Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

DODATEK A (praca czytelniczki!)

Okay, więc mam zaszczyt przedstawić wam dodatek napisany przez @YOLO_pizza_ . W związku z tym, że ona jest autorką tego cuda, proszę was o jedną rzecz: Kiedy będziecie zostawiać tu swoje komentarze pełne zachwytu (a wierzcie mi, będziecie) OZNACZAJCIE JĄ PROSZĘ. Chciałabym, żeby wszystkie te miłe rzeczy, które zapewne będziecie chcieli przekazać na pewno do niej dotarły. Plus, z jakiegoś powodu autorka nie wydaje się ekstremalnie dumna ze swojej pracy, co (za przeproszeniem) jest totalną głupotą, ponieważ to co stworzyła jest CUDOWNE i mam nadzieję, że zrozumie jak wspaniale się spisała.

Możecie zauważyć, że styl pisania różni się od mojego, plus jesteście pozbawieni tych typowych dla mnie pięciu °. Ale postanowiłam nic nie zmieniać w tej pracy, która sama w sobie jest perfekcyjna.

Mam nadzieję, że ta praca przypadnie wam do gustu przynajmniej w połowie tak bardzo jak mi i może zachęci was do tego, by również dołożyć swój kawałek historii do Expensive. Nie pozostaje mi już nic innego, tak więc, przed wami DODATEK A:

PS: Tak tylko wyjaśnię, dodatki z cyframi są tymi napisanymi przeze mnie, a te z literami napisane są przez czytelników. Robię tak ponieważ wydarzenia które dzieją się w 'moich' i 'waszych' dodatkach nie muszą się pokrywać. U was może się coś zdarzyć, u mnie nie. Myślę, że dzięki temu oznakowaniu będzie wam łatwiej się połapać. :)

PPS: starałam się wyłapać wszystkie literówki czy małe błędy, ale nie zdziwcie się jeśli coś przeoczyłam. To był naprawdę długi tekst (prawie 6K słów, brawo autorko), a ja skupiałam się głównie na treści, która pochłonęła mnie zupełnie.

MIŁEGO CZYTANIA


-- -Dziewięć miesięcy po tym, jak Louis i Harry spotkali się w toalecie podczas koncertu Troye'a. ---


-Harry, naprawdę muszę już iść!-jęknął Tomlinson w usta Harry'ego, który nadal wodził rękoma po jego bokach i przyciskał do blatu w kuchni ich nowego mieszkania, które kupili nie długo po ich wróceniu do siebie.

Na początku Louis był przeciwko temu, by Harry wydawał aż tyle pieniędzy na nich gdy minął dopiero drugi miesiąc od sytuacji w łazience i to nadal nie jest nic pewnego. Czuł ogromny ból w sercu wypowiadają te słowa, a jego oczy delikatnie się zaszkliły, na co szybko pochylił głowę by Styles nie zauważył jego małego załamania.

Był naiwny myśląc iż nie zostanie to zauważone gdyż Harry zdążył się nauczyć już prawie wszystkiego o szatynie więc szybko zrozumiał co było powodem nagłej zmiany nastroju niebieskookiego. Podniósł delikatnie jego podbródek do góry by mógł patrzeć się prosto w jego oczy i przyciągnął do siebie, szczelnie obejmując mniejszego swoimi ramionami po czym wyszeptał w jego włosy.

- Kochanie, oboje boimy się tego, że kiedyś znów może nie być nas przy sobie, nie obudzimy się czując ciepła drugiego ciała przy swoim i będziemy czuli pustkę po ukochanej osobie, ale wiesz co? To się nigdy nie stanie, bo kocham cię za bardzo by móc funkcjonować bez twojego uśmiechu, patrzenia w twoje piękne lazurowe oczy lub nie słysząc twojego śmiechu, który momentalnie poprawia mi nastrój. Pieprzyć tych którzy mówią że jeśli naprawdę kogoś kochasz jesteś w stanie pozwolić mu odejść, bo ja nie jestem! Nie mam zamiaru pozwolić ci ponownie zniknąć z mojego życia, nie ważne co się stanie, bo bez ciebie nie jestem w stanie żyć. Ty stałeś się moim życiem i mam nadzieję, że jesteś świadomy tego, że droga odwrotna ode mnie jest już niemożliwa. Może nie jesteśmy ze sobą długo, ale jestem pewny swoich uczuć i mam nadzieję że ty również. Zamierzam spędzić z tobą resztę życia Loueh w naszym domu, a teraz pojedziemy go wybrać i proszę nie płacz więcej Lou. U ciebie zawsze powinien gościć uśmiech na twarzy i mam zamiar zrobić wszystko by tak się stało. Kocham Cię Boo.

Możecie nazwać Louisa beksą, bo popłakał się przez to jeszcze bardziej mocząc prawie całą koszulę Harry'ego swoimi łzami, ale było to wszystko co zawsze chciał usłyszeć od swojej miłości i naprawdę się wzruszył po tej cudownej według niego przemowie kędzierzawego. Możliwe, że długo nie mógłby się uspokoić gdyby nie delikatne pocałunki starszego, które czuł na swoich obojczykach, szyi i twarzy, przywróciły go one z powrotem na ziemie i zrobił jedyne co był wówczas w stanie zrobić. Przycisnął mocno swoje usta do warg ukochanego, który natychmiast oddał pocałunek wyrażający ich miłość do siebie.

Louis kocha powtarzać w swojej głowie ten moment, ponieważ wtedy czuję że ich miłość jest prawdziwa i oboje zrobią wszystko by spędzić ze sobą resztę życia i nawet los nie jest w stanie zniszczyć im ich szczęścia oraz ponownie rozdzielić.

Później gdy doszło do płacenia za ich wymarzony dom, szatyn może i by się dołożył mimo ciągłego mówienia bruneta, że to prezent i sam za wszystko zapłaci, gdyby jego umiejętności oszczędzania tak bardzo nie ssały i nie wydawał wszystkiego na głupoty. Z czego Styles często się nabija i o co droczy z szatynem tylko po to by go wkurzyć, a później przeprosić w ich ulubiony sposób. Czasem też dokucza mu, marudząc,że wyda na niego wszystkie swoje pieniądze choć wcale tak nie myśli. Od kiedy Meredith przestała być jego żoną, a syn zerwał z nim kontakt, będąc zbyt zranionym, niebieskooki był jedyna osoba na którą mógł coś wydać i to kochał. Uwielbiał patrzeć na malującą się radość w oczach młodszego gdy wręczał mu prezenty bez okazji, chcąc widzieć jedynie jego reakcje i napawać się tym widokiem wiedząc, że ten smutny chłopak, którego poznał na początku odszedł na zawsze, zmieniając się w radosnego żyjacego pełnią życia Tomlinsona.

Wracając do obecnej sytuacji w kuchni starszy westchnął męczeńsko i z niechęcią odsunął od Louisa, który zaczął wygładzać leżcą na nim koszlkę nadal lekko dysząc.

-Nie opuszczaj mnie Boo, wiesz jak bardzo nie lubię gdy zostawiasz mnie samego. - Powiedział kędzierzawy, po czym wydął żałośnie warge i popatrzył z wyrzutem na młodszego, który już zaczął ubierać swoje ulubione znoszone vansy.

- Harry! Idę tylko na parę godzin głupku! Myślę, że jesteś w stanie tyle wytrzymać beze mnie tym bardziej, że od miesięcy prawie w ogóle się nie rozstajemy nawet na chwilę. Umówiłem się z Niall'em na dziś o czym bardzo dobrze wiesz mój drogi już od tygodnia. Muszę mu pomóc się ogarnąć, a dobrze wiesz jakim bałaganem jest, gdy nie ma przy nim Leigh-Anne. - Louis popatrzył znacząco na Harry'ego, który wzdrygnął się na wspomnienie.

Nadpobudliwy Niall leżący w ich salonie i zmieniający co chwilę kanały w telewizorze. Tuż po tym jak krzyczał na nich przez pół godziny, że są nieodpowiedzialni, bezmyślni i skrajnie głupi będący bliskim pobicia ich, ponieważ nie wyposażyli swojej lodówki w kabanosy. No cóż Niall bez Leigh-Anne nie jest sobą lub jest i to wręcz za bardzo. Teraz gdy wyjechała na dwa miesiąc do Australii by odwiedzić rodzinę biedaczek jest całkowicie załamy. To pierwszy raz prawie od dwóch lat gdy muszą się rozstać na tak długi czas. Co bardzo w niego uderzyło i jest gorszy od kobiety w ciąży, która miałaby jednocześnie okres.

-Ugh no dobrze, ale potem masz mi to wynagrodzić. - Zgodził się już chętniej Harry, którego myśli zajęła wizja Louisa wynagradzającego mu to bycie samym przez godziny, na którą mimowolnie stał się twardy, mając przed oczami klęczącego przed nim Tomlinosona krztuszącego się jego penisem z malinowymi ustami obejmującego jego obwód i zaszklonymi oczami. Musiał się powstrzymać, by nie jęknąć na to wyobrażenie, więc tylko spojrzał wygłodniałym wzrokiem na zmierzającego w jego kierunku szatyna.

-Z chęcią ci to później wynagrodzę kochanie- wyszeptał Louis owiewając swoim ciepłym oddechem szyję wyższego i ścisnął jego męskość przez spodnie, po to by później się zaśmiać i szybko opuścić ich dom zostawiając Stylesa z wielką erekcją.

-LOUIS! - Krzyknął za nim jeszcze Harry nim udał się do ich sypialni by położyć się nacałym łóżku i zaczął powtarzać: - Myśl o pani Brown z księgowości w stroju kąpielowym, myśl o pani Brown z księgowości w stroju kąpielowym, nie myśl o Louisie w koronce, nie myśl do cholery o Louisie w koronce! Kurwa! On mnie kiedyś wykończy- westchnął i zaraz włożył rękę w bokserki by sobie ułożyć.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

-Hej Lou! - Krzyknął blondyn, wstając z krzesła, gdy zobaczył Louisa kierującego się w stronę jego stolika w Nandos.

-Cześć Niall- odpowiedział mu z uśmiechem szatyn przyciągając przyjaciela do uścisku.

-Wieki cię nie widziałem stary! Czy Styles w ogóle wypuszcza cię z sypialni?- zapytał Niall, kiedy już usiedli przy stoliku.

- Widzieliśmy się wczoraj, kiedy postanowiłeś PONOWNIE wyjeść nam wszystko z lodówki! I wyobraź sobie, że tak. Przecież nie zawsze musimy to robić w sypialni prawda?- odpowiedział Tomlinson z zadziornym uśmiechem, na który Irlandczyk odpowiedział przesadzoną miną wyrażającą obrzydzenie.Tomlinson tylko się na to zaśmiał.

A po chwili dodał; -jak sobie radzisz?- ze zmartwionym wyrazem twarzy.

- Jest ciężko. Zawsze była obok mnie i mogłem nią liczyć tak jak ona na mnie. Miała zawsze dla mnie uśmiech wiesz? Był taki specjalny i gdy tylko go widziałem mój dzień stawał się lepszy. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. A teraz ledwo rozmawiamy na skype'ie. Cholernie tęsknie Tommo, za nią całą. Wszytko mi o niej przypomina, a będę mógł trzymać ją w ramionach ponownie dopiero za półtora miesiąca! Nie wiem, jak to wytrzymam. Jest coraz trudniej wytrzymać w pustym mieszkaniu. Ciągle łapię się na tym, że szukam kluczyków do auta by do niej pojechać, po czym przypominam sobie, że jej nie zastanę, poleciała do pieprzonej Australii!!!- wyrzucił z siebie blondyn na jednym wydechu i położył głowę na stoliku w akcie męczeństwa.

-Niall wiem jakie to trudne, kiedy nie ma przy tobie osoby która kochasz, ale dasz radę. Masz przecież zawsze mnie! Ja, Harry, Perrie i Zayn zawsze jesteśmy do twojej dyspozycji. Możesz przyjść do nas zawsze gdy czujesz się samotny lub nie masz co robić. Znamy się już tyle lat! Powinieneś o tym wiedzieć blondi - rzekł i zaczął delikatnie głaskać przyjaciela po plecach.

- Nie jesteś z tym sam- dopowiedział, lekko się uśmiechając w stronę zmarnowanego kumpla, który również odpowiedział uśmiechem i przyciągnął do siebie Louisa w kolejnym uścisku, chowając twarz w jego szyi.

- Jesteś wspaniały. Mówię serio, ja bym sobie nigdy nie wybaczył. Zniszczyłem wam dwa lata życia a ty mi pomagasz! Naprawdę przepraszam myślałem, że ta znajomość pociągnie cię na dno i chciałem cię przed tym ratować, a ty z każdym dniem jesteś coraz szczęśliwszy. - Uśmiechnął się smutno nadal ukrywając twarz w szyi szatyna.

-Rozmawialiśmy już o tym Niall. - Mruknął Tomlinson, nie lubi mówić o tych dwóch latach. - Chce żyć teraźniejszością i tworzyć przyszłość z Harrym, nie wciąż cofać się do tego co było, ponieważ jest to nie potrzebne i tylko wywołuje niepotrzebny ból.

- To nie była tylko twoja wina blondi. Oboje z Harrym spieprzyliśmy sprawę. Nie musisz czuć się więcej winnym naszego rozstania. A teraz zamówmy coś wreszcie, bo umieram z głodu!

Na to blondyn od razu się wyprostował, a uśmiech zawitał na jego twarzy. Tomlinosn odpowiedział mu równie szerokim. Po chwili zatracili się błahych rozmowach, żartach  i jedzeniu pochłanianym przez nich w ogromnych ilościach.

Kiedy Louis wreszcie dowiedział się o usunięciu wiadomości od Harry'ego przez Nialla, był wściekły. Przez dwa tygodnie nie utrzymywał z nim kontaktu i ignorował każdą próbę nawiązania z go przez Irlandczyka. Po wielu przemyśleniach w końcu zjawił się pewnego wieczoru u blondyna mówiąc, że da mu ostatnią szansę. Tą noc poświęcili na rozmowach o wszystkim co ich dotyczyło, na odbudowanie więzi oraz zaufania poważnie nadszarpniętego przez Nialla. Było dużo płaczu,wyznań, pizzy i przeprosin, ale ostatecznie następnego ranka znów byli dwójką przyjaciół ze spora ilością wspólnych wspomnień, śmiejących się z własnych, niekoniecznie udanych żartów i gotowych do pomocy temu drugiemu. Trudno było mu o tym zapomnieć. Zaufanie jakim darzył jednego z najlepszych przyjaciół okazało się nic nie warte. Czuł się zdradzony co bardzo go bolało, ale gdy myślał o straceniu tego zakręconego, wiecznie głodnego Irlandczyka, wiedział jedynie że nie może do tego dopuścić. Za wiele osób już stracił i nie może pozwolić na kolejną. Długo się do tego przekonywał, ale w końcu znalazł się pod drzwiami Horana i zapukał. A teraz znów mają swoją pokreconą przyjażn jeszcze mocniejszą niż wcześniej ze świadomością że mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

-Będę musiał się już zbierać Niall, Harry pewnie już usycha z tęsknoty za mną-zaśmiał się szatyn, zakładładjąc na siebie kurtkę.

-Kochany Louis! Mówiłem ci już może jak świetnie wyglądasz?- powiedział przesłodzonym tonem Niall szczerząc się do szatyna.

-Mów o co ci chodzi blondie, bo na pewno nie o to by powiedzieć mi komplement-mruknął podejrzliwie szatyn, wysyłają pytające spojrzenie w kierunku przyjaciela.

- Twoja podejrzliwość mnie rani drogi Lou dla którego zrobiłbym wszyściutko. Wiesz, że piękniejesz z każdym kolejnym dniem?-mówił irlandczyk z wielkim bananem na ustach.

- Ech... co chcesz?- westchnął Louis patrząc na kumpla.

- Czy moglibyście mnie z Harry'm przenocować u ciebie ploooose?-poprosił Irlandczyk próbując zrobić słodką minę.

- Jasne, że tak! Ale czemu nie możesz spać dziś u siebie? -zapytał z ciekawości niebieskooki.

-To świetnie, że się zgadzasz! Ale nie chodzi tylko o dziś.

-Jak to? Nie żebym cię nie chciał, ale czemu nie możesz spać u siebie albo u Leigh-Anne? Masz przecież klucze do jej mieszkania.

-Możliwe, że zgubiłem klucze od Leigh-Anne. A historia mojego mieszkania na pewno by cię zanudziła. Lepiej już chodźmy, Styles na pewno nie może się doczekać twojego powrotu!

- NIALL! O co chodzi z twoim mieszkaniem i czemu ,,nie chodzi tylko o dziś" mów mi w tej chwili!! I przestań robić tą minę, bo nie wyglądasz słodko tylko jakbyś miał zatwardzenie- zażądał Tomlinson patrząc z wyczekiwaniem na drugiego, który tylko westchnął i zaczął bawić się swoimi palcami by po chwili wymamrotać:

- Nie mam mieszkania Lou. Dostałem wypowiedzenie wynajmu po tym jak na ostatniej imprezie, na które nie przyszedłeś będąc zbyt zajęty kutasem Harry'ego, zalałem całe piętro i ludzi pode mną. Byłem już nieźle pijany a ktoś wpadł na pomysł by zmienić to w imprezę na basanie. A ja się zgodziłem, nie byłem już w stanie trzeżwo myśleć a pomysł był kuszący więc odkręciliśmy wodę w wannie i zlewie. Nim się obejrzałem a wszystkie pomieszczenia były zalane wodą, a w jeszcze krótszym czasie otrzymałem wypowiedzenie i proszę czy mógłbym u was pomieszkać do czasu powrotu Leigh-Anne?- zapytał ze skruchą Irlandczyk patrząc tępo na swoje buty.

-TY CO??!-wyrzucił z siebie Louis patrząc z niedowierzaniem na smutnego przyjaciela, ale zaraz dodał - Oczywiście, że tak ty irlandzka kupo farbowanych blond włosów- nie mogąc dłużej patrzeć na takie wydanie Nialla. Ten już pochwili uwieszał się na nim dziękując mu z ogromnym uśmiechem na twarzy.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

-Louis moglibyśmy jeszcze gdzieś podjechać?- zapytał Niall w samochodzie przyjaciela,

-jasne, a gdzie dokładniej?

-Na lotnisko-powiedział i zaraz został obdarzony zdziwionym spojrzeniem od szatyna.

-Po co do cholery na lotnisko?!

-Muszę odebrać swoją walizkę- wzruszył ramionami i kontynuował zjadanie się chipsami.

-Co twoja walizka robi na lotnisku?!!

-Jak to co? Musiałem gdzieś zostawić swoje rzeczy, więc walizka została w biurze rzeczy znalezionych by mi ją popilnowali -wyjaśnił jakby to było oczywiste.

-Chcesz mi powiedzieć, że zgodzili się popilnować twoją walizkę?-zapytał szatyn z niedowierzaniem.

-Oczywiście, że nie! Myślą że ją znalazłem. A zaraz ty ją odbierzesz ciesząc się, że się znalazła jako jej właścieciel- wyszczerzył się do niebieskokiego.

-Jesteś skończonym idiotą- podsumował Louis skręcając w stronę lotniska.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

-Nie mogę uwierzyć że to się udało- zaśmiał się szatyn patrząc na przyjaciela, który mu zawtórował ściskając rączkę od walizki.

-Ja też!! Myślałem, że ten plan jest skazany na niepowodzenie, a okazało się, że jestem geniuszem!!! - wykrzyknął radośnie Niall, patrząc jak niebieskooki otwiera drzwi do domu, by po chwili oboje mogli się w nim znaleźć.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

Harry słysząc otwierane drzwi szybko ruszył na spotkanie z ukochanym. Cały dzień miał w głowie słowa szatyna i nie mógł się doczekać momentu kiedy wreszcie będzie mógł wypieprzyć ten ciasny tyłek. Jego uśmiech jednak szybko zszedł z twarzy, kiedy zobaczył, że oprócz Tomlinosona jest jeszcze Niall, do którego nadal chował uraze i z chęcią by ignorował gdyby nie prośby swojego chłopaka i jego smutny wyraz twarzy, gdy mówił zgryźliwe komentarze na temat irlandczyka.

-Witaj staruszku- przywitał go blondyn w progu po czym wyminął kierując się do kuchni.

Następnie wzrok Stylesa spoczął na młodszym bezgłośnie prosząc o wyjaśnienia. Louis tylko westchnął i podszedł do starszego cmokając jego policzek na przywitanie i zaczął wyjaśniać sytuacje, omijając kędzierzawego wzrokiem wiedząc że nie spodoba mu się to co usłyszy.

-CO ??! ON MA Z NAMI MIESZKAĆ PRZEZ PRAWIE DWA PIEPRZONE MIESIĄCE??

Louis ja się nie zgadzam!!! Nie wytrzymam z nim tyle, wiesz doskonale jak trudno nam ze sobą przebywać, a teraz zwali nam się na tak długi okres do domu!

-Harry proszę, zrób to dla mnie-Louis zrobił smutną minkę, wtulając się w ciało starszego i wdychając jego zapach. Styles tylko mruknął męczeńsko mocniej obejmując ukochanego i mruknął, że się zgadza, ale nie odpowiada za możliwe uszkodzenie psychiki Horana, bo nie ma zamiaru się hamować i ograniczać w najbliższym czasie ich łóżkowych doznań.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

Ten wieczór cała trójka spędza wspólnie przed telewizorem. Jedzą popcorn, śmieją się co jakiś czas z kwestii bohaterów i prowadzą luźne rozmowy. Może to nie jest najlepsza rozrywka na świecie, ale bawią się naprawdę bobrze, co jest dla nich miłym zaskoczeniem, ponieważ żaden z nich się tego niespodziwał biorąc pod uwagę napiętą relacje Stylesa z Irlandczykiem. Horan zaczyna powoli cieszyć się z takiego obrotu spraw.

Siedzi na fotelu zjadając się piankami i oglądając film choć jego wzrok mimowolnie kieruję się co chiwlę w kieruknu zakochanej w sobie dwójki, wtulonej w siebie na kanapie pod kocem. Co jakiś czas słyszy słodkie słówka którymi się wymieniają. Jest szczęśliwy, naprawdę szczęsliwy, ponieważ wreszcie jego najlepszy przyjaciel nie jest smutną kulką, której brakuje miłości. Teraz chodzi radosny, pełen życia, a uśmiech na stałe został przyklejony do jego twarzy. I pomyśleć, że to wszystko dzięki temu samemu Harry'emu przez którego wypłakiwał tyle łez nocami i od którego Niall chciał go chronić. Teraz widzi swoje błędy, których nie da radu już cofnąć i pozostało mu cieszyć się że los ponownie złączył drogi Tomlinosona i Stylesa pozwalając żyć ich miłości.

Trzy godziny później jednak jego szczęście i nostalgiczne przemyślenia idą w odstawkę w momencie gdy zaczyna słyszeć z zaściany uderzenia ramy łóżka o ściane połączone z głośnymi jękami ekstazy i dźwiękiem ocierania się ciała o ciało. W tym momencie bardzo żałuje swojej decyzji zamieszkania u kumpla, który jest tak bardzo nie wyżyty. Więc jedynie zakrywa uszy poduszką i dalej próbuje przeczekać to by zasnąć, bo przecież nie mogą robić tego całą noc prawda?

Okazuje się, że mogą, a następnego dnia zmęczony Irlandczyk sam przestrasza się swojego odbicia w lustrze, widząc w nim zombie, ale nie można się mu dziwić. Całą noc nie zmrużył oka, słysząc przyjaciela i jego partnera uprawiających sex w pokoju obok. W czasie śniadania nie może się nadziwić, jak ta dwójka może wyglądać tak świeżo i tryskać energią przez cały pranek, po tak intensywnej nocy, ale nie porusza tego tematu. W końcu jest tylko gosciem, który zwalił im się nagle na głowy. Poza tym dziś pewnie będzie się mógł wyspać, więc nie ma takiej potrzeby.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

Niall jest bliski rozpaczy gdy dzieje się tak co noc już od dwóch tygodni. Mimo, że czas spędzony z Lou i Harry'm na wygłupach, błahych rozmowach, żartach i wielu maratonach filmowych jest zajebisty to chodzi ciągle zmęczony przez brak snu i tylko snuje się z kąta w kąt bez energii do życia. Zaczyna wyklinać Louisa i to jak głośno może krzyczeć ,,tatusiu" gdy dochodzi. Ządążyła się już utworzyć pewnego rodzaju truma do tego fetyszu u Horana.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

W połowie trzeciego tygodnia blondyn nie wytrzymuję i zabiera szatyna na stronę by zmusić go do przestania uprawiania seksu choć na kilka dni by mógł wreszcie zasnąć spokojnie bez akompaniamentu głosów Stylesa i niebieskookiego pieprzących się.

-Louis...- powiedział konspiracyjnie Niall wywiercając wzrokom dziury w szatynie, który patrzył się na niego niepewnie, nie mając pojęcia o co może mu chodzić.

-Musisz przestać uprawiać seks! Ja rozumiem, że jesteś napalony, ale ile można!!! Kocham cię jak brata, jednak jak nie dacie mi się znów wyspać to was osobiście zabiję! Oczywiście jeśli prędzej nie wykończy mnie mój szef za ciągłe przysypianie w pracy!-wyrzucił z siebie Niall patrząc karcącym wzrokiem na Louis'a. Na jego twarzy zaczęło pojawiać się poczucie winy. Zrozumiał, że to przez niego przyjaciel chodził wciąż wykończony przez ostatnie tygodnie. Zaraz jednak zadziorny uśmiech rozświetlił mu twarz, bo jak mógłby ominąć okazje do podroczenia się z tą zakręconą frytką?

-Och... przeszkadzają ci dźwięki jakie wydaję, gdy Harry wypełnia mnie całego i mocno uderza w moją prostatę? Albo jak mnie wylizuje lub warczy gdy pieprzy moje gardło swoim dużym kutasem?- powiedział Tommo patrząc jak cała twarz Horana przybrała kolor czerwony i wykrzywia się w grymasie na jego słowa. A po chwili czuje lekkie uderzenie w ramię, ale to nie powstrzymuje go przed roześmianiem się z Nialla.

- Ej! Hahahaha gdybyś widział teraz swoja twarz- mówi Lou ocierając kąciki oczu od łez nadal się śmiejąc z farboanego blondyna, który stoi do niego tyłem obrażony.

- Gdybym wiedział że przez nas nie możesz spać, ograniczyłbym to wiesz? Najwyżej Hazz będzie leciał na ręcznym i po problemie, ale ty byłeś zbyt nieśmiały by coś powiedzieć. Awww - Zagruchał nad przyjacielem, szczerząc się jak idiota i przytulając go od tyłu.

-Ciekawe co ty byś zrobił na moim miejscu bezwstydniku? - zapytał już trochę rozweselony blondyn.

-Jak to co? Dołączyłbym się oczywiście! - krzyknął, a w odpowiedzi dostał tylko parsknięcie śmiechem.

-Możesz się już nie martwić o sen. Zapewniam cię, że będziesz się mógł teraz wyspać choć nie twierdzę, że wytrzymam tak długo.

- Jesteś nienormalny, ale i tak cię uwielbiam zjebie- westchnął Ni oddając uścisk.

-Czy mówiłem ci już może jak wielki jest jego penis-mruknął Tomlinosn do ucha Nialla, który spiął się na jego słowa i po chwili zaczął gonić uciekającego przed nim roześmianego Louisa, który biegał po całym mieszkaniu aby uniknąć zemsty Irlandczyka.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

Niall tego popołudnia wyjątkowo wcześniej wracał z pracy i był wprost w wyśmienitym humorze. Od dwóch dni może się normalnie wysypiać przez co ma ochotę całować Louisa po rękach, ale szybko rezygnuje z tego pomysłu gdy na myśl przychodzą mu rzeczy, co mógł nimi robić. Wracając czuję się zajebiście, a myśli zajmuje mu wizja z piwem i Netflixem. Nie może się doczekać momentu zamienienia jej w rzeczywistość. Zaskakująco szybko wyparowuje ona z jego głowy gdy wchodząc do salonu spostrzega Louisa, który z odchyloną głową w akcie rozkoszy ujeżdża Hary'ego obciągającemu mu. Z zawrotną szybkością opuszcza mieszkanie nadal mając przed oczami ten okropny (według niego) widok. Jeszcze lekko zamroczony wchodzi do taksówki i dzwoni do jedynej osoby, która może zrozumieć to co właśnie przeżył.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

-Wciąż w to nie wierzę!! Teraz przynajmniej wiesz czemu tak bardzo przeżywałem, kiedy zobaczyłem jego goły tyłek. Chociaż ty to przebiłeś! Zobaczyć ich w akcji i to w pierwszym rzędzie! No no... pogratulować tylko!- śmieje się pijacko Zayn. To już ich trzecia godzina w barze i oboje są kompletni zalani, lecz nie przeszkadza im to dalszym przeżywaniu traumy Irlandczyka.

Niall spotkał się tu z Zayne'em od razu po feralnym wydarzeniu. Musiał się z kimś podzielić swoją tragiczną historią i porządnie upić. A kto bardziej pasuje do tego planu niż Zayn, także mający na swoim koncie ujrzenia nagiego Harry'ego?

-To było straszne! Nigdy więcej!-wykrzyknął Niall zwracając tym samym uwagę paru osób siedzących niedaleko nich.

-Oboje musimy się od teraz trzymać razem- powiedział Zayn kiwając się lekko na krześle, biorąc kolejnego łyka piwa.

- Czemu?- mruknął blondyn patrząc na mulata nie rozumiejącym, niewyraźnym wzrokiem.

- Bo jako jedyni ujrzeliśmy piekło, od teraz powinniśmy trzymać się razem - wyjaśnił Zayn.

-Masz rację- przyznał Niall, kiedy po minucie załapał sens słów brązowookiego.

Kontynuowali by nadal swoja rozmowę gdyby nie Perrie, która nagle pojawiła się przy Zaynie i wyrywała mu kufel z reki.

- Miałeś być półtorej godziny temu w domu! A zamiast tego znajduję cię totalnie zalanego z Niallem! Mogłeś chociaż napisać, zrobić cokolwiek, ale nie! To za wiele dla jaśniepana. - Warknęła chwilę później łapiąc Zayna za ramię i natychmiastowo ściągając z krzesła. Ten tylko popatrzył na nią przepraszającym, nie do końca obecnym wzrokiem ledwo stojąc na nogach.

-Ale koch...-spróbował jakoś udobruchać dziewczynę, ale od razu mu przerwała.

-Nie kochaniuj mi tu Malik!- wysyczała nakładając na niego kurtkę. Niall chcąc załagodzić jakoś sytuacje i usprawiedliwić chłopaka już otwierał buzie by coś powiedzieć, ale na lodowate spojrzenie, którym obrzuciła go obecnie różowo włosa, zrezygnował. Minute później mulat stał obok ukochanej gotowy do opuszczenia z nią lokalu.

-To hej - rzucił parze na pożegnanie Horan, łapiąc za swój niedokończony kieliszek.

-Och, haha ty chyba nie myślisz, że tu zostajesz? Mam zamiar doprowadzić pod same drzwi Tommo, który się teraz o ciebie zamartwia idioto-wypowiedziała ze złośliwym uśmiechem.

- Umawiasz się z potworem- wyszeptał jeszcze Niall do kumpla w drodze do auta dziewczyny, który pokiwał mu głową całkowicie się z nim zgadzając.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

- Boróweczko - mruknął malik z zamiarem przeproszenia dziewczyny kolejny raz. Prawie cały alkohol już z niego wyparował zostawiając wyrzuty sumienia.

Perrie zignorowała go, odwieszając kurtkę, nie miała ochoty z nim rozmawiać. Może przesadziła, ale zamartwiała się z Tomlinsonem o tych dwóch baranów godzinę, póki jakiś znajomy nie zadzwonił do niej, mówiąc, że spotkał ich w klubie. Nie umiała wtedy powstrzymać swojej złości. Naprawdę bała się o Zayna w czasie gdy on bawił w najlepsze z Horanem, nie dając jej żadnej oznaki życia. Blondyn nie był lepszy, ale nim zajmę się już Lou. Nie był zbyt zadowolony gdy przekazywała mu zataczającego się Irlandczyka, a zmartwienie wymieszane ze złocisz i irytacją, które malowało się na jego twarzy nie wróżyło farbowanemu nic dobrego. ,,I dobrze" dopowiedziała sobie w myślach. Należy mu się.

Odłożyła kluczyki na stole kierując się do łazienki nadal nie słuchając przeprosin brązowookiego, całkowicie ignorując jego osobę. Może powrót do siebie był błędem skoro przez cały czas jedno z nich jest niezadowolone?

Pod prysznicem przypominała sobie ich pierwsze spotkanie po rozstaniu. Dosłownie wpadli na siebie w sklepie robiąc zakupy. Wróciła do tego miasta miesiąc w wcześniej wynajmując kawalerkę z przyjaciółką z college'u. Przez ich zderzenie wypadły wszystkie produkty z rąk Zayna. W tamtym momencie nie wiedziała że to on. Kucnęła, wymawiając przeprosiny i podnosząc jego zakupy. W chwili wręczania ich mu, spojrzała na jego twarz natychmiast zamierając.

Spoglądał na nią nie dowierzając, ale kryła się w tym spojrzeniu także nutka radości wymieszanej z nadzieją i niepewnością.

Po otrząśnięciu się, od razu chciała odejść, lecz nie pozwolił jej w tym nagły uścisk na nadgarstku. Odwróciła się więc w stronę dawnego kochanka by usłyszeć po chwili niespodziewaną prośbę o rozmowę przy kawie. Mimo tego co podpowiadało jej serce miała zamiar odmówić. Jednak patrząc w te piękne brązowe oczy wypełnione nadzieją należące do osoby, którą kochała.. nie, którą wciąż kocha nie mogła tego zrobić. Spędzili w pobliskiej kawiarni godzinę. Opowiadali sobie co porabiali w czasie rozłąki jakby nigdy nic co miało między nimi miejsce się nie wydarzyło. Nie jest pewna w jak to się stało, że umówili się na kolejne spotkanie, ale później sytuacja szybko się rozwinęła. Po kilku spotkaniach wylądowali razem w łóżku, uświadamiając jak bardzo wciąż się bardzo kochają. Poranek spędzili na opowiadaniu sobie rzeczy, które pomijali na pozostałych spotkaniach. Mówili o uczuciach, smutku, żalu związanego z utratą dziecka jak i przeżywaniem swojego rozstania. Ostatecznie postanowili zaryzykować dając sobie kolejną szanse. Później przypominała sobie jak tu się przeprowadzali ze Scoobym. Zayn ciągle się wygłupiał i skradał jej całusy, gdy mieli odstawiać rzeczy z kartonów na odpowiednie miejsca. Było tam dużo śmiechu, a to wspomnienie nadal wywołuje uśmiech na jej twarzy. Przypominała sobie kolejne nowe wspomnienia z Malikiem, których stworzyli tak wiele. Wspominała pocałunki wczesnym porankiem, wymyślanie historyjek do poszczególnych ludzi, siedząc na ławeczce w parku i zajadając się lodami, wspólne pieczenie pierniczków i porządnie wykorzystane noce.

Czy naprawdę rozważała zostawienie tego cudownego mężczyzny przez tak błahą rzecz? Zapytała sama siebie w myślach po czym pokręciła głową sama na siebie. Niall ostatnio zwrócił jej uwagę, że przesadnie na wszystko reaguję. Może to prawda? Pewnie jest to spowodowane stresem związanym z pracą, usprawiedliwiła wyrzucając z głowy wszystkie myśli o dziecku.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

Gdy przyszła do sypialni, zastała w niej śpiącego już chłopaka. Kąciki ust różowowłosej skierowały się w górę patrząc na ukochanego z rozczuleniem. Kilka minut później kiedy skończyła napawać się widokiem ukochanego sama ułożyła się łóżku. Zalało ją ciepło gdy śpiący automatycznie wyczuwając jej ciało obok, objął ją ramieniem. Wtuliła się w niego a po chwili ją też zmorzył sen.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

- Witaj moja miła! - Perrie otworzyła powoli oczy słysząc lekko zachrypnięty głos.

- Cześć- odpowiedziała spoglądając na tace trzymaną przez Mulata w rękach.

Oglądała jak stawia ją obok niej, by złożyć na jej policzku delikatny pocałunek. Obudziła się w niesamowitym humorze spowodowanym jej wczorajszymi przemyśleniami i pewnością, że to z tym mężczyzną chce się zestarzeć.

- Czyżby w ramach przeprosin? - Zapytała patrząc znacząco na tace pełno pysznego śniadania oraz na reakcje Zayna, który zaczął spoglądać na swoje ręce. Wczoraj wybaczyła mu całą sytuację więc jego przeprosiny były zbędne. Oczywiście mogla mu to teraz powiedzieć by się już nie denerwował, ale możliwość oglądania go zakłopotanego była zbyt kusząca.

-Ja naprawdę nie chciałem cię zdenerwować. Niall zaskoczył mnie swoim telefonem pilnie żądając spotkania...- tłumaczył nie zauważając rozbawionego wzroku Pezz. Po chwili przerwała mu pocałunkiem nie chcąc dalej słuchać jego wypocin.

Ostatecznie nie opuściła sypialni przez następną godzinę, a jedzenie na tacy ciągle czekało na skonsumowanie go.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

Niall obudził się przez niesamowicie głośny wrzask, na który szybko się podniósł, co okazało się być błędem, bo po chwili poczuł ogromny ból głowy i ponownie opadł na łóżko. Dopiero później zwrócił uwagę na stojącego nad nim Louisa z tabletkami, szklanką wody i przeszywającym go nieprzyjemnym spojrzeniem.

-Masz mi coś do powiedzenia?- spytał szatyn ze skrzyżowanymi rękoma i podniesioną brwią, obserwując przyjaciela popijającego woda tabletki. Widząc jego nie ogarniające spojrzenie

- Na przykład o zalaniu się w trupa i Perrie która musiała odstawić cie przed same drzwi?!- dopowiedział.

Niall natychmiast przypomniał sobie, widok jaki zastał w domu po pracy i wzdrygnął się.

- Dowiem się w końcu, co było powodem twojego upicia się i brakiem kontaktu przez tyle godzin?! - krzyknął zdenerwowany Louis zwracając tym uwagę Harry'ego, który wszedł po chwili do pokoju i owinął swoje ramiona wokół ukochanego. W celu uspokojenia oraz dodania mu otuchy.

Pamięta jak niebieskooki wczoraj histeryzował i wymyślał czarne scenariusze o tym co mogło się przydarzyć Irlandczykowi. Jego miłość życia bardzo się denerwowała za co chciał przyłożyć blondynowi. Teraz jednak ważniejsze było uspokojenie szatyna, a nie mordercze zapędy na Nialla. Poczuł ciepło rozlewające mu się podbrzuszu, czując jak jego Boo rozluźnia się pod jego dotykiem. Ten uroczy moment przerwał niestety skacowany chłopak swoimi słowami.

- Ale, że w salonie ?- powiedział tylko, lecz oni dobrze zrozumieli co ma na myśli przez co ich policzki pokryły się lekko szkarłatem.

Louis mocno zacisnął wargi i wysłał blondynowi spojrzenie mówiące że to jeszcze nie koniec i wyciąganie przyłapania ich w salonie go nie uratuje. Na tym ich rozmowa się zakończyła, a Louis opuścił tym czasową sypialnie Nialla ciągnąc za sobą Stylesa.

Niall odetchnął z ulgą gdy Tomlinson wyszedł. Kocha go jak brata, ale jego godzinnych kazań na kacu by nie zniósł. Na dźwięk zatrzaskiwanych drzwi sypialni obok lekko się wzdrygnął, nie przywiązując do tego większej wagi. Czego cholernie później żałował słuchając czwartą godzinę odgłosów dochodzących z za cienkich ścian.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

Kolejne tygodnie mijały im podobnie. Były wypełnione kiepskimi żartami, długimi wymianami zdań na temat rodzaju najlepszej pizzy oraz spotkaniami całej ekipy u Zayna i Perrie by nadrobić zaległości i poplotkować o wszystkim. Czas ten nie mógł się obyć też bez napalonej dwójki z zapędami ekshibicjonistycznymi, która raniła oczy Irlandczyka, ale także wynagradzała to swoimi słodkimi momentami, podczas których ich nowy lokator stawał się podekscytowaną fangirl z oczami zamieniającymi się w dwa serca. A teraz nadszedł w końcu upragniony dzień powrotu partnerki szalonego lepreuchana.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

-Leigh-Anne! - krzyknął Niall na lotnisku i ruszył biegiem na spotkanie ze swoją ukochaną, która nareszcie wróciła do niego, zostawiając resztę przyjaciół w tyle.

Gdy tylko była w zasięgu jego ramion zamknął ją w silnym uścisku za chwilę całując zachłannie. Oboje nie mogli nacieszyć się swoją bliskością po tak długim czasie braku kontaktu. Oczywiście regularnie odbywali sype'a dzięki czemu informowali się na bieżąco o wydarzeniach ze swojego życia jednak to nie to samo.

-Zabierz mnie od nich! - zapłakał teatralnie Horan odrywając się od warg swojej dziewczyny- niedługo-ma- nadzieje-narzeczonej. Wskazując na przyszłe państwo Styles stojące obok Perrie i Malika oglądających ich z rozczuleniem na twarzy.

- To potwory! Nawet nie wiesz co ja tam przeżywałem!-dramatyzował, machając rękoma na wszystkie strony.

Dziewczyna pogubiła dość szybko się w jego monologu i wpatrywała się jedynie urzeczona w chłopaka. Pokochała go całego, łącznie z jego wielkim apetytem i dziwnym humorem. Był to ten jedyny, wiedziała to leżąc późną nocą z nim w łóżku i wspólnie planując zmiany w teraz już wspólnym mieszkaniu.

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- --

Od dziś znów byli tylko oni. Brak wkurzających irlandzkich piosenek puszczanych na maksa o poranku i brak potrzeby uzupełniania lodówki dwa razy dziennie. Oznaczało także brak jakichkolwiek ograniczeń jakby w ogóle je stosowali nawet w obecności Horana.

Tego ranka Louis wszedł troszkę wciąż zaspany do kuchni, zaraz będąc przyciągniętym do silnego ciepłego ciała swojego chłopaka. Spojrzał na niego z wymalowanym uwielbieniem w oczach i musnął delikatnie malinowe, pełne wargi zatracając się w towarzyszącemu mu przy tym uczuciu. Styles nie był lepszy spoglądając na niego jak na ósmy cud świata, kiedy się lekko odsunęli i poprawił ukochanemu opadającą na oczy niesforną grzywkę.

-Cześć - mruknął Lou owiewając tym samym odsłoniętą szyję bruneta i zagłębił się całkowicie w szmaragdzie tęczówek kędzierzawego, zawieszając ręce na jego karku.

-Hej Loueh - mruknął tuż przy wąskich ustach wybranka aby połączyć później z nimi swoje w pełnym namiętności pocałunku.

Oderwali się od siebie ostatecznie kiedy usłyszeli nie spodziewany gwizd. Zdziwieni spojrzeli na korytarz i doznali deja vu widząc tam farbowanego z walizką w ręce i kluczykami do ich domu, których zapomnieli mu wziąć ostatnio, w drugiej. Ten podszedł bliżej do nich szczerząc się bez przerwy kiedy spogladał na ich zbaraniałe miny.

Nie rozumiejąc co się właśnie dzieje, obserwowali rozsiadającego się przy stole blondyna, który zrobił słodką minę i powiedział:

- U Leigh-Anne jest remont naszej przyszłej wspólnej sypialni, więc jesteśmy na siebie skazani jeszcze przez kilka tygodni panowie- rzekł z lekkim, złośliwym uśmiechem malującym się na jego ustach.

Potem był tylko jęk niezadowolenia i uderzanie głową o ścianę na wyobrażenie sobie najbliższej przyszłości z tym Irlandczykiem przez Styles'a.

The end



Do autorki "Dodatku A": Jeszcze tylko dodam, że mimo twojego pozwolenia, postanowiłam nie zmieniać nic w treści. Usunęłam tylko te kilka literówek, które rzuciły mi się w oczy. Uważam, że praca jest naprawdę świetna i zdecydowanie nie powinnam w nią ingerować. Zakochałam się w tym i nawet nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo. Szalałam z radości kiedy widziałam nawiązania do jakiegokolwiek wydarzenia z Expensive, ponieważ to uświadamiało mi, że może jednak ludzie czytali tą historię z uwagą (albo tylko niektórzy i tylko fragmenty, lol). Tak czy inaczej chcę, żebyś wiedziała jak bardzo wdzięczna ci jestem za możliwość przeczytania tego. I naprawdę, naprawdę dziękuję ci za cały czas jaki musiałaś na to poświęcić. Doceniam to, ponieważ twoja praca liczy prawie 6K słów, podczas kiedy rozdziały tego ff to średnio tysiąc słów, a ja i tak czuję się po napisaniu każdego z nich wyczerpana. Liczę na to, że przeczytasz tutaj swoją pracę i zobaczysz jaki kawał dobrej pracy zrobiłaś.

(No i Zerrie... Och, moje serce do ciebie należy!)

Naprawdę bardzo, bardzo, bardzo dziękuję! Kocham Cię,

Wiktoria xx

PS: jeśli jest tu ktoś jeszcze, kto miałby ochotę napisać swój dodatek, to piszcie do mnie śmiało! Przyjmę wszystkie wasze pracę z uśmiechem na twarzy. :)

PPS: Napisałam "Kocham Cię" co było skierowane głównie do autorki Dodatku A, ale tak naprawdę to kocham was wszystkich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro