|24| Plan
(obrazki się kończą...a swoistą zasadą jest dawanie na start obrazka >.<)
- Spadaj.
Makoto nie wydarł się na nią, ale tylko dlatego, że od razu po tych słowach weszła do damskiej toalety, a tam wchodzić nie miał zamiaru. Szczególnie dlatego, że dookoła było zbyt wielu świadków. W innym wypadku (może) i poszedłby za [kolor]włosą, tylko po to, by jej wypomnieć, ale w danym momencie nijak nie mógł.
Mimo wyjątkowo wysokiego poziomu IQ nie mógł zrozumieć o co dziewczynie chodziło. Dzień wcześniej płakała, a następnego olewała jego potrzeby, czyli chęć na sok lub coś, co akurat było za daleko by sięgnąć. Szczytem wszystkiego było to, że nie przyniosła mu - jak to zwykle robiła - śniadania. I biedny Hanamiya chodził od rana głodny. Postanowił sobie nawet, że jej nie zruga, jeśli ta łaskawe go nakarmi.
Jednak nic takiego nie nastąpiło.
[____] zawsze, odkąd zostali "parą", troszczyła się o niego. Do tej pory jedynie matka traktowała go w taki wyjątkowy sposób, ale połączenie, w którym mógł również tą troskliwą osobę czasami obrazić, dawał mu o wiele więcej satysfakcji. Przy [____] mógł być poniekąd sobą, co w zasadzie bardzo mu się spodobało i nawet nie wyobrażał sobie, że to mogłoby się skończyć.
Dziewczynie ciężko było celowo unikać Makoto. Miała nawet jego posiłek w torbie, ale obiecała sobie, że da mu popalić, a to był zaledwie początek. Chciała mu za wszelką cenę pokazać, że nie jest byle kim i nie ma zamiaru dawać sobą pomiatać. Pragnęła być jego dziewczyną, a nie jakimś przydupasem lub popychadłem.
Szła dumnie korytarzem, przynajmniej pozornie, gdyż ciągle rozmyślała co zrobi, gdy przyjdzie jej usiąść do ławki, a przecież Hanamiya siedział przed nią i wręcz niemożliwe by było uniknięcie konfrontacji z żądającym wyjaśnień chłopakiem, który już i tak był na nią zły.
- Czemu mnie unikasz, głupia? - palnął na wstępnie, zanim dziewczyna w ogóle zdążyła usiąść.
Zdecydowanie spodziewała się, że prędzej czy później padnie takie pytanie, ale nijak nie bardzo wiedziała jak wybrnąć w takiej sytuacji. Dlatego zdecydowała się grać na zwłokę.
- O co ci chodzi? - bąknęła, celowo unikając jego przeszywającego spojrzenia.
- Nie udawaj głupszej niż jesteś.
Ha! Połknął haczyk! - pomyślała z tryumfem.
- Czyli uważasz mnie z kretynkę, tak? - warknęła, choć wiedziała, że od dawna ją za taką zapewne uważa.
- A żebyś wiedziała - ciągnął, - że tak! Do tego ignorujesz mnie i nie robisz co do ciebie należy.
- Że co proszę?! - dziewczyna gwałtownie wstała, prawie przewracając przy tym krzesło. - A co ja jestem, jakiś przedmiot? - niemalże krzyknęła. - Nie mam zamiaru ci usługiwać i latać koło ciebie jak jakiś pies na haju!
- A w taki...
- Nie przerywaj mi!! - wrzasnęła, ignorując fakt iż kilka osób zaczęło się tej kłótni przyglądać. - Gdybyś przynajmniej łaskawie podziękował albo poprosił, albo chociaż... chociaż... - przerwała, by wziąć głęboki wdech - chociaż pokazał, że to coś dla ciebie znaczy.
- Głupia, czy ty...
- Przestań mnie tak nazywać! - wrzasnęła i gniewnie spojrzała na Makoto, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. - Mam imię, wiesz?! Mam dosyć tego udawanego związku, który tylko robi ze mnie sługusa. Już wolę, żebyś traktował mnie jak dawniej niż dalej znosić to, że pomimo tego, że ja ciebie...
- CO TU SIĘ DZIEJE!?
I [____] nie zdążyła powiedzieć czegoś bardzo ważnego, gdyż w sali pojawił się wściekły z powodu wrzasków nauczyciel.
- M-mogę pójść do higienistki? - zapytała cicho [kolor]włosa, przecierając załzawione oraz opuchnięte oczy.
- Dobrze... idź - odparł po chwili, pocierając grzbiet nieco szpiczastego nosa. - Otwórzcie książki na pięćdziesiątej czwartej stronie. - nauczyciel zaczął przeglądać dziennik, gdy [____] opuszczała salę. - Hanamiya-kun, please, read and translate the text.
Chłopak jednak milczał, wciąż rozmyślając o reakcji i słowach pewnej dziewczyny.
- HANAMIYA!
- Kurwa, nie wiem - odparł znudzony. - Nie chce mi się książki otwierać.
- Zaraz wylądujesz u dyrektora! - zagroził mu nauczyciel.
- Kiedy indziej go odwiedzę. Myślę, że mnie nie lubi.
- Haaaanaaamiiyaaa....
- Tak, to moje nazwisko.
I skończyło się jednak na złożeniu dyrektorowi wizyty, ale niewiele to dało, gdyż ten powiedział coś, co sprawiło, że Makoto nie wiedział czy to dla niego dobra opcja, czy wyrok śmierci.
Ja: *nie ma czasu na pisanie, ale pisze*
Przepraszam najmocniej, ale trochę problemów było...ale rozdzialik jest!
Co się wydarzy w Eyebrows?
Odp.: Więc, będzie działo się coś, co się będzie działo, a w ten sposób coś się stanie i w pewnym momencie coś się wydarzy. Makoto coś powie, [____] coś odpowie i potem - uwaga - COŚ się wydarzy, a na koniec będzie zakończenie ;P
Ułłłłoh~~! Wygadałam się xD
Mam wrażenie, że zawaliłam fabułę i nie dość, że kompletnie nic się nie dzieje oraz jest to nudne, to jeszcze boję się, że spierniczę charakter Hanamicchiego >.<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro