❤ Epilog ❤
(Ale jestem podekscytowana! Kurczaczki, aż mi się trzęsą ręce!)
[miesiąc później] (MARZEC 2018)
Student już miał wyjść z mieszkania, jednak małe pikające światełko go zatrzymało. Podszedł do telefonu, a kiedy zobaczył jedno nie odsłuchane nagranie na poczcie ruszył w kierunku aparatu. Westchnął głośno, po czym nacisnął "odsłuchaj". Kto wie, może to znak? Może wszechświat chce powiedzieć im coś ważnego? Jak na przykład to, że Louis nie powinien przeprowadzać się z powrotem do Zayna? Może Malik wyśmiałby go za takie myślenie, ale on nie miał zamiaru przeoczyć sygnału.
*Piiik*
- Hmm... Cześć, Louis. - Rozlega się lekko zachrypnięty głos Harry'ego, w którym nie trudno wyłapać ten specyficzny sposób przeciągania imion, typowy dla niego po spożyciu alkoholu. - Amm... Szczerze mówiąc liczyłem na to, że odbierzesz. Nie przygotowałem żadnej przemowy, czy czegoś innego... Ale to chyba trochę naiwne z mojej strony, prawda? Jest jakaś jedenasta w nocy, może dwunasta, a ty jutro masz pewnie całą masę rzeczy do zrobienia i śpisz w tej chwili. W przeciwieństwie do mnie, nie tracisz całego czasu czekając na telefon ode mnie. Bo tego nie robisz, prawda kochanie? Pewnie już dawno się pozbierałeś i jeśli tak jest, to wiedz, że cieszę się twoim szczęściem...
Głośne westchnienie mężczyzny brzmi jakby przepełnione było rozpaczą i smutkiem, a Styles z pewnością wie, że właśnie się wydał.
- Och, kurwa. Wcale tak nie jest.
Właściwie to bez ciebie jest do dupy, wiesz? Wciąż nie mogę się pozbierać. Każdego pierdolonego dnia myślę tylko o tobie, o nas i o tym wszystkim. Chciałem powiedzieć, że... przepraszam cię, Louis. Przepraszam za to wszystko. Za bycie takim chujem w stosunku do ciebie,za wychodzenie kiedy jeszcze spałeś. Ja po prostu wiedziałem, że wystarczy moment nieuwagi, żebym się w tobie zakochał. Więc pilnowałem się i wmawiałem sobie brak uczuć do ciebie. I przepraszam też za to, że tak cię wtedy zostawiłem i nie chciałem z tobą rozmawiać...
Ale tak naprawdę nie po to dzwonię.
Prawda jest taka, że dziś miałem rozprawę. Ja i Meradith... huh, to w końcu musiało się stać, prawda? Tak swoją drogą, czy to nie zabawne, że ona dowiedziała się o nas, kiedy usłyszała twoje nagranie, a teraz to ja nagrywam się dla ciebie kilka godzin po rozwodzie?
Tak czy inaczej, jest cholernie późno w nocy, a ja siedzę w jakiejś obskurnej knajpie, mając przed sobą ten pieprzony sernik... O właśnie, jakimś sposobem, te żałosne serniki to jedyne co potrafię teraz jeść. Po prostu, nie umiem zamówić nic innego. Głupie prawda?
Przez chwilę panuje cisza, jakby Styles na moment się zawiesił. I pewnie tak jest, sądząc po dziwnym brzmieniu jego głosu, gdy wreszcie wraca do swojego monologu.
- To pewnie żałosne, ale nie mogę przestać myśleć o tych wszystkich rzeczach, których ci nie powiedziałem. Nigdy nie chwaliłem cię tak, jak należało i kiedy wreszcie cię zabrakło... Cóż, można powiedzieć, że zostałem z pieprzoną dziurą w sercu o twoim kształcie. Czuję się jak owoc bez pestki. Niby nic szczególnie dużego, prawda? Ale ta pustka po utracie tak cholernie boli... Kurde, czy nie powinienem porównać nas do dwóch połówek jabłka? - Głośne czknięcie przerywa mu na moment. - Och, walić to. Jesteś moją pestką i mam głęboko w dupie, jak niepoprawnie to brzmi.
Wiesz, nie sądziłem, że nasza znajomość może się tak potoczyć. Kiedy pierwszy raz cię spotkałem, liczyłem na jednorazowy seks. Myślałem sobie "tyłek tego całego Willa to najlepsze co może cię w życiu spotkać". I kurwa, tak właśnie było.
Przewróciłeś moje spokojne i poukładane życie do góry nogami, Lou. Wtedy nie spodziewałem się, że wezmę rozwód. Że jeszcze kiedyś uwierzę w miłość... Że zjem z własnej woli sernik. Bo prawda jest taka, że nienawidzę tych cholernych ciast, kochanie. Ha, pewnie się tego nie spodziewałeś, co? Albo może i wiedziałeś, ale zbyt dużą radość sprawiało ci patrzenie jak się nim dławię za każdym razem...
Uch, znów zbaczam z tematu, co?
Ale to po prostu jedna z wielu rzeczy, które przed tobą zataiłem. Tak jak i ty zatajałeś rzeczy przede mną. I to chyba był nasz największy problem, prawda? Mieliśmy zbyt dużo tajemnic. Cała nasza relacja, wszystko to... zbudowaliśmy szczęście na kłamstwie. I kurwa, prawda trochę nas zaskoczyła. I zabolała. Tak samo Mike'a. Wiesz, że mój własny syn nie chce ze mną rozmawiać? Louis, on chyba nie rozumie jak bardzo go kocham. Odtrącił mnie dokładnie tak, jak ja odtrąciłem ciebie. Wiesz... Byliśmy najbardziej pojebanym czworokątem na świecie. Ja, ty, Mike i nasza starta kłamstw.
Głos mężczyzny zaczyna brzmieć jeszcze bardziej niewyraźne, a jego słowa stają się jeszcze bardziej niespójne.
I może nie powinienem dzwonić do ciebie... Ale wiesz co, skarbie? Według zegarka na moim nadgarstku, jest za trzy minuty północ. Co jest dziwne, bo nie pamiętam, żebym miał taki zegarek... Ale to tak, jakbym wcale do ciebie nie dzwonił, prawda? To te kilka minut, Louis. Te kilka minut, kiedy wczoraj już dawno przeminęło, jutro wciąż przed nami, a dzisiaj dopiero się zacznie... Kurde, coś pochrzaniłem. W twoich ustach to brzmiało dużo mądrzej. Chyba chodziło o ruch ziemi, tak? Albo może o to, że doba trawa mniej niż 24 godziny... Chyba, że to jedno i to samo. Ugh, chyba się schlałem. Co w sumie jest pewnie jedynym powodem, dla którego odważyłem się zadzwonić.
Tak czy inaczej, od czegokolwiek to nie zależy, mam teraz swoje kilka minut nieistnienia. I skoro nic się nie liczy, a to co robię i tak się jeszcze nie dzieje... Cóż, może to dobry moment, żeby wreszcie powiedzieć ci, jak bardzo cię kocham. Bo cię kocham, Louis. I byłem cholernym idiotą nie mówiąc ci tego, każdego pieprzonego dnia. I jestem gotowy to robić. Chciałbym dać ci każdą cząstkę mnie, tym razem bez kłamstw, bez tego całego bagażu. Chciałbym żebyśmy zaczęli zaczęli od początku. Bez kłamstw i zdrad. Jako para.
Jestem w stanie zgodzić się na wszystko, przysięgam. Ja... po prostu już nie wytrzymuję bez ciebie.
I naprawdę zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał mnie znać. Znaczy, pewnie będę ryczał w kółko oglądając Słodki Listopad i jedząc serniki w dziwnych miejscach... Ale zrozumiem, kochanie. Nasza historia była naprawdę popieprzona, a ostatnie pół roku było dziwne dla nas wszystkich. Więc nie mam zamiaru nękać cię i w kółko wydzwaniać. Proszę tylko o jedną szansę na sklejenie naszych serc razem. Ale tylko ten jeden raz. Przysięgam, że więcej już nie zadzwonię, jeśli tego nie chcesz. Po prostu zostawiam to w twoich rękach, Louis. Wiem, że proszę o dużo, ale gdzie miałoby podziać się tak ułomne i poharatane serce, jak moje?
Cóż, nie zmuszam cię do niczego. Nie musisz się nawet śpieszyć. Możesz odpowiedzieć na ten telefon od razu kiedy go przesłuchasz, za kilka dni, albo nawet miesięcy. Albo nie rób tego w ogóle, jeśli taka jest twoja decyzja. Po prostu wiedz, że ja będę na ciebie czekać. Ponieważ wiem, że nigdy w życiu nie zdołam pokochać nikogo tak cholernie mocno.
Styles po raz kolejny wzdycha głęboko i teraz brzmi na dużo bardziej zmęczonego, niż jeszcze moment temu.
- Wiem, że pewnie ta wiadomość nie będzie mieć ładu i składu... i że pewnie tylko bełkotem jakieś idiotyzmy jak pijany i\frajer, którym jestem... Ale przepraszam jeśli powiem, że cię potrzebuję...
Nie chcę zapomnieć tego co mieliśmy, Lou. Nawet jeśli było to toksyczne i całkiem pojebane...
Cóż, tak czy inaczej. Pewnie powinienem kończyć. Kelnerka patrzy na mnie jakby chciała mnie zabić. I wiesz co? Ma na plakietce napisane "Angela", a ja jestem prawie pewny, że jej prawdziwe imię brzmi Helga.
Pa, Louis. Kocham cię. I proszę - zadzwoń.
*Piiik*
Nagranie na poczcie się kończy, a Niall stoi przy telefonie z szeroko otwartymi oczami. Wciąż nie może uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.
Może ktoś inny po prostu by to zignorował i pozwolił na to, by działo się co ma się dziać. Ale nie Niall. Ponieważ Irlandczyk jest dobrym przyjacielem i wie, co należy teraz zrobić. To on był świadkiem rozpaczy swoich przyjaciół przez ostatni miesiąc. To on musiał ich pocieszać i patrzeć w spokoju na ich krwawiące serca.
Więc teraz pozostaje mu tylko jedna słuszna rzecz, którą może zrobić.
Chłopak wstrzymuje powietrze, kiedy naciska opcję "usuń wiadomość".
Zaraz później czuje się tak, jakby na jego serce spadł ciężki głaz. Ale to była dobra decyzja. Może nie do końca moralna, ale dobra. Ponieważ czasami, robiąc coś w dobrej wierze, musimy wybrać mniejsze zło. A Horan po prostu nie chce dopuścić, by w ich życiu znów pojawił się huragan Styles, niszczący wszystko na swojej drodze.
Tak, ich znajomość z Harrym była dla nich wszystkich bardzo kosztowna.
- Niall? Ile jeszcze ci zejdzie z tym pudłem? - Pyta Louis wciskając swoją głowę przez otwarte drzwi. - Czekam na ciebie całą wieczność!
Blondyn uśmiecha się ciepło do swojego najlepszego przyjaciela i podnośni leżący obok niego karton. Rusza do drzwi, niosąc je bardzo ostrożnie.
- Przepraszam, trochę się zamyśliłem. To pewnie mój ostatni moment tutaj.
Szatyn kiwa głową i rozgląda się wokół.
- Tak, pewnie tak. I będę tęsknił za tym mieszkaniem. Ale ja i Zayn potrzebujemy teraz towarzystwa. Oboje już chyba nacieszyliśmy się samotnością... Cóż, tak czy inaczej.
Oboje wychodzą, a kiedy Tomlinson przekręca klucz w zamku, czuje się jakby wreszcie udało mi się zamknąć pewien rozdział w jego życiu.
I teraz przyszedł czas na inny rozdział. Lepszy.
"I teraz ty jesteś i ja jestem i jesteśmy
tajemnicą, która już więcej się nie zdarzy"
°°°°°
O Jezu. To już.
Koniec Expensive, drodzy państwo. Aż nie wiem co powiedzieć. Nagle wszystkie słowa wypadły mi z głowy. I cóż, pewnie powinnam w takim razie skończyć tą notatkę i w końcu dodać epilog, ale... Och, nie chcę tego robić, nawet nie wiecie jak bardzo.
Dziękuję za całe wasze wsparcie, wszystkie gwiazdki, komentarze (162 komentarze pod grami i zabawami, dobry Boże, jesteście niesamowici!) i ciepłe słowa w wiadomościach. (Naprawdę, każda osoba, która napisała do mnie tutaj, na fb, instagramie czy twiterze sprawiała, że mój dzień stawał się dużo lepszy. Nawet nie wiecie jak to doceniam!)
Cała reszta pojawi się w podziękowaniach. Pamiętajcie, że planuję jeszcze kilka dodatków.
I naprawdę przepraszam was za to zakończenie. Wszyscy ci, którzy zżyli się z tym ff i bohaterami - mam nadzieję, że mimo to nie znienawidzicie tej historii.
KOCHAM WAS CAŁYM MOIM UŁOMNYM I POHARATANYM SERCEM,
WIKTORIA ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro