Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3: Szpital z historią

Rozdział liczy 2803 słów

~~HOSEOK~~

Nie podobało mi się to. Co prawda rozumiałem, że o to chodzi w genezie ich kanału, by podnosić oglądającym adrenalinę. Lecz bardzo się o nich martwiłem, a szczególnie o Sugę, który był obiektem moich westchnień już od samego początku istnienia ich kanału.

Na ich filmiki trafiłem całkiem przypadkiem, kiedy to mój najlepszy przyjaciel Jimin nocował u mnie pewnej nocy. Chcieliśmy, wtedy poczuć troszeczkę strachu i szukaliśmy w internecie rzekomo prawdziwych nagrań z duchami. Nie jestem fanem takich rzeczy, bo po prostu przerażają mnie takie niewyjaśnione przypadki. Choć fakt faktem czasami dla dreszczyku emocji można się poświęcić.

Tak, więc dzięki auto-odtwarzaniu włączył się nam jeden z ich starszych filmików. Zwiedzali wtedy bodajże jakiś nawiedzony pałacyk, który został zapomniany już wieki temu.

Najpierw pokazywali ujęcia od zewnątrz, gdzie w bardzo ujmujący sposób opowiadali zarys historyczny owego budynku. Musiałem zaznaczyć, że już od samego początku ich głosy były bardzo miłe dla ucha, więc nawet nie mieliśmy zamiaru przełączać filmiku.

Dopiero po kilku minutach pokazali swoje twarze, a moje biedne serce postanowiło skoczyć na bungee. Suga był bardzo przystojnym mężczyzną, który zasługiwał na miano modela, a nie poszukiwacza przygód.

Dlatego też Jimin tej nocy był zmuszony oglądać dosłownie wszystkie filmiki na ich kanale. Choć jakoś szczególnie nie narzekał, gdy mu obiecałem ogromną czekoladę, którą sam mógł sobie wybrać.

W przeciągu tych kilku miesięcy stałem się ich największym fanem, który zawsze lajkuje oraz komentuje ich wszystkie posty. A gdy tylko dowiedziałem się, że posiadają patronite, zacząłem wpłacać im nie raz niemałe sumy pieniędzy na realizację ich wymarzonych projektów. Bo nic innego mnie tak nie cieszyło jak uśmiech Sugi, który dziękował wszystkim za wsparcie, przez które mógł dalej tworzyć to co kochał.

Może to już była jakaś obsesja, ale potrafiłem oglądać ich filmiki po kilka razy, by tylko popatrzeć na niego. Wiedziałem też doskonale, że to wszystko nie ma sensu, bo po pierwsze wcale mnie nie znał, a nawet jeśli mój nick obijał się mu o uszy to i tak traktował mnie jak większość fanów. Po drugie nawet chcąc go spotkać nie miałem nigdy do tego szczególnej okazji, ponieważ nie mieszkamy w tym samym mieście. A przez to, że wysyłałem mu pieniądze często nie miałem jak pojechać na jakieś fanmeetingi, które i tak odbywały się bardzo rzadko.

Co prawda byłem może jeden raz na takim czymś, ale pochłonęło to strasznie dużo pieniędzy. Gdyż bilety na pociąg były drogie, plus musiałem zapłacić za wejściówkę, bo były to meetingi organizowane przez dyrektorów platformy Youtube. Niestety wtedy nie miałem jak marzyć, by choć przez chwilę porozmawiać z nim w twarzą w twarz, gdyż od razu fala ludzi zalała ich stolik, nie dając nawet im spokojnie odetchnąć.

A jak już udało mi znaleźć się na ich stoisku to jedynie co zrobiłem to kupiłem kilka gadżetów w postaci koszulek czy nawet też kubka, z którego codziennie namiętnie piję kawę czy też herbatę. Może i miałem prace, ale przecież musiałem też coś jeść i mieć gdzie spać, a to pochłaniało połowę jak nie 3/4 mojego budżetu. Poza tym mając 22 lata nie zarabia się milionów, choć miałem nadzieję, że dzięki swojej pracowitości w końcu po paru latach dostanę awans.

Ale powracając do teraźniejszości...

Oczywiście wiedziałem, że pojawię się na ich live, bo jakże bym śmiał opuścić takiej cudownej okazji do popisania na chatcie, gdzie wręcz często rozmawiają z widzami. To było miłe z ich strony, że nigdy nie olewali ludzi i starali się odpowiadać na tyle pytań ile mogli. Choć to naprawdę ciężkie zadanie biorąc pod uwagę, że nie są małym kanałem liczącym 100 czy też 1000 subskrypcji. Ich kanał sięgał prawie próg 2 milionów fanów, dlatego też można zrozumieć, iż skoro na ich chatcie znajduje się chociaż ułamek tego to i tak nie dasz rady wszystkim odpowiedzieć.

Wziąłem telefon do ręki, który jeszcze przed chwilą leżał na stoliku kawowym. Po odblokowaniu go zacząłem szukać numeru Jimina, by napisać do niego czy jest dzisiaj wolny.

Hobi:
Hey stary~ masz jakieś plany na wieczór?

Jimin: 
Niekoniecznie

Hobi: 

Bo wiesz~ dzisiaj chłopaki prowadzą live, więc tak pomyślałem, że może chcesz wpaść? Napilibyśmy się czegoś itp

Jimin:
O której jest ten live?

Hobi:
o 21

Jimin:
Będę o 20, więc zamów pizze, bo będę bez kolacji

Zaśmiałem się pod nosem. Ah to jest właśnie cały Jimin. Ale dopóki na mnie nie krzyczy i nie wyzywa to mogę co jakiś czas zamówić tą pizze dla niego. Dlatego po skończonej rozmowie, zacząłem sprzątać w swoim niewielkim mieszkaniu, przygotowując się na przyjęcie swojego gościa. Odwiedziłem, także pobliski sklep, by zakupić trochę przekąsek w postaci chipsów czy też ciastek z kawałkami czekolady, które strasznie uwielbiałem. 

Gdy już wszystko miałem gotowe było po 19, więc rozłożyłem się na niewielkiej sofie przeglądając media społecznościowe. Oczywiście przetrzepałem całego instagrama wzdłuż i wszerz, by żadna nowa informacja mnie nie ominęła. I jak mogłem się spodziewać pojawiło się nowe zdjęcie, które chłopaki dodali na instastory. Kliknąłem w nie, bez zastanowienia, by moim oczom ukazały się zapakowane plecaki, jak i sprzęt do nagrywania wraz ze statywami. 

- Jeszcze tylko śpiwory i ruszamy - przeczytałem na głos i uśmiechnąłem się do ekranu. Miałem chwilowy dylemat, czy nie skomentować jakoś ich relacji. A może, by to zrobić? A może jednak lepiej nie... 

Spojrzałem w sufit, wzdychając głośno. Czemu musiałem być taki nieśmiały? Na forum to potrafię pisać, ale już w wiadomościach prywatnych to już nie... Oczywiście próbowałem kilka razy, ale gdy już napisałem notatkę, którą poprawiałem z 10 razy, to od razu ją kasowałem, bojąc się, iż mogę zrobić z siebie debila. Ehh przecież nawet nie wie kim jest Jhope, więc czego tak się bałem? Nie mam pojęcia... Lecz zawsze łapała mnie myśl, że się zbłaźnię... A na forum to mój komentarz tonął pod falami miliona innych. Może dlatego tak się nie stresowałem. 

Zamiast pisać do nich cokolwiek, zamówiłem w końcu pizze, by zapewnić mojemu przyjacielowi porządną kolacje. I teraz pozostało mi tylko czekać. Oczywiście swój spożytkowałem na oglądaniu jakiś ciekawych filmików w internecie. Musiałem też powstrzymać swoją ekscytacje dzisiejszą relacją na żywo. Z tego co widziałem chłopaki zareagowali pozytywnie, na zrobienie Q&A, podczas prowadzenia transmisji. Dlatego miałem nadzieję, iż dowiem się w końcu czegoś więcej. Nigdy nie mówili o sobie zbytnio, a to miała być pierwsza zabawa typu pytania i odpowiedź. Więc mogliśmy pytać o wszystko w granicach rozsądku, bo w końcu o preferencjach łóżkowych to raczej rozmawiać nie będą. Choć przyznam szczerze chętnie bym je poznał, ale znając życie oboje są hetero. 

Hobi stop... - skarciłem samego siebie - W końcu nie ważne czy hetero czy homo to i tak się z tobą nie umówi, więc przestań sobie robić jakieś nadzieje... Choć jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia... ale ogarnij się chłopie...

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi, spojrzałem, więc zaskoczony na zegarek. Moje myśli tak bardzo odpłynęły, że czas szybko wybił godzinę 20 na moim zegarku. Podniosłem się z wygodnego mebla, by przejść niewielkim korytarzem i powitać swojego gościa. 

Przepuściłem Jimina w drzwiach, gdy ten ściągał już z siebie letnią kurtkę. 

- Jeśli nie zamówiłeś tej pizzy zanim tu przyszedłem to Cię zabije - zaśmiał się, wieszając swoje ubranie na wieszak. 

- Za kogo ty mnie masz? - udawałem oburzonego - oczywiście, że nie zamówiłem - zachichotałem, a Jimin chwycił mnie za szyje, udając, że chce mnie zabić. 

- Ty podła mendo - trząsł moją szyją na boki - a ja Ci ufałem 

- Dobra koniec tego cyrku - złapałem go delikatnie za dłonie, odciągając od mojej biednej szyi - z tego co mówiła apka nasza kolacja powinna być za jakieś 10-15 minut

- Alleluja - zaśpiewał wręcz

- Chcesz coś do picia? 

- A co proponujesz?

- Kupiłem nam sok i coca-cole~ ale mogę Ci jeszcze zrobić herbatę, kawę albo kakao

- Spory wybór - zaśmiał się, siadając w salonie - na pierwszy ogień może pójdzie sok, bo coca-cola to fajnie do pizzy smakuje - dlatego się z nim przyjaźniłem. Nie no żartuje, nie tylko dla tego. 

Otworzyłem, więc karton i nalałem do obu szklanek jabłkowego napoju, po czym podałem jedną przyjacielowi, który zaraz odebrał ją ode mnie, dziękując. 

- Czytałem, że będzie można zadawać pytania na chacie

- No~~ w końcu może się czegoś dowiem na temat...

- Sugi? - gdy tylko do moich uszu doszedł dźwięk jego ksywki, od razu zrobiłem się czerwony na twarzy - jak ja Cię dobrze znam - prychnął i upił łyk swojego soku.

- Nie moja wina no... Sam widziałeś, że jest przystojny, miły, a jego głos - rozmarzyłem się.

- Tak tak wiem, bo słucham o nim bardzo często - ponownie się zaśmiał tego wieczoru.

- Ale co z tego - opadłem zmarnowany na oparcie sofy - i tak nie ma szans na rozmowę czy spotkanie się, a co dopiero na coś więcej, mogę jedynie żyć swoimi chorymi marzeniami...

- Aj tam marudzisz - machnął ręką - przygotowałeś sobie jakie pytania chcesz zadań naszemu panu przystojnemu? 

- Kiedyś Cię uderzę... przysięgam... 

- No już już, ale z tymi pytaniami to było na serio, przygotowałeś coś?

- Chciałbym w sumie wiedzieć jak ma na imię, ile ma lat i czym oprócz exploringu się zajmuje

- Czyli jak większość osób, nawet nie będziesz musiał ich zadawać, by się dowiedzieć

- Wiem... Ale zawsze piszę, nawet jak wiem, że mi nie odpowiedzą 

- Ale mimo wszystko i tak to robią~ 

- Bo im wpłacam dużo hajsu, więc moja nazwa konta się podświetla? - nie chciałem się okłamywać, że nie jestem tylko dla nich obojętnym widzem - i po prostu są mili 

- Dobra dobra gadaj co chcesz~

Zmieniliśmy w końcu temat, by nie wprowadzać ponurej atmosfery między nami. W końcu mieliśmy się odprężyć i świetnie bawić, a nie dołować się przez moje niespełnione marzenia. 

Gdy tylko wybiła wyczekiwana godzina, siedzieliśmy już, opychając się różnymi przekąskami. Odpaliłem live z wielką ekscytacją, że już za chwilę go zobaczę. A dzięki temu, że mogłem sobie pozwolić na taki luksus, jakim było podłączenie lamptopa do mojego telewizora, mieliśmy okazję zrobić sobie małe kino domowe. 

JK: Hej wszystkim, gotowi na dzisiejszą noc? 

Rozbrzmiał głos Kookiego, który zaraz pokazał swoje królicze ząbki, wykrzywiając usta w uśmiechu.

JK: Przykro nam, że nie pokazaliśmy wam jak tutaj weszliśmy, ale przez płot z kamerą nie byliśmy wstanie przejść... Ale mniejsza~

Suga: Czytając trochę o tym miejscu dowiedzieliśmy się kilka ciekawych rzeczy 

Chłopak skierował kamerę przed siebie, by widzowie mogli widzieć to samo co oni. Przed nimi ciągnął się szeroki korytarz, który przez upływ czasu stracił naturalny biały kolor ścian, na rzecz obrastającego go w niektórych miejscach pleśni czy też brudu.

JK: Mianowicie historia tego szpitala jest niezwykle mroczna? Można chyba tak rzecz

Suga: Dokładniej chodzi o to, że ten szpital został zamknięty po śmierci jednego z pacjentów. A mianowicie małej dziewczynki, która spłonęła w jednym z pieców, które ogrzewały szpitalne sale.

JK: Zapytacie pewnie jak to się stało? No, podobno ktoś jej pomógł w dość brutalny sposób, gdyż zamknął ją tam jej własny ojciec, gdy dziewczynka trafiła tutaj po małym wypadku w szkole.

Suga: Nie rozumiem jak można zrobić coś takiego własnemu dziecku... 

Widać było, że chłopak wyraźnie posmutniał. Sam poczułem uścisk w żołądku, na wieść o takich masakrycznych rzeczach. Przecież to dziecko nie było niczemu winne, to jej ojciec był jakimś psycholem. Tylko szkoda, że nikt nie zdołał jej uratować przed takim okrucieństwem ze strony osoby, która powinna ją chronić.

JK: Tak czy inaczej podobno to miejsce jest nawiedzone, a że mamy spędzić tutaj noc to pomyśleliśmy, że na wszelki wypadek zaopatrzymy się w dodatkowe kamery, które rozstawimy wokół naszego miejsca do spania. Może uda nam się uchwycić jakiegoś ducha?

Suga: Muszę wam powiedzieć, że Kookie tak się bał, że nawet wziął ze sobą sól, by usypać z niej krąg wokół naszych śpiworów.

Zaśmiał się, a ja jak zaczarowany wsłuchiwałem się w ten anielski chichot. Choć po chwili otrząsnąłem się z mojego afrodyzjaku, analizując słowa obu chłopaków. Skoro ten szpital był nawiedzony i działy się w nim te makabryczne rzeczy, to tym bardziej nie był to dobry pomysł, by spędzać tam noc. Niby była ich dwójka, ale to nie oznaczało, że będzie wszystko dobrze. Przez to wszystko po moich plecach przeszły nieprzyjemne ciarki, pozostawiając na skórze gęsią skórkę. 

JK: Ej! To, że nie oznacza byś się ze mnie śmiał hyung... Jeszcze mi za to podziękujesz, zobaczysz!

Suga: Wolałbym nie, ale dobra koniec tego~~ rozłożymy wszystko na miejscu i zaczniemy nasze pierwsze Q&A, więc szykujcie kochani klawiatury, bo długa noc przed nami i zapewne nie jedno pytanie. 

Chwyciłem telefon do ręki, na którym odpaliłem sobie chat i o dziwo Jimin poszedł od razu w moje ślady.

- Też będziesz pisać? 

- A jak! Mam jedno pytanie, które muszę zadać - wyszczerzył się do mnie pokazując szereg białych zębów. 

- Już się boje o co ty chcesz zapytać

- Zobaczysz - poruszał sugestywnie brwiami

- Jeśli zapytasz się jakiej są orientacji to Cię zabije...

- A co zabronisz? - powiedział, pokazując mi język - nie z twojego konta piszę, więc mogę robić co chce

- Jimin... to zbyt prywatna sprawa...

- To najwyżej nie odpowiedzą, jezu Hoseok nie bądź jak jakaś dziewica orleańska... - przewróciłem tylko oczami wzdychając. 

Czekaliśmy, wgapiając się w ekran telewizora. Po skończeniu rozkładania się ze wszystkim, Suga zasiadł wygodnie na jednym ze śpiworów, które przynieśli. Grzebał przez chwilę w swojej torbie, wyciągając z niej termos i coś do jedzenia, a w tym czasie Kookie faktycznie usypywał krąg soli wokół ich miejsca odpoczynku. 

Po chwili, gdy skończył swoją robotę, usiadł zaraz obok brata, który podał mu kanapkę w kształcie trójkąta.

Jk: Taka ciekawostka Suga jest zajebisty w robieniu kanapek 

Chłopak zaśmiał się do kamery zaraz biorąc gryza przekąski, którą prawdopodobnie przyszykował jego brat. 

Jk: A jego sekretem jest smażone mięsko i sos jego własnego przepisu

Zaczął mówić szeptem, jakby zdradzał największą tajemnice świata. Choć musiałem przyznać to było całkiem urocze i przy okazji, aż nabrałem ochoty na spróbowanie takowego "dania" przyrządzonego przez jego delikatne ręce.

Suga: Dobra nie zachwalaj tak, bo i tak więcej nie dostaniesz

Mruknął, uśmiechając się pod nosem

Suga: Dobra kochani skoro już się rozłożyliśmy to najwyższy czas na wasze pytania

I to był moment kiedy chat zalało dosłownie tysiące komentarzy, które w większości się powtarzały. Oczywiście dotyczyło ich prawdziwych imion, wieku, a nawet to gdzie mieszkają. Ja oczywiście zadałem swoje pytanie dotyczące ich hobby, które chętnie wykonują poza exploringiem.

JK: W takim razie... Ja nazywam się Jungkook, mam 21 lat, a to gdzie mieszkam to słodka tajemnica

Suga: Yoongi, lat 23 

- W podobnym wieku do nas - mruknął Jimin 

- W sumie wyglądają na tyle - powiedziałem, chrupiąc kolejne chipsy. 

Suga: Moje hobby? 

Zarumieniłem się od razu, bo wiedziałem, że przeczytał mój komentarz. Blondyn zamyślił się chwilę, by zaraz dodać.

Suga: Zawsze lubiłem komponować piosenki, ale exploring przynosi więcej emocji

JK: Ja to chyba wole grać na kompie

Suga: Bardzo kreatywnie braciszku

JK: Co nie? 

Zaśmiał się, przez co echo rozniosło się po pustym pokoju. 

JK: Dobra następne pytanie. Czy macie dziewczyny, a może chłopaków? Nie, nie mamy, ale Suga przymierza się do podrywu jednej osóbki

Chłopak od razu zareagował, uderzając go w ramie i przy okazji nazywając idiotą. A mi mimo wszystko pękło serce. Wiadomo jakie to uczucie kiedy twój największy crush znajduje sobie miłość. I mimo, że wiedziałem, iż nas związek istnieje tylko w mojej głowie, to jednak jakaś cząstka mnie dalej miała złudną nadzieję, że kiedyś będę miał jakąś szanse. I to mnie zgubiło, lecz może to i lepiej. Przynajmniej jeszcze nie spróbowałem zmienić swojego położenia. Choć opracowałem plan jak go spotkam, nawet na ten cel oszczędzałem pieniądze, by po raz kolejny pojawić się na fanmeetingu i tym razem zagadać. No cóż przynajmniej te pieniądze będę mógł przeznaczyć na czynsz w przyszłym miesiącu. 

Jimin widząc moje rozczarowanie, które przecież było pewne, przytulił mnie do siebie. Nic nie mówił, nie było złośliwego komentarza, ani głupiego "to było przecież oczywiste". Tylko tulił mnie, głaszcząc po rudych włosach w geście wsparcia.

- Czuje się teraz jak idiota... 

- Nic nie mów... Mimo wszystko to nie twoja wina... 

Nie moja, a głupiego serca, które musiało obdarzyć uczuciem chłopaka, którego kompletnie nie znałem. Ale czy to było złe, że chciałem go kochać? Że jego głos powodował, że potrafiłem się uspokoić, a jego uśmiech sprawiał, że nawet w najbardziej pechowy dzień stawałem się radosny? 

Ale to chyba najwyższy czas wziąć się ogarnąć i przestać żyć chorymi wymysłami, które karmiłem przez ostatnie kilka miesięcy. Życzę mu wszystkiego dobrego, bo mimo wszystko teraz na pewno jego szczęście jest moim szczęściem.

Siedzieliśmy tak, nic nie mówiąc, przerywając ciszę chrupnięciami chipsów, czy też ciasteczek i dalej słuchaliśmy jak chłopaki odpowiadali na pytania. I mimo tego wszystkiego nie chciałem przestać oglądać transmisji, choć Jimin proponował to może z 2 czy też 3 razy. Było to dla mnie swojego rodzaju pożegnanie, ze wszystkim co przeżywałem przez długi okres swojego życia.

Cieszyłem się, że miałem takiego przyjaciela, że nie bacząc na moją głupotę, nie śmiał się ze mnie, a po prostu był. Ostrzegał mnie przecież, a ja nie słuchałem...

Nagle po wnętrzu rozbiegł się dziwny hałas. Chłopaki jak na zawołanie spojrzeli w kierunku drzwi, które znajdowały się za nimi, a następnie na siebie. Suga wziął kamerę i podniósł się z miejsca...

JK: Hyung ani mi się waż stąd wychodzić...

Powiedział, lecz go nie słuchał. Wyszedł na korytarz rozglądając się na boki. Później było tylko słychać dźwięk upadającej kamery i szybkiego biegu.

////

Siedzę z 3 kubkami herbaty... to już jest uzależnienie xD

Miłego ranka/po południa/wieczora/nocy (czyli wtedy kiedy to czytasz <3 )
pamiętaj o dbaniu o siebie >w< ubieraj się cieplutko i jedz porządnie *^*/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro