Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22/1 Jak z dziećmi

/Per.Dipper/

-WSTAWAJ, WSTAWAJ, WSTAWAJ-oto pierwsze słowa, które dane mi było usłyszeć po przebudzeniu.

-Mamusiu jeszcze pięć minut-jęknąłem i szczelniej przykryłem się kołdrą.

-Nie jestem twoją mamusią. Jak już to mogę zostać tatusiem, a teraz WSTAWAJ, WSTAWAJ, WSTAWAJ-budzik nie dawał za wygraną.

-Gdzie to się wyłącza?-na oślep wymachiwałem ręką w celu zlokalizowania wyłącznika.

Nagle trafiłem na coś... ciepłego i miękkiego, a co najważniejsze dużego.
Ścisnąłem to lekko.

-T-to akurat n-nie jest wyłącznik-wyjąkał mój budzik.

Dalej trzymając za to coś wychyliłem łeb zza kołdry i...

Trzymam...
Billa...
Za...
Krocze.
On... Ma na sobie... tylko bokserki.

Momentalnie zrobiłem się czerwony. Puściłem trzymane miejsce i powoli opuściłem materac. Bez słowa udałem się do kuchni i zaparzyłem sobie kawę, aby następnie ją wypić.
Dalej się rumieniąc piłem tą cholerną kawę w kompletnej ciszy. 
Siedziełam tak i siedziałem pijąc napój, aby następnie wypluć kawę, gdzieś w bok, ponieważ zobaczyłem JĄ.

***

-Co to ma do cholery znaczyć?!-warknąłem wymachując nożem przed twarzą blondyna.

-A-ale spokojnie Sosenko...-demon wycofywał się w tył by nie zostać zranionym, ale natrafił na przeszkodę w postaci lodówki.

-Jak mam być spokojny?! Co ona tu kur*a robi?!-krzyczałem i wziąłem jeszcze jeden nóż, ale tym razem większy na co demon zareagował jękiem rozpaczy.

-Ja ci wszystko wytłumaczę, ale najpierw to odłożymy...-powiedział i delikatnie chwycił noże i zabrał mi je.

Odłożył je na najwyższą pułkę i zaprowadził mnie do salonu, gdzie na kanapie siedziała ONA i piłowała swoje różowe paznokietki.
Demon siłą zmusił mnie do siedzenia na kanapie obok NIEJ, ale dla pewności, że jej nie zagryzę usiadł pomiędzy nami. Przysięgam, że w tamtym momencie wydobywałem z siebie ciche dźwięki podobne trochę to syczenia lub harczenia kota.
Dziewczyna jak dawniej miała długie, brązowe włosy. Ubrana była w czarny sweter w białe paski, a na nogach miała dżinsy.

-Suka-powiedziałem po chwili ciszy.

-Dipper!-wrzasnął Bill.

-Idiota-odpowiedziała mi dziewczyna.

-Świnia-prychnąłem.

-Krowa-warknęła.

-Debilka-odparłem i wystawiłem JEJ język.

-Nie wystawiaj języka, bo ci krowa nasika-powiedziała.

-A krowa nie chciała i tobie nasikała-odparłem.

Zanim Bill zdążył zareagować już leżeliśmy na podłodze i okładaliśmy się pięściami. Ja ciągnąłem ją za te brązowe kudły, a ona swoimi paznokietkami niczym prawdziwa, wkurzona kotka robiła niezbytprzyjemne, czerwone ślady na mojej mordzie.

/Per.Bill/

O słodki Jezu... daj mi sił, bo nie wytrzymam.

Wstałem, podszedłem dwa kroki, żeby być bliżej bliźniaków, skrzyżowałem ręce na piersi i w spokoju czekałem aż te dwa skłócone diabły się uspokoją i przestaną tarzać po podłodze.

-Jak z dziećmi-westchnąłem i zabrałem się za rozdzielanie ich.

***

Dziesięć minut puźniej dziewczyna o imieniu Mabel próbowała rozczesać poszarpane przez Dippera włosy płacząc przy tym bezgłośnie, a ja przyklejałem kolejne plasterki na poranionej i słodkiej twarzy nafochanej Sosenki.

-Co tu robi ta lesba?-warknął, ale nie odpowiedziałem mu.

Jak będzie się zachowywał jak dziecko to ja będę go tak traktował.

-Phi! Odezwał się gej!-krzyknęła Mabel z korytarza.

Nie minęło sporo czasu, a Dipper wstał z krzesła i już miał powędrować do swojej siostrzyczki z zamiarem wymieżenia jej sprawiedliwości, ale złapałem go za kaptur od bluzy.

-Nigdzie nie idziesz-powiedziałem i siłą usadowiłem go spowrotem na krześle.

Cholera... jeśli pozwolę im na kontakt wzrokowy jest duże prawdopodobieństwo, że się pozagryzają.

Śmieszna historia, ale szłem sobie rano do sklepu i nagle zauwarzyłem Mabel. Przywitałem się z nią mówiąc, że jestem współlokatorem Dippera. O wzmiankę o swoim braciszku dziewczyna spoczątku ucieszyła się, ale potem speszyła. Tak jakby honor trzymał ją na smyczy. Zaproponowałem jej herbatę u nas w domu i odziwo się zgodziła.
Teraz, jednak sądzę, że to najgłupsza decyzja jaką podjąłem.
Ale chyba mam plan...

***

Siedzę na kanapie, a na moich kolanach siedzi Sosenka. Mabel siedzi na dywanie naprzeciwko nas.
Dla bezpieczeństwa trzymam Sosenkę jedną ręką w tali by nie rzucił się na bliźniaczkę, a dziewczynie kazałem założyć rękawiczki, żeby znowu nie rzuciła się z pazurami na Dippera.
Muszę mieć pewność, że nie dojdzie do rękoczynów.

-Dobrze... to... Dipper co masz do powiedzenia siostrze?-spytałem.

-Spier*alaj-warknął do siostry.

-Dipper właśnie powiedział "Miło Cię widzieć". Teraz ty Mebel-postanowiłem zabawić się w tłumacza

-Pier*ol się-wystawiła środkowy palec bratu.

Dipper już chciał do niej podejść i pobić, ale go przytrzymałem.

-Mabel mówi "Ciebie też miło widzieć braciszku"-wyjaśniłem i pogłaskałem agresywną Sosenkę po głowie.

-A w brzuch z pięści chcesz?-spytał Dipper siostrę i przymrużył oczy.

-A w mordę chcesz?-również spytała i pokazała zaciśniątą pięść.

-A w dupe chcecie?!-krzyknąłem- Ludzie! Wytłumaczcie mi kur*a o co wam chodzi, a nie skaczecie sobie do gardeł! Z tego co się orientuje dość długo się nie widzieliście. Ja nie wiem... czy wy chowacie do siebie nawzajem, jakąś urazę czy co?! To jest cywylizowany kraj, a nie jakieś je*ane zoo!-wydarłem się.

Bliźniaki zaczęły milczeć. Widać wzięły sobie do serca moje słowa.

-Bo tu chodzi o wójków-odezwała się po chwili Mabel i zaczęła się bawić rękawiczkami.

Dipper chciał zaprzeczyć, ale zasłoniłem mu usta ręką.

-I co z tymi wujkami?-spytałem zaciekawiony.

Jak nie od Sosny... to od Gwiazdeczki się dowiem o przeszłości.

Dipper w tym czasie próbował odsunąć moją rękę od swoich ust, ale średnio mu to wychodziło.

-Wyruszyli na wyprawę i do tej pory nie wrócili, bo... nie żyją. Brobro obwinia za to mnie, bo to ja im powiedziałam, żeby wrócili o jeden dzień szybciej, a tak dokładnie to na wigilię. I wtedy mieli... wypadek samochodowy. Ja z bratem strasznie się kłóciliśmy o to i zaczęliśmy się od siebie oddalać. Ostatecznie nienawidzę go tak mocno, jak on mnie...i... cholera! Czemu ja się spowiadam komuś kogo nawet nie znam!-wyjaśniła.

Dipper dalej siłował się z moją ręką.

-Dipper... masz coś do dodania?- spytałem i zabrałem rękę z jego ust.

Ten szybko nabrał powietrza.

-Tak... to JEJ wina!-warknął, a oczy mu się lekko zaszkliły

-Dip... ja tylko chciałam, żebyśmy razem spędzili święta ten ostatni raz w tak licznym gronie zanim wyjadę za granicę-mówiła Mabel spokojnym tonem.

-HA! Czyli przyznajesz się, że mnie zostawiłaś na parę lat!-warknął.

-Zostawiłam cię. To prawda, ale przypominam ci, że nie zostawiłam cie samego! Miałeś Alexa!-również warknęła.

Czekaj... jaki Alex?

-A Alex okazał się skończonym idiotą!-krzyknął Dipper.

Zszedł z moich kolan i zamknął się w łazieńce, ale najpierw trzasnął drzwiami.. i to nie jeden raz, a parę razy.

Spojrzałem na Mabel ze słabym uśmiechem, a ona obdarowała mnie tylko spojrzeniem mówiącym "odpuść sobie. Nie pogodzisz nas".

A pogodzę.

Chyba podzielę ten rozdział na dwie części XD

Bye Ludki! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro