Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

59.

Louis obudził się z mętlikiem w głowie. Jego uczucia były jednym wielkim bałaganem i chłopak już powoli zaczynał mieć tego dość.

Z jakiegoś powodu spodziewał się, że gdy otworzy oczy, zobaczy obok siebie śpiącego Harry'ego. Wiedział, że mężczyźnie nie zależało na nim (co zresztą bardzo dosłownie mu wczoraj wyłożył), jednak głupia nadzieja wciąż trzymała się go mocno, sprawiając jedynie, że cierpiał więcej.

Oczywiście wiedział jak bardzo żałośnie i zdesperowanie się zachowuje, jednak ta świadomość nie powstrzymała go przed szukaniem Stylesa. Sprawdził nawet pod łóżkiem i w szafie. Jak nisko jeszcze upadnie?

W końcu zmusił się do zaakceptowania faktycznego stanu rzeczy i zaczął nawet udawać przed samym sobą, że nie ma nic przeciwko temu.

- Cześć Louis. - przywitała się z nim Perrie, kiedy minął ją w drodze do łazienki. Stała właśnie w korytarzu obok Zayna, który zapinał smycz Scooby'emu. - Chcesz pójść z nami?

Tomlinson zatrzymał się zwrócony do nich plecami. Z jakiegoś powodu mógł usłyszeć litość w głosie przyjaciółki. Dawnego Louisa zabolałoby to okropnie i prawdopodobnie urządziłby niezłą scenę. Jednakże od kiedy Harry Styles pojawił się w życiu nastolatka, ten zdążył zapomnieć czym jest duma. Stracił ją wraz ze swoim okaleczonym sercem.

- Nie, dzięki. - Rzucił oschle, po czym wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi z głośnym trzaskiem.

Z odbicia w lustrze patrzył na niego wrak człowieka. Skóra na jego twarzy była blada i pozbawiona blasku, kąciki ust zwisały w dół, a oczy wpatrywały się bezmyślnie przed siebie. Chłopak przejechał dłonią po wystających żebrach, po czym wplotł ją w odstające w różnych kierunkach włosy.

Co się z nim działo? Kiedy zaczął przypominać tylko cień samego siebie?

Nic dziwnego, że Harry go nie chciał.

Pośpiesznie wyszorował zęby, po czym wszedł pod prysznic i pozwolił, by chłodna woda zrobiła swoje. Następnie dokładnie wytarł się ręcznikiem i być może wsmarował w twarz trochę kremu Perrie. Ułożył włosy i poczęstował samego siebie widokiem sztucznego uśmiechu. Prawie dał się nabrać.

Osiemnastolatek idzie do kuchni, gdzie na samoprzylepnej karteczce widzi wiadomość od Zayna. "Twój ojciec dzwonił kiedy spałeś. Brzmiał na naprawdę rozczarowanego tym, że to ja odebrałem. Powiedziałam mu, że oddzwonisz kiedy się obudzisz. PS: Pezz przyniosła babeczki, czuj się zaproszony do konsumpcji :)"

Wyrzuca karteczkę, po czym przygotowuje sobie herbatę. Miał zamiar zapomnieć o swoich uczuciach, ale teraz już nawet nie jest pewien co takiego czuje. Chce ułożyć sobie wszytko w głowie na spokojnie, tak, żeby znaleźć najlepsze wyjście z sytuacji.

W zasadzie to powinien być szczęśliwy, prawda? Tekst, który napisał stał się piosenką i to całkiem dobrą, w jego mniemaniu. Harry postarał się, żeby reszta wieczoru była równie miła i rzeczywiście świetnie się bawili. Do momentu kiedy Styles postanowił być z nim szczery.

Jak to było? "Nie szukam miłości, Louis". Chłopak do tamtego momentu nie zdawał sobie sprawy z tego, że słowa mogą ranić tak bardzo.

Teraz czuł się winny całej sytuacji. Czterdziestolatek nie miał problemu z tym, żeby wyłączyć swoje uczucia, zresztą nigdy nic mu nie obiecywał. A Lou zakochał się jak jakaś głupia nastolatka, którą w jakimś stopniu jest.

Harry nie chciał takiej relacji. A Louis chciał Harry'ego. Co oznaczało, że ma tylko jedną opcję. Musi zgodzić się na warunki starszego, nawet jeśli będzie przez to cierpieć jeszcze bardziej.

"Jeśli liczyłeś na cokolwiek między nami... Coś poza seksem, to przepraszam Louis, ale to po prostu niemożliwe." Okay, więc seks to wszytko na co może liczyć. Jest to jedyna rzecz, której mężczyzna od niego chce.

"Nie potrafię zaangażować się emocjonalnie w tym momencie i nie sądzę, żeby miało zmienić się to w najbliższej przyszłości." Więc Louis nie miał na co liczyć. Nie potrzebuje się łudzić i okłamywać.

Jedynym sposobem, który Tommo widzi, na wyjście z tej sytuacji, jest wyłącznie uczuć i granie na zasadach Stylesa. Żadnych romantycznych gestów, nic poza seksem, żadnej emocjonalnej więzi i wyłączności. Okay.

Więc Lou ma zamiar wyjść dzisiaj wieczorem i udowodnić samemu sobie, że nie przeszkadza mu ten układ. Być może nawet upije się i znajdzie kogoś, kto da mu miłość. Albo przynajmniej pozwoli mu udawać, że tak właśnie jest.

Student bierze głęboki oddech próbując wyłączyć uczucia. Stara się nie myśleć o mężczyźnie, który skradł jego serce, o jego głosie, uśmiechu, oczach i tych cholernych dołeczkach... O najpiękniejszym mężczyźnie jakiego widział i jakiego kiedykolwiek pokochał.

Stary Louis budzi się do życia, proszę państwa.




°°°°°
Witam.
Wiecie tak sobie myślę teraz, że w ciągu marca dodałam żałośnie małą ilość rozdziałów. Cóż, postaram się to zmienić. Miejmy nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. :)
A tak jeszcze na marginesie, to dziękuję za prawie 50K wyświetleń! (aktualnie jest to coś koło 49,8K) Jesteście świetni. Naprawdę nie chcę (znowu) zanudzać was tymi wszystkimi zachwytami, ochami i achami, więc ograniczę się do tego: Dziękuję za każdy komentarz, każdą gwiazdkę i każde wyświetlenie. Nawet sobie nie wyobrażacie (no chyba, że ci, którzy także piszą swoje opowiadania), jaką przyjemnością sprawia mi czytanie waszej opinii na temat rozdziałów, waszych domysłów i nadzieii co do dalszych losów bohaterów.
Tak w ogóle to zastanawiam się teraz czy macie jakieś ulubione postacie, a może kogoś szczególnie nie lubicie? Jakiś bohater ma cechę, której nienawidzicie lub może identyfikujecie się z którymś z nich? Chciałbym się dowiedzieć.

To co, do następnego?
Wiktoria ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro