|14| Sposób na Makoto
*skończyły mi się arty i gify z Makoto x''D, ale @Maweri mnie poratowała!*
- AHAHAHAHAHA! - śmiała się w niebo głosy [ ______ ], idąc krok w krok za Hanamiyą. - Se-serio to powiedziałeś... Ja nie mogę, ale mam bekę... HAHAHAHA!
Uciszyła się dopiero, gdy Makoto zamachnął się by trzepnąć ją w głowę, ale ona wyczuliła się już na takie ataki i zrobiła unik. Może i nie był zbyt zgrabny oraz pełen gracji, gdyż o mały włos nie uderzyła twarzą w drzwi, ale jednak unik zrobiła.
- Ale ty wkurwiasz... - syknął pod nosem.
- Ale mnie i tak lubisz, prawda? - zagadnęła wesoło, podchodząc bliżej niego tak, że szli tuż obok siebie.
- Nie.
- No nie bądź taki! Ranisz moje uczucia! - żaliła się. - Jeśli je w ogóle mam - dodała znacznie ciszej.
Zapadła grobowa cisza, którą przerwał jedynie cichy krzyk dziewczyny, kiedy to Hanamiya popchał ją na ścianę i poszedł dalej z lekkim, sadystycznym uśmieszkiem na ustach. Chciał sobie po prostu poprawić humor wyżywając się na kimś.
- Nie bądź taki, dupku! - krzyknęła rozzłoszczona. - A tak w ogóle, to pomógłbyś mi z chemią? - zapytała, jakby wcześniej nic się nie stało.
- Chyba cię pogrzało, kretynko.
- No weź, leszczu jeden...
- Spieprzaj, debilko.
- Już się boję "bed boju" z chaszczami nad oczami - wycedziła, celowo źle wymawiając jago przezwisko.
- Zaraz będziesz wisieć na drzewie z rozpieprzoną głową - odparł, wyraźnie wściekły.
- Ooo... wszystko powiem twojej mamie!
- Ha już... Co tu, kurwa, robisz?!
[ ___ ] stała kawałek dalej z telefonem przy uchu i podejrzanym uśmieszkiem na ustach.
- Dzień dobry, pani Hanamiya! - zaświergotała na wstępnie. - Nie, nie. Wszystko w porządku, tylko chciałam pani coś powiedzieć... - mówiąc to, spojrzała z triumfem na Makoto.
Tylko to był na niego sposób i akurat tylko ta [kolor]włosa dziewczyna go znała oraz nie bała się to wykorzystać przeciw niemu. W pewnym stopniu nawet mu to imponowało, choć zdecydowanie bardziej doprowadzało do nerwicy. Jasne było, że wygrała tą walkę, ale nie oznaczało to jeszcze końca wojny.
- ...Aha, więc chciałam tylko przekazać, że Makoto sprawił mi ogromną przyjemność i obiecał przejść się ze mną po parku, dlatego chciałam uprzedzić, że wróci później - dokończyła, wciąż patrząc na niego w dość przerażający sposób, mimo że jej głos pozostawał pogodny.
Wychodząc ze szkoły wyglądali dość zabawnie. Ona - roześmiana jak uczeń na wiadomość, że nauczyciel zachorował i nie będzie sprawdzianu. On - wściekły jakby mu kazali zamiatać pustynię w południe i to w czarnych ubraniach. Kontrast był po prostu uderzający.
- [ ______ ], H-Hanamiya-s-san, cze-cześć. - przed wspomnianą dwójką pojawił się znany im dobrze jasnowłosy chłopak, który zbytnio nie przypadł koszykarzowi do gustu.
- Cześć Koudai-kun - odpowiedziała mu [kolor]oka. - Idę właśnie z Makoto do parku. Ostatnio otworzyli niedaleko nową lodziarnię i mają tam ponoć pyszne shake'i. Chciałbyś może pójść z nami?
Zanim chłopak w ogóle zdążył otworzyć usta o mało nie dostał zawału.
- [ ___ ], Koudai-kun mówi: nie - powiedział Hanamiya, a jego głos wydawał się być przesączony jadem.
Chciałabym, żeby to była zazdrość, ale on go pewnie po prostu nie znosi po ostatnim - pomyślała z żalem dziewczyna, wzdychając cicho.
Chłopak tłumaczył się tym, że ma zajęcia klubowe, ale było jasne, że najzwyczajniej w świecie bał się szkolnego dręczyciela, a zajęć dziś nie było. Za to Makoto mógł przysiąc, że wcześniej chłopak cyknął [ ___ ] zdjęcie. Ona była jego "zabawką", jego pseudo-dziewczyną i... po prostu jego.
Miało być dłuższe, ale ucięłam końcówkę (tak z 200 słów xD) i przerzuciłam do 15 rozdziału.
To spontaniczne, pisane prozą, że aż oczy bolą, opowiadanie szybko zdobyło (wg mnie) dużą popularność i bardzo mnie to cieszy. Przepraszam, że Makoto za miły, ale inaczej nie umiem tego zrobić. Zryłam charakter TT^TT W ramach rekompensaty dodaję (jak na mnie) bardzo często.
Słowa: Trochę ponad 650(?)
Koudai-kun powraca *powiew grozy* mieszać w tej skomplikowanej relacji [ ___ ] i Makoto~~~
PS Rozważałam tytuł Sposób: Na teściową (wiadomo co wczoraj oglądałam), gdyż sposobem jest "teściowa". Bez różnicy czy przyszła, czy tylko chwilowa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro