Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Drużyny rozstawiły się na swoich miejscach, czekając na gwizdek. Znikąd usłyszano nagle krzyk:

- Czekajcie jeszcze nie zaczynajcie! - to był Cheester dźwigający swój sprzęt- przecież ten mecz nie może się odbyć bez waszego ulubionego komentatora!

Grę rozpoczęli goście, sędzia gwizdnął w gwizdek.

- I ruszyli! - krzyczał najulubieńszy komentator.

Max próbował zablokować napastnika z numerem 11, ale on bardzo łatwo przeszedł. Nie zauważył Timmiego który użył na nim swojego wślizgu. Jennett stała gdyż wcześniej kazano jej czekać na znak któregoś z kolegów. Zawodnicy magicznych, którzy nie biegali za piłką ciągle się w nią wpatrywali. Burta Wolfa (11) zatrzymał Jack używając muru.

Jennett usłyszała nagle swoje imię, duży podał jej piłkę. Zdziwiła się trochę, ale od razu pokazała na co ją stać. Pobiegła przed siebie ominęła zgrabnie kilku zawodników. I tu się pojawiły schody. Dwóch obrońców o wiele większych od niej, nie było innego wyjścia...

- "Mroczna szczelina"! - krzyknęła i tupnęła nogą. Pod zawodnikami pojawiło się czarne pęknięcie w ziemi, które po chwili zmieniło się w ogromną przepaść w którą wpadli zawodnicy. Wszyscy włącznie z zawodnikami żółto-niebieskich byli zszokowani. McCurdy nigdy im nie pokazywała tej techniki ani nic o niej nie mówiła. Nastolatka przeszła i uśmiechnęła się szyderczo niczym Aphrodi. Zobaczyła szansę na podanie do Axela, jednak on pokiwał przecząco żeby tego nie robiła. Przypomniała sobie radę Marka żeby nie patrzeć bramkarzowi na ręce. Stanęła przed bramką i spuściła głowę w dół opuszczając włosy. Uśmiechnęła się tym razem jak Fudou Akio i szepnęła Szkoda mi was.

Z pleców wyrosły jej piękne czarno-szare skrzydła, trzepnęła swoimi włosami i podskoczyła w górę. Skrzyżowała ręce i krzyknęła "Wiedza demona" i kopnęła lewą nogą. Bramkarz próbował użyć "Zagięcia przestrzeni" ale strzał był za szybki i bez żadnej walki wpadł do bramki. Dumnym krokiem, Jennett wróciła na swoją pozycję.

- O takie mroczne strzały panu chodziło, panie Hekyll? -zaśmiała się i przybiła piątkę Axelowi.

Dalej mecz przebiegał spokojnie, nikt jakby nie zamierzał atakować. Zawodnicy obu drużyn podawali między sobą piłkę, przekazywali kolejnym graczom, odbierali sobie. Z tą różnicą, że na razie nikt nikt nie używał technik hissatsu. Nawet Raimon. Gdzie ta ich szybkość o której mówił trener? Ta szybkość przez którą musieli biegać po lesie. Nim się obejrzeli skończyła się pierwsza połowa i wszyscy zeszli na odpoczynek. Niebieskooka ledwo co usiadła, a usłyszała pytania zadane przez Marka:

- Co to była za genialna technika? Kiedy ją wymyśliłaś? Czemu nam jej nie pokazałaś? Czemu w ogóle nie mówiłaś, że masz jeszcze jedną technikę?!

- Mark, normalni ludzie potrafią odpowiedzieć tylko na jedno pytanie na raz.

-Ta technika to "Mroczna szczelina". Wymyślił ją mój...kolega - słowo kolega zabrzmiało nie pewnie w jej ustach- a było to dawno temu w Korei. I wcale się mnie nie pytaliście o to, więc nie musiałam wam mówić.

Koło czarnego aniołka usiadł Axel i uśmiechnął się nie codziennie do niej.

- Czy coś się wydarzyło o czym ja nie wiem? -zaśmiał się Mark.

- Nie no skąd - zaprzeczyła dziewczyna. Do rozmowy dołączył się Jude.

- A o czym tak sobie gadacie? - i oparł się na ramionach napastników.

- Sharp idź sobie

- Chciałem się was zapytać czy wy też się dziwnie czujecie?

- Co znaczy dziwnie? - Axel zdjął rękę Juda ze swojego ramienia.

- Dziwnie z tym uczuciem, że oni nawet nie próbowali atakować, czy rzucić jakieś "klątwy". A ich trener się zachowuje całkiem normalnie.

- Chyba masz rację Jude - odpowiedział niebiesko włosy Nathan, który również się dosiadł.

- A co to za zbiorowisko? Może zostawilibyście naszą parę w spokoju co?- Nelly

- Nie jesteśmy parą! - oburzyła się Jennett.

- Nie? - zdziwili się wszyscy razem z Axelem.

- Nie! Zjedliśmy tylko razem sernik! I... się całowaliśmy...- ostatnią część powiedziała nieśmiało. Z siedzącej pozycji wyskoczył nagle Mark.

- Acha! Więc jednak coś się wydarzyło.

Wspaniałą rozmowę przerwał gwizdek na drugą połowę.

- Wznawiamy grę z wynikiem 1:0 dla gospodarzy- wrzeszczał Chester.

Axel z Kevinem stali przy piłce, gwizdek sędziego rozpoczął drugą połowę.

- Niech zacznie się dla nich piekło! - zarządził pan Hekyll Jide. Trzepnął swoją grzywką, a jego twarz się zmieniła i praktycznie każdy to zauważył.

- No nie on znowu będzie odmawiał te swoje klątwo-modlitwy? - powiedział Bobby.

Ale ku zdziwieniu wszystkich nic nie odmawiał tylko stał i się podle uśmiechał.

Gra toczyła się dalej. Kevin biegł żwawo do bramki. Ku jego zdziwieniu wszyscy stali i nie próbowali zabrać mu piłki, ale nie zwracał na to uwagi. Dostrzegł przed sobą Juda, a dalej Ericka i Axela. Świetna okazja aby wykonać królewskiego pingwina. Zrobił piękne podanie do dredowłosego, ale ku zaskoczeniu Juda pojawił się przed nim kapitan zespołu, John Tasman.

- "Czarna fobia"! - krzyknął. W oczach Sharpa całe boisko znikło, był sam pośród ciemności. Aż przed nim pojawiła się postać Raya Darka. Jude trochę się zląkł.

Z perspektywy innych graczy.

Jude stał jak wryty patrząc się przed siebie, kiedy krzyknął:

- Dark! Przecież ty jesteś w więzieniu!- nikt nie wiedział o co mu chodzi. John przejął piłkę niczego świadomemu Judowi i podał ją swojemu koledze Trojowi Moonowi.

Wtedy ciemność wokół Juda zniknęła i Dark również. Chłopak kompletnie zgłupiał.

Troj znowu podał do Tasmana, ale drogę do bramki zagrodził mu Jack.

- "Czarna fobia" - Jackowi również całe boisko znikło z przed oczu. Był wśród kompletnej ciemności. Nagle z ciemności wyłoniło się niebo, spojrzał na swoje stopy i zobaczył, że stoi na samym czubku wieży Eiffla. Był strasznie wysoko i przypomniał sobie o jego lęku wysokości. Zaczął wrzeszczeć.

Z perspektywy innych.

Jack wyglądał jakby tracił równowagę i wrzeszczał na całe gardło. Wyglądało to i komicznie i strasznie. Napastnik zabrał mu piłkę i podał z powrotem do kolegi. Todd nawet nie próbował go zatrzymać, bo się bał, że zrobi mu to samo co Judowi i Jackowi.

Troj już po raz trzeci podał do kapitana, a ten teraz na Marku przetestował swoją przerażającą technikę.

- "Czarna fobia" - Mark nie dość, że był w ciemności to zobaczył przed sobą siebie, siebie ale na wózku inwalidzkim. Przyglądał się drużynie grającej na boisku.

- Co się stało!? - poczuł jakby to on był na tym wózku i po oczach popłynęły mu łzy. Padł na kolana i krzyknął Czemu?! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro