Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

89.

(ktoś mówił, że potrzebuje słodkiego Larry'ego i miłości, czy mi się wydawało? ;>)

°°°°°

- Będę tak cholernie tęsknił za tym mieszkaniem. I za Scoobym, tylko za nim. - Jęczy Louis patrząc na pięć kartonowych pudeł leżących przed nim. Mieszkał tu przez półtorej roku i miał tylko pięć nędznych kartonów. Powiedzcie mi, że to nie było żałosne.

- Nie przesadzaj Tommo, twoje nowe mieszkanie jest dwa przystanki stąd. Poza tym znając życie i tak większość czasu będziesz spędzać tutaj. Nie mógłbyś oprzeć się możliwości widywania tak seksownej bestii, jaką jestem. - Odpowiada mu na to Zayn i posyła Perrie szczęśliwe spojrzenie.

- To takie dorosłe. - Mówi z obrzydzeniem Niall. - Zamieszkacie razem. Niczym ludzie po trzydziestce.

Blondynka śmieje się, po czym odgryza kawałek jego kanapki. Irlandczyk posyła jej za to oburzone spojrzenie.

- Nie możemy być dzieciakami całe życie. - Komentuje Malik wyrywając Horanowi z ręki jedzenie i wręczając je szczęśliwej ciężarnej. Niall tylko wzrusza ramionami i tęsknie wspomina smak kurczaka.

- Chcesz się założyć? - Unosi prowokująco swoją brodę w górę, równocześnie pozbywając się okruszków po bułce ze swojej koszulki.

- Jesteście tacy dziecinni. - Przerywa im z uśmiechem Louis. - Niall, jesteś pewien, że nie mogę zamieszkać z tobą w akademiku?

- Cóż, ostatnim razem Cię stamtąd wyrzucili. Nie sądzę, by teraz ich opinia na twój temat się zmieniła.

- A co jest złego w moim mieszkaniu? - Wtrąca Perrie. - Jest wszystko czego mógłbyś potrzebować.

- Po prostu nie rozumiem dlaczego nie mogę zostać tutaj z wami. Perrie i tak już tutaj mieszka, bo nie przypominam sobie dnia kiedy bym jej tu nie widział i nocy kiedy bym jej nie słyszał...

Duża dłoń mulata zasłania jego usta. Malik śmieje się głośno z rumieńca na twarzy swojej dziewczyny, zanim odpowiada.

- Już przez to przechodziliśmy, Louis. Wiesz, że będziemy potrzebować pokoju dla fasolki. A wcześniej miejsca gdzie będziemy trzymać... No wiesz, rzeczy.

- Więc zrobicie z mojego pokoju schowek? - Woła oburzony szatyn.

W tym samym czasie Louis dostał jednak smsa od Harry'ego, więc całkowicie zapomniał o swoim pytaniu. Styles zaparkował pod mieszkaniem Lou (albo raczej byłym mieszkaniem Lou) i był gotów na pomoc w przeprowadzce.

- Jest! - Krzyczy wesoło. - Niall, Zayn, pomóżcie mi znieść te pudła na dół.

Dwójka mężczyzn spojrzała na siebie, jednocześnie krzycząc "nie ja!".

- Widziałem jego nagi tyłek. Nie mogę teraz do niego iść. - Rzuca argument Malik.

- Cóż, ja jestem w wyimaginowanej ciąży. - Odbija pałeczkę blondyn, kładąc swą dłoń na brzuchu pełnym zjedzonych godzinę temu frytek. - A teraz załatwmy to jak mężczyźni.

Następnie grali w kamień, papier, nożyce na tyle długo, że Harry i Louis sami zdążyli to zrobić. Styles wkłada do swojego auta ostatni karton (i tak, Tommo nie zrobił absolutnie nic, żeby mu pomóc), kiedy student przypomina mu całkowicie opanowanym tonem:

- Tylko nie zapomnij zabrać słodziaka.

Harry przez moment stoi zdezorientowany. Czyżby chłopak miał zamiar wziąć ze sobą to okrutne stworzenie, które kiedyś nasikało mu do buta?

- Kogo? - Pyta więc, chcąc się upewnić.

- Mnie! - Odpowiada na to uroczo uśmiechnięty dziewiętnastolatek.

Harry śmieje się i całuje chłopca prosto w jego rozkoszne usta. Ich pocałunek jest słodki, trwa krótko, jednak z jakiegoś powodu Louis uznaje go za swój ulubiony.

Może dlatego, że Styles zachował się jakby byli parą, dla której takie rzeczy jak dawanie sobie uroczych, małych całusków było typowe. Może.

°°°°°

- Wiesz, w zasadzie nigdy nie skończyliśmy naszej gry w dwadzieścia pytań? - Zauważa Louis już w mieszkaniu. Są w nowej sypialni Louisa, która nawiasem mówiąc jest cała fioletowa i Tommo myśli, żeby jak najszybciej coś z tym zrobić. Chłopak zajmuje się układaniem swoich książek na odpowiednie miejsca, a Harry...  Cóż, Styles po prostu leży na jego nowym (wreszcie dwuosobowym!) łóżku i go obserwuje.

- Mów za siebie. Ja skończyłem. - Odpowiada mężczyzna z głupim uśmieszkiem i Tommo wie, że miał na myśli loda, którego młodszy mu zrobił. Wywraca więc na niego oczami.

- Zboczeniec. A teraz poważnie. Zapytaj mnie o coś. I Styles, lepiej dla ciebie, żeby to nie miało związku z seksem.

Czterdziestolatek śmieje się cicho, po czym wyrzuca z siebie pierwszą rzecz jaka przyjdzie mu do głowy.

- Co wziąłbyś ze sobą na bezludną wyspę? Pięć rzeczy.

Louis jest najwyraźniej bardzo zadowolony faktem, że zielonooki wziął go na poważnie, ponieważ posyła mu niemożliwie szczęśliwy uśmiech.

- Bezludną wyspę? Hmm, strzelam, że coś niezbędnego do przetrwania. Powiedzmy... Namiot, książkę, te małe pistolety z których mógłbym wystrzelić, gdybym zobaczył statek oraz zapałki. - Myśli przez chwilę, po czym rzuca leżącemu na łóżku mężczyźnie prowokujące spojrzenie - I Wibrator. Mógłbym użyć go do zabicia jakiejś wiewiórki czy coś. Poza tym jestem tylko facetem. - Tłumaczy z wzruszeniem ramion.

Harry wywraca swoimi zielonymi oczami i myśli oczywiście. Jemu nie wolno sugerować nic co miałoby związek z seksem. Nie w jego dziewiczym mieszkaniu. Tomlinson uparł się, żeby przynajmniej przez jedną noc nie uprawiali tam seksu (i tak, Styles zapytał go wtedy oburzony dlaczego więc go zaprasza, ale zamknął się tak szybko jak oberwał z jego małej piąstki).

- Twoja kolej - przypomina.

- Dobrze, więc może... Czy jest jakaś rzecz, której naprawdę nie lubisz? - Pyta.

Serniki. Cholerne serniki.

Harry milczy dłużej niż powinien, a kiedy Lou posyła mu powalające spojrzenie, ten rumieni się nieco, robi bardzo niezręczny uśmiech i mówi głosem małej, wystraszonej dziewczynki:

- Następne pytanie.

- Co? Przecież to nic takie... - Zaczyna zdezorientowany kelner z małymi pytajnikami w swoich oczach.

- Błagam, cokolwiek innego. - Skrzeczy starszy, więc student poddaje się z westchnieniem. W ramach zemsty postanawia zapytać jednak o coś bardziej... "intymnego".

- Co we mnie najbardziej lubisz?

Czterdziestolatek wzdycha z ulgą, a na jego twarzy pojawiają się głębokie dołeczki.

- Mojego kutasa.

- Co? Nie o to pytałem. To nawet nie ma sensu. - Mówi student, który z jakiegoś powodu nie załapał aluzji. Harry uznaje to za niesamowicie urocze. I seksowne.

- Chodź to ci pokażę. - Rzeczy klepiąc wolne miejsce na łóżku obok siebie.

I kimże jest Louis, żeby odmówić?

Pieprzyć dziewicze pokoje, myśli jeszcze zanim rzuca się na łóżko od razu atakując wargi starszego.



°°°°°
Nie zgadniecie kto pisze rozdział z grą w 20 pytań, jednoczenie grając w 20 pytań.
Tak, to będzie ciężka zagadka. 

Kocham, dziękuję za uwagę i życzę miłego wieczoru, moje wy ulubione wiewiórki (i nie, nie zabiję was wibratorem, spokojnie).

Wiktoria ×××




btw, myślałam jeszcze o dodaniu w następnej notce brakującej sceny (kolejna zagadka dnia, nikt nie domyśli się, że chodzi o seks na końcu), ale nie wiem czy potrzebujecie tu smuta. Jednak jeśli zajmę się pisaniem tego, rozdział 90 dostaniecie trochę później, bo będę musiała poświęcić czas na napisanie tego.
Wybór należy od was.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro