Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|27| Spisek

 Hanamiya miał ochotę zabić go wzrokiem. Wyplewić mu ryj trzonkiem od mopa, niczym babka motyką truskawki.

- Kto to, do cholery, jest? - zapytał kapitan drużyny koszykówki, a jego głos zdawał się być przesycony jadem.

- On? - zapytała, wskazując na stojącego obok chłopaka. - To Asakawa-senpai z trzeciego roku.

Tak. Każdy kojarzył Asakawę Kenjiego. Był wrogiem publicznym numer jeden dla większości chłopców i obiektem westchnień znaczącego grona dziewcząt. Typowy przystojniaczek na dodatek inteligentny oraz był przewodniczącym klasy. Nienaganny, wychowany, ale... przerażony widokiem wściekłego Hanamiyi.

Każdy ma jakieś wady, prawda? W przypadku Kenjiego były to wszelkie sporty. Za grosz nie umiał grać, chyba, że w golfa. To akurat szło mu wyśmienicie, a Kirisaki Daīchi słynęło nie tylko z silnej drużyny koszykówki, ale też dobrego klubu golfowego.

- Dostałem zadanie, które polega na wykonaniu paru zdjęć i krótkich wywiadów z zawodnikami, które zostanę opublikowane w szkolnej gazetce - zaczął spokojnym głosem, usilnie ignorując złowieszczą aurę i zapach tych wszystkich sprayów na siniaki i tak dalej. - Spotkałem wcześniej [_______], która zgodziła się mi pomóc. - spojrzał swoimi błękitnymi oczami na delikatnie uśmiechniętą dziewczynę.

|kilkanaście minut wcześniej|

Dziewczyna dowiedziała się od przewodniczącej klasy, że samorząd planuje wykonać artykuł o szkolnej drużynie koszykówki i to właśnie Asakawa miał się tym zająć w sobotę, gdyż wtedy miał odbyć się dodatkowy trening, a ponadto dookoła nie kręcili się inni co znacząco ułatwiało zadanie. [____] znalazła w tym szansę. Pomyślała, że skoro wcześniej tak zareagował na działania Koudaia - nawet jeśli były to błędne wnioski - to teraz mogła sprawdzić, czy choć trochę mu zależy. Dlatego poczekała aż przed halą pojawi się przewodniczący. Niebawem zza rogu wyszedł wysoki chłopak o ciemnofioletowych włosach, które nieco przysłaniały czoło. Nie dziwiła się, że tyle dziewczyn codziennie dawało mu czekoladki i rozmaite liściki miłosne, gdyż był naprawdę przystojny. Jednak i tak wolała "krzaczki" Makoto od tych idealnych brwi Kenjiego. Wybrałaby przydługawe włosy szkolnego Bad Boya zamiast idealnych, lśniących tego kulturalnego i wzorowego chłopaka. Był może nawet zbyt idealny, jednak nikomu jakoś szczególnie to nie przeszkadzało, gdyż dla każdego był uprzejmy, a także pomocny, zarazem nie obnosił się ze swoimi zdolnościami. Wszystkich zastanawiało jakim cudem nadal nie miał dziewczyny... Teoria z orientacją niczym u brata Sugimoto jednak została już dawno obalona - ktoś go o to pytał i nawet prowadził śledztwo!

- Asakawa-senpai? - dziewczyna udała zdziwioną jego obecnością.

- Jesteś [________], prawda? Dziewczyna tego skur...znaczy Hanamiyi - odparł pogodnie, ledwo powstrzymując się od użycia niekulturalnych określeń względem koszykarza.

- Tak... tego skurwysyna - wymamrotała, zdając sobie sprawę z tego, jaką ma reputację. - Robisz artykuł do szkolnej gazetki? Ponoć ma być o drużynie koszykówki? - zapytała, by zmienić temat.

- Owszem. Jednak nie przepadam za kapitanem, więc...

- Może mogę jakoś pomóc? - odezwała się [kolor]oka.

- Dlaczego mam wrażenie, że coś planujesz? Dziwnie się uśmiechasz [_______]...

- Naprawdę aż tak to widać? - bąknęła pod nosem. - Wiesz...

[____] obmyśliła plan prawie-idealny. Jedyną niewiadomą była reakcja Makoto oraz ingerencja osób trzecich - tudzież reszty drużyny. Jednak miała po swojej stronie Yamazakiego i Harę, których wciągnęła w cały ten plan sprytnym przekupstwem. Dla Kazuyi cztery paczki gumy do żucia, a Yamazakiemu miała napisać jakieś wypracowanie. W sumie była to niska cena jak za takie poświęcenie. Furuhashi powiedział, że go to nie interesuje i po prostu będzie patrzył na rozwój wydarzeń, natomiast Seto pozostał niewtajemniczony, bo [____] go nie lubiła.

- Tak się cieszę, że ją spotkałem - mówił przewodniczący. - Ale mniejsza. Mógłbym zrobić kilka zdjęć jak gracie?

- Wypierdalaj stąd.

Tak. Hanamiya zdecydowanie za tą osobą nie przepadał. Z wzajemnością zresztą.

- Mógłbyś okazywać więcej szacunku starszym - powiedział Asakawa.

- No to wypierdalaj stąd, Assenpai*.

- Wyrażaj się! - oburzył się trzecioklasista. - W stosunku do swojej dziewczyny też się tak zachowujesz? Nie rozumiem jakim cudem ona z tobą wytrzymuje. Myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy cię zostawi - dodał z przekąsem.

- Trochę ma racji, nie? - szepnął do Yamazakiego Kazuya.

- Noo... - przytaknął mu.

 Obaj zrobili to specjalnie, gdyż takie instrukcje dostali od [kolor]włosej i w sumie mieli niezły ubaw z patrzenia na złego kapitana.

 W końcu udało się zrobić parę zdjęć, ale na jednym Kenji uchwycił nawet moment, jak o mało co nie oberwał piłką w twarz. Oczywiście od Hanamiyi, który wręcz pałał do niego nienawiścią z wielu powodów. Ten ciul kiedyś doniósł na niego, przez co koszykarz zostawał po lekcjach przez cały tydzień. Wprawdzie i tak zwiał kilka razy, ale później pilnował go nawet sam dyrektor.

- Może przejdźmy do wywiadów - zaproponował Asakawa.

 Ze wszystkimi poszło gładko, ale gdy nadszedł czas na trenera i kapitana zarazem, Kenji rozważał ile czasu zajęłoby mu dobiegnięcie do wyjścia oraz szanse, że w ogóle mu się to uda.

- Co sądzisz o nadchodzącym meczu z Seirin? Myślisz, że wygracie? - zapytał błękitnooki, stukając długopisem w notatniczek.

 Jednak odpowiedzi nie otrzymał. Zobaczył natomiast istną furię w oczach, która spowodowana byłą najpewniej tym, że [____] celowo usiadła tuż obok przewodniczącego i to zdecydowanie za blisko.

- Coś nie tak, Makoto? - odezwała się, uśmiechając się chytrze.

- To co robisz zaczyna być irytujące - fuknął. - Te twoje gierki mają na celu wzbudzić we mnie zazdrość czy co, bo zaczynam się już w tym gubić, wiesz?

 [____] westchnęła tylko, odsuwając się od Asakawy po czym... zaczęła się śmiać.


*Połączenie As od Asakawa i senpai, co daje nam As-senpai, jednak jeśli powie się po z naciskiem na "ass" - chodzi tu o tyłek/dupę/zadek - a to ma być obraźliwe i tak było w tym przypadku.


Znowu przerywam, ale rozdział dobiłby tysiąca słów w takim tempie. Jest ponad 900. Może i dziś napiszę dalej~ Ach ta wena. Po powrocie z pielgrzymki szaleje. A.Musi.Być.Efekt.Zaskoczenia... czy coś takiego. Podsycam jedynie oczekiwanie... Bo się cieszę, że lubicie to cUś czytać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro