5. Zrzut nad Las Vegas
Konfa Seksowne Kociaki
Seb: Wyścig skończony, to lecim na to Las Vegas.
Lewis: Kochanie, może polecimy w melanż?
Max: Kochanie? Czy coś mnie ominęło?
Lewis: Niestety nie, Skarbie. Ja bym chciał, ale on mnie nie chce... :(
Max: Wszyscy tacy nakręceni na siebie, ta konfa mnie przeraża...
Daniel: Maxie... Siedzę w moim prywatnym samolocie. Mam jedno wolne miejsce... Na moich kolanach.
Max: Zostaw mnie już, człowieku.
Charlie: No ja lecę ekonomiczną, bo mi Ferrari lotu też nie ogarnęło. Trzymajcie kciuki. Na szczęście mam zdjęcie Maxa w portfelu, będę się na nie gapił i będzie dobrze.
Max: Damn, nie gra coś z wami.
Lando: Max gra trudnego do zdobycia. Idę po popcorn.
Daniel: Może i gra, ale lecimy do Vegas i jestem pewien, że poniesie nas melanż.
Charlie: To szybciej nas poniesie, czosnku.
Seb: Max, masz zakaz picia, bo wracasz z kimkolwiek, a nie mogę cię już pilnować dziecko, masz 27 lat!
Lewis: To może urodzinki Maksia w Vegas? Popijawa do rana, a potem ślub dla zmotoryzowanych w Vegas Drivie!
Max: Nie dziękuję...
Lando: To ja ogarnę bukiet dla Pana Młodego!
Max: Nie ma Pana Młodego.
Lando: Maxie, niszczyciel dobrej zabawy.
Lando: A kogo byś wybrał? Daniela czy Charlesa? Jakbyś miał wybierać?
Max: ...
________________
Z pozdrowieniami :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro