Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. KALORYFER

Zapewnek ażdy z was budzi się rano, ale nie każdy z was budzi się rano i pierwsze co widzi to demon wiszący nad wami.

Obudziłem się rano i pierwsze co ujrzałem to Bill, który...
No właśnie. Co on kurwa tak właściwie robi?!

-Bill co ty odwalasz?-spytałem.

Bill trzymał swoje ręce pod moją koszulą.

-Ja nic, tylko...-zabrał ręce i zszedł ze mnie po czym siadł po turecku w powietrzu.

-Czy ty mnie obmacujesz po nocach?-spytałem wprost podnosząc się do siadu.

-Ja? Skąd. Ja tylko...-urwał w połowie zdania-Zgłębiam tajniki ludzkiego ciała-dokończył wzruszając ramionami.

-Okej. Nie wnikam, tylko proszę nie obmacuj mnie więcej-powiedziałem wstając z łóżka.

W drodze do szkoły Bill zapytał:

-Sosenko... Tak się zastanawiam, gdzie Mabel? Gdzie wujkowie?-spyta

Przystanąłem.

-Coś się stało?-również przystanął.

Dlaczego on musi akurat o to wypytywać? Boże. Dobra Dipper weź się w garść!

-Nie nic się nie stało. Co się miało stać? Hah, a teraz na przód marsz i do szkoły! Pouczę cię dziś o przyjaźni i ludziach, co ty na to?-powiedziałem, że sztucznym uśmiechem idąc do przodu.

Demon również zaczął iść.

-Mnie nie oszukasz Sosenko-powiedział po dłuższej chwili.

Odwróciłem wzrok i zamknąłem się.

Przecież nie będę się teraz tłumaczyć przed demonem! Co ja mam mu powiedzieć?
"No wiesz... z moją sis i wujkami to trochę ciężki dla mnie temat"
Pff! W życiu! Niech kochany Billuś się sam domyśla!

-Aha, czyli tak wygląda sprawa-powiedział po chwili.

I w tym momencie spaliłem buraka.
Ja. Największy idiota świata zapomniałem, że wielki i wszechpotężny Bill Cipher umie czytać w myślach, no brawo ja!

-Wredny Dorito-powiedziałem.

-Ej no czym Ci zawiniłem? -spytał.

-No nie wiem, może tym, że jeszcze żyjesz?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

-A tak w ogóle... Jakim cudem nie jesteś posągiem?-spytałem przypominając sobie, że to mój wróg i praktycznie nie wiem dlaczego jeszcze żyje.

-Oj Sosenko, powiedzmy że... dostałem trzy czwarte wolności-powiedział rozbawiony.

Trzy czwarte... wolności?
Co? Nie rozumiem...

Aktualnie jestem w szkole.

N.U.D.Y

To jest najlepsze określenie na KAŻDE podkreślam KAŻDE zajęcia lekcyjne w szkole.

Ale jest jeden wyjątek. On nie jest nudny. On jest STRASZNY. Tak. To wf.

Może i niektórzy z was lubią wf, ale ja. Kozioł ofiarny. Ma poprostu przejebane.

Taka sytuacja z przed tygodnia na przykład. Gramy mecz piłki nożnej, a ja stoję na bramce. Tylko straszne było to, że ludzie z mojej klasy nie celowali w bramkę. Tylko we... MNIE.

Teraz jestem w szatni i przebieram się  na wf. Chłopaków z klasy już tu nie ma, bo przyszliśmy z Billem spóźnieni o jakieś dziesięć minut.

-Hej Sosenko?-spytał Bill.

-Co chcesz?-spytałem ubierając białą koszulkę.

-Dlaczego się przebierasz? Przecież masz czyste ciuchy-dopytywał.

-Bo teraz jest lekcja wf i dobrze ci radzę przebierz się-wytłumaczyłem od niechcenia.

-Co to wf?-spytał.

Walnąłem typowego face palma.

No nie wytrzymam zaraz. Niby taki "wszechwiedzący", a jednak głupszy od pierwszoklasisty.

-Ej! Ja to słyszę!-powiedział.

-Ups, przepraszam, ale taka jest prawda. Jesteś głupi jak but-powiedziałem rozbawiony-Wf to wychowanie fizyczne, a teraz się przebieraj! Wszyscy czekają!-dodałem.

Demon już chciał pstryknąć palcami i magicznie zmienić strój, ale mu przeszkodziłem.

-Człowieku, znaczy demonie, jak chcesz być człowiekiem to jest jedna ważna zasada. ZERO MAGII-powiedziałem.

Demon tylko westchnął i zaczął się przebierać, ja w tym czasie zawiązywałem sznurówki. Gdy tylko znów spojrzałem na Billa pisnąłem jak dziewczynka, a na moich polikach pojawiły się rumieńce. Bill był w samych majtkach. To normalne skoro musi się przebrać, ale...
ale to COŚ na jego brzuchu stanowczo nie jest normalne.

-Co się widzierasz?-spytał.

-Ty masz... K....k....ka...-zacząłem się jąkać.

JEZU, JEZU, JEZU.

-No wyduś to z siebie!-ponaglał mnie.

-Ka-kaloryfer na brzuchu!-pisnąłem i zasłoniłem sobie oczy.

O.MÓJ.BOŻE.
JAKI ON JEST SEKSI. Chwila.
CO?!

-A co, chcesz pomacać?-spytał po chwili dość poważnie.

-Co? Może. ZNACZY NIE!-odparłem.

Bill cicho prychnął ubierając bluzkę i powiedział:

-Pff. Ta. Napewno chcesz pomacać.
Nie dziwię ci się, też bym macał takiego pięknego, dobrze zbudowanego i seksownego demona jak ja-

-Pff... chciał byś-zaśmiałem się.

Moje Ludki...
Jeżeli się Wam spodobało zostawcie gwiazdkę i komentarz :3
Bye!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro