99.
Minęło półtorej tygodnia od kiedy Perrie się wyprowadziła, a Zayn wydawał się coraz bardziej zapadać w sobie. To martwiło Louisa, który chciał pomóc swojemu najlepszemu przyjacielowi, jednak nie miał ku temu zbyt wielu okazji. On i Malik pracowali w różnych porach, a szatyn dodatkowo miał zajęcia na uczelni, co ograniczało jego czas wolny. Niby mógłby się znów do niego wprowadzić, ale wiedział też, że chłopak potrzebuje nieco przestrzeni. No i jego były pokój był teraz istną ruiną.
- Cześć! - woła od progu. - Mam nadzieję, że nie jesteś teraz zbytnio zajęty, ponieważ potrzebuję twojej pomocy.
- Tu jestem. - Odpowiada mu z salonu Malik i chłopak kieruje się w jego stronę.
Znajduje przyjaciela rozwalonego na kanapie ze zgaszonym światłem w pokoju ze skrętem w dłoni. Siada obok niego, a na mały stolik kładzie swoje torby z dzisiejszymi zakupami.
- Jak się dziś czujesz? - pyta, na co mulat znacząco się krzywi. - Cóż, zgaduję więc, że będziemy w takim razie rozmawiać o mnie.
- Popieram twój pomysł.
Niebieskooki wyciąga z jednej z siat czerwoną kopertę i wręcza ją chłopakowi razem z czarnym długopisem.
- To kartka dla Harry'ego. Postanowiłem być romantyczny w te walentynki. - Wyjaśnia. - Ale moje pismo to gówno, więc potrzebuję cię do zrobienia tego za mnie, panie Zdolny Manualnie.
Starszy wręcza mu swojego skręta i odtyka długopis. Następnie wyjmuje z koperty kartkę, na której widnieje rysunek z zakrwawionym amorkiem przebitym całą masą strzał.
- To jest ta twoja romantyczność? - Pyta rozbawiony.
- Moja romantyczność polega na zmuszeniu Nialla, żeby wykradł swojej nowej dziewczynie klucz do mieszkania Harry'ego i włamanie się tam w walentynki. Uwierzysz, że Horan spotyka się z Leigh-Anne i nic mi nie powiedział na temat tego, że jego nowa miłość to asystentka Stylesa? Gdzie się podziała jego męska solidarność?
- Zamierzasz się do niego włamać?!
- Spokojnie, Zayn. Jestem pewien, że się ucieszy. Zwłaszcza, że znajdzie mnie tam w samej walentynkowej kokardce.
Malik śmieje się cicho, po czym idzie zapalić światło w pomieszczeniu, dając im lepszą widoczność.
- Co napisać?
- Mam tu cytat! - Raduje się młodszy wyciągając z kieszeni złożoną karteczkę. - To E.E.Cummingsa. "I teraz ty jesteś i ja jestem tajemnicą, która nigdy więcej się nie powtórzy."
Mulat kończy zapisując cytat swoim starannym pismem, dodając z boku rysunek zdechłych ptaszków w serduszku, który bardzo śmieszy Tomlinsona.
- Podpisz. - Rozkazuje młodszy dając mulatowi przed nos kartkę.
Zayn trzyma skrawek papieru w dłoni, a na jego twarzy widnieje wyraz niezrozumienia.
- "Miłość, która nie śmie wyjawić swojego imienia"?
- Jak w "Portrecie Dariana Gray'a" - woła z entuzjazmem młodszy. - To takie nawiązanie, rozumiesz?
- Czy nie prościej byłoby podpisać się imieniem? Albo chociaż jako tajemniczy wielbiciel?
Tomlinson wzdycha głęboko, a wyraz rozczarowania pojawia się na jego twarzy.
- Nie rozumiesz.
°°°°°
Niall odbiera połączenie od Louisa i włącza je na głośnik, widząc karcące spojrzenie Leigh-Anne. Dziewczyna naprawdę nie lubiła, kiedy trzymał telefon przy uchu prowadząc samochód.
- Cześć Loueh. - Wita się z przyjacielem.
- Aloha, Nialler. - Odpowiada chłopak. - Mam do ciebie bardzo ważną prośbę.
Blondyn wywraca swoimi błękitnymi oczami, a siedząca obok niego Pinnock daje mu czuły uścisk kolana.
- Mi też miło cię słyszeć. Zwłaszcza, że ostatnio kiedy do ciebie dzwoniłem, odebrał Styles, mówiąc, że aktualnie masz nieco zajęte usta.
Szatyn śmieje się na wspomnianą sytuację, mino, że jego przyjacielowi wcale nie było wtedy zabawnie.
- Cóż, tak czy inaczej. Potrzebuję żebyś pomógł mi zdobyć klucz do mieszkania Stylesa. Leigh-Anne na pewno go ma.
Niall śmieje się głośno, kiedy Pinnock wykręca swoimi oczami i daje Louisowi znak, że właśnie go słucha.
- Och... - Zaczyna zmieszany chłopak. - Cześć, Lee.
- Cześć Louis.
Szatyn po drugiej stronie telefonu zastanawia się, jak subtelnie wybrnąć z dziwnej sytuacji, kiedy dwudziestopięciolatka zaskakuje go swoim łagodnym głosem.
- Więc chcesz pożyczyć ode mnie klucz do Harry'ego? I nie zamierzasz go okraść, zdemolować mu domu czy coś takiego?
- Och, nie nigdy! Chcę tylko zrobić mu niespodziankę walentynkową i pozwolić mu pieprzyć mnie na jego kanapie. - Odpowiada pośpiesznie chłopak, na co Niall parska śmiechem.
- Jesteś bez wstydu, Tommo.
- Cóż, pożyczę ci klucz, jeśli obiecasz mi, że Styles zmieni swoją tapetę w telefonie na coś mniej rażącego w oczy od twojego nagiego tyłka.
Tym razem to Tomlinson śmieje się wesoło, a następnie wysyła szeroki uśmiech w przestrzeń.
- Zgoda.
°°°°°
Czołem moja Larry załogo.
Ugh, co za okropny dzień dziś miałam! Chcę przekazać pewnej osobie, żeby wsadziła sobie palec w oko, nawet jeśli mam 100% pewności, że tego nie przeczyta.
Anyway. DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM ZA 90 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ! Nie wiem jakim cudem tylke się tu tego uzbierało, ale jestem wam ogromnie wdzięczna. Jesteście najlepsi ❤
A teraz coś co wszyscy uwielbiają, czyli małe przypomnienie:
ZOSTAŁ JEDEN ROZDZIAŁ DO PROLOGU, A CO ZA TYM IDZIE - ZAKOŃCZENIA.
JEDEN
ROZDZIAŁ
J
E
D
E
N
Kocham was,
Wiktoria ×××
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro