Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Ani trochę groźny

/Per.Dipper/

On spojrzał się na mnie niby wkurzony, ale jednak smutny. Szybko jednak przybrał obojętny wyraz twarzy, a po chwili równie szybko pojawił się na niej chytry uśmiech. Zbliżył swoje usta do mojego ucha i szepnął to jedno zdanie, od którego zależało moje życie:

-Przyjaciele, albo wrogowie, Pine Tree-

Wtedy dosłownie osłupiałem, Bill nawet nie brzmiał jakby żartował. Odepchnąłem go pod wpływem impulsu, a on tylko się zaśmiał cicho jak jakiś szatan.

-Bill nie żartuj-powiedziałem z lekka wystraszony.

-Kto ja? Nigdy-odparł-Po prostu. Musisz wybrać Sosenko, nie mogę zostać ci obojętn, moja duma by ba tym ucierpiała-dodał.

-Przecież ty jej nie masz-stwierdziłem patrząc na niego z uśmieszkiem i w tym momencie cały mroczny nastrój poszedł w las, a myśl, że mógłby mi coś zrobić była jak stwierdzenie, że obozy koncentracyjne w Polsce były Polskie-A teraz sprzątaj-wskazałem na jego syf rozkładający się w moim domu.

-Czyli chcesz być wrogami Sosenko?-uniósł brew.

-Sprzątaj-powtórzyłem ignorując go, bo już nie czułem strachu.

Demon tylko burknął i posłusznie zaczął sprzątać, to znaczy pstryknął palcami i tyle z jego sprzątania, by było. Typowe.

-Jak skończysz to zrób mi jajecznicę-tak, będę się nim wysługiwał.

-Oke.... Co. Nie?!-powiedział i zmarszczył brwi na mnie.

-To wypad z domu-wzruszyłem ramionami.

-Z cebulką?-spytał miłym tonem i uśmiechem aniołka na ustach.

-Bez-powiedziałem po czym poszedłem wziąć w międzyczasie szybki prysznic.

/Per.Bill/

Gdy tylko Dipper wyszedł mina mi zrzędła. Nie wiedziałem, dlaczego mimo iż próbuje być straszny i poważny on po prostu mnie zlewa. Chcę to zrobić po mojemu. Z manipulacją, strachem, ale najwidoczniej już nie umiem. Stary ja przewróciłby się w grobie, gdyby widział tą błazenadę, którą tu odstawiam. No cóż, staram się, ale nie jestem ani trochę groźny.

Westchnąłem i zacząłem robić tą głupią jajecznicę, bez użycia magii, bo już się tak przyzwyczaiłem.

-Czemu jestem taki uległy dla tego człowieka? Dalej go kocham... Muszę go namówić do przyjaźni. Nawet jeśli najpierw mielibyśmy być wrogami-mamrotałem do siebie.

W głowie układałem sobie plan.
Najpierw go upije, potem uprowadzę, pobawię się nim troszkę, wyrobię u niego syndrom sztokholmski I BOOM! Jesteśmy w domu beybe.

Potem zacząłem układać plan B.
Najpierw go uprowadzę, potem zmuszę do bycia moim przyjacielem pod groźbą  zniszczenia jego ulubionego pluszaka Porucznika Króliczą Łapkę, a potem on będzie lubił mnie tak bardzo, że znów mnie pokocha! I najpierw będziemy przyjaciółmi, bo muszę zgrywać niedostęonego!

Czekaj... czy jeśli zniszczę Porucznika Króliczą Łapkę napewno mnie polubi?

Zastanowiłem się chwilę.

-Napewno-stwierdziłem uśmiechając się jak głupi do sera.

Stwierdziłem, że plan B jest o wiele lepszy od planu pierwszego więc plan B stał się planem A. 

-Ja to jestem geniuszem-przyznałem nakładając jajecznicę na talerz.

-Coś mówiłeś?-zobaczyłem Dippera w szarej koszulce i granatowych bokserkach wycierającego włosy białym ręcznikiem.

-Nie-dalej uśmiechałem się przez świadomość mojej nadludzkiej inteligencji.

-Aha-odparł krótko i zasiadł przy stole sporzywając jajecznicę.

-Sosenko-usiadłem obok i zacząłem udeżać palcami jednej ręki o stół.

-Mówi mi per Dipper-westchnął.

-Tsa... No to tak właściwie, czemu się mnie nie boisz?-spojrzałem w jego tęczówki.  

-Bo nie jesteś, ani trochę groźny-wzruszył ramionami.

-Ale mogę być-Powiedziałem wstając z krzesła i pochylając się nad nim.

-Nie wydaję mi się-stwierdził.

-Czemu?-szepnąlem mu do ucha.

-Bo opierasz się się dłonią o jajecznicę-powiedział.

Spojrzałem w dół. Moja ręka zamiast seksownie opierać się o stół była... w talerzu z jajecznicą.

-Fuj!-szybko wyjąłem ją z jedzenia słysząc chichot ze strony Sosny.

Spojrzałem na niego groźnie na co zaśmiał się jeszcze bardziej po czym szybko umyłem rękę pod kranem.

-Głuupek-powiedział Dipper z uroczym uśmiechem na ustach.

Ja tylko machnąłem mokrą ręką tym samym sprawiając, że krople wody spadły na jego twarz.

-Ej!-zaśmiał się.

-To twoja kara grzeszniku-również się zaśmiałem.

Chłopak podszedł do mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach wtulając się we mnie. Zarumieniony stałem w osłupieniu. Nawet podczas związku rzadkie było, że okazywał miłość. Pewnie przez nałogi, ale nie jesteśmy w związku. Czyżby mu się zmieniło? Mój plan był tak doskonały, że nawet nie musiałem go wykonać?

/Per.Dipper/

Przez chwilę zapomniałem nawet, że jest moim Ex po prostu podszedłem, pocałowałem go i wtuliłem się. Wydawało mi się to takie... zwyczajne. W tamtej chwili naprawdę nie myślałem zbyt wiele o tym co robię. Zrobiłem to podświadomie, ale nie sądziłem, że ten czyn sprawi iż nie zaznam spokoju. To znaczy, już teraz mnie dręczy, ale teraz... to się dopiero zacznie.

-Sosen...ko?-przytulił mnie lekko, a ja uświadomiłem sobie co zrobiłem.

Natychmiastowo go odepchnąłem po czym wrzasnąłem:

POLSAT

HA JEST 23:55 CZYLI SIĘ WYROBIŁAM.

Moje Ludki

Moja korekta zamiast Ludki pisze "Łydki" i mam zawsze beke.

Zostawcie gwiazdkę, bo inaczej poszczuje Was hefalumpem

Bye!~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro