|22| Pierwsze łzy
- WOAH! Co ja zrobiłam?! - [ ___ ] turlała się po dywanie, łapiąc się za głowę. - Dlaczego ja go złapałam za rękę?!
Dziewczyna wcześniej spontanicznie złapała Hanamiyę za rękę, a dopiero będąc w domu zdała sobie sprawę z tego co zrobiła. Przecież to było okropnie nieprzemyślane i nie wiedziała co mógł pomyśleć sobie jej chłopak. Właśnie. Jej chłopak.
[ ___ ] nikomu o tym nigdy nie powiedziała ani nawet nie dała tego po sobie poznać, ale już od dawna trochę bardziej lubiła Makoto. Nie była to nawet miłość, najwyżej lekkie zauroczenie, jednak to właśnie sprawiło, że nie mogła się powstrzymać przed obrażeniem jego brwi. Sama tak naprawdę nie wiedziała, że w pewnym stopniu go lubi. Wydawało się jej raczej, że jest wręcz przeciwnie. I faktycznie. Jednocześnie trochę go lubiła i nienawidziła. Jej uczucia były sprzeczne i początkowo przeważały te negatywne, ale po pewnym czasie, gdy zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu i lepiej się poznawać, uczucia [kolor]okiej się zmieniły. Teraz toczyła walkę sama ze sobą i nie potrafiła zdecydować co tak naprawdę czuje.
- Zapytam go! - wykrzyknęła nagle, podrywając się na równe nogi, ale zaraz lekko się zachwiała i pożałowała tej decyzji. - Właśnie... jutro zapytam wprost.
- Kochasz mnie? - spytała.
- Nie - odparł beznamiętnie, nawet na nią nie patrząc.
Tak. To zdecydowanie zabolało. Nawet bardzo, ale nie mogła przecież się do tego przyznać. Postanowiła za to wybrnąć z całej tej sytuacji i zapomnieć... Zapomnieć o swoich uczuciach.
- Aha... - przeciągnęła ostatnią literę, udając, że wcześniejsze pytanie nie było ważne. - Kurde - zaczęła nagle, - zapomniałam, że miałam oddać książkę do biblioteki. - dziewczyna podniosła się z krzesła i skierowała do wyjścia z klasy. - Możesz wrócić beze mnie, nie? To cześć - dodała, zanim zniknęła lekko zdziwionemu Hanamiyi z oczu.
- A szczeźnij jak chcesz - mruknął, wracając do czytania.
Tymczasem [ ___ ] dotarła powolnym krokiem do biblioteki, a następnie podreptała do regałów w najdalszej części pomieszczenia tak, by nikt jej nie widział. Później opadła na podłogę, podciągnęła kolana pod brodę i po prostu zaczęła płakać.
Taa.. wiem, że długie, że "o qwa", ale ostatnio nie mam nawet czasu na sen i w środę bodajże zasnęłam z lekturą na ryju. Tak to jest, gdy śpi się po 3h...
Ha! 6 osób w klasie. No. Lekcje są takie fascynujące, gdy przysypiam albo gram na telefonie...
Biorę się za kolejny rozdział!
Koudai i Katsura żyją!
#154 w Fanfiction - toście mnie zaskoczyli! Pomimo faktu, że dodaję rzadko, to liczba wyświetleń wzrasta. Dziękuję ^w^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro