+ smut +
(Lojalnie ostrzegam, że to ostatni moment by uciec.
SMUUUUT czas zacząć!)
°°°°°
Louis rzucił się pośpiesznie na łóżko, niemal miażdżąc usta Harry'ego swoimi.
Starszy zaśmiał się poprzez pocałunek. Więc robienie seksualnych aluzji jest be, ale pieprzenie się już w porządku? Znaczy, to nie tak, że narzekał czy coś.
- Więc masz zamiar pokazać mi, co lubisz we mnie najbardziej, czy tylko się przechwalałeś? - Pyta prowokująco szatyn, siedząc na jego udach. Czterdziestolatek w jednej chwili odwraca ich tak, że teraz to on zwisa nad młodszym. Przybliża ich twarze do siebie, sprawiając, że jego oddech miesza się z tym Louisa. Prawie tak jakby zaciągał się Tomlinsonem. Jego ulubionym tlenem.
Stylesowi nie trzeba powtarzać dwa razy. Zrzuca z siebie koszulę i ciska ją w przypadkowy kąt pokoju.
- Jestem gotowy pokazać ci to każdego pieprzonego dnia. - Szepcze, po czym przykłada swoje wargi do kości policzkowej młodszego. Jego język sunie w dół szyi chłopca, którego oddech staje się coraz szybszy.
Jego noga dociska się do krocza niebieskookiego. Słyszy cichy jęk nastolatka, co tylko upewnia go w przekonaniu, że Tomlinson to najlepsze co go w życiu spotkało.
- Czy możesz mnie już pieprzyć?! - Warczy sfrustrowany Lou, kiedy usta Harry'ego wciąż pozostają na jego szyi.
- Nigdy nie przywyknę do tego jak niecierpliwy jesteś. - Śmieje się mężczyzna, ale podnosi się, by szybko zdjąć gruby sweter otulający ciało chłopca. Przygląda się z zachwytem delikatnej skórze młodszego, kiedy nagle dostrzega mały, ciemny ślad na jego klatce. Malinka.
I jeśli pytacie Harry'ego, on nie pamięta, żeby ją zrobił.
- Przynajmniej minie więcej czasu, nim ci się znudzę. - Odparowuje niższy, a wszystko o czym potrafi myśleć zielonooki, to czyjeś usta dotykające jego chłopca.
- Nigdy mi się nie znudzisz. - Mówi wciąż wpatrując się w ślad. - A wiesz dlaczego?
Szatyn kręci głową, a długie palce Stylesa zahaczają o guzik jego spodni. Zszarpuje jeansy z tyłka Louisa, nieco ostrzej niż zamierzał. Przy okazji rozrywa jedną ze szlufek, ale nie zamierza się tym teraz przejmować. Najwyżej później kupi mu nowe.
- Bo jesteś mój. - Stwierdza ściskając jego okrągłe pośladki przez materiał bokserek. Patrzy w oczy swojego chłopca i unosi brwi z poważną miną. - Słyszałeś? Czyj jesteś?
Na twarz młodszego wpływa grzeszny uśmieszek. Styles z jakiegoś powodu jest zły. Więc to nie będzie jeden z tych delikatnych razów. Louis cieszy się bardziej, niż by wypadało, ale on naprawdę nie potrafi nad tym zapanować.
- Twój, tatusiu. - Mówi pewnym siebie głosem i niemal piszczy z radości na widok twarzy Harry'ego w tym momencie.
- Dokładnie. - Rzucił jeszcze czterdziestolatek, nim zanurza swoją dużą dłoń w bokserkach młodszego. Lou sapie lekko na to uczucie.
Dłoń Stylesa jest chłodna i w zderzeniu z jego gorącym i niecierpliwiącym się kutasem, dają studentowi uczucie szoku termicznego. Jednak uczucie to szybko zostaje zastąpione przez nowe, kiedy mężczyzna wykonuje pierwszy ruch. Zaraz potem w głowie dziewiętnastolatka pozostaje wyłącznie HarryHarryHarry i żadna inna myśl nie jest w stanie się przez to przebić.
Nadgarstek starszego porusza się wzdłuż jego penisa przez chwilę na tyle długą, by zapomniał o istnieniu świata, ale i na tyle krótką, żeby zrobić go zirytowanym i bardzo, bardzo chętnym. Gdy mężczyzna zaprzestaje swoich ruchów, Louis posyła mu wściekłe spojrzenie i odruchowo wyrzuca biodra do góry.
- Czyj jesteś? - Pyta ponownie Styles z zaciętą miną. Louis nie lubi tej gry, ale jeśli Harry ma zamiar w nią grać, Tomlinson nie zrobi nic, żeby go zatrzymać.
- Twój, tatusiu. - Jęczy, chcąc znów poczuć wokół siebie dłoń starszego.
- Dobrze. A teraz ssij palce tatusia.
Długie i smukłe palce Stylesa zanurzają się w chętnych ustach nastolatka. Student ssie je, zasysając swoje policzki, które stają się zarumienione. Wygląda tak cholernie pięknie.
Mężczyzna wyjmuje palce z jego nabrzmiałych ust, kiedy uznaje, że starczy. Następnie bardzo szybko ściąga swoje spodnie i bokserki, a boleśnie gotowy penis uderza w jego brzuch.
Ponownie zbliża się do Louisa, po czym zakłada sobie jedną z jego nóg na ramię. W ten sposób ma dużo lepszy dostęp do dziurki chłopaka, ale i lepszy widok.
Dla pewności moczy palce jeszcze raz, tym razem za pomocą swoich własnych ust. Następnie wbija się jednym z nich w młodszego, bez zbędnego ostrzeżenia.
Ta cholerna malinka naprawdę nie wprawiła go w najlepszy humor.
Tomlinson jęczy zaskoczony, a dłoń Harry'ego nieruchomieje. Czeka, aż jego mały chłopiec oswoi się z tym uczuciem, zanim zaczyna wykonywać ruchy. Louis kręci swoimi biodrami zdesperowany, chcąc dostać więcej.
- Przestań się mną bawić. Wiesz, że jestem w stanie wziąć wszystko co mi dasz. - Wysapuje, a zaskakująco posłuszny Styles, dodaje drugi palec.
Zaczyna krzyżować je wewnątrz nastolatka i dźwięki jakie chłopiec z siebie wydaje, sprawią, że staje się niemal równie niecierpliwy, co młodszy. Jednocześnie nie może jednak oderwać swojego spojrzenia od fioletowego sinikaka na torsie szatyna.
Wpycha do jego dziurki trzeci palec, jednocześnie pochylając się do przodu. Jego usta otaczają ten mały, cholerny ślad i zaczyna ssać swoją własną malinkę, chcąc zakryć poprzednią.
Lou wariuje od trzech palców Stylesa wewnątrz niego oraz od jego ust na klatce. Wierci się więc i jakoś udaje mu się otrzeć o potężną erekcję starszego.
Ten reaguje gardłowym jękiem i pośpiesznie wyciąga z niebieskookiego palce. Lou krzywi się na dziwne uczucie pustki, jednak zaraz przy jego wejściu zjawia się coś, co może mu to zrekompensować.
- A prezerwatywy? - pyta odruchowo młodszy.
- Mam to głębiej niż ty kiedykolwiek miałeś cokolwiek. - Warczy brunet w jednym momencie wchodząc w chłopaka całą swoją długością.
Krzyk opuszcza usta zaskoczonego Tomlinsona.
- Czyj jesteś?! - Powtarza trzeci raz, wciąż wypełniający go całego. Na jego czerwonej szyi pojawia się wystająca żyła, którą Lou uważa za najseksowniejszą rzecz na świecie.
- Twój, tatusiu! - woła tym razem ochoczo. Nastanie pomaga starszemu wyciągnąć drugą jego nogę na ramię Harry'ego.
Styles zaczyna się poruszać, robiąc szybkie i mocne ruchy. Ramy łóżka zaczynają uderzać o ścianę, jednak żaden z nich się tym nie przejmuje. Z ust młodszego wciąż uratują jęki przyjemności i głośne błagania o więcej.
Harry natrafia na prostatę studenta i oboje wydają się kończyć. Ich ruchy przybierają na sile. Każde z nich przestaje kontrolować się w jakikolwiek sposób. Wykrzykują swoje imiona i sprośne rzeczy, które prawdopodobnie sprawią, że Tommo nigdy nie spojrzy w oczy nowym sąsiadom.
- Jesteś tak cholernie dobry dla swojego tatusia. - Sapie Styles.
- Przekażę mu. - Jęczy młodszy, za co dostaje kilka naprawdę bolesnych klapsów.
- Powiedz tak jeszcze raz, a z twojego cholernego tyłka nic nie zostanie. - Ostrzega groźnie mężczyzna, w tym samym czasie będąc świadkiem osiągnięcia szczytu przez młodszego.
Lepka sperma ląduje między nimi, ale nikt się nią nie interesuje. Nie, kiedy kutas Harry'ego wciąż uderza w niemożliwie wrażliwą dziurkę chłopaka.
Z ostatnim mocnym pchnięciem, osiąga swój orgazm, wewnętrznie rozpadając się na kawałki. Opada na gorące ciało młodszego i głośno dyszy w jego szyję.
- Miałeś rację. - Mówi na jednym wdechu Lou. - To najlepsze co we mnie było. Tatusiu.
A brunet po prostu całuje jego rozgrzane czoło, dając mu tym samym znak, że całkowicie się zgadzają.
°°°°°
80 PIEPRZONYCH TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ DLA EXPENSIVE. ZASŁUŻYLIŚCIE NA SWOJEGO SMUTA (NAWET JEŚLI NIE BYŁ SPECJLANIE DOBRĄ NAGRODĄ). DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ
BTW dodałam wczoraj os z Niallem, gdzie Niall to syrena, a Zayn morski demon (Deeper Inside) więc jeśli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam. W końcu spełniło się moje małe marzenie i napisałam coś na podstawie (nie całkiem, ok) bajki Disneya. Yey
I zapraszam także na zbiór one shotów na zamówienie od @Hazzowa21 (jest też Ziall którego ja zamówiłam "nimfoman")
Kocham i jeszcze raz dziękuję
Wiktoria ×××
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro