Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|9| Zimna wojna

 Dziewczyna ani drgnęła decydując się nie uciekać. Przecież drzwi były już zamknięte, lał deszcz, a Hanamiya mógł zacząć do niej strzelać albo co... Takie możliwości podsuwała przynajmniej jej wyobraźnia, działająca teraz na wyższych obrotach.

- Mógłbyś się nią zająć? (bez podte...a ciul z tym -Wampir) - powiedziała do syna kobieta. - Ja zajmę się kolacją - dodała, znikając w kuchni, nieświadoma, że [ ___ ] błaga w myślach by ta jej nie porzucała.

 Może pozwoli mi przed śmiercią sporządzić testament? - zastanawiała się w myślach, gdy chłopak zaczął schodzić ze schodów i był coraz bliżej, i bliżej, i bliżej...

- Chodź, dam ci jakiś ręcznik.

 [kolor]oka zamrugała kilkukrotnie i o mały włos nie padła na zawał. Wydawało jej się, że powiedział ,,Chodź, dam ci jakiś ręcznik", ale to było niemożliwe. Przecież chciał ją zabić!

- Kim ty jesteś? - wypaliła dramatycznym głosem z szeroko otwartymi oczami, nadal zachowując odstęp.

- Jak to kto? - zdziwił się. - Hanamiya Makoto. Jesteśmy w jednej klasie.

- Niemożliwe - upierała się nadal [kolor]włosa. - Przecież prawdziwy Hanamiya Makoto by mnie już próbował zabić.

- Nie wiem o czym mówisz, [ ___ ]-chan.

- O kuźwa... - szepnęła, gdy użył zdrobnienia, a następnie uszczypnęła się w ramię, by upewnić się, że to nie sen, a dokładniej jakaś parodia koszmaru.

 Sama nie była pewna dlaczego poczłapała za swoim oprawcą na piętro, później dała się zaprowadzić do łazienki i... i chwila zawahania nastąpiła, gdy miała ubrać się w ciuchy Hanamiyi. Nie mogła sobie wyobrazić siebie w tym, szczególnie, gdy była niemal pewna, że on coś knuje.

- [ ___ ]-chan, ubieraj się szybko, bo kolacja już czeka - zawołał ciemnowłosy, a dziewczyna w tym samym czasie w panice dreptała w miejscu, nadal nie wiedząc co robić. Za cholerę nie mogła zrozumieć dlaczego zachowywał się tak dziwnie. W prawdzie nie było go dziś w szkole, wiec istniała możliwość, że zeżarł jakieś grzybki halucynki i poprzestawiało mu się w głowie.

 Będę trzymała się blisko drzwi i okien, ewentualnie pani Hanamiyi i uzbroję się w jakąś broń typu wykałaczka - powtarzała sobie w myślach, z bólem serca naciągając ciemną bluzę na swoje, w porównaniu do męskiego, krępe ciało. Wydawała się być w nim malutka, ale najbardziej przeraziło ją to, że zapach ubrań był przyjemny.

- Twoja mama nadal jest w pracy? - zapytała kobieta, a następnie upiła spory łyk ciepłej herbaty.

- Na to wygląda... nie odbiera telefonu - odparła [kolor]oka, uporczywie starając się zapomnieć co ma na sobie. - Robi pani przepyszny omlet - pochwaliła panią Hanamiyę dziewczyna.

- Och, jesteś kochana i taka uprzejma. Do tego jesteś z moim synem w jednej klasie - ciągnęła. - Cieszę się, że się dogadujecie, bo Makoto niewiele mówi mi o tym co dzieje się w szkole.

- A-ach tak? - zagadnęła z nieco wymuszonym uśmiechem [ ___ ] i wzięła do ust kolejny kawałek, byleby nie musieć kłamać kobiecie w żywe oczy.

 Po skończonym posiłku dziewczyna pomagała przy sprzątaniu, zmywała talerze oraz upierała się, że może się na coś jeszcze przydać, ale kobieta stwierdziła, że nie jest to konieczne.

- Bardzo prosiłabym cię, żebyś dała Makoto przepisać notatki z lekcji. Nie chciałabym, żeby miał jakieś zaległości, a dziś okropnie bolała go głowa i miał gorączkę, więc musiał zostać - mówiła, wyraźnie ukazując, że się martwi. - Mogę na ciebie liczyć?

- Ta-tak - bąknęła w odpowiedzi, zdając sobie sprawę, że kobieta to niezły manipulator. Na domiar złego musiała udać się do pokoju Hanamiyi, co było równoznaczne z wejściem do jaskini węża czy tam smoka.

  Podała mu notatki i usiadła na łóżku, gdy akurat do środka weszła matka Makoto, by zostawić dla nich jakąś przekąskę. Nie minęła chwila, gdy kroki ucichły, a [ ___ ] została przyparta do ściany, a dźwięk uderzenia ręki szkolnego Bad Boya obok jej głowy cięgle dźwięczał jej w uszach.

- No [ ___ ], cholero jedna normalnie mam ochotę cię ukatrupić odkąd cię zobaczyłem.

- Więc? Nie możesz, bo jest tu twoja mama? - zapytała z chytrym uśmieszkiem, choć kropla potu powoli spływała po jej skroni, co świadczyło o zdenerwowaniu.

- No, kurwa, niestety. Takie życie - mruknął bez emocjonalnie. - Ale wiesz co?

- C-co?

- Wymyśliłem coś znacznie lepszego na moją zemstę, gdzie odniosę więcej korzyści. Moja mama cię lubi... - mówił, a jego kąciki ust uniosły się wyżek ukazując wręcz sadystyczny uśmieszek, - więc od teraz będziesz moją dziewczyną.

Hue hue. Powinnam się wysypiać, ale piszę jednocześnie dwa opowiadania (jeszcze Crimson glance), ale to mi jakoś tak idzie. Taki zwrot akcji x'D [ ___ ] ma być dziewczyną Makoto. Od początku to zaplanowałam. Wszystko. Ja zawszę muszę mieć idealny plan.

Never mind.

Qwa, ponad 800 słów

 Już równo za tydzień, 3 maja, są moje 16ste urodziny, a to oznacza, że........ Izaya ma urodziny na następny dzień! 4 maja~

Jak to było... 1 maja - święto państwowe | 2 maja - uznajmy, że też, bo mam wolne | 3 maja - święto państwowe +moje urodziny | 4 maja - urodziny Izayi, czyli święto globalne!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro