Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Jak rozpierdolić dom w 10 minut

/Per.Dipper/

Nagle demon nachylił się nade mną i łapiąc za podbródek przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły milimetry. Wtedy dostrzegłem rzecz, przez którą cały kamuflaż tego nie-Billa przepadł. Mianowice Bill za Chiny nie włożyłby skarpetek do pary. Po prostu nie. A ja kontem oka dostrzegłem, że ten podmieniec miał je do pary. Nie myśląc zbyt wiele złapałem za książkę w twardej oprawie, która była obok na szafce i zdzieliłem go nią w głowę. Chyba go trochę przyćmiło, bo się zaciął. Ja w tym czasie zdążyłem się oddalić na jakieś trzy metry.

-Coś ty...-spojrzał na mnie.

-Ty nie jesteś Bill!-krzyknąłem.

Boże, Boże przysięgam na moje życie, że jak wyjdę z tego cało to będę grzecznym chłopcem!

/Per.Bóg/ 

( Bóg jest umieszczony tu w celach HUMORYSTYCZNYCH i nie ma na celu obrażenia żadnego wierzącego. Jednak jeśli nie chcesz tego czytać z powodow wiary, po prostu trochę przewiń.)

-JEZUUUU-zawołalem mojego syna płacząc ze śmiechu.

-Namaste Ojcze-przybył do mnie znowu w tych swoich hipsterskich ciuchach.

-W-Widziałeś go?-nie mogłem przestać się śmiać-ON MI WMAWIA, ŻE BĘDZIE GRZECZNY!-ryknąłem moim potężnym głosem, który na Ziemi wywołuje tornada i inne kataklizmy.

Tak. Tornada tworzą się przez mój potężny śmiech. Pamiętajcie moje dzieci. Jeśli nie chcecie natknąć się na tornado to nie wygadujcie bzdur. I idźcie wkońcu do spowiedzi. 

Chrystus spojrzał w dół.

-Ojcze, czy to nie ten żółty demon, który ostatnio obrzucił twój dom papierem toaletowym?-spytał.

-Który? Mam dużo domów. Ludzie się często w nich gromadzą i zapodają słabe kawałki-odparłem ignorująco.

-Ale ten dom w Niebie-odrzekł.

-JAK JA GO DORWĘ-aż się podniosłem z mojego boskiego jak ja sam tronu.

Ulepiłem z chmury telefon i zadzwoniłem do Zeusa.

-ZEUS? TU BÓG. WEŹ CIŚNIJ PIORUNEM W DUPE TEGO ŻÓŁTEGO-powiedziałem-HA? KOORDYNATY? A SKĄD MAM WIEDZIEĆ... STANY ZJEDNOCZONE!-krzyknąłem.

-Boże!-usłyszałem głos jednego z moich archaniołów.

-Tak?-szybko spoważniałem, praca to jednak praca, nie będę się w niej wygłupiał.

-Hitler chce iść do Czyśćca!-powiedział.

-CO. KAŻCIE DEMONOM WSADŹIĆ MU W DUPE ANANASA I WRACAĆ DO STANIA NA GŁOWIE W KROWIM GÓWNIE!-zarządzanie wszystkim jest jednak trudne, szczególnie kiedy Hitler się pruje od roku, że trzeba go okrzyknąć świętym.

Wziąłem głęboki wdech i wydech. Tym żółtym zajmę się kiedy indziej.

-Boże-westchnąłem.

/Per.Dipper/

Boże, Boże przysięgam na moje życie, że jak wyjdę z tego cało to będę grzecznym chłopcem!

Ale chyba nie wyjdę z tego cało. Demon  rzucił się na mnie w rezultacie czego wylądowałem na stole przy okazji powodując, że większość rzeczy leżących na nim spadła. Siłowałem się trochę z tym stworzeniem po czym zafundowałem mu kopniak w jaja i popchnąłem go na szafę. Szafa się przewróciła, a przedmioty takie jak porcelana i książki z niej wypadły.
Później uciekłem do kuchni gdzie otwierając wszystkie szafki i wywalając z nich garnki i tym podobne szukałem czegoś do obrony. No cóż miałem tego pecha, że w ostatniej chwili chwyciłem jedynie za tarkę do sera, lecz to nie powstrzymało mnie, żeby go nią zdzielić. Następnie uciekłem do łazienki. Stamtąd już drogi ucieczki nie było.

/Per.Kill/

-Co za szczur!-warknąłem.

Wkurwiony ruszyłem za nim do łazienki. Ten potknął się o wannę, a wpadając do niej uderzył o ścianę z kafelków głową. Chwycił za słuchawkę od prysznica i oblał mnie zimną wodą. Przy okazji ścianę za mną również. Złapałem go za gardło podduszając.

-Nie żyjesz-warknąłem i już miałem go rozszarpać, ale zobaczyłem, że szczeniak zaczął płakać.

Może to i dobrze, bo uświadomiłem sobie, że to własność Billa i będę miał przewalone jak ją "przypadkowo" unicestfię w akcie gniewu.

Westchnąłem.

-Mój Dipper by nie płakał-stwierdziłem puszczając go.

Zacząłem pstrykać mu przed oczami, za którymś razem użyłem magii i chłopak usnął. Wolałem go już nie stresować.
Wyjąłem złote soczewki z oczu i pstryknięciem pozbyłem się farby z włosów, tym samym sposobem zmieniłem ciuchy na swoje i co ważniejsze na ciuchy suche. Zastanawiałem się co sprawiło, że mnie przejrzał.

-No cóż, bywa-stwierdziłem po chwili i wróciłem do mojego domu.

Zastałem tam mojego szczeniaka i Billa leżących na łóżku.

-Kill!-szczeniak rzucił mi się na szyję.

-Mhm, spokojnie-wziąłem go na ręce, a on oplótł nogi wokół mojej talii, a ręce wokół szyi-Zmęczony jestem-warknąłem do niego.

-Cicho-zaczął bawić się moimi włosami.

-Chcesz karę?-spytałem unosząc brew.

- Nie...-odparł.

-To ty bądź cicho-powiedziałem.

-I jak?-Bill cały w skowronkach podniósł się i wstał.

-Nijak-stwierdziłem na co brat spochmurniał-Słuchaj. Ja nie mam ręki do dzieci-westchnąłem.

-A jednak ciebie twój Dipper lubi-wymamrotałem.

-Mój Dipper to nie twój Dipper. Tak samo jak ja nie jestem tobą, a ty mną. A mi i szczeniakowi po prostu odpowiada takie życie, co nie szczeniaku?-zapytałem.

-Mhm... Tylko dawaj mi więcej słodyczy...-powiedział.

-Spierdalaj-odparłem.

-Czekaj... Ale skoro się z nim nie dogadałeś. To co z nim teraz się dzieje?-przeraził się.

-Cóż...-


POLSAT :)

Moje Ludki

HA! I CO? I JEDNAK UMIEM SIĘ WYROBIĆ NA CZAS Z ROZDZIAŁEM 😎

Za to należy się gwiazdka.

A! I tak POWSTANIE HISTORIA KILLA I DIPPERA (Mam już nawet ukończony prolog) tylko nie wiem kiedy go wrzucić.

No cóż. To tyle! Bye!~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro