16/2 Zimna woda go otrzeźwiła
Włącz muzykę w mediach na górze ^
Musisz. Bo tak.
/Per.Bill/
Jest około północy.
Stoję... w bokserkach mam rączkę od prysznica, zimna jak lód woda cieknie mi po nogach, mina moja nie wyraża żadnych uczuć, a ja...
Chyba się zakochałem.
Może i to głupio brzmi, ale ten człowiek jest pierwszą istotą, która nie jest nudna. Jest nieprzewidywalny... i to mnie kręci. Taki bezbronny, lekkomyślny, odważny, mądry, śmieszny, słodki i... cholera. Ja się zakochałem. Przecież ja nie mam uczuć. To śmieszne.
Stałem tak jeszcze dłuższą chwilę, a potem wyciągnąłem z bokserek rączkę od prysznica i odciąłem dopływ wody.
Moje rurki i spodnie były całe mokre.
Zostało mi trochę mocy więc magicznie wysuszyłem ubrania, a przy okazji od razu ubrałem w piżamę, która składała się z czarnej koszulki z napisem "Dorito" i żółtych bokserek w czarne trójkąty. Spojrzałem w lustro i dłoń położyłem na swoim poliku.
-Zakochałem się-zaśmiałem się.
Lekkim, tanecznym krokiem udałem się do pokoju Dippera. Spał sobie rozwalony na całym łóżku. Uśmiehnąłem się i przeczesałem jego włosy, a następnie przykryłem go kołdrą, którą to wcześniej z siebie zrzucił.
Zszedłem na dół i wyszłem na dwór.
Nie ochodziło mnie, że nie mam nawet skarpetek, po prostu wyszedłem z domu i zacząłem iść przed siebie. Spacerowałem po lesie z uśmiechem na twarzy.
W pewnym momencie przystanąłem. Spojrzałem ma oświetlane przez księżyc zarysy czubków drzew zlewające się z gwazdżystym niebem. Pszystawiłem ręce po obu stronach ust.
Wdech. I wydech.
-Zakochałem się!-wykrzyczałem, a echo rozniosło się po lesie i nawet wygoniło parę nietoperzy, które dotychczas przesiadowały na drzewach.
Zaśmiałem się. W końcu trafiłem na swe szczęscie, w końcu znalazłem kogoś dla kogo oddałbym wszystko, w końcu zrozumiałem...
czym jest miłość.
Moje Ludki
Rozdział krutki
Ale tak miało być
Więc w komentarzach macie nie wyć xD
Ale rymy.
Zostaw gwiazdkę. Bye! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro