6. KALORYFER
Zapewnek ażdy z was budzi się rano, ale nie każdy z was budzi się rano i pierwsze co widzi to demon wiszący nad wami.
Obudziłem się rano i pierwsze co ujrzałem to Bill, który...
No właśnie. Co on kurwa tak właściwie robi?!
-Bill co ty odwalasz?-spytałem.
Bill trzymał swoje ręce pod moją koszulą.
-Ja nic, tylko...-zabrał ręce i zszedł ze mnie po czym siadł po turecku w powietrzu.
-Czy ty mnie obmacujesz po nocach?-spytałem wprost podnosząc się do siadu.
-Ja? Skąd. Ja tylko...-urwał w połowie zdania-Zgłębiam tajniki ludzkiego ciała-dokończył wzruszając ramionami.
-Okej. Nie wnikam, tylko proszę nie obmacuj mnie więcej-powiedziałem wstając z łóżka.
W drodze do szkoły Bill zapytał:
-Sosenko... Tak się zastanawiam, gdzie Mabel? Gdzie wujkowie?-spyta
Przystanąłem.
-Coś się stało?-również przystanął.
Dlaczego on musi akurat o to wypytywać? Boże. Dobra Dipper weź się w garść!
-Nie nic się nie stało. Co się miało stać? Hah, a teraz na przód marsz i do szkoły! Pouczę cię dziś o przyjaźni i ludziach, co ty na to?-powiedziałem, że sztucznym uśmiechem idąc do przodu.
Demon również zaczął iść.
-Mnie nie oszukasz Sosenko-powiedział po dłuższej chwili.
Odwróciłem wzrok i zamknąłem się.
Przecież nie będę się teraz tłumaczyć przed demonem! Co ja mam mu powiedzieć?
"No wiesz... z moją sis i wujkami to trochę ciężki dla mnie temat"
Pff! W życiu! Niech kochany Billuś się sam domyśla!
-Aha, czyli tak wygląda sprawa-powiedział po chwili.
I w tym momencie spaliłem buraka.
Ja. Największy idiota świata zapomniałem, że wielki i wszechpotężny Bill Cipher umie czytać w myślach, no brawo ja!
-Wredny Dorito-powiedziałem.
-Ej no czym Ci zawiniłem? -spytał.
-No nie wiem, może tym, że jeszcze żyjesz?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-A tak w ogóle... Jakim cudem nie jesteś posągiem?-spytałem przypominając sobie, że to mój wróg i praktycznie nie wiem dlaczego jeszcze żyje.
-Oj Sosenko, powiedzmy że... dostałem trzy czwarte wolności-powiedział rozbawiony.
Trzy czwarte... wolności?
Co? Nie rozumiem...
Aktualnie jestem w szkole.
N.U.D.Y
To jest najlepsze określenie na KAŻDE podkreślam KAŻDE zajęcia lekcyjne w szkole.
Ale jest jeden wyjątek. On nie jest nudny. On jest STRASZNY. Tak. To wf.
Może i niektórzy z was lubią wf, ale ja. Kozioł ofiarny. Ma poprostu przejebane.
Taka sytuacja z przed tygodnia na przykład. Gramy mecz piłki nożnej, a ja stoję na bramce. Tylko straszne było to, że ludzie z mojej klasy nie celowali w bramkę. Tylko we... MNIE.
Teraz jestem w szatni i przebieram się na wf. Chłopaków z klasy już tu nie ma, bo przyszliśmy z Billem spóźnieni o jakieś dziesięć minut.
-Hej Sosenko?-spytał Bill.
-Co chcesz?-spytałem ubierając białą koszulkę.
-Dlaczego się przebierasz? Przecież masz czyste ciuchy-dopytywał.
-Bo teraz jest lekcja wf i dobrze ci radzę przebierz się-wytłumaczyłem od niechcenia.
-Co to wf?-spytał.
Walnąłem typowego face palma.
No nie wytrzymam zaraz. Niby taki "wszechwiedzący", a jednak głupszy od pierwszoklasisty.
-Ej! Ja to słyszę!-powiedział.
-Ups, przepraszam, ale taka jest prawda. Jesteś głupi jak but-powiedziałem rozbawiony-Wf to wychowanie fizyczne, a teraz się przebieraj! Wszyscy czekają!-dodałem.
Demon już chciał pstryknąć palcami i magicznie zmienić strój, ale mu przeszkodziłem.
-Człowieku, znaczy demonie, jak chcesz być człowiekiem to jest jedna ważna zasada. ZERO MAGII-powiedziałem.
Demon tylko westchnął i zaczął się przebierać, ja w tym czasie zawiązywałem sznurówki. Gdy tylko znów spojrzałem na Billa pisnąłem jak dziewczynka, a na moich polikach pojawiły się rumieńce. Bill był w samych majtkach. To normalne skoro musi się przebrać, ale...
ale to COŚ na jego brzuchu stanowczo nie jest normalne.
-Co się widzierasz?-spytał.
-Ty masz... K....k....ka...-zacząłem się jąkać.
JEZU, JEZU, JEZU.
-No wyduś to z siebie!-ponaglał mnie.
-Ka-kaloryfer na brzuchu!-pisnąłem i zasłoniłem sobie oczy.
O.MÓJ.BOŻE.
JAKI ON JEST SEKSI. Chwila.
CO?!
-A co, chcesz pomacać?-spytał po chwili dość poważnie.
-Co? Może. ZNACZY NIE!-odparłem.
Bill cicho prychnął ubierając bluzkę i powiedział:
-Pff. Ta. Napewno chcesz pomacać.
Nie dziwię ci się, też bym macał takiego pięknego, dobrze zbudowanego i seksownego demona jak ja-
-Pff... chciał byś-zaśmiałem się.
Moje Ludki...
Jeżeli się Wam spodobało zostawcie gwiazdkę i komentarz :3
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro