|29| Mecz
[____] nie wiedziała jak zareagować.
On ją po prostu chamsko pocałował, jakby był świadomy jej uczuć.
Sam Makoto opamiętał się dopiero po dłuższej chwili, po czym z kamiennym wyrazem twarzy wrócił do oglądania "The Ring" z nadzieją, że to jakiś głupi sen lub objawy przebywania z [____] zbyt długo. Jednak jej czerwona twarz uświadamiała mu, że jednak coś było z nim nie tak.
- Nudno tu. Idę do domu - oświadczył i wyszedł mimo protestów oraz żądań wyjaśnień ze strony dziewczyny.
Po prostu sobie idiota poszedł - pomyślała jednocześnie ze złością, jak i ulgą.
Od tamtego czasu praktycznie stali się dla siebie obcymi ludźmi. Makoto nawet nie zmusił [____] do przyjścia na mecz z Senshinkan. Już wcześniej przygotował się na to, że ponownie będzie miał okazję spotkać Kiyoshiego.
- Nie spodziewałem się, że zremisują - powiedział po meczu Furuhashi.
- Dla mnie to żadne zaskoczenie - odparł Hanamiya. - My będziemy tymi, którzy całkowicie zmiażdżą Seirin - dodał po chwili.
Niektórzy dziwili się, że [kolor]włosa się nie pojawiła i - szczerze - to nawet Makoto czuł się dziwnie bez jej dziwnego dopingowania. Zazwyczaj przed meczem przynosiła mu z uśmiechem wodę i życzyła powodzenia, nawet jeśli ten ją spławiał.
Do czasu nadejścia meczu z Seirin [_________] ani razu nie pojawiła się na treningach. Okazało się, że brak jej obecności ma jednak jakiś wpływ na zespół. W szczególności na Makoto, którego nie miał kto teraz upominać.
- Cieszę się, że wyglądasz lepiej - zaszydził ciemnowłosy, podając Teppeiowi piłkę.
- Zapomniałeś, co zrobiłeś w zeszłym roku?! - Do rozmowy włączył się Hyuuga.
- Ja? Nic nie zrobiłem - udawał Hanamiya. - Został ranny z własnej winy.
Chwilę później pojawili się też Kagami i Kuroko, a temu wszystkiemu przyglądała się [____], która w tajemnicy przed drużyną jednak przyszła, by ich dopingować. Brakowało jej tego, a ponadto czuła, że musi wyjaśnić parę spraw z Makoto.
O ile na początku szło dobrze, tak po pierwszej połowie Hanamiya był wściekły, że sprawy nie idą po jego myśli. Wkurzył się jeszcze bardziej, gdy zaczepił go niebieskowłosy, który pytał czemu używają takich brutalnych sztuczek. Przecież odpowiedź była banalna - musieli, by pokonać silniejszych.
Dziewczyna przyglądała się przebiegowi meczu, co rusz zaciskając pięści, by powstrzymać chęć rzucenia czymś w przeciwną drużynę.
- Nie wierzę... - wymamrotała, widząc wynik siedemdziesiąt do siedemdziesięciu sześciu. Przegrali. Przegrali, kiedy dzień wcześniej dostała wiadomość od Makoto, która brzmiała: ,,Jeśli wygramy, to masz być moją dziewczyną do końca szkoły i stawiasz nam obiad po meczu". Sama nie wiedziała, czy dobrze robi, ale przedarła się przez tłum, by poczekać na chłopców przed szatnią.
- [_______]-chan, co ty tu robisz?! - zdziwił się Yamazaki, wiedząc dziewczynę.
- Chcę tylko pogadać z Makoto i... byliście świetni! - zawołała, siląc się na uśmiech. - Cały czas wam kibicowałam i byłam pewna, że wygracie.
- Dzięki - bąknął i wszyscy poza Hanamiyą weszli by się przebrać.
- Co chciałaś, głupia? Przegraliśmy, więc idź się cieszyć wolnością.
[____] jednak nie dała mu dokończyć i mocno go przytuliła, choć był sporo wyższy.
- Co ty wyrabiasz, kretynko?!
- Śmierdzisz, a i tak cię przytulam, więc łaskawie się zamknij - oznajmiła, nie puszczając go jednak. - Wiesz... według mnie wygraliście, więc w sumie mogę być dalej twoją dziewczyną, ale nie stać mnie was wszystkich wyżywić. Same gumy dla Hary w końcu wykończyłyby mój portfel.
- Jak tam sobie chcesz, ale - położył jej rękę na głowie - mogłabyś łaskawie mnie puścić? Chyba, że chcesz iść ze mną do szatni.
Dziewczyna odskoczyła od niego speszona, ale zanim ten w ogóle złapał za klamkę drzwi, wskoczyła na stojącą obok ławeczkę i złożyła na jego policzku nieporadnego całusa.
- Do zobaczenia, Makoto! - krzyknęła na pożegnanie, znikając za rogiem.
Normalnie pewnie by ją za to opieprzył, ale nie miał na to ochoty ani siły. Z nią nie było tak łatwo, więc postanowił, że przy [kolor]okiej nie będzie się tak wysilał i będzie ją nadal "tolerował". Dla innych pozostanie "Bad Boy'em", a dla niej może być po prostu wrednym Makoto.
Następny rozdział będzie ostatnim. Chyba, że się przeciągnie... Co jest możliwe, bo mogę nagle dostać olśnienia.
Wiem, że Makoto nie Makotowaty, ale inaczej nie umiem. Każdy ma chyba w sobie coś "dUbrego". Nawet ja! Ahahahah~! Chyba zrobię na koniec cukrzycę, bo za chamsko będzie.
Hue hue. Prawie koniec, ale jednak nie koniec. Żartobliwie dodałam tag #Wattys2017, ale nie liczę na nic. Można ff zgłaszać (sprawdzałam). Never mind. Wracam pisać 30 rozdz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro