2
Jennett stała przed bramą Raimona zastanawiała się czy to wszystko jest konieczne, ale od razu przypomniała sobie wczorajszą rozmowę ze Stevenem. Nie docierało do niej co ma zaraz zrobić i że znowu zmienia szkołę. W sumie w Zeusie nie czuła się jakoś dobrze, ale jednak wyjątkowo. Tam chodziły dzieciaki z dość bogatych rodzin a ona sama biedna nie była. Szkoła ta również posiada bardzo wybitnych i uzdolnionych uczniów a wręcz artystów. Ale wszyscy to wredoty, a na ich czele stoi Byron. Za to Raimon to szkoła gdzie wszyscy się trzymają razem. Każdy no może prawie każdy był miły i uprzejmy, wyniki w nauce mają całkiem niezłe.
Dostała nowy mundurek. Był o wiele bardziej wygodny i ładniejszy niż poprzedni, ale nie podobał jej się. . Problem w tym, że dziewczyna nie cierpi nosić spódnic bo twierdzi, że wygląda wtedy jak Nicki Minaj i ogranicza jej to ruchy.
Wiedziała, że jak przejdzie przez bramę to wszyscy się domyślą, że jest nowa. Po chwili poczuła jak ktoś na nią wpada i boleśnie upadła na twarz. Zobaczyła tylko piłkę toczącą się po ziemi i usłyszała zdanie "Oj, ale ze mnie niezdara" i śmiech. Pozbierała się szybko i otrzepała. Usłyszała kolejne zdanie "Jestem Mark Evans". Kiedy usłyszała to ostatnie bardzo się zdziwiła, znała to nazwisko doskonale. I dostała olśnienia, że Raimon to szkoła do której chodzą mistrzowie Japonii.
- A ja Jennett McCurdy- podali sobie ręce.
- Jesteś tu nowa co? Bo nigdy cię tu nie widziałem.
- Tak, jestem nowa... - jak ona nie cierpi tego słowa.
- McCurdy, tak? Zaraz ty jesteś tą uczennicą co ma chodzić do mojej klasy! - nie no Mark odkryłeś Amerykę!-chodź za mną! Mark chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą do szkoły. Szli długimi korytarzami i mijali dziewczyny patrzące na nastolatkę z pogardą lub chłopców śliniących się na jej widok. Szła uważnie za Markiem, a ten zaprowadził ją do jakieś zielonowłosej dziewczyny.
- Cześć jestem Silvia, poproszono mnie żebym oprowadziła cię po szkole- wytłumaczyła.
- Spk- Silvia zaprowadziła ją do jej szafki, pokazała wszystkie sale i inne pomieszczenia i bla,bla,bla,bla.
Zatrzymały się przed salą nr 14, Jennett w trakcie bla,bla,bla,bla dostała masę książek. Trzymając to wszystko czuła jakby się jej ręce zaraz zarwały.
- Tutaj mamy teraz matmę- po tych słowach Jennett puściła wszystkie książki i upadła ze zmęczenia na podłogę, a jej czarne włosy rozczochrały się.
- Pomóc ci? - zapytała Silvia z bananem na twarzy.
- Nie !!! - krzyknęła machając sprzeciwiająco rękami- To znaczy [zmiana tonacji] nie.
- Ok- wzruszyła ramionami i uśmiechnięta odeszła.
Czarnowłosa prychnęła ze złości i zaczęła poprawiać włosy i zbierać książki. Kiedy wszystko zebrała z wielkim trudem wstała i próbowała obrać kierunek szafki. Nagle za jej plecami energicznie otworzyły się drzwi. Jennett ponownie upadła z cichym "aaa". Dziewczyna poczuła, że jedna z książek wbiła jej się w głowę i zaczęła masować obolałe miejsce.
- Boże, jak będę się tak co chwilę wywalać to zrobię z siebie ofiarę losu- pomyślała i spojrzała na sprawcę wypadku. Był to chłopak. Miał białe, zaczesane do góry włosy i ciemne brązowe aż wręcz czarne oczy. Lekko ciemną karnację i spoglądał na nią ze zdziwieniem. Jennett szepnęła po cichu z oczami szeroko otwartymi : Axel Blaze...
- Tak to ja- powiedział bardzo spokojnie (jak zwykle )- Przepraszam. Nie zauważyłem cię, może ci pomóc?- chłopak kucnął i zaczął zbierać jej rzeczy. Jennett była dalej wpatrzona w punkt gdzie stał przed chwilą Blaze. Po trzech sekundach zorientowała się, że chłopak zbiera jej książki. Również zaczęła je zbierać aż w pewnym momencie została tylko jedna i oboje położyli na niej ręce. Była to chwila romantyczna, nastolatka tylko na taką czekała. Ta magiczna chwila nie trwała jednak zbyt długo gdyż Axel nie był osobą typowo romantyczną i szybko zabrał rękę. Zadał tylko pytanie:
- Jaki masz numer szafki?
- 220... - powiedziała po cichu ze zdziwieniem. Nie rozumiała zachowania kolesia. Z takim wyglądem i talentem do piłki mógłby poderwać każdą dziewczynę (lub geja XD)
Już ten cały Aphrodi jest bardziej ... romantyczny- pomyślała i wzięła swoją i poszła z Axelem z książkami do szafki.
- Jesteś Jennett, mam rację? - odezwał się przerywając niezręczną ciszę.
- Zgadza się- wreszcie osoba, która nie pyta się czy jest tu nowa.
- A do jakiego liceum wcześniej chodziłaś? - zapytał.
(Oczywiście Jennett chodziła wcześniej do szkoły w Korei, ale na chwilę o tym zapomniała)
- Do Ze...- ugryzła szybko się w język żeby nie wypowiadać tej nazwy [Zeusa] i szybko coś wymyśliła.
- Yyyy..... chodziłam wcześniej do takiej jednej szkoły w Korei - Chłopak wiedział, że Jenny coś kombinuje, on ma już taki dar do wypatrzenia takich rzeczy. Jednak wolał się nie mieszać w jej sprawy.
Kiedy doszli do szafki niebieskooka otworzyła ją i wrzuciła książki zaś Axel delikatnie położył. - Bardzo mi kogoś przypominasz, ale nie mogę sobie przypomnieć kogo.
- Naprawdę? - zapytała z udawanym zdziwieniem. Wiedziała, że chodzi mu o Byrona. Aby chłopak sobie nie przypomniał i szybko powiedziała:
- Chodźmy do klasy bo się spóźnimy- i trzepnęła swoimi włosami niczym Byron Love.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro