97.
(95 ✔
96 ✔
97 ✔
Maraton - malutki, ale jest - zakończony!)
Kiedy Zayn wraca do mieszkania, jest już wieczór. Kwadrans temu został wyrzucony z sali, na której leżała Perrie. Pewnie mógłby zostać tam jeszcze jakiś czas, gdyby dziewczyna była sama na sali, jednak tak nie było. Lub gdyby może chociaż raz się do niego odezwała albo na niego spojrzała. Może wtedy mógłby zostać.
Zapala światło i rozgląda się po dziwnie pustym mieszkaniu. Wyczerpany z sił, rusza w kierunku sypialni. Na szafce koło łóżka znajduje telefon, więc chwyta go, żeby napisać smsy do Louisa i Nialla.
Gdy tylko odblokowuje ekran, zasypuje go cała masa wiadomości od Gigi. Zayn szybko przypomina sobie o fakcie, że miał zjawić się w pracy jakieś dwanaście godzin temu i uznaje, że pewnie o to chodziło. Nagle zastyga w bezruchu, a fala bólu ogarnia jego ciało.
Gigi. To o nią się wczoraj pokłócił z Pezz. To ta głupia kłótnia tak bardzo zdenerwowała dziewczynę. To te idiotyczne emocje pozbawiły ich małe dzieciątko życia. Ich fasolkę.
To jego wina.
Mulat rzuca telefonem o ścianę, nawet nie czytając wiadomości.
Chłopak czuje rosnącą złość. Żałosne uczucie zmęczenia znika, zastąpione dziką, gwałtowną furią.
Nawet nie zauważa momentu, kiedy wchodzi do dziecięcego pokoju. Gdy już się tam znajduje, po prostu robi to co podpowiadają mu emocje.
Krzyczy z bólu, kiedy zrzuca z półek pluszowe misie, które razem z Perrie wybierali. Wyje z wściekłości przywracając białą drewnianą kołyskę, na którą wydał pierwsze pieniądze za sesję.
Kopie.
Rozrywa.
Popycha.
Zayn czuje się jak zwierzę zamknięte w klatce. Całkowicie bezbronne, bezradne.
Widok zasłaniają mu łzy lecące w dół jego twarzy od momentu kiedy wszedł do pokoiku.
Kopie małą szafkę i gdy ona upada, w pokoju rozlega się dźwięk tłoczonego szkła. Mężczyzna rozgląda się zdezorientowany, a kiedy wreszcie dostrzega źródło hałasu, upada na kolana.
Jego ramiona opadają i unoszą się pośpiesznie w szlochu.
Z odłamków szkła wydobywa małe zdjęcie USG. Jego palce przecinają się o ostre krawędzie szybki, ale nawet tego nie zauważa.
W jego oczach pojawia się jeszcze więcej łez, a w gardle zastyga jęk bólu. Czuje jakby jego serce było rozszarpywane na kawałeczki, tworząc w środku dziurkę wielkości mniej więcej fasolki.
Mężczyzna przyciska zdjęcie do piersi, płacząc głośno i nie mogąc przestać powtarzać tego jednego cholernego słowa. Jego palce plamią fotografię krwią, a słone łzy dodatkowo ją niszczą. To jednak nie ma znaczenia w tym momencie. Nic nie ma znaczenia, tak właściwie.
- Przepraszam... - Szepcze mulat zginając się, więc dotyka swoim czołem ziemi. Czuje szkło wbijające się nie przyjemnie do jego skóry, ale ten ból nie może się równać z tym co czuje wewnątrz. - Tak bardzo Cię przepraszam, kochanie...
°°°°°
Gdy rankiem Louis przychodzi do mieszkania Malika, zastaje go śpiącego na podłodze w zdemolowanym pokoju dziecięcym. Zakrwanione palce zaciśnięte są na zdjęciu USG, włosy odstają we wszytkie strony, ślady łez zostawiły zaschnięte ścieżki na jego policzkach.
Tomlinsonowi wystarcza jeden rzut oka, żeby się domyślić.
Opada na kolana obok przyjaciela i delikatnie go budzi.
W pierwszej chwili Zayn nie jest w stanie wypowiedzieć nic poza przeprosinami i Louis niezbyt wiele z tego rozumie. Dopiero gdy Tommo przytula go i zapewnia, że jest przy nim, chłopak nieco się otrząsa.
Zayn milczy, kiedy Louis oczyszcza jego rany.
Milczy też, kiedy chłopak dzwoni do Perrie dowiedzieć się w jakim jest stanie.
Milczy, kiedy szatyn pakuje kilka rzeczy dla dziewczyny.
Milczy w drodze do szpilatala.
Kiedy w końcu docierają do pokoju, w którym leży blondynka, wieszcie się odzywa. Zaczyna ją przepraszać, płakać i błagać o wybaczenie.
Ale tym razem to Perrie nie ma słów. Nie ma też sił, żeby spojrzeć mu w oczy.
Louis patrzy na to wszystko przez następną godzinę. Obserwuje jak serca jego najlepszych przyjaciół łamią się w najgorszy z możliwych sposobów.
Kiedy mają wychodzić, Perrie, która musi zostać jeszcze jeden dzień na obserwacji, wyciąga do mulata dłoń. Kiedy odkrywa palce, Zayn znajduje w środku pierścionek zaręczynowy.
Rozumie.
- Chodźmy. - Szepcze do jego ucha Louis, po czym popycha mulata w stronę wyjścia.
Tommo zachowuje swoje zdanie dla siebie. Milczy nawet kiedy w połowie drogi, Malik każe mu zatrzymać samochód. Udaje, że nie widzi jak chłopak wyrzuca pierścionek w śnieg.
A później udaje, że nie widzi łez płynących po twarzy przyjaciela.
Udaje, ponieważ kiedy wszystko się pieprzy, pozostaje tylko grać, że jest dobrze.
°°°°°
° Przypominam, że zostały trzy rozdziały do końca °
Kocham was
Wiktoria ××
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro