66.
Harry czuł się trochę jak dupek, kiedy tamtej nocy wyszedł z mieszkania Louisa, gdy chłopak brał prysznic. Jednak prawda jest taka, że potrzebował nieco czasu, żeby ułożyć sobie wszytko w głowie. Potrzebował pomyśleć w spokoju, zamknąć się sam na sam ze swoimi myślami. Musiał ułożyć sobie odpowiedzi na pytania, które krążyły w jego głowie i zadbać o to, żeby nikt mu w tym czasie nie przeszkadzał.
Właśnie dlatego znalazł się w tymczasowym mieszkaniu swojej pracownicy. Oczywiście Leigh-Anne sprawiła, że wszytko wydawało się cholernie łatwe i oczywiste. Wiedział co właśnie się wydarzyło i jak powinien postąpić. Według Pinnock to było jedyne dobre wyjście. I w zasadzie mężczyzna zgadzał się z nią.
Tyle, że to co zrobić powinien, nie było tym co zrobić chciał.
Harry powinien powiedzieć Tomlinsonowi prawdę. W zasadzie powinien zrobić to prawie trzy miesiące temu, kiedy się poznali. Wiedział, że ukrywanie przed chłopakiem faktycznego stanu rzeczy nie mogłaby zadziałać ma dłuższą metę. Louis kiedyś w końcu musiałby dowiedzieć się o istnieniu Meradith i Gordona.
Głupie uczucia, zawsze wszytko komplikują.
Źle czuł się oszukując Louisa i musząc gryźć się w język za każdym razem kiedy chciał wspomnieć coś o swoim synie, bądź ponarzekać na kolejny bezsensowny pomysł żony. (On i Meradith nie mieszkali ze sobą od piętnastu lat, co jednak nie wykluczało faktu, że mężczyzna płacił za jej mieszkanie i życie. Niestety.) Tak czy inaczej, ukrywanie tak dużej części swojego życia przed młodszym chłopakiem było okropnie męczące i sprawiało, że Styles czuł się jak ostatni kutas. (Co dziwne, bo w żadnym ze swoich poprzednich "związków" nie miał tego typu rozterek.)
Największym problemem było to, że Styles wiedział czego może spodziewać się po studencie, kiedy w końcu wyzna mu prawdę. Każdy na miejscu Louisa zwiałby wtedy w oka mgnieniu. Szatyn pewnie nawet się nie będzie zastanawiać. Najpewniej zwyzywa starszego od najgorszych (i Harry wie, że zdecydowanie by mu się należało), a następnie po prostu opuści życie bruneta raz na zawsze.
Styles nie był gotowy na dziurę w swoim sercu. Wystarczało mu już, że tęskni za chłopakiem każdej pieprzonej nocy, gdy leży na swoim łóżku nie mogąc zasnąć. Dostateczną karą było szukanie osiemnastolatka w każdej osobie, którą spotykał. Każde małe ukłucie bólu jakie czuł, gdy nie widzieli się kilka dni.
Co oczywiście w żadnym wypadku nie znaczy, że Styles jest zakochany w młodszym. Nie ma takiej możliwości, by to gorzkniałe serce kiedyś miało wpaść w sidła miłości. Uczucia jakim Harry darzy Louisa są czysto... Yymm... Cóż, jest to na pewno porządnie. I lekkie zauroczenie (Czy on nie był już przypadkiem za stary na takie rzeczy?). Być może czasami zdarzało mu się zapatrzyć na chłopca lub uśmiechać głupio sam do siebie na myśl o nim. Raz na jakiś czas zostawiał u Tomlinsona swoje rzeczy, chcąc by ten zadzwonił do niego później z informacją o tym, tylko żeby mieć wymówkę do rozmawiania z nim. I istnieje cień szansy (ale tylko cień!), że Harry posiada swój specjalny uśmiech, który jest zarezerwowany tylko dla młodszego.
Ale to jeszcze o niczym nie znaczy.
Cóż, jakiekolwiek byłyby jego uczucia w stosunku do młodszego, Harry ma zamiar powiedział mu prawdę w najbliższej przyszłości. (I wcale nie ma to nic wspólnego z Leigh-Anne, która zrobiła mu straszą awanturę o to, że wciąż ukrywa przed Louisem tą rzecz z rodziną).
°°°°°
Są właśnie w jednym z tych wielkich sklepów, które zatrudniają tylko idealnie piękne sprzedawczynie (co zawsze nieco wkurza Pinnock) i stoją w kolejce do kasy, gdy dziewczyna postanawia się w końcu odezwać.
- Czy myślisz, że udobruchasz go głupim prezentem? - Pyta.
- Nie mam zamiaru go udobruchać. To nie ma nic wspólnego z moim wyznawaniem prawdy. - Odrzeka Harry, nie do końca kłamiąc. Być może chce odrobinkę zmiękczyć niebieskookiego, zanim wyzna mu prawdę, jednak to nie jest teraz ważne.
- Ale chyba wciąż masz zamiar mu powiedzieć, prawda?
- Za kogo ty mnie masz? Oczywiście, że tak. - Harry przez dłuższą chwilę wpatruje się w pudło, które kryje nowe buty, jakie ma zamiar kupić dla swojego chłopca. - Mam nadzieję, że mu się spodobają.
- Jestem pewna, że tak. Wydasz na nie więcej kasy, niż ja zarabiam przez tydzień. - Odpowiedziała mu z lekkim wyrzutem pracownica, na co mężczyzna posyła jej groźne spojrzenie. Ona śmieje się na to i uniosi ręce w geście kapitulacji. - Nic Ci nie wspominam... Ja jednak bardziej martwiłabym się rozmiarem.
- Jestem pewien, że to czterdzieści cztery. - Uspokaja ją zielonooki.
Płacą za buty i wychodzą ze sklepu. Zgodnie z życzeniem kobiety, kierują się w stronę najbliższej kawiarni.
- Masz zamiar dać mu je zanim wyjedzie na święta, czy zaraz po powrocie? - Kontynuuje rozmowę dwudziestopięciolatka.
- Zakładam, że dam mu je przy najbliższej okazji. Wiesz, że jestem niecierpliwy jeśli chodzi o takie rzeczy. Poza tym Lou kocha buty, nie mógłbym wytrzymać, wiedząc że mam coś co sprawi mu przyjemność. I wyjątkowo nie mówię o moim penisie.
- Jesteś obrzydliwy. - Śmieje się dziewczyna uderzając swojego pracodawcę w ramię. - Mam nadzieję, że będzie się dobrze bawił. Ja osobiście nie cierpię jeździć do rodziny na święta, wszyscy są tacy nudni! Teraz pewnie będą mi ciągle wspominać rozstanie się z Davem.
Przez chwilę każde z nich pogrąża się w swoich własnych myślach. Oboje wspominają mężczyznę, jednak każde z nich odczuwa przy tym zupełnie różne uczucia.
- Cóż zakładam, że jego rodzina nie może być gorsza, niż moja matka próbująca wydać mnie za mąż, tylko po to, by być szybszą od swojej sąsiadki. - Rzuca z uśmiechem Lee, chcąc pozbyć się z myśli swojego byłego narzeczonego.
Styles tylko wzrusza na to ramionami.
- Nie mam bladego pojęcia jaka jest jego rodzina. - Odpowiada zgodnie z prawdą. - Nie jestem nawet pewien czy jest jedynakiem, czy może ma rodzeństwo.
Pinnock patrzy się na niego zaskoczona i po chwili wybucha.
- Jak możesz nie wiedzieć nic na temat rodziny chłopaka, którego kochasz?! Jak możesz nie wiedzieć o nim takich rzeczy, skoro znasz nawet rozmiar jego buta i ulubione książki?
Styles wywraca oczami na dramatyzm swojej przyjaciółki.
- Tak wyszło. I nie kocham go.
- Jasne, wmawiaj sobie. Powiedz to sobie następnym razem kiedy będziesz jeść sernik, którego nie cierpisz, tyko po to, żeby nie zranić jego uczuć. Albo gdy będziesz zachwycać się jego psem, mając pieprzone uczulenie na sierść.
- Pieprz się, Leigh-Anne.
°°°°°
Jak podoba wam się nowa okładka? (Jeśli chociaż w połowie tak bardzo jak mi, to znaczy, że bardzo :)) Jeszcze raz wielkie dzięki dla @larry_paulie!
Btw, jeśli ktoś z was czytał Lovers (ff z Larrym), to dodałam dziś nowy rozdział, gdybyście byli zainteresowani. Teraz w ogóle będę mieć nieco więcej czasu, więc bardzo prawdopodobne, że zadbam o moje porzucone opowiadanka.
Oczywiście nie zapomnę też o moim małym dzieciątku (tak, ta wariatka nazywa dzieckiem swoje ff). Chociaż i tak kwiecień ma już na koncie dużą ilość rozdziałów.
Okay, ostatnia rzecz (nie będę przecież marnować waszego czasu w Wielkanoc), jako że zostały jeszcze 34 rozdziały do końca, to postanowiłam zacząć rozmyślać nad czymś nowym. Oczywiście zacznę je pisać dopiero w wakacje, kiedy skończę Expensive. Jednak chciałbym już powoli zacząć obmyślać wszytko dokładniej i przygotowywać plan. (Nie tak jak z tym opowiadaniem, które zostało wrzucone na Wattpada w momencie kiedy je wymyśliłam). PYTANKO: wolelibyście opowiadanie o Ziamie czy Larrym? (Bardzo prawdopodobne, że oba parringi się pojawią, jednak pytam o to, który z nich wolelibyście jako ten główny)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro