Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30. F.R.I.E.N.D.S

Ekhem... muzyczka w mediach ^

/Per.Bill/

-Zrywam z tobą-powiedziałem.

Kreda złamała się wpół.

Może lepiej zacznijmy od początku:

Leżałem na łóżku. Obudziłem się pięć godzin wcześniej, ale nadal tu leżę, ponieważ, gdy słyszy się, że dziś jest ten dzień, w którym mam zerwać z Dipperem, jakoś tak nie chce mi się wstać i zrobić czegokolwiek. Najchętniej  przespałbym ten dzień. Nagle usłyszałem dźwięk nowej wiadomości. Wyjąłem z pod poduszki telefon i sprawdziłem wiadomość, która była od Pacyfiki:

Suka: Gdzie ty jesteś?! Mówiłam Ci, że mamy się spotkać przed moim domem!

Ja: Jestem w domu.

Suka: Bill weź nie zachowuj się jak smarkacz i przyjdź tu.

Ja: Nie zmusisz mnie.

Suka: Okej... jak chcesz zginąć i skazać Dippera na marny los to bardzo proszę... rób co chcesz.

Ja: ok idę.

Suka: :)

Zmieniłeś nazwę użytkownika "Suka" na "Nigdyjejnieodpisywać".

Odłożyłem telefon na szafkę nocną i cudem wywlokłem się z łóżka.

/Per.Dipper/

I znowu wszystkich gdzieś wywiało, a ja oczywiście nie wiem gdzie.

Nagle po schodach zszedł Bill ubrany już w kórtkę.

-Gdzie idziesz?-spytałem.

-Do... sklepu-odparł i wyminął mnie.

Już chciał nacisnąć na klamkę, gdy spytałem:

-Mogę iść z tobą?-

Podszedłem do niego i złapałem go za rękę, a następnie przytuliłem się, ale ten mnie odpechnął.

-Nie, nie możesz-powiedział oschle i wyszedł lekko trzaskając drzwiami.

Stałem chwilę osłupiały.

Co....to było?

Nagle zacząłem odczuwać lekki ból w sercu. Usiadłem na podłodze i oparłem się o ścianę spoglądając na drzwi.

To nie było miłe...

***

Bill wrócił do domu w jeszcze gorszym chumorze niż wyszedł. Pierwsze co zrobił, gdy przyszedł to rzucił kórtką w kąt i powędrował do kuchni, żeby wygrzebać z szafki puszkę piwa. Tylko skąd u mnie piwo w szafce? Wypił piwo w dosłownie parę sekund, a następnie zgniótł puszkę.

-B-bill?-usiadłem obok niego przy stole i położyłem dłoń na jego dłoni-Coś się stało?-spytałem z troską w oczach.

Ten tylko wyrwał rękę, wstał i bez słowa poszedł na górę, a ja znowu poczułem ten ból, to ukłucie.
W milczeniu siedziałem przy stole i zastanawiałem się o co może chodzić.

***

Późnym wieczorem Bill powiedział, że idziemy się przejść. Bez żadnych pytań zgodziłem się. Najpierw szliśmy przez las.

-Dipper-zaczął Bill po chwili ciszy.

-Tak?-spytałem.

Ten wyciągnął rękę w moją stronę.
Zapadła chwila ciszy.

-Daj łapkę-mruknął patrząc przed siebie.

Lekko zaskoczony chwyciłem za jego dłoń. Demon dalej nie patrząc w moją stronę splótł nasze palce. Nie jestem pewny, ale chyba dostrzegłem u niego lekki rumieniec na twarzy, ale też i strach w oczach. Szliśmy przed siebie, gdy tylko blondyn zauwarzył, że od dłuższego czasu wpatruję się w niego jedną ręką narzucił kaptur na głowę.
Szliśmy dalej w milczeniu. Las wyglądał strasznie nocą, ale z moim Billem niczego się nie bałem.

-Dipper zry...-zaczął, ale nie dokończył, a ja spojrzałem się na niego pytająco- Albo już nic-powiedział.

"Zry"? Zry co?

Nagle zza krzaków wybiegł krasnal.
Podszedł do mnie i pociągnął za materiał od spodni. Póściłem na chwilę rękę Billa i przykucnąłem. Krasnal wyglądał na zmartwionego.

-Coś się stało?-spytałem.

-Szmebuldog wie co Bill chcieć zrobić... Szmebuldog być smutny... Szmebuldog chcieć, żeby Dipcio nie płakulał. Szmebuldog lubić Dipcia-powiedział Szmebuldog ze smutną miną.

Spojrzałem się pytająco na Billa, a ten udał, że przygląda się drzewom.

-Um... Dziękuję Szmebuldogu ja też cię lubię-odparłem nie rozumiejąc o co może chodzić temu stworzeniu.

-Dipcio pamiętać, że krasnale i Szmebuldog być z nim i pocieszyć-powiedział krasnal i pogłaskał mnie po materiale spodni, a następnie uciekł.

-Co to było?-spytałem.

-Nie wiem-prychnął demon.

Chciałem znowu chwycić Billa za rękę, ale tym razem schował dłonie do kieszeni. W ciszy spacerowaliśmy dalej.

***

Nie wiem jak, ale trafiliśmy do naszej starej szkoły. Bill, jak gdyby nigdy nic otworzył okno, a raczej rozbił szybę kamieniem i wszedł przez nie do sali lekcyjnej. Ja również wszedłem. Rozejrzałem się po klasie. Wszystko było w niej stare i zniszczone... czy to...

-Pamiętasz? To tutaj cię spotkałem i jak gdyby nigdy nic wpier*oliłem ci się z butami w życie obracając je o sto osiemdziesiąt stopni-powiedział demon, usiadł przy ostatniej ławce na krześle i oparł nogi o ławkę. 

Bill widząc, że dalej nie ogarniam o co mu chodzi dodał:

-No to jest to miejsce, w którym musiałeś zostać po lekcjach za karę-

I wtedy przybrałem minę w stylu "Phi... przecież wiedziałem" choć wsumie nie wiedziałem.

Podszedłem do tablicy, wziąłem kredę i zacząłem na niej rysować.  Z początku jakieś głupotki, a potem siebie, mały domek nad rzeką, psa i gdy miałem narysować Billa usłyszałem z drugiego końca sali słowa, które zabolały mnie dziś najbardziej...

/Per.Bill/

-Zrywam z tobą-powiedziałem.

Kreda złamała się wpół.
Dipper podniósł odłamek kredy z podłogi. Powoli odwrócił się w moją stronę z przerażeniem na twarzy.

-B-bill? Czy t-ty właśnie...-zaczął się jąkać.

Kur*a czemu ja muszę to robić!

-Z-zrywam z tobą-powtórzyłem.

Czemu muszę to robić jemu!?

Chłopak zaczął się panicznie śmiać.

-M-możemy zostać przyjaciółmi...-dodałem by jakoś załagodzić sytuacje.

Czemu muszę robić to sobie?!

-N-nie p-poczekaj... ty nie mówisz poważnie prawda?-jego ręce drżały zacisnął je przez co dało się dostrzec mały dymek z prawdopodobnie zniszczonej już kredy.

-Mówię całkowicie poważnie. Nie rozumiesz słowa "przyjaciele"? Po angielsku "friends" jakbyś chciał wiedzieć. Przeliterować? F.R.I.E.N.D.S inaczej P.R.Z.Y.J.A.C.I.E.L.E.  Tylko tym chce być dla ciebie Dipper-mówiłem lekko łamliwym głosem.

Czemu muszę to robić nam?!

W jego oczach pojawiły się łzy. Patrzył na mnie wzrokiem, którego nie umiem opisać, ale ten wzrok przeszywał mnie od środka.

-D-dipper nie pacz na mnie tym wzrokiem-powiedziałem.

Tak bardzo chciałem powiedzieć teraz coś w stylu "It's a prank!" i przytulić go, ale niestety naprawdę muszę z nim zerwać. Za to on podbiegł do mnie i przytulił.

-B-bill, ale ja cię k-kocham... ja...-zaczął mówić, ale mu przerwałem:

-Naprawdę nie odejdziesz bez walki?-odepchnąłem go.

Z jego oczu wypływały łzy.

-Ale ja cię k-kocham-znowu się we mnie wtulił, a ja znowu go odepchnąłem.

-Nie wygaduj bzdur. Demon i człowiek? Dipper to nie jest możliwe...Może kiedyś w dalekiej przyszłości będziemy mogli być razem, ale teraz nie-powiedziałem.

Nagle dostałem wiadomość.  Kontem oka spojrzałem na telefon. Wiadomość była od Pacyfiki, a napisała "Chodź natychmiast już wiem co robić". Spojrzałem się na już nie moją Sosenkę ostatni raz przepraszającym wzrokiem i zniknąłem.

/Per.Dipper/

C-co... Dlaczego... On...

Nie wiedziałem co o tym myśleć. Czułem ból.
Usiadłem na krześle i wziąłem głęboki wdech. Chciałem otrzeć dłońmi spływające łzy, ale zauwarzyłem, że były one całe białe od kredy. Zacząłem się śmiać.

-Znowu zostałem sam-powiedziałem sam do siebie z uśmiechem na twarzy.

Co mi teraz pozostaje?
No nie wiem może... znowu głodować, zacząć chodzić do klubów i utracić kontakt z rodziną? Nie tym razem. Może i mam złamane serce, ale nie dam tego po sobie poznać. Nikomu.

***

Gdy się uspokoiłem ruszyłem w drogę powrotną. 

KONIEC.

Żart! Jeszcze epilog i dam Wam Ludki spokój XD

A więc epilog 24 o 20:00, bo mogę.

Jeśli chcesz mnie zabić za ten chujowy rozdział to zostaw gwiazdkę.

Bye! ^^





A jednak nie "bye" PONIEWAŻ-  wpadać na Tik Tok mojej Bff nazwa: kotulek323  

Jeśli tego nie zrobicie tooo nie zrobię epilogu XD

Bye! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro