Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Zwycięzcą mojego małego konkursu jest nicollaaa, gratuluję i zgodnie z obietnicą folowerka już jest, a oto rozdział z dedykacją dla Ciebie :)

Nawet nie zauważyłam kiedy byłam na miejscu. Tak fajnie mi się rozmawiało z przyjacielem. Było mi trochę smutno, że go zostawiam, ale życie w Polsce jest inne od tego w Ameryce. Tam można więcej i przede wszystkim można się ścigać, a tu tego nie ma. Dlatego wracam do domu, fajnie było przeżyć kilka przygód, ale czas wracać.
Wszystkie moje rzeczy już były w samolocie. Teraz czekam tylko na rodzinkę. Nagle poczułam jak ktoś przytulna mnie od tylu. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Doma. Był taki szczęśliwy. Odwzajemniłam gest i wtedy zobaczyłam resztę. Podbiegłam do nich zrobiłam to samo. Każdy był w podobnym humorze co Toretto. Mnie to także się nieco udzieliło. Jedyne co mnie zmartwiło to, to, że nigdzie nie widzę Diega. Zaczęłam się rozglądać, aż go dostrzegłam. Stał przy taksówce i patrzył na mnie. Uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w jego kierunku. Gdy byłam tuż obok chwyciłam czerwonowłosego za rękę i zaczęłam prowadzić do FastFamily. Przedstawiłam go wszystkim. Widziałam, że z początku się spioł, ale później już było lepiej. Rozmawiał z nimi normalnie. Nikt nie był lepszy od reszty, każdy na tym samym poziomie jeśli chodzi o sławę. Zauważyłam także, że Dom i Diego bardzo się polubili. W końcu nadszedł czas pożegnania. Obiecaliśmy sobie, że nie długo mnie odwiedzi. Wtedy pokaże mu kilka trików za kierownicą i weźmie udział w swoim pierwszym wyścigu.
Po pożegnaniu się wsiedliśmy do samolotu. Każdy rozmawiał z każdym o wszystkim i o niczym. Bardzo mi się to podobało, jednak po pewnym czasie zrobiłam się senna. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się w salonie w domu Toretta. Pewnie nie chcieli mnie budzić. Wstałam z wygodnej kanapy i udałam się do kuchni, gdyż słyszałam stamtąd głosy. Nie myliłam się. Mia rozmawiała z bratem i Letty. Kiedy tylko mnie zobaczyła, zaprosiła mnie do nich gestem ręki. Grzecznie podeszłam i zaczęła się rozmowa:

-Widzę, że już nie śpisz. Dobrze się spało?-zapytał mój ,,ojciec".

-Bardzo, o czym rozmawiacie?

-O... kolejnym wyścigu.-widziałam, że kłamie. Znam go na tyle dobrze, że po prostu to widzę. Ciekawe tylko dlaczego. Wcześniej mnie nie okłamywał. Jeszcze się dowiem o co chodzi.

-Kiedy jest?-niech myśli, że mu się udało. Będzie mi łatwiej dociec prawdy.

-Dziś wieczorem. Jedziesz? Może uda Ci się wygrać coś fajnego?

-Czemu nie? Kto jeszcze jedzie?

-Brian, Roman i Tej.

-Czyli cały skład. Będzie zabawa.-uśmiechnęłam się na myśl o ostatnim wyścigu. Roman zrobił z siebie takiego barana... szkoda gadać, wszyscy mu to nadal wypominają, a ten za każdym razem się złości i udaje focha.

-I to jaka. Później impreza u nas.-brązowooki przerwał moje rozmyślanie o przeszłości.

-To super, na pewno będę. Może już pójdę do domu się przygotować.

-Dobra, podwieźć Cię?

-Nie, dzięki. Przejdę się.

-No niech Ci będzie. To do zobaczenia wieczorem.

-Do widzenia.-pożegnałam się i wyszłam z domu, biorąc swoje rzeczy.

W około połowie drogi wyjęłam telefon i słuchawki. Dalej szłam w rytm mojej ulubionej muzyki. Nawet nie zauważyłam kiedy byłam już na miejscu. Schowałam urządzenie i przyuważyłam, że drzwi są uchylone.
Przed wyjazdem dokładnie je zamykałam. Może jednak ktoś się włamał? Oby nie ukradł za wiele.
Cicho wyjęłam z torby nóż. Wiem, że to nie jest najlepsza broń, ale nic więcej nie miałam. Pistolet został w samochodzie, a teraz nie ma czasu. Bagaże umieściłam w krzakach, stając tuż obok drzwi, plecami do ściany. Położyłam rękę na klamce i wzięłam głęboki wdech. Z prędkością światła byłam w salonie. To co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. Na kanapie siedział mój.... biologiczny ojciec. W nieco podatnych ubraniach. Na jego twarzy widać było zmęczenie. Oczy koloru zielonego, a włosy kasztanowe i potargane.
Jak on mnie znalazł? Po co? Czemu tak nagle zainteresował się córką?
Te i wiele innych pytań krążyły po mojej głowie. Już chciałam coś powiedzieć, ale mężczyzna mnie wyprzedził:

-Witaj drogie dziecko. Chciałem Cię jeszcze raz zobaczyć i naprawić stare błędy.

-A niby jakie na przykład?-powiedziałam drwiąco, teraz mu się zebrało na przeprosiny? A może brakuje mu kasy na alkohol?

-Takie jak Ty.-w tym momencie szybko wstał i chciał we mnie wycelować. Nie zdążył. Za sobą usłyszałam huk wystrzału, a po chwili mój tata leżał na podłodze w kałuży krwi. Byłam w szoku.
Co to było?! Kto go zabił?
Odwróciłam się i w progu zobaczyłam Hobbsa. Podszedł do mnie i po prostu przytulił. Tego potrzebowałam i on dobrze o tym wiedział. Staliśmy tak, aż się nieco uspokoiłam. Odsunęłam się od brązowookiego.

-Nic ci nie jest?-zapytał z... troską w oczach? On potrafi się martwić? Czuć? No proszę, czyli jednak ma uczucia. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.

-Żyje, jak się tu znalazłeś?

-Przejeżdżałem w pobliżu i zobaczyłem uchylone drzwi. Kiedy zajrzałem do środka zobaczyłem go-wskazał na ciało-wyjąłem broń i zastrzeliłem bydlaka. Nawet trochę mi go nie szkoda. Co Ci powiedział?

-Że chciał naprawić stare błędy, takie jak ja.-serce mi pękło. Własny ojciec? Dlaczego? Pewnie już się nie dowiem i chyba wolę nie wiedzieć.

-Przykro mi. Pamiętaj, że masz nas i nie będziesz sama.

-Dziękuję.-ponownie go przytuliłam, ale tym razem staliśmy tak krócej.

Luke został ze mną jeszcze chwilę, ale później musiał już iść. Zakluczyłam za nim drzwi i poszłam się przygotować do wyjścia. Po umyciu się, ubraniu, uczesaniu i nałożeniu lekkiego makijażu byłam gotowa. Spakowałam kilka rzeczy do plecaka i wyszłam zamykając dom na cztery spusty. Poszłam do garażu, włączyłam światło i stanęłam przed pojazdem, na którym był ochronny materiał. Załapałam jedną ręką tkaninę i szybko ją ściągnęłam. Przyjrzałam się dokładnie srebrnej Hondzie. Taka jak ją zostawiłam. Wsiadłam do auta i zaciskając jedną rękę na kierownicy uruchomiłam silnik, który zawarczał jakby witając mnie z utęsknieniem. Wyjechałam na podjazd, zamknęłam garaż i ruszyłam w omówione miejsce wyścigu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro