80.
Nowy rok przyniósł ze sobą dobrą wiadomość i Louis miał nadzieję, że to znak. Chciał, żeby dwatysiąceosiemnasty okazał się lepszy od swojego poprzednika.
- Czyli co konkretnie będziesz robić? - zapytał Tomlinson siedząc wygodnie na kanapie.
- Na początku nic specjalnego... Zacznę od robienia sesji dla małych dzieci, później może zatrudnią mnie jako fotografa ślubnego.
- Małe dzieci są fajne. - Rzucił Niall starając się jednoczenie wepchnąć sobie do ust całą garść popcornu.
- Tak, ale jako fotograf ślubny będę zarabiać więcej. To prawdziwy cud, że udało mi się dostać tą pracę. Ich studio jest dobrym rozwiązaniem. Zwłaszcza teraz, kiedy będziemy mieć dziecko. - Ręka Zayna delikatnie owija się wokół wciąż szczupłej talii Perrie, na co dziewczyna posyła mu czułe spojrzenie.
- Tak właściwości to jak to się stało, że Cię zatrudnili? Myślałem, że nikogo nie szukają. - Wtrącił Horan.
Zayn oblizał swoje wargi nieco nerwowym ruchem i z lekkim niepokojem spojrzał na ciężarną dziewczynę.
- Pomogła mi... Och, stara znajoma. - Odpowiada.
- Na prawdę? - Brew szatyna unosi się nieco do góry. - Która?
- Gigi. - Wyznaje mulat z lekkim poczuciem winy wpisanym na twarzy.
- Czy to nie jest ta laska, z którą umawiałeś się w wakacje?
Na te słowa, głowa Edwards unosi się gwałtownie i dziewczyna posyła zaskoczone spojrzenie Malikowi. Najwyraźniej zapomniał wspomnień jej o tym małym szczególe.
- Co?! To twoja ex?! - Podnosi głos i odsuwa się od chłopaka. Kładzie swoje małe dłonie na biodrach i wygląda na naprawdę wkurzoną. - Czy miałeś zamiar mi o tym w ogóle wspomnieć?
- Louis! - Warczy rozeźlony Zayn, po czym z przepraszającą miną odwraca się w stronę Perrie. - Skarbie... My tylko trochę ze sobą kręsiliśmy. Nic wielkiego. Poza tym wiesz, że za bardzo kocham ciebie i nasze... - Tutaj zastanawia się przez chwilę, jednoczenie znów przyciągając do siebie blondynkę. - Cokolwiek się urodzi.
- Och, mam nadzieję, że to będzie dziecko. - Komentuje Niall z ustami pełnymi jedzenia.
W tym samym momencie w mieszkaniu rozlega się dźwięk dzwonka. Louis podrywa się z kanapy szybciej, niż ktokolwiek zdąży zareagować.
- To do mnie! - Woła pędząc przez korytarz w stronę drzwi.
°°°°°
- Wyglądasz okropnie. - Mówi Tomlinson, kiedy ich usta wreszcie się od siebie odrywają.
- Ja też za Tobą tęskniłem. - Odpowiada Styles, wpychając się do korytarza i zostawiając swój płaszcz na wieszaku.
Dwojka mężczyzn rusza do pokoju młodszego z nich, a ich ręce z jakiegoś powodu dryfują w powietrzu złączone. Jednak żaden z nich nie ma odwagi tego skomentować.
Kiedy wreszcie znajdują się w małym pokoju Louisa, Harry ma wrażenie jakby pierwszy raz od dawna zaczerpnął powietrza. Z małym uśmiechem na ustach wita sterty papierów na biurku studenta, walające się po podłodze ubrania i rozkopaną kołdrę. Jak dobrze wrócić do domu, myśli i zaraz po tym marszczy brwi ze zdziwieniem. Czy to możliwe, że właśnie nazwał to małe, ciemne i bardzo klaustrofobiczne pomieszczenie domem?
Jednak jeśli poświęciłby chwilę uwagi swoim uczuciom, uświadomiłby sobie, że owe wrażenie powrotu do domu wiąże się bardziej z trzymaną przez niego dłonią, niźli pomieszczeniem w którym przebywa.
- Chyba powinniśmy porozmawiać. - Stwierdza Tomlinson, kiedy rzuca się na małe łóżko. Harry przysiada na materacu obok niego, a ich nogi stykają się w sposób, który pozwala starszemu poczuć ciepło szatyna.
- Powinniśmy. - Potwierdza. - Ale tak naprawdę wcale nie mam na to ochoty.
- Ja... - Lou bierze głęboki wdech, starając się utrzymać maskę pewności na twarzy. - Nie chcę tego kończyć. - Wyznaje w końcu. - Ale nie chcę być też twoją zabawką. Nie chcę czuć się czymś mniejszym, niż być powinienem. Nie chcę stracić tego, co zyskałem, ale nie też znów przeżywać wszystkiego od nowa.
Powietrze w pokoju gęstnieje, a między dwójką mężczyzn nastaje chwilowa cisza. Oboje mają świadomości tego, że od tej rozmowy dużo będzie zależało. Wiedzą też, że nie chcą się zbytnio odsłaniać z obawy przed zranieniem.
- A czego chcesz? - Pyta w końcu Styles.
- Ciebie. - Odpowiedź nastolatka jest krótka i szybka.
- W takim razie weź mnie takiego jakim jestem. Spróbujmy od nowa, na zupełnie innych zasadach... Po prostu dajmy sobie szansę, dobrze? I zobaczmy do czego nas to zaprowadzi.
Niebieskooki nie jest pewien, czy dobrze się rozumieją, ani czy robią to w ogóle, ale w tym momencie go to nie obchodzi. Bo liczy się dla niego tylko to, że Harry chce dać im szansę. Chce sposobów znowu i jest w stanie poświęcić jakąś część siebie, żeby mogli to zrobić.
Zamiast więc kiwać głową, miażdży usta Stylesa swoimi wygłodniałymi wargami. Czterdziestolatek oddaje pocałunek lekko zaskoczony i z niepokojem uświadamia sobie, że może poczuć w swoim sercu ciepło, które przybiera kształt siedzącego na nim chłopca.
°°°°°
Louis bierze prysznic, kiedy Harry siedząc w samych bokserkach, przegląda rzeczy leżące na biurku młodszego. Uśmiecha się znajdując znajomy mu już notes w twardej okładce. Powoli przegląda jego strony, aż natrafia na coś nowego. Piosenka której jeszcze nie widział. I kim byłby gdyby nie rzucił na nią okiem?
Myślałem, że cierpiałem już wcześniej
Ale nikt nigdy nie pozostawił we mnie takiego bólu
Twoje słowa tną głębiej niż nóż
Teraz potrzebuję kogoś, kto przywróci mnie do życia
Uśmiech znika z twarzy mężczyzny, kiedy uświadamia sobie, że prawdopodobnie to on jest bohaterem tekstu.
Mam wrażenie, że idę na dno
Ale wiem, że zostanę przy życiu
Jeśli porzucę nazywanie cię moją miłością
Ruszę dalej
Harry czuje się teraz trochę tak, jakby czytał pamiętnik bądź coś równie prywatnego. Patrzy na słowa nabazgrane pochyłym pismem Louisa i wie, że nie jest to nic, co Tomlinson odważyłby się powiedzieć mu prosto w twarz. Jednak z jakiegoś powodu postanawia czytać dalej, nawet jeśli kłóci się to z jego sumieniem.
Patrzysz na mnie, jak krwawie tak, że nie mogę oddychać
Drżę, padając na kolana
I teraz, kiedy zostałem bez twoich pocałunków
Będę potrzebował szwów
Dla mężczyzny to tak, jak by ktoś nagle oblał go zimną wodą. Oczywiście piosenka nawiązuje do tego, jak w końcu wyznał prawdę, tym samym kolejny już raz, łamiąc serce nastolatka.
Oczywiście wiedział, że jego zachowanie nie może pozostać bez wpływu na Tomlinsona, jednak podejrzewać coś, a móc przekonać się o tym na własne oczy... Cholera, w tym momencie sam chętnie zdzieliłby się w twarz.
Podobnie jak ćma lgnąca do płomienia
Och, zwabiłeś mnie, nie mogłem wyczuć bólu
Twoje gorzkie serce, zimne na dotyk... *
- Harry? Możesz nigdy więcej nie grzebać w moich rzeczach, proszę? - Pyta z głową nisko opuszczoną Louis, który stoi w drzwiach swojego malutkiego pokoju, a mężczyzna natychmiast odkłada notes. Maskuje zaskoczenie na swojej twarzy i posyła chłopakowi delikatny uśmiech.
Następnie podchodzi do niższego i składa na jego czole pocałunek pełen smutku, a jego dłonie same odnajdują drogę do tych należących do Tommo.
Podobnie jak ćma lgnąca do płomienia
* tekst piosenki Shawna Mendesa "Stiches"
°°°°°
Nawet sobie nie wyobrażacie jak wielką radość sprawiły mi wasze komentarze pod Q&A! Bardzo się cieszę, że wam się podobało i dziękuję za wszytkie miłe słowa.
A tak w ogóle to zostało już równo 20 rozdziałów do końca. 4/5 opowieści za nami. Wow, to były dla mnie naprawdę szalone 11 miesięcy (prawie rok, o jejku!).
Och i jeszcze chciałam serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy dodają to ff do swoich list lektur. Nawet nie wiecie jak bardzo rośnie mi serce, kiedy widzę, że zaliczacie Expensive do "najlepszych", "godnych polecenia" albo po prostu "<3". Kocham was tak bardzo, że to wprost niewyobrażalne. Dziękuję, że tu ze mną jesteście i wspieracie nasze maleństwo (tak, nadal upieram się przy tym, że Expensive jest naszym dzieckiem) i ułatwiacie mu dostęp do innych czytelników.
Kocham was
Wiktoria ××
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro