Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5: Znajdź mnie

[1687 słów]

~~YOONGI POV~~

Gdy nadszedł dzień, w którym mieliśmy urządzić noc w opuszczonym szpitalu, rosła we mnie ekscytacja. Nigdy nie wierzyłem w duchy, więc nie brałem na poważnie tych wszystkich opowieści, których naczytałem się w internecie na temat tego miejsca. 

Lecz nie mogłem przewidzieć wszystkiego, a tym bardziej zagwarantować, że nic złego się nam nie stanie. Choć miałem spore nadzieje, że jednak wyjdziemy cało z tego pomysłu. 

- Co ty robisz? - spytałem się mojego brata, gdy szykowaliśmy rzeczy na noc.

- No jak to co? Zabieram wszystko co nam potrzebne! - odpowiedział lekko naburmuszony.

- Po co nam tyle soli? - zauważyłem z rozbawieniem, gdy Jungkook pakował do plecaka całe opakowanie tej przyprawy.

- Ehh - westchnął - ty na niczym się nie znasz hyung... Sól jest potrzebna do usypania kręgu, który ma nas uchronić od duchów.

- Na jakiej planecie ty żyjesz?... Duchy nie istnieją - zaśmiałem się z głupoty młodszego.

- Może i nie, ale przezorny zawsze ubezpieczony - pokręciłem głową, niedowierzając. Naoglądał się za dużo horrorów, czy innych filmików w internecie i świruje. Lecz okey, jak ma mu to... no nie wiem... psychicznie pomóc, to niech zabiera sobie, ile chce tej soli. Nie będę mu przecież zabraniać, w końcu to on będzie niósł swój własny plecak. 

Po spakowaniu wszystkiego, pochwaliłem się naszym fanom na instagramie. W sumie to nadal nie mogłem uwierzyć w to, jak szybko zdobyliśmy taką popularność w internecie. Biorąc pod uwagę, że zajmowaliśmy się dość specyficzną tematyką, a nie jak wszyscy siedzieli w branży vlogerów z licznych podróży czy też w sekcji beauty. 

Z każdą minutą adrenalina coraz szybciej płynęła w moich żyłach, bo to był nasz pierwszy raz, kiedy mieliśmy zostać na noc w takim miejscu. Oczywiście jak było widać Jungkook nakręcił się na spotkanie z duchami, lecz ja troszeczkę obawiałem się spotkać jakiś bezdomnych, którzy momentami stają się dość agresywni. Dlatego też wcześniej chciałem sprawdzić ten teren, byśmy na pewno byli bezpieczni. 

W związku z tym na miejsce przyjechaliśmy zanim zapadł zmrok. Rzeczy zostawiliśmy w samochodzie, by potem udawać, że dopiero przyjechaliśmy wieczorem. Niestety tak działa magia internetu, czasami trzeba trochę naginać fakty, by wszystko poszło bez większych problemów. 

Na szczęście znaczna część terenu, do którego mieliśmy się udać, była całkowicie opustoszała, więc nie musiałem już niczego się obawiać. Wróciliśmy do naszego auta, po drodze omawiając kilka szczegółów, które zaplanowaliśmy na tą noc. Przecież nie możemy pozwolić, by nasi ukochani widzowie się nudzili, prawda? 

Równo z wybiciem 21, Jungkook odpalił kamerę, witając się z ludźmi. W tym czasie spokojnym krokiem zmierzaliśmy do wcześniej wybranego pokoju. Przy okazji opowiedzieliśmy też historie tego miejsca, która nielicznych napawała strachem. Lecz w nas uruchamiała kolejne pokłady czystej adrenaliny, która wręcz pchała nas, by jeszcze bardziej zapoznać się z tym miejscem.

Gdy tylko nasze rzeczy wylądowały na podłodze, poprosiłem ludzi o pytania do obiecanego przez nas Q&A i jak mogliśmy się spodziewać, zalała nas ogromna fala komentarzy. Zaczęliśmy oczywiście od najbardziej oczywistego, czyli od naszych imion i wieku, bo nigdy nie podawaliśmy takiej informacji do opinii publicznej.

- W takim razie - zaczął odpowiadać młodszy - Ja nazywam się Jungkook, mam 21 lat, a to gdzie mieszkam to słodka tajemnica - puścił oczko do kamery, uśmiechając się szczerze.

- Yoongi, lat 23 - mruknąłem zaraz po nim. Spojrzałem na ekran telefonu, by przeczytać kolejne pytanie i już uśmiechnąłem się, gdy znalazłem komentarz od JHopa - Moje hobby?

Nie wiem czemu, ale mimo, że go nie znałem, to akurat jego nick najbardziej zapamiętałem. Zawsze życzył nam powodzenia przed różnymi ekspedycjami, a przede wszystkim kazał na siebie uważać, co było niezwykle urocze z jego strony. Też było mi strasznie głupio, bo był jednym z nielicznych osób, które wpłacały naprawdę ogromne sumy na naszego patronite. Choć muszę przyznać, że dzięki temu mieliśmy kasę na o wiele lepszy sprzęt, co poprawiło jakość naszych filmów. 

Odpowiedziałem chłopakowi zgodnie z prawdą, o swoim zamiłowaniu do komponowania różnych utworów. Lecz to jednak przegrywało z miłością do eksploringu. Zaś mój brat zabłysnął, mówiąc, że woli grać na kompie. Czasami się zastanawiam, jak to jest możliwe, że jesteśmy rodziną. Może podmienili go w szpitalu, czy coś? Nie zdziwiłbym się. Choć, mimo wszystko kocham tego debila. 

Westchnąłem i czekałem, aż mój brat przeczyta kolejne pytanie. Jak można było się spodziewać, dotyczyło ono naszych drugich połówek, a raczej tego czy je posiadamy. Szczerze? Nigdy nie byłem w związku, bo nie poznałem osoby, która potrafiłaby mnie zainteresować sobą na tyle, bym chciał z nią spędzać całe dnie, a nawet i noce. 

- Nie, nie mamy, ale Suga przymierza się do podrywu jednej osóbki - zaśmiał się cicho, a ja od razu uderzyłem go w ramię.

- Idiota - burknąłem, czując, jak moje policzki robią się czerwone. Lecz na szczęście w tym całym półmroku nie było tego widać. 

Jungkook oczywiście nie kłamał, ale nie chciałem, by mówił o tym. Zdawałem sobie sprawę, że właśnie ta osoba oglądała dzisiejszego live, więc teraz bałem się do niej napisać. Gdyż znała już moje intencje, skoro nagle od tak dostanie ode mnie wiadomość. Prawdą było, iż chciałem to wszystko ukryć pod płaszczem prywatnych podziękowań, za okazanie nam wsparcia nie tylko finansowego, ale i tego emocjonalnego. 

Ale mój ukochany braciszek musiał mnie teraz zdemaskować i jak miałem do niego napisać? Dziękuję Ci naprawdę...

To nie tak, że to była nie wiadomo jaka miłość czy coś. Po prostu zainteresował mnie swoją osobą i chciałem go bliżej poznać, a to chyba nic złego. Poza tym nigdzie nie wiedziałem jego zdjęcia, przez co nawet nie miałem szczegółowego zarysu jego postaci. Jedynie poprzez komentarze mogłem spekulować kim i jaki jest.

Czytaliśmy kolejne pytania, odpowiadając na nie szczerze. Lecz przy takiej fali komentarzy, niektóre po prostu ginęły w morzu innych, bądź też nieliczne sami omijaliśmy, chroniąc naszą prywatność. Gdyż nie mieliśmy ochoty mówić, w jakim mieście mieszkamy, albo jakiej orientacji jesteśmy. Takie informacje były już zbyt prywatne, więc w pewnym momencie sam poprosiłem widzów, o zaprzestanie zadawania pytań o tak intymne kwestie.

Nie wiem ile dokładnie zeszło nam na tą całą zabawę, ale wciągnęła nas ona niesamowicie. Bardzo dobrze się przy tym bawiłem, aż w końcu rozbiegł się hałas na korytarzu. Oboje z bratem spojrzeliśmy automatycznie w stronę drzwi, niepokojąc od razu naszych widzów.

- Hyung ani mi się waż stąd wychodzić... - rzucił do mnie, gdy poderwałem się z podłogi, chwytając kamerę w dłoń. Zmierzałem w stronę drzwi, nie słuchając tego co do mnie mówi i wyszedłem ostrożnie na korytarz. 

Z bólem serca upuściłem kamerę i zaraz przebiegłem parę metrów korytarzem. Po chwili jednak zatrzymałem się, śmiejąc się. 

- No to nieźle ich nastraszyliśmy - rzuciłem, wracając spokojnie do naszego pokoju, biorąc głębsze wdechy. 

Oczywiście ten nasz mały żarcik miał być małym urozmaiceniem naszej dzisiejszej nocy. Zaplanowaliśmy to razem z bratem, który po upuszczeniu przeze mnie kamery, miał przerwać transmisje naszego live'a.

Na szczęście sprzęt, który kupiliśmy był odporny na wiele rodzai uderzeń, dlatego też niby nie musiałem się bardzo o niego martwić. Lecz jednak nie był on za nasz hajs, więc powinniśmy go traktować jak oka w głowie. 

Będąc już pod drzwiami, spojrzałem zdziwiony na aparat, który dalej leżał na podłodze. 

- Jungkook czemu go - spojrzałem w stronę pokoju, gdzie nie było młodszego - nie podniosłeś... - dokończyłem zdanie, otwierając szerzej oczy - Jungkook? 

Położyłem kamerę na biurko, zaczynając przeszukiwać cały pokój, lecz nie mogłem znaleźć swojego brata. Moje serce zaczęło gwałtowniej bić, a sam byłem przerażony, że coś mogło mu się stać.

- Jungkook? Mam nadzieję, że sobie żarty robisz... - wygrzebałem latarkę i małą kamerkę GoPro ze swojego plecaka. Wolałem wszystko udokumentować, jeśli ktoś nie daj Boże napadłby na młodszego.

Zacząłem go szukać po każdej możliwej sali, korytarzu, dawnych stołówkach i nic. Jakby mój brat rozpłynął się w powietrzu. Krzyczałem jego imię tak głośno, że miałem wrażenie, iż moje gardło długo tak nie pociągnie. Lecz miałem to gdzieś, teraz najważniejszą rzeczą było odnalezienie Jungkooka w jednym kawałku.

- Jungkook! - czułem jak moje oczy zalewają się łzami. Tak cholernie się bałem, że coś mu się stało, a ja nie mogę mu pomóc. Jako starszy brat miałem obowiązek go chronić i dopilnować, by nawet siniaka sobie nie nabił, a co zrobiłem? Zgubiłem go w opuszczonym szpitalu w środku nocy.

Pokonywałem kolejne korytarze, starając się opanować swoje emocje, które uderzały we mnie raz po raz. Mimo, że często mnie wkurzał i to niemiłosiernie, że miałem ochotę oddać go komuś jeszcze z dopłatą, to jednak nie wyobrażam sobie bez niego życia. Jest moim młodszym bratem, którego kocham i oddałbym za niego życie. Dlatego modliłem się tylko, by odnalazł się cały i zdrowy. Niczego innego w tamtym momencie nie pragnąłem tak bardzo.

- Błagam Jungkook! Gdzie jesteś!

- Znajdź mnie - usłyszałem cichy chichot, lecz nie należał on do mojego brata, lecz jakby do dziecka. 

Odwróciłem się gwałtownie w stronę dźwięku, świecąc latarką prosto przed siebie. Byłem jednak sam, stojąc na środku korytarza, pośród otaczającej mnie ciemności. 

- Jungkook... - szepnąłem, mając głupią nadzieję, że tym razem usłyszę jego głos. Niestety odpowiedziała mi jedynie głucha cisza, która przerywana była cichymi odgłosami z zewnątrz. 

Przełknąłem głośno ślinę, próbując się uspokoić, bo mimo, iż nie wierzę w duchy, jak mogę wytłumaczyć i to racjonalnie, że właśnie po murach budynku rozniósł się cichy, dziecięcy głos? Chyba, że mój brat postanowił pobawić się ze mną i puszcza mi teraz nagrania z jakiś scenek z horrorów. Szczerze? Byłoby to do niego podobne. 

Jakby taka wersja okazałaby się prawdą, to nawet nie byłbym na niego zły, naprawdę. Tylko cieszyłbym się, że żyje, ale teraz już niczego nie mogłem być pewny. 

Zacząłem iść w stronę poprzedniego dźwięku, wręcz ostrożnie stawiając każdy krok. Wtedy ponownie usłyszałem tą samą kwestię.

- Znajdź mnie - lecz tym razem z echem słów rozniósł się także cichy śmiech. 

- Znajdę Cię - szepnąłem, pełny determinacji. Cały czas utrzymywałem wersję, iż mój brat zabawia się moim kosztem. 

Z tą myślą pokonywałem kolejne korytarze, aż znalazłem się na dawnej sali segregacji, która była naprawdę spora. Wszędzie walały się stare, pokryte rdzą szkielety łóżek, pleśń już obkleiła pozostałości ze ścian, a wszystko zwieńczone było grubą warstwą kurzu, który przy każdym kroku unosił się nad ziemią niczym dym. 

Wchodząc do środka, zauważyłem coś leżącego na podłodze. A raczej nie coś, tylko kogoś.

- Jungkook!


/////

Ajć... bardzo dawno nie dodawałam tutaj rozdziału... bo ostatni wpis był ponad 2 miesiące temu... wstyd i hańba... 

Ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że cały czas biłam się z myślami w jaki wątek iść... Paranormalny czy jednak przyziemny. I choćbym chciała zrobić niespodziankę, to i tak można się domyślić po końcówce, jaką drogę będę szła xD

Więc zostawiam już was w spokoju moje herbatniczki, mam tylko nadzieję, że czytacie to pijąc ciepłą herbatkę. Pamiętajcie, by dbać o siebie  <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro