowie też byli zaskoczeni, skąd u niej taka prędkość? Teraz różowooka podobała mu się jeszcze bardziej.
- Jak ty to zrobiłaś?
- Robiłam to co kocham, ale jesteś pierwszą osobą która dotrzymuje mi tempa - uśmiechnęła się szczerze.
- Chciałabyś przyjść na nasz trening piłkarski?
- Pewnie, że bym chciała ale nie mam czasu. Muszę powiedzieć kuzynowi, że przyjechałam. Zamieszkam u niego na rok, ale on jeszcze o tym nie wie.
- Zaraz. Przyleciałaś tu i chcesz zamieszkać u kuzyna na rok, a on nawet o tym nie wie?
- Wujek wie, a kuzyn nie. Taką małą niespodziankę chcę mu zrobić
Wszyscy się zebrali na trening, Nathan tym razem bez Mayi, Axel przyprowadził Avril, a Jennett przyprowadziła swojego focha na czerwonowłosą i na to, że nie może ćwiczyć. Brakowało tylko Nelly. Do meczu z Shuriken nie zostało za wiele czasu. Mieli zaczynać swój standardowy trening gdy na boisko wbiegła panna Raimon ciągnąc Josha za nadgarstek.
- Czekajcie! Josh chce dołączyć do drużyny! - ogłosiła to zachwycona. Jennett znowu coś zaniepokoiło. Czemu Josh tak dziwnie patrzy na Natsumi? Wcześniej patrzył tak tylko na nią, coś jest nie tak.
- Nelly chyba się zakochała - zaśmiała się Silvia siedząca obok.
Trener podszedł do zielonookiego i zapytał go:
- Czy to prawda?
- Tak! Kocham ten sport, a rok temu byłem nawet w reprezentacji Korei, zresztą nie tylko ja bo Jennett również - wskazał na McCurdy, a ona nie wiedziała jak zareagować. Wlaściwie to uśmiechnęła się głupio
Trener Hibiki pokiwał zadowolony głową.
- W takim razie pokaż nam co potrafisz.
Nastolatek staną kilka metrów od bramki i od Marka. Wziął wdech i zaczął biec z piłką. Był bardzo skupiony na swoim celu. W końcu wziął zamach i kopnął z całej siły piłkę. Obiekt miał naprawdę ogromną siłę, ale było to tylko zwykłe kopnięcie, żeby Markuś nie dał sobie rady?
- Boska ręka! - i złapał to.
Brunet stał uśmiechnięty przed Evansem, wtedy bramkarza olśniło. Gościu powiedział "Kometa" . Wtedy za piłką pojawił się zielony ogień i piłka wystrzeliła jak rakieta Markowi w twarz i wpadła do bramki. Teraz wszyscy zrozumieli, że Josh to jest ten "kolega" Jennett.
- A czy w twoim wykonaniu to nie wyglądało inaczej? - zapytała Celia.
- Wyglądało, ale wiesz on jest tego autorem.
- Ale to nie wszystko! Mam jeszcze jedną technikę, ale do tego potrzebuję ochotnika - wybrany został Axel, a właściwie wypchnięty przez Kevina.
Stanęli przed sobą w pewnej odległości i pobiegli. Axel próbował zabrać mu piłkę, jednak Dun nie dawał za wygraną. Trwało to trochę aż Josh w końcu postanowił użyć swojej techniki. Krzyknął:
- "Tunel wiatru" - wokół chłopaka pojawiła się zielona trąba powietrzna, a kiedy znikła Josha już przed Axelem nie było.
- Gdzie on zniknął?!
- Za tobą - uśmiechnął się, Dun był półtorej metra za Axelem. Odwrócił się w stronę Marka i zrobił lekki rozbieg. Kopnął znowu piłkę z całej siły, tym razem wokół niej pojawiły się zielone płomienie. Piłka ominęła zgrabnie Marka i wpadła do bramki, a przecież strzał nie był aż taki mega silny.
Taaaa znowu krótkie.
Siódma klasa i te sprawy xD
- CHAMSKA REKLAMA-
Zapraszam na nową książkę "(nie)typowa 7 klasa" jeszcze dzisiaj nowe rozdziały.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro